czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 97

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo ktoś poniósł mnie z ziemi.To nie Harry...on nie tak pachnie. Papierosy i perfumy. Zayn
-Zaza.
-Cicho.-mruknął i praktycznie wrzucił mnie do domu.
-Summer chodź tutaj!-usłyszałam krzyk Harry'ego. Pomaszerowałam posłusznie do salonu czekając na opierdol. Spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.
-Co. To.Kurwa. Miało. Znaczyć!?
-Wiesz co Harry, nie wiem jak Ty, ale ja nie umiem patrzeć jak ktoś umiera.
-Patrzeć jak ktoś umiera?Ledno go tknąłem!-wypuściłam głośno powietrze czując, że trafia mnie szlag.
-Tatku?
-Co?-mruknął na Darcy chowając twarz w dłoniach.Patrzyłam na sufit chcąc opanować nerwy.
-Alex chciał do Ciebie więc go przyniosłam.-oboje rzuciliśmy się w kierunku Darcy. Harry zabrał jej Alexa, a ja wzięłam ją na ręce.
-Prosiłam żebyś go nie ruszała Darcy...-szepnęłam
-Tatuś już mnie nie kocha? Zawsze zajmuje się tylko Alexem...
-Darcy chodź do mnie.-spojrzał na mnie z jakimś dziwnym uczuciem w oczach i podał mi Alexa

***Oczami Harry'ego***

-Księżniczko co Ty za bzdury gadasz?
-Nie masz dla mnie czasu. Zajmujesz się tylko nim. A ja Cię tatku też potrzebuję ..-przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czółko
-Zawsze będziesz moim skarbem. Zawsze będę Cię kochał. Zawsze będziesz moją księżniczką, ale teraz Alex potrzebuje więcej naszej uwagi bo sam sobie z niczym nie poradzi Darcy. Wybaczysz mi?
-Tak. Kocham Cię Tatku.
-Ja Ciebie też.
-Darcy chodź do wujka!-usłyszałem krzyk Zayna, a malutka w sekundzie zeskoczyła z moich kolan i pobiegła do przedpokoju. Wróciła chwilę później u Zayna na rękach.
-Harry Louis już jedzie.
-Co? Po co?
-Zapytaj swojej żonki.
-Summer?!
-Nie przy dzieciach.-opuściła głowę i wyszła do ogrodu.Podałem Alexa Zaynowi i poszedłem za nią.
-Summer co jest? O czym mówi Zayn?- trzęsła się. Nie wiem czy ze strachu czy z zimna. Objąłem ją ramionami i przytuliłem. Moja dłoń opiekuńczo spoczywała na jej plecach.
-Przepraszam. Nie powinienem na Ciebie krzyczeć.Zachowałem się jak ciota, ale to przez strach o Ciebie.
-Harry ja.. chcę uciec.
-Co?
-Uciec, wyjechać zniknąć...To mnie przerasta.Strach.
-Co on Ci powiedział?
-Jeśli spędzę z nim noc to dadzą mi spokój..
-Spokój kochanie. Ze mną jesteś bezpieczna. Tylko ja i Ty. Nic więcej się nie liczy.
-Tak bardzo Ci dziękuję za to, że się o mnie troszczysz.
-Jesteś moją żonką. Zawszę będę o Ciebie dbał.-cmoknąłem jej słodkie usteczka i potarłem swoim nosem o jej.Uśmiechnęła się do mnie słodko. Tego co czułem nie da się opisać. Złość poirytowanie, zazdrość..On nie tknie mojej Summer. Byłem przez całe jej życie jedynym partnerem seksualnym i tak ma zostać.Objąłem ją ramieniem i zaprowadziłem do domu.
-Słoneczko!!

*** Oczami Summer ***

-Cześć Lou.-zapłakana El w 9 miesiącu ciąży podeszła do niego i mocno go przytuliła.
-Harry szykuj się. To już dzisiaj.
-Co?Co jest dzisiaj?
-Akcja. Raz na zawsze się ich pozbędziemy.-złapałam Harry'ego za rękę.
-Nie pójdziesz tam.-walczyłam z jego tęczówkami.
-Pójdę.
-Obiecałeś, że nie pójdziesz!
-Przestań Summer.
-Jeśli pójdziesz na tą pieprzoną akcję to ostrzegam. Nie zobaczysz więcej ani mnie, ani dzieci.
W pokoju zapanowała grobowa cisza.Patrzyłam w jego zielone tęczówki rozszalałe ze złości.
-Przestań grozić mi w ten sposób.
-Nie. Ja mówię serio.
-A ja popieram.-Eleanor stanęła obok mnie.
-A ty po co się między nich wtrącasz?
-Bo ty nie zobaczysz nigdy mnie i naszego syna.
-Summer odpuść.
-Darcy!
-Nawet się kurwa nie próbuj posługiwać Darcy.-nasza córka przyszła i wyciągnęła do niego rączki. Podniósł ja i mocno przytulił.
-Chcesz jej to odebrać?-szepnęłam.
-Nie. Ale chcę żeby to się skończyło. Żebyś mogła iść z koleżankami na zakupy.Żeby Darcy mogła spokojnie się bawić sama w ogrodzie. Żebym mógł się skupić na pracy, a nie drżeć o Twoje bezpieczeństwo w każdej sekundzie.
-Harry jeśli coś Ci się stanie to zostaniemy sami.Zostanę sama z dziećmi.I co wtedy? Co będzie wtedy?-ściskałam jego dłoń jakby to miało w czymś mi pomóc.
-Zrobię z tym porządek nawet jeśli będzie mnie to kosztowało życie. Kocham Cię.-pocałował mnie w czoło.-I Ciebie księżniczko też.-pocałował ją w nosek i odstawił na ziemię.- Wrócę późno, nie czekaj.-wyszedł, a zaraz za nim reszta.Opadłam na kolana i zalałam się łzami.
-Mamusiu..
-Chodź Darcy. Położę Cię spać..-Eleanor wzięła ją za rączkę i zaprowadziła na górę.Zwinęłam się w kłębek i rozpłakałam jeszcze bardziej.
-Summer oni wrócą. Muszą wró...-spojrzałam na brunetkę.Wciągnęła głośno powietrze  i złapała sie za brzuch. Kurwa.





niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 96

-O czym ty mówisz człowieku?-poprawiłam nerwowo włosy. Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale poczułam rękę na ramieniu.
-Słoneczko chyba powinnaś już iść...- mrożący krew w żyłach wzrok Louisa spoczął na tym kolesiu.
-Tommo
-Idź do środka! warknął przenosząc na mnie wzrok.
Postanowiłam się zamknąć i zrobić co mi karze. Przeprowadziłam szybką rozmowę z dyrektorką przedszkola i udało mi się załatwić miejsce dla Darcy. Wyszłam dumna z siebie i już wyciągałam telefon żeby zadzwonić do Mężulka, ale zobaczyłam Lou opartego o maskę mojego auta.Schowałam telefon do kieszeni i podeszłam do niego.
-Lou.
-Posłuchaj mnie.Albo powiesz Harry'emu, albo ja to robię.
-Louis ale..
-Ty nie rozumiesz co Ci grozi?! Summer jesteś w śmiertelnym niebezpieczeństwie!
-Nic wielkiego się nie stało.
-Ale mogło się stać.Masz czas do północy.-wyrzucił niedopałek i odszedł. Wypuściłam głośno powietrze i wsiadłam do samochodu.Miałam w planach zakupy, ale chyba lepiej będzie jak wrócę do Hazza. Pojechałam prosto do domu.Na wejściu usłyszałam śmiech Darcy. Podbiegła do nie roześmiana i przytuliła się do moich nóg.
-Mamusiu! Tatuś mnie łaskocze
-To uciekaj na górę malutka, ja zajmę tatę.
-Dobrze mamusiu!-pobiegła po schodach, a ja zdejmując kurtkę poszłam do salonu.
-Hazz?-poczułam jego ręce na swoim brzuchu i jego oszałamiający zapach wokół mnie.
-I co moja cudowna żona załatwiła?
-Darcy ma miejsce w przedszkolu.
-To chyba powinnaś się cieszyć Misiu.- mruknął całując mój policzek.odwróciłam się i wtuliłam w jego tors.
-Maleńka?
-Harry chyba musimy porozmawiać..
-Zrobiłem coś nie tak? Summi przepraszam.
-Nie! Harry jesteś cudowny, między nami jest cudownie.
-To o co chodzi? Wyglądasz jakbyś się czegoś bała.
-Bo tak jest. Gdyby nie Louis...
-Mów co się stało.-przycisnęłam swoje usta do jego miękkich warg. Podniósł mnie do góry przedłużając pocałunek.
-On do mnie dzisiaj podszedł..-mruknęłam milimetr od jego ust wpatrzona w jego oczy.
-Kto?
-Ten koleś z tego gangu, który ukradł Ci moje zdjęcie.
-Powiedz, że żartujesz.-czułam pod swoimi dłońmi jego napięte ramiona.
-Nie..
-Czego chciał?!- w jego oczach byłą złość i masa troski.
-Miał dla mnie jakąś propozycję, ale wtedy przyszedł Louis i kazał mi odejść, i ja nie wiem Harry boję się!
-Nie pozwolę Cię skrzywdzi. Nikomu. Jesteś tylko moja myszko i nikt Cię nie dotknie.
-Obiecujesz mi? Obronisz mnie i dzieci?
-Tak. Niczego innego nie pragnę tak , jak waszego szczęścia i bezpieczeństwa.-wziął mnie na ręce.-Summer ja wiem, że Cię to wkurzy, ale Zayn będzie cały czas obok Ciebie.
-Co?
-Summer nie mogę cały czas być obok, bo pracuję. Zayn mi to kiedyś proponował.Poza tym uwielbia dzieciaki i bardzo lubi Ciebie. Tak musi być do czasu aż zniknie problem.Zgodzisz się?- kiwnęłam głową i ponownie zanurzyłam się w jego ramionach.
-Tatku!
-Tak Darcy?- mruknął.
-Alex płacze !
-Pewnie jest głodny. Ja pójdę, a ty zajmij się Darcy okej?
-Okej.-poszłam na górę i  wzięłam mojego syna na ręce.
-No nie płacz już malutki. Mama do Ci jeść.- zaczęłam go karmić piersią tak jak zalecał lekarz.Uspokoił sie i patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami pobierając pokarm.
-Mama Cię kocha wiesz?-ubrałam się i nosiłam go na rękach nucąc cicho, żeby usnął.Podeszłam do okna i zobaczyłam Harry'ego szarpiącego jakiegoś typa na ulicy. Te kruczoczarne włosy..Kurwa mać.
-Darcy?!-krzyknęłam
-Tak mamo?-przybiegła na górę .
- Mogłabyś przez chwilę zająć się Alexem?Ja go położę, a Ty mu pośpiewaj i pogłaskaj go delikatnie po brzuszku, dobrze?
-Dobrze mamusiu. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-położyłam Alexa w łóżeczku i wybiegłam przed dom.
-Harry! Harry zostaw!- próbowałam go odciągnąć od nieprzytomnego chłopaka.
-Zostaw Summer! Zabiję gnoja!
-Rozwiążesz to inaczej.! Harry dzieci to widzą!-jak na komendę oderwał się i pobiegł do domu.Klęknęłam obok chłopaka i sprawdziłam jego puls. Jest.Chciałam wstać, ale  on złapał mnie za rękę.
-Jedna noc ze mną i opuścimy Londyn..-szepnął.
__________________________

Hej! Kolejna propozycja! Razem z twitterowym Harrym (@HarryBlackPl) stwierdziliśmy, że fajnie byłoby gdyby do reszty bohaterów dołączył Alex Styles :). Chciała, Wam podziękować za to, że udzielacie się na Twitterze i sprawiacie że Black zdobywa coraz więcej czytelników. Dla najlepiej prowadzonych kont będzie nagroda w postaci mojego rękopisu. Mam nadzieję,że Wam się to podoba. Aha Kochani.. Dostałam pytanie odnośnie wysłania mi kartki na święta. Byłoby mi bardzo miło, więc gdyby ktoś chciał mi zrobić taki prezent to piszcie do mnie na twitterze @NiallouJHoran. Do Twitterowych bohaterów kieruje prośbę o podanie mi na dm swoich adresów :) Kocham was baaardzo i za wszystko bardzo dziękuję :* / Horanowa


wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 95

Siedząc kilka godzin pod porodówką za śpiącą Darcy na rękach różne myśli przetaczały się przez moją głowę. Byłem dziwnie spokojny. Przy narodzinach mojej córeczki prawie oszalałem. Pocałowałem mojego aniołka w czoło i delikatnie wstałem z nią na rękach. 
- Daj mi ją.. - usłyszałem cichy szept. Odwróciłem się i zobaczyłem Zayna. 
- Co ty tu robisz ? - odszepnąłem. 
- Twoja mama zadzwoniła do mnie, że kilka godzin temu pojechałeś do Summer i jeszcze Cie nie ma. Prosiła, żebym sprawdził co się dzieje. 
- Wujek.. - Darcy przetarła piąstkami oczka i wyciągnęła do niego rączki. 
- Cii.. Śpij malutka.. - wziął ją na ręce i kołysał delikatnie aż znów usnęła. Staje się coraz bardziej podobna do Summer. Uśmiechnąłem się w chwili kiedy z porodówki wyszła położna. 
- Pan Styles tak ? 
- Tak. - przełknąłem głośno chwilę.
- Pana żona jest w sali nr 21 razem z synkiem. Gratuluję. - uśmiechnęła się i odeszła. Popatrzyłem ucieszony  na Zayna. 
- No idź do niej, a nie się na mnie gapisz idioto. Zabiorę Darcy do domu. 
- Dzięki. - szepnąłem i prawie pobiegłem do Summer. Leżała trzymając naszego synka na rękach. Uśmiechnęła się do mnie kiedy wszedłem. Tak dawno tego nie robiła. Bez namysłu musnąłem jej usta. 
- Ma Twoje oczy.. - szepnęła cicho.
- Szkoda, że nie Twoje.. Chodź do Taty malutki.. - wziąłem go na ręce przytulając do serca. Tego uczucia nie da się opisać. Tak bardzo na niego czekałem. Kolejny raz dziecko naprawia moje relacje z Summer. 
- Harry, a jak damy mu w końcu na imię ? - ahh.. zapomniałem wspomnieć.. Nie chcemy, żeby miał na imię Louis, nie pasuje nam do niego.
- Siedziałem ostatnio z Darcy i oglądaliśmy jej ulubione wróżki.. Był tam jakiś niedźwiedź albo coś i miał na imię Jamie.. Jakoś mi się spodobało. 
- Myślałam też o " Alex ". 
- Alex jest chyba bardziej oryginalne. 
- Alex Styles.. 
- Alex, Darcy, Summer.. Moje największe skarby. Kocham Was. 
- Tatusiu.. - usłyszałem cichy szept. 
- Chodź malutka. Poznasz swojego braciszka. - podeszła niepewnie trzymając Zayna za rękę. Kucnąłem z Alexem na rękach przed Darcy. 
- Tatku on jest paskudny ! - Zayn i Summer wybuchnęli śmiechem, a mnie to wcale nie bawiło. 
- Darcy każde dziecko po narodzinach tak wygląda.
- Wujku ja też byłam taka paskudna ?! - złapała go za nogawkę od spodni.
- Ty zawsze byłaś piękna księżniczko. -Darcy wyciągnęła delikatnie rękę w stronę swojego brata. Złapał ją za palec. Zaśmiała się cicho i zabrała rękę. 
- Skoro to mój brat to może jeszcze coś z niego będzie prawda tatku ?! 
- Na 100 %. - dźwignąłem się na nogi i oddałem go Summer. - A ty jak się czujesz kochanie ? 
- W miarę dobrze. Trochę boli.. no wiesz. 
- Jak tylko wrócisz do domu to Cie wypieszczę.. - szepnąłem wprost do jej ucha za co dostałem beszt wzrokiem. Zaśmiałem się cicho. 
- To ja Was zostawiam. Trzymaj się Summer. - Zayn wyszedł podając mi Darcy na ręce. 

*** Dwa miesiące później ***

*** Oczami Summer ***

Między mną, a Harrym nigdy nie było tak dobrze. Spędzamy każdą wolną chwilę razem, rozmawiamy o wszystkim, zajmujemy się dziećmi. 
- Summer.. - mruknął niezadowolony kiedy obudziłam go w sobotę o 8. 
- Nie ma Summer. Musisz nakarmić Alexa, przewinąć go. Zrobić Darcy śniadanie, pomóc jej się ubrać. Ja jadę załatwić jej miejsce w przedszkolu. 
- Nie podoba mi się to. 
- Harry przestań. Nie będę trzymać jej pod kloszem z dala od rówieśników bo ty masz jakieś chore urojenia. - pocałowałam go w policzek spotykając się z warknięciem i wyszłam z domu. A właśnie.. Kiedy tylko z Alexem opuściliśmy szpital Harry zawiózł nas do nowego domu. Mieli przede mną z Darcy tajemnicę. Wsiadłam do swojego BMW i ruszyłam na umówione spotkanie. Oczywiście w prywatnym przedszkolu bo Harry na inne się nie zgodził. Kiedyś go kopnę. Ale to kiedyś. Na miejsce dotarłam 20 minut przed czasem. Wysiadłam z auta rozkoszując się wiosennym słońcem na mojej skórze. Pięknie. 
- Kąpiel słoneczna pani Styles ? - co jest kurwa.. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Azjata. Widać. 
- A ty to..
- Jakiś czas temu rozmawialiśmy w firmie Pani męża. Prosiłem Panią o pomoc w awansie. 
- A.. Ty jesteś z tego całego gangu ? Czego chcesz ? 
- Mam dla Ciebie pewną propozycję piękna Summer.. 



Nowy dom Summer i Harry'ego ( i Alexa  i Darcy ) <3 http://szpargaly.pl/wp-content/uploads/2012/07/2531-470-wplok.jpg

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 94

Strach, ból, zimno, ból, strach, zimno.. 

*** Oczami Summer ***

Obudziło mnie jasne światło i dużo głosów. Otworzyłam szeroko oczy wciągając głośno powietrze. Od razu zobaczyłam ludzi w białych fartuchach.
- Co jest ?!
- Spokojnie pani Styles. Już wszystko dobrze. Dziecku już nic nie grozi.. - Ahh.. Teraz wszystko pamiętam.

#Wspomnienie

- Harry przestań.. Zrobisz mu krzywdę.. - jęknęłam ledwo oddychając. 
- Co ?! - klęknął koło mnie, ale odepchnęłam go wstając z podłogi. 
- Chcesz zabić mnie i własne dziecko ? - wyszłam z sypialni zataczając się lekko.  
- Chodź tutaj.. - chwycił mnie w talii w chwili kiedy nogi odmówiły mi posłuszeństwa. - Summer ? Summer słyszysz mnie ?! Summer przepraszam.. Kochanie.. Nigdy więcej nie podniosę na Ciebie ręki Sami, błagam Cie odezwij się ! 

#Koniec

- Na pewno nic mu nie jest ?
- Wszystko dobrze Pani Styles. Proszę się już nie denerwować. Zaraz poproszę do Pani męża. - wszyscy zostawili mnie w spokoju.. Wreszcie. Zamknęłam oczy i położyłam ręce na swoim zaokrąglonym brzuchu. Poczułam jego ręce na swoich dłoniach.
- Summi.. Możemy spokojnie porozmawiać.
- Rzuć mną o ścianę i będziemy mieli to za sobą.
- Summer kochanie daj mi .. pozwól mi wytłumaczyć..
- Ta. Słucham.
- Ja wcale nie chciałem.. Po prostu.. Poniosło mnie kiedy powiedziałaś, że zmusiłem Cie do ślubu. Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo Cie kocham i jak się poczułem.
- A wiesz jak poczułam się ja kiedy podniosłeś na mnie rękę pomimo tego, że jestem w ciąży ?
- Wiem Summer ja nie chciałem..
- Ale to kurwa zrobiłeś !
- Nie denerwuj się.. Proszę daj mi rękę..
- Nie.
- Summer jesteśmy rodziną. Mamy dzieci. Kochamy się.
- Ty mnie co ?!
- Kocham Cie.
- Jakoś Ci nie wierzę.
- Summer błagam Cie.. Musisz mi wybaczyć. Błagam Cie. Od dzisiaj wszystko będzie dobrze, dam Ci wszystko czego chcesz !
- Dasz mi wolność ?
- Tak. W pewnym sensie tak. - splotłam nasze palce i otworzyłam oczy. Oczy miał czerwone, a policzki spuchnięte.
- Płakałeś ? - kiwnął głową.
- Bałem się, że stracę Ciebie i małego.. - mocniej ścisnął moją dłoń.
- Przepraszam, że przeszkadzam.. - do sali wszedł lekarz - Mam wyniki Pani badań.
- I ?
- Musi pani zostać tutaj do końca ciąży.
- Nawet nie ma takiej opcji. - zaczęłam odpinać od siebie wszystkie te kabelki, ale Harry złapał mnie za ręce.
- Musisz.. Summer. Baby.. jemu coś grozi. Tobie coś grozi. Musisz tu zostać.
- Właściwie to nic Wam nie grozi, ale jest Pani za słaba nerwowo. Więc może pani wyjść na własne życzenie albo tu zostać.
- Wychodzę.
- Zostajesz. - mierzyłam się z nim wzrokiem, ale w jego oczach była tylko troska. Wygrał..

*** 2 miesiące później ***

*** Oczami Harry'ego ***

- Tatusiu daleko jeszcze do mamy ?
- Nie Darcy. - zaparkowałem pod szpitalem i wziąłem moją córcię na ręce. Jak zwykle wtuliła się w moje loki. Wjechaliśmy windą na najwyższe piętro i Darcy od razu zeskoczyła mi z rąk i pobiegła do sali Summer. Szedłem wolno za nią, ale w połowie drogi wróciła do mnie.
- Tatku, ale mamusi nie ma !
- Co ?! Przepraszam gdzie jest moja żona ? - zaczepiłem lekarkę, która zawsze zajmowała się Baby.
- O ile mnie wzrok nie myli to stoi przy oknie.. - odwróciłem się i zobaczyłem Summer. Wziąłem Darcy za rękę i podeszliśmy wolno do mojej żony.
- Mama ! - Darcy przytuliła się do jej nóg wiedząc, że nie ma na co więcej liczyć. Odwróciła się w moją stronę.
- Cześć.
- Cześć. - nasze relacje już dawno nie były tak złe.
- Dlaczego wstajesz z łóżka ? - wzruszyła ramionami i popatrzyła na Darcy. Wyciągnąłem rękę i złączyłem nasze dłonie. Spojrzała na mnie zszokowana moim gestem, ale ja po prostu przyciągnąłem ją i przytuliłem obracając bokiem do siebie.
- Kocham Cie słyszysz ? I nic tego nie zmieni.. - jęknęła i złapała się za brzuch. Co znowu.. ?

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 93

*** Oczami Harry'ego ***

Automatycznie wcisnąłem hamulec, ale było za późno. Potrąciłem jakiegoś chłopaka. Wyskoczyliśmy z Summer z samochodu, ale dzięki Bogu on już wstał. Spojrzał na Summer i szeroko się uśmiechnął.
- Ja przepraszam. Nic Panu nie jest ? - prawie warknąłem obserwując jego i moją żonę.
- Nie nie, nic mi nie jest ! Summer to na prawdę Ty ? - co jest kurwa ?!
- Alex ?
- Boże nie widzieliśmy się przez lata ! - rzuciła mu się na szyję, a mnie właśnie trafił szlag. Szarpnąłem ją za przed ramię.
- Skoro nic Panu nie jest to my idziemy. - wsadziłem ją siłą do samochodu i odjechałem z piskiem opon.
- Uspokoisz się ? - zignorowałem ją kompletnie jadąc prosto do apartamentu. Prychnęła, ale już się nie odezwała. Kiedy tylko weszliśmy do apartamentu przybiegła Darcy i wskoczyła mi na ręce.
- Tatku !
- Co malutka ?
- Zrobiłam z babcią babeczki !
- Koniecznie muszę je zjeść.
- Nie możesz ! Są dla mamusi !
- Mogę ! - podniosłem ją nad swoją głowę i podrzucałem delikatnie. Wsłuchany w jej śmiech zapomniałem o całym świecie.
- Harry ?
- Co ?! - warknąłem na Summer.
- Możemy pogadać ?
- Nie.
- Dobrze. - poszła na górę i usłyszałem tylko trzask drzwi od sypialni.
- Co się stało mamusi ?
- Nic kochanie. Pokaż te babeczki Darcy. - postawiłem ją, a ona pociągnęła mnie za rękę do kuchni. Mama właśnie wyjęła z piekarnika świeżą porcję.
- Czemu się złościsz synu ?
- Na Summer.
- Co się stało ?
- Nic mama. Daj mi ciacho..- Darcy przybiegła pierwsza i podała mi babeczkę z napisem " Tatuś i Mamusia "
- Pół Twoje i Pół Mamy.
- Dziękuję córeczko.. - wziąłem ciastko i poszedłem na górę. Z sypialni dochodziły mnie niepokojące dźwięki więc wszedłem do środka i zamarłem w połowie kroku. Summer właśnie kończyła rozwalać drugą szafkę nocną. Zobaczyła mnie i rzuciła nią w ścianę kawałek ode mnie.
- Czy ty już do końca oszalałaś ? - tym razem dostałbym lampką. Koniec tego kurwa. Złapałem ją za nadgarstki i spojrzałem głęboko w jej załzawione oczy.
- Co ty odpieprzasz ?!
- Zostaw mnie.
- Zadałem Ci pytanie.
- Mam w dupie Twoje pytanie pierdolony maniaku zazdrości !
- Nie moja wina, że wieszasz się  na szyi pierwszego lepszego typa !
- To był mój kuzyn !
- Pierdol pierdol, ja posłucham !
- Jak zwykle wiesz lepiej prawda ?! Wyprowadzam się i zabieram ze sobą Darcy. Ty i tak nie masz czasu. Przecież liczy się tylko Twoja pieprzona firma i jebany gang !
- Nie zabierzesz mi jej.. - poczułem łzy w kącikach oczu - Nie odbierzesz mi siebie. Nie pozwolę Ci.
- Bo akurat będę pytać Cie o zgodę.
- Posłuchaj mnie uważnie Summer. Jeżeli odejdziesz ode mnie, a tym bardziej jeżeli zabierzesz Darcy to Cie zniszczę. Odetnę Cie od pieniędzy i postaram się, żebyś nie dostała pracy, a wtedy przyjmę Cie z otwartymi ramionami kiedy będziesz błagała mnie o powrót.
- Musisz płacić na dzieci.
- Dzieci mają ze mną wszystko czego potrzebują.
- Jak ty możesz ? Jedyne co potrafisz po tym wszystkim powiedzieć to, że odetniesz mnie od swoich pieniędzy ?
- A co ja mam Ci powiedzieć ?
- Nie wiem kurwa. Może na przykład, że się zmienisz. ?
- Ja ? O nie kochanie.. Już ja CIEBIE wychowam. Teraz pójdziesz do łazienki, doprowadzisz się do normalnego wyglądu, wrócisz tutaj i mnie przeprosisz. I dobrze Ci radzę nie próbuj mi więcej grozić bo to się źle dla Ciebie skończy. Przypominam Ci, że wyszłaś za przestępcę.
- Przypominam Ci, że mnie do tego zmusiłeś. - zwolnione tępo.. Nie panuję... Nie panuję nad sobą. Złapałem ją za ramiona i cisnąłem na podłogę.
- Masz coś jeszcze kurwa do powiedzenia ?!

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 92

*** Oczami Summer ***

Objął mnie ramieniem i przysunął do siebie.
- Summer zrezygnowałem ponieważ to .. chodziło o to, żeby włamać się do ich kryjówki, podłożyć ładunki wybuchowe i zwiać.
- Ty miałeś się tam włamać prawda ? - mój głos niekontrolowanie zadrżał i mocniej złapałam jego głos.
- Ja i Niall. Oni mieli odpalić to wszystko kiedy.. kiedy my prawdopodobnie wyjdziemy.
- Prawdopodobnie ?! - pisnęłam prawie wstając z nerwów.
- Usiądź, skarbie.. Usiądź. - pociągnął mnie za rękę.
- Chcieliśmy zaryzykować wszystko.. życie. Ale wtedy Ty i Darcy.. Ja nie mogłem Was stracić. Wiedzieć, że będziecie przeze mnie cierpieć. Znajdziemy inną drogę, żeby się ich pozbyć bardziej bezpieczną. Obiecuję Ci, że nigdy nie zaryzykuję życia. - rzuciłam się na jego szyję i zaczęłam płakać. - Kochanie..
- Zostaw, ja tak chwilę muszę. - mruknęłam przy jego szyi. Gładził moje włosy całując co chwilę dowolne miejsce mojego ciała.
- Misiu proszę nie denerwuj się. Sami nie możesz się stresować.
- Tak bardzo Cie kocham.
- Ja Ciebie też. - otarł kciukami moje łzy i musnął moje usta. - I nie chcę, żebyś kiedykolwiek przeze mnie płakała.
- Nie płaczę przez Ciebie. Płaczę bo nie chcę Cie stracić.
- Jesteś taka kochana. - przytulił mnie mocno i pocałował w czubek nosa.
- Wiesz, że jutro poznamy płeć naszego dziecka ? - jego ręka automatycznie powędrowała na mój brzuch.
- Jak myślisz.. chłopiec czy dziewczynka ?
- Nie mam pojęcia. A ty ?
- Dziewczynka.
- Kolejna księżniczka ?
- Zawsze Darcy będzie moim oczkiem w głowie. Gdyby nie ona.. ona uratowała nas. - pocałował wierzch mojej dłoni.
- Harry.. co z tym domem ?
- Spokojnie kochanie. Już niedługo.. - przeleżałam cały dzień w jego ramionach, a potem w nich usnęłam.

The story of my life, I take her home.. 

Jego głos rozbudził mnie cholernie szybko. Otworzyłam oczy i dostałam piękny uśmiech.
- Jak mogłeś.. - rzuciłam poduszką, ale przeleciała 30 cm od jego głowy.
- Wstawaj kochanie. Zrobiliśmy z Darcy śniadanie. - mruknęłam niezadowolona, ale dałam mu się podnieść. Kiedy skończyłam jeść swoją porcję grzanek, ubrałam się i razem z Harrym pojechaliśmy do lekarza. Siedzieliśmy w poczekalni trochę poddenerwowani. Pocierał knykcie moich palców, ale była to chyba forma odstresowania.
- Państwo Styles ?
- Tak ? - zapytał Harry podnosząc wzrok.
- Zapraszam do gabinetu. - objąłem Summer w talii i poprowadziłem do środka. Skrzyżowałem ręce na piersi kiedy zdjęłam bluzkę do USG. Wyciągnęła do mnie rękę szukając wsparcia więc bez namysłu podałem jej swoją. Patrzyłem na ten ekranik widząc czarno-białe plamy. Summer chyba czuła się podobnie.
- I co ? - zapytała cicho lekarze.
- Mają państwo córkę czy syna ?
- Córeczkę. - odpowiedziałem cicho.
- Jak ma na imię ?
- Darcy.
- Cóż.. to powiedzcie Darcy, że jej braciszek już jest w drodze. - Summer uśmiechnęła się szeroko, a ja poczułem się.. zawiedziony ? Jakieś 15 minut później opuściliśmy gabinet.
- Harry..
- Hm ?
- co Ci jest ?
- Nic takiego kochanie. Może kupię Ci coś nowego ?
- Wolisz dziewczynkę prawda ?
- Nie. To nie tak.
- A jak ?
- Dziewczyny zawsze lepiej by się dogadały.
- Kłamiesz. - poczułam  jak trafia mnie szlag.
- Dobra. Masz mnie. Wolałbym dziewczynkę co wcale nie znaczy, że nie będę go kochał tak samo mocno jak kocham Darcy.
- I to właśnie chcia.. HARRY UWAŻAJ !

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 91

Przytuliła się do mnie całując mnie w policzek. Chwyciłem jej dłoń w swoją i powoli poszliśmy w stronę domu. Piła swoje karmelowe cappuccino uśmiechając się do mnie delikatnie. Kiedy wróciliśmy do apartamentu było dziwnie spokojnie. Weszliśmy cicho do kuchni gdzie Darcy pałaszowała obiad przygotowany przez moją mamę. Pocałowałem moją córeczkę w czubek głowy i usiadłem obok niej. Spojrzała na mnie moimi oczami i przesunęła talerz w moją stronę.
- Zjedz trochę Tatku. Na pewno jesteś głodny.
- Darcy jedz. Musisz jeść i rosnąć. - wziąłem ją na kolana i zacząłem karmić. Oparłem się o jej drobne ramionko i zacząłem mieć wątpliwości co do akcji. Odechciało mi się wszystkiego. Chciałem tylko być przy Darcy i Summer, chciałem, żeby były bezpieczne i szczęśliwe. Odnalazłem wzrokiem moją żonę, która pomagała szykować coś mojej mamie. Jest taka piękna.
- Tatusiu ?
- Hmm ? - skupiłem się na Darcy.
- Dlaczego nie jesteś szczęśliwy ?
- Martwię się o Ciebie i Twoją mamę.
- Dlaczego Tatusiu ?
- Boje się, że ktoś Was skrzywdzi.
- Przecież ty nas zawsze obronisz ! - zarzuciła mi rączki na szyję. Wziąłem ją na ręce i podszedłem bliżej mamy i Baby. Kołysałem nią delikatnie i po chwili mała Darcy usnęła mi na rękach. Odniosłem ją do łóżeczka i ułożyłem do spania. Moja mama chyba ją przekarmiła. Korzystając z tego, że Summer była zajęta zamknąłem się w gabinecie i zadzwoniłem do Louisa.
- Co jest Curly ?
- Nie zrobię tego Louis.
- Co ? O czym ty mówisz ?
- Wypisuję się z gangu. Wypisuję się z tej akcji. Nie zaryzykuję życia o jakąś jebaną " władzę " w mieście. Dla mnie najważniejsza jest rodzina.
- Chyba żartujesz ?! Po tym wszystkim chcesz nas zostawić ?!
- Nie. Nie chcę dłużej krzywdzić innych ludzi. Louis porozmawiaj szczerze z El. Może wtedy zrozumiesz jakie to uczucie.
- O czym ty kurwa mówisz ?!
- Pogadaj z Eleanor. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon na biurko.
- Harruś. - usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Tak kotku ?
- Chodź na obiad. - wstałem wzdychając głośno i wziąłem ją za rękę kiedy schodziliśmy na dół. - Coś się stało ? - spytała cicho.
- Nie, nic takiego kochanie. - zacząłem pałaszować, zeby uniknąć jej dalszych pytań. Po skończonym posiłku mama i Baby odpoczywały, a ja układałem naczynia w zmywarce.
- Summer słoneczko wyglądasz znakomicie ! - co on tu kurwa robi ?! Trzasnąłem drzwiczkami od zmywarki i wyszedłem do salonu.
- Louis.. - warknąłem.
- Harry do gabinetu. - nawet na mnie nie spojrzał tylko poszedł na górę. Pocałowałem Summer w czoło i poszedłem za nim. Zamknąłem cicho drzwi i spojrzałem na niego wściekły.
- Tylko się przypadkiem nie drzyj bo Darcy śpi.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ?  - popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
- O ?
- O tym, że Eleanor.. jest.. no wiesz.. - narysował w powietrzu ciążowy brzuch przy swoim ciele.
- Kurwa boisz się powiedzieć to, że będziesz ojcem ? Że Eleanor jest w ciąży  ?
- Przestań ! - jęknął zakrywając sobie uszy. Zaśmiałem się cicho.
- Co zamierzasz teraz zrobić ?
- No chyba jej nie zostawię. Za kogo ty mnie masz ? - wzruszyłem ramionami. - Harry to Twoja ostateczna decyzja ?
- Co ?
- Nie weźmiesz udziału w akcji ? - pokręciłem przecząco głową.

- Rozumiem. Summer to wspaniała kobieta, a Darcy jest cudowna. Na Twoim miejscu zrobiłbym to samo. - poklepał mnie po ramieniu.
- Dziękuję Ci Lou.. To dużo dla mnie znaczy. - poklepał mnie po ramieniu i odpychając mnie wybiegł z mojego gabinetu. Debil. Pobiegłem za nim, ale zatrzymała mnie Summer, która wskoczyła mi na ręce i namiętnie wpiła się w moje usta. Odsunęła się chwilę później i oparła swoje czoło o moje.
- Na prawdę zrezygnowałeś dla mnie z niebezpiecznej akcji ? - pokiwałem głową i skradłem kolejnego całusa.
- Tak bardzo Cie kocham.. - szeptałem w jej wargi.
- Eww... czuję się trochę niekomfortowo.
- Louis wypieprzaj do swojej kobiety.. - mruknąłem i zan
iosłem Summer do sypialni. Odłożyłem ją delikatnie na łóżko. Nachyliłem się nad nią i całowałem ją bez opamiętania.
- Harry.. Harry stój.. - spojrzałem w jej niebieskie oczka.
- Hm ?
- Nie możemy. Nie zaczynaj nawet proszę.. - cmoknąłem ją w czubek nosa i położyłem obok niej.
- Przepraszam. Tak bardzo bym chciał.
- Ja też.. - kolejny pocałunek przerwał moje brudne myśli.
- Żono moja.. serce moje.. - zanuciłem cicho, a Summer wybuchnęła śmiechem.
- Jak damy jej lub jemu na imię ?
- Dziewczynce.. hmm.. Może Lily ?
- Lilly Styles.. - bawiła się naszymi palcami - Lilly Anne Styles..
- Idealnie.. A chłopiec ?
- Louis Harry Styles. To wiem już od dawna Harry..
- Jesteś ideałem wiesz ?
- Tylko w Twoich oczach. Powiesz mi o co chodziło z tą akcją.
- Na pewno chcesz wiedzieć ?
- Tak.
- Więc słuchaj..



Noo heeej kochani !
1) Chciałam Wam ogromnie podziękować za ilość wyświetleń i komentarzy pod ostatnim rozdziałem !!! Jesteście cudowni ! <3
2) Dziękuję Wam za to, że jesteście #Horanators haha :) Ale kolejny raz proszę Was, żebyście nie próbowali nawet robić jakiś Fan Page'ów na facebooku bo znów pojawiły się takie pomysły ! :)
3) Rozdział trochę inny, ale zwolnijmy tępo haha :)

Kocham Was.. Na prawdę wszystko tutaj dzieje się dzięki Wam :) <3 / Horanowa.:)

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 90

Pobiegłam w kierunku krzyków i stanęło mi serce. Harry trzymał Darcy za przedramię, a w drugiej ręce trzymał broń.
- Co tu się dzieje ?!
- Wyjęła to z Twojej torebki !
- Tata boli ! - puścił ją, a ona od razu przybiegła do mnie.
- Czy ty oszalałeś Harry ?! Podnosisz na nią rękę ?!
- Nie. Ja tylko..- odwróciłam się i pociągnęłam Darcy za rączkę na górę. Posadziłam ją na wannie i nasmarowałam maścią zaczerwienienie na jej ręce.
- Dlaczego tata nas już nie kocha ? - popatrzyłam jej głęboko w oczy.
- Darcy tata nas bardzo kocha.
- Wcale nie.
- Po prostu ma ciężki okres Darcy proszę Cie uwierz mi.
- Summer zostaw mnie z nią.
- Nie.
- Summer powiedziałem coś. Zostaw mnie z Darcy. - obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem i wyszłam z łazienki zamykając za sobą drzwi. Zeszłam na dół gdzie znalazłam mamę Harry'ego.
- Summer dziecko.. co się tu do cholery jasnej dzieje ?
- To bardzo skomplikowane, na prawdę. Nic wielkiego. Hazz ostatnio ma złe dni.
- Czy on was bije ?
- Co ?! Nie. ! - gdy tylko skończyłam to mówić wszedł do kuchni niosąc Darcy na rękach. Mała była maksymalnie w niego wtulona.
- Summer.
- Co ?!
- Uspokój się. - pokręciłam tylko głową i wróciłam do czyszczenia blatu. Czułam jego oddech na swoim karku, a chwilę później ręce na moich biodrach.
- Przepraszam kochanie..
- Daj mi spokój.
- Baby nie możemy się teraz kłócić. Proszę Cie. Zrozum mnie. Wiesz jak ja się poczułem jak zobaczyłem ją z bronią ?!
- Wiesz jak ona się poczuła kiedy sprawiłeś jej ból ?
- Ja nie chciałem.. Już wszystko jej wytłumaczyłem Sami proszę... - wtulił się w moje włosy.
- O co mnie prosisz ?
- Żyjmy ze sobą, a nie obok siebie.. - odwróciłam się i wtuliłam w jego tors. Zamknął mnie w swoich ramionach.
- Co zamierzasz dalej Harry ?
- Kończę remont nowego domu, wyprowadzimy się stąd i wszystko wróci do normy. Kochanie obiecuję Ci. Mamy już z chłopakami plan.
- Jaki plan ? - wtuliłam się rozpaczliwie w jego pierś.
- Kochanie nie mogę Ci powiedzieć. Nie chcę żebyś wiedziała.
- Harry boję sie o Ciebie.
- Kotku nic mi nie będzie. Zaufaj mi. Wiem co robię.
- Nie możesz mnie zostawić samej.. Mnie i dzieci.. Harry..
- Wiem Summer.

*** Oczami Harry'ego ***

Uniosłem jej podbródek i popatrzyłem głęboko w oczy.
- Nic mi nie będzie. Nie opuszczę Was rozumiesz ?! - oparłem się czołem o jej czoło.
- Kocham Cie.
- Ja Ciebie kocham bardziej myszko.. - musnąłem jej usta. Uśmiechnęła się do mnie i wspięła się na palce ponownie łącząc nasze usta. Po obiedzie zabrałem ją na spacer. Ona jeszcze nie wie, że może mnie stracić. Ona nie wie, że za 3 dni zaryzykuje swoje życie, żeby ochronić ją i dzieci. Zrobię dla nich wszystko. Kocham ich. A najbardziej moją Summer. Uścisnąłem jej dłoń i popatrzyłem w jej piękne oczy. Uśmiechnęła się do mnie nieświadoma tego co właśnie przeżywa mój umysł.
- Summer.. co byś zrobiła gdybym umarł ?
- Umarłabym.. z miłości i żalu.A ty Hazz.. co byś zrobił gdybym umarła ?
- Zebrałbym wszystkie swoje łzy i się w nich utopił.
- Jesteś głupi ! - rzuciła we mnie drażą śmiejąc się uroczo.
- Nie głupi. Zaślepiony Tobą.
- Harry dlaczego zacząłeś mówić o śmierci ?
- Nigdy nie wiem co przyniesie jutro..

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 89

*** Oczami Summer *** 

Złapał mnie za nadgarstki i odsunął od swojego torsu. 
- Oszalałaś kobieto ? - spojrzał na mnie jak na idiotkę i tak się właśnie poczułam. 
- O co Ci chodzi ? 
- Jesteś w ciąży. 
- I ? 
- I ? Pytasz mnie " I ? " ? Wiesz co może się stać ! 
- Boże jakie ty robisz dramaty ! 
- Przestań się ze mną kłócić. Nie tknę Cie do końca ciąży ! - wstał z łóżka i wyszedł trzaskając drzwiami. Poczułam się cholernie źle. Poczułam się brzydka, upasiona i niechciana. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Podwinęłam swoją koszulkę i spojrzałam na swój brzuch. Już odstawał trochę bardziej niż zwykle. Zdjęłam koszulkę i spojrzałam na swoje ciało. Nic się nie zmieniło oprócz tego cholernego brzucha. Ubrałam się i wróciłam do łóżka. Niekontrolowane łzy uciekły spod moich powiek. Usłyszałam jak wchodzi do sypialni. Odsunęłam się prawie na samą krawędź łóżka kiedy poczułam jak zajmuje swoje miejsce obok mnie. Usłyszałam cichy śmiech po czym poczułam uścisk na mojej talii. Przyciągnął mnie do swojego ciała i pocałował w skroń. 
- Summer nie obrażaj się. - ignoruj Summer, ignoruj. - Chciałbym żebyśmy jutro poszli na kolację. Co ty na to ? 
- Nie. 
- Co ? 
- Nie. Jestem za gruba nie chcę przynosić Ci wstydu. 
- Co ty znowu wymyślasz ?! 
- Dobranoc. 
- Summer do jasnej cholery ! 
- Zamknij się kurwa bo mam Cie już dość Harry. Albo się wydzierasz, albo zgrywasz opiekuńczego męża. Zastanów się co ty robisz ! - te słowa wyszły z moich ust zanim się nad nimi zastanowiłam. Jego usta otwierały się i zamykały. Nie wiedział co ma mi odpowiedzieć, czy powinien odpowiadać. 
- Harry przepraszam.. 
- Zostaw.. - warknął kiedy chciałam wziąć go za rękę. Odwrócił się do mnie plecami i wtulił w poduszkę. Poszłam w jego ślady i położyłam się spać. Kiedy obudziłam się rano łóżko było puste. W mieszkaniu nie było ani Harry'ego, ani Darcy. Poszłam pod prysznic i ubrana w http://img.szafa.pl/ubrania/0/016465738/big_1383724688/cieplusio-i-stylowo.jpg zeszłam do kuchni. Zjadłam śniadanie, wzięłam zestaw witamin, które każe brać mi Harry i zgarniając torebkę wyszłam z apartamentu. Zamknęłam je na kod i upewniając się, że mam broń w torebce wcisnęłam guzik na parking. Chwilkę później już wsiadałam do swojego BMW. Harry nieźle się wkurzy, ale jakoś nie bardzo mnie to obchodzi. Udałam się do centrum handlowego w poszukiwaniu nowych ubrań. Chodziłam po sklepach już 3 lub 4 godziny co zaczynało mnie trochę męczyć. Zaniosłam wszystko do samochodu i zajęłam swoje miejsce za kierownicą w chwili, kiedy zadzwonił mi telefon. 
- Słucham ? 
- Masz 30 minut, żeby wrócić do domu. - furia. 
- Uspokój się. Już wracam. - rozłączył się. Westchnęłam głośno i odpaliłam silnik. Jechałam ulicami Londynu chociaż wcale mi się nie spieszyło. Kiedy tylko wjechałam na parking już na mnie czekał. Dreptał nerwowo w miejscu marszcząc brwi. 
- Hej.. - wysiadłam z auta i posłałam mu uśmiech. 
- Gdzie byłaś ? - podszedł do mnie powoli z miną mordercy lub co najmniej sadysty. 
- W centrum, potrzebowałam kilku nowych ciuchów. 
- Prosiłem 
- Wiem. - zatrzasnęłam drzwi i z torbami ruszyłam w stronę windy. Nie miałam ochoty na kolejne kazanie. Podbiegł do mnie i wziął ode mnie torby. Drugą ręką objął mnie w talii. Wsiedliśmy do windy, w której było już kilka osób. Hazz stanął za moimi plecami i przyciągnął  do swojego torsu. Jego dłoń powędrowała na mój odstający brzuch. Specjalnie zrobił to tak, że sweter podkreślał ciążę. Pocałował mnie w czubek głowy korzystając z przewagi wzrostu. Nic z tego Harry. Nie tym razem. Gładził delikatnie mój brzuch, a ja miałam ochotę odgryźć mu rękę. 
- Które dziecko  ? - rzuciła jakaś babka patrząc na nas z uśmiechem. 
- Drugie. - odpowiedział Harry oddając jej uśmiech. 
- Tylko pozazdrościć. - zaraz rzygnę tęczą. 
- Sam sobie zazdroszczę tak cudownej żony. - pocałował mnie w policzek. Chcę wysiąść !!!! Zatrzymać windę ! 
- Ale widzę żona coś nie w nastroju. 
- Skądże. - mruknęłam stając Harry'emu na stopie. Zrozum mój znak idioto ! 
- Stęskniła się za mną. - kobieta uśmiechnęła się i opuściła windę. Harry cały czas trzymał mnie przy sobie mimo, że zostaliśmy sami. 
- Przeszło Ci ? - mruknęłam na niego. 
- Ta. Muszę się przyzwyczaić do Twoich " ciążowych humorków ". - nie komentuj Summer, nie komentuj..
- Ja do Twoich przyzwyczaiłam się już dawno temu. 
- Summer przestań. - wpisał kod i wpuścił mnie do apartamentu.
- Mamusia ! Tatuś ! - Darcy przybiegła i przytuliła się do moich nóg. 
- Zostawiłeś ją samą ?! 
- Dzień dobry skarbie ! - mama Harry'ego. Wkleiłam na twarz  sztuczny uśmiech i odwróciłam się w jej stronę. Ucałowała mnie w oba policzki i przytuliła. 
- Nie wiedziałam, że mama przyjedzie.. 
- Postanowiłam zrobić Wam niespodziankę. Teraz jesteś w ciąży i sądzę, że powinnam Wam trochę pomóc. 
- Darcy do jasnej cholery ! - usłyszałam krzyk Harry'ego i pisk Darcy. 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 88

Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=W-TE_Ys4iwM

Pocałowałem Summer w czoło i wyciągając z komody broń podszedłem do drzwi. Otworzyłem je trzymając broń gotową do strzału.
- Ale się najebałem.. - holowany przez Eleanor Louis wpadł do mojego domu i wylądował twarzą na dywanie.
- Harry ja Cie przepraszam, że tak późno, ale on się uparł.
- Daj spokój El. - posłałem dziewczynie słaby uśmiech i pomogłem dźwignąć się Louisowi na nogi.
- Polej mi Harry !
- Zamknij pysk bo Darcy śpi. - wkurzona Summer stanęła zaraz obok nas.
- Boże Harreh jak ty z nią wytrzymujesz.
- Ja nie wiem jak El wytrzymuje z Tobą bo wali od Ciebie jak z gorzelni.
- Słoneczko chyba przestaniemy się zaraz lubić. - Summer wydała z siebie.. jakby ciche warknięcie i poprowadziła Eleanor do salonu.
- Chodź stary.. - poprowadziłem Louisa na górę do pokoju gościnnego i położyłem na łóżku.
- Dzięki syneczku. - wybuchnąłem śmiechem i patrzyłem jak wtula się w poduszkę. Opuściłem pokój zamykając cicho drzwi i zajrzałem do pokoju Darcy. Spała sobie słodko cichutko oddychając. Zszedłem cicho na dół i usiadłem obok Summer obejmując ją ramieniem. Eleanor była jednym wielkim kłębkiem nerwów.
- Co się dzieje ? - zapytała cicho Sami.
- Nic.
- El przecież widzimy.
- Chyba jestem w ciąży. - zachłysnąłem się powietrzem, a Summer pisnęła podekscytowana.
- To cudownie !
- No nie bardzo. - mruknąłem za co Summer zdzieliła mnie przez łeb.
- Nie bij go. Ma rację.
- Co ?
- Przecież Louis mnie zabije.
- Za co ? No do cholery chyba sama sobie dzieciaka nie zrobiłaś !
- Jezu Summer dobrze znasz Louisa. On sam jest jak duże dziecko !
- Może się zmieni.
- Nie sądzę. - kolejny beszt wzrokiem od Summer skutecznie mnie uciszył.
- Harry też się zmienił kiedy urodziła się Darcy. Stał się doroślejszy, bardziej odpowiedzialny.
- Ej.. - mruknąłem niezadowolony.
- No co ? Taka prawda. Louis na pewno zachowa się dojrzale.
- Dzisiaj ukradł dziecku w parku balonik i powiedział, że to jego nowy przyjaciel. Serio Summer ?
- No.. ma swoje odpały.
- Zmieńmy temat. Wszystko będzie dobrze El. Zawsze masz nas. - moja żona mocno ją przytuliła, a ja poczułem ukłucie zazdrości. Niedługo później dziewczyny poszły spać, a ja zostałem sam z moimi myślami. Wziąłem na kolana album, który kiedyś pokazała mi Darcy. Oglądałem wszystkie zdjęcia Summer jakie posiadałem. Rozpłakałem się. Tak bardzo ją kocham. Nie potrafię bez niej żyć. W każdej sekundzie mojego życia, w każdym oddechu jest ona. Moja obsesja. Mój narkotyk. Moje szczęście, mój uśmiech. Sposób w jaki trzyma moją rękę. Sposób w jaki się śmieje z moich żartów. Sposób w jaki złości się na mnie kiedy jestem nadopiekuńczy, albo zazdrosny. To wszystko sprawia, że jest idealna. Nie wiem dlaczego ze mną jest.. Nie wiem czy jej do tego nie zmusiłem jakiś czas temu. Mówi, że mnie kocha, ale ja już sam nie wiem. Dlaczego kobieta jak ona.. idealna.. jest z kimś jak  ja. Nawet nie potrafię jej zapewnić bezpieczeństwa. Otarłem policzki i spojrzałem na kolejne zdjęcie. Uśmiech sam wszedł mi na usta. To było wtedy kiedy dowiedzieliśmy się o Darcy. Odłożyłem album i postanowiłem zebrać zabawki Darcy. Powrzucałem je do pudła i zdejmując z siebie koszulę poszedłem do sypialni. Baby siedziała na łóżku i czytała książkę. Posłałem jej uśmiech i zdjąłem z siebie spodnie. Wspiąłem się na łóżko.
- Czemu nie śpisz kocie ? - objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem do swojego torsu.
- Czekam na Ciebie. - odłożyła książkę i przeciągnęła się leniwie.
- Beze mnie się nie da ? - pokręciła głową i ułożyła usta w dziubek. Dałem jej całusa i wpatrzyłem w jej oczy.
- Czemu tak na mnie patrzysz ?
- Bo Cie kocham Summer.
- Ja Ciebie też kocham. - usiadła na mnie okrakiem i przeniosła moje dłonie na swoją talię. Zbliżała się powoli do moich ust patrząc mi głęboko w oczy. Otarła się swoimi wargami o moje i przeniosła je do mojego ucha.
- Wiesz co bym chciała z Tobą zrobić ? - szepnęła.
- Nie wiem.
- Chciałabym spełnić wszystkie Twoje fantazje.. - czas, żebym przejął kontrolę.

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 87

- Darcy chodź szybko. - wbiegłem do domu zamykając za sobą balkon i zacząłem przeszukiwać kolejne pomieszczenia w poszukiwaniu mojej Baby. Siedziała w łazience oparta o wannę, biała jak trup.
- Co Ci jest kochanie ? - uklęknąłem obok niej i pogładziłem ją po policzku.
- Słabo mi.. - powiedziała ledwo słyszalnie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Mój mózg pracował szybciej i lepiej niż normalnie. Zmoczyłem jakieś ściereczki i zrobiłem jej zimne okłady. Siedziałem przy niej i trzymałem ją za rękę obserwując jak nerwowo oddycha.
- Lepiej ? - kiwnęła głową i spojrzała gdzieś za moje plecy. Mała Darcy stała w drzwiach i z przerażeniem patrzyła na mnie i Summer.
- Idź do niej.. - szepnęła moja żona.
- Summer nie zostawię Cie samej.
- Nic mi nie jest. Idź do Darcy Hazz. - na jej buzię wróciły rumieńce, a oddech się uspokoił. Nie zostawię tego tak, ale w tej chwili muszę zająć się Darcy. Pocałowałem moją żonę w czoło i poszedłem do pokoju mojej córeczki. Leżała na łóżku i płakała z buzią zatopioną w poduszkę.
- Księżniczko spójrz na mnie..  - usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po głowie.
- Czy mamusia umrze ?
- Darcy o czym ty mówisz ? Twojej mamie nic nie będzie. Po prostu źle się poczuła. To normalne w jej stanie. Mała nie płacz proszę Cie. Nic złego się nie dzieje. Mama trochę odpocznie i będzie okej.
- Na pewno ?
- Tak. Chodź do mnie. - weszła mi na kolana i mocno się przytuliła. Wziąłem ją na ręce i zajrzałem do sypialni. Baby usnęła na mojej poduszce. Postawiłem Darcy na podłodze i podszedłem do łóżka. Okryłem moją jedyną kocem i pocałowałem ją w czubek głowy. Przymknąłem drzwi i biorąc Darcy za rączkę zszedłem na dół.
- Tatku ?
- Hm ?
- To przez to dziecko mama się źle czuje ?
- Tak jakby Darcy. Chodź zjemy kolację hm ? - pokiwała główką i przytuliła się do mojej nogi. Pogłaskałem ją delikatnie i posadziłem na blacie w kuchni.
- A kiedy mama wstanie ?
- Nie wiem. Musi się w końcu porządnie wyspać.
- A dlaczego mama jest ostatnio taka nerwowa ?
- Mama jest nerwowa ?
- Tak. Cały czas sprawdza czy drzwi są zamknięte i wygląda przez okna. A jak wyszedłeś to cały czas patrzyła na telefon, aż w końcu kazała mi wyjść na balkon i sadzić te kwiatki.
- Długo mama tak ma ? - popatrzyłem jej prosto w oczy.
- Jakiś czas.
- Darcy skup się. Powiedz mi jak długo mama tak ma ?
- Jak byłyśmy u Ciebie w pracy.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś kochanie. Buziak. - cmoknęła mnie w  policzek i chwilę później wzięła się za jedzenie kanapek, które przygotowałem. Wykąpałem ją i ułożyłem do spania. Po przeczytanej bajce zgasiłem światło i opuściłem jej pokój.
- Summer.. - zatrzymała się w połowie schodów i odwróciła w moją stronę.
- Tak ?
- Musimy poważnie porozmawiać.
- Coś się stało ?
- Ty mi to zaraz powiesz. Chodź. - zaprowadziłem ją do salonu i przygotowałem dla nas mocną herbatę. Zwinęła się na kanapie zaraz przy moim boku. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w skroń.
- Powiedz mi co się dzieje Summer ?
- Nie wiem. Zakręciło mi się w głowie i tyle.
- Doskonale wiesz, że nie o to pytam.
- O co ?
- Darcy powiedziała mi co robisz kiedy mnie nie ma. - w ten oto sposób sprzedałem się na własne dziecko.
- Nie wiem o czym mówisz. - nagle zachciało jej się pić jakby miała Saharę w buzi.
- Doskonale wiesz. Sprawdzanie drzwi, latanie od okna do okna. Mów co się dzieje.
- Nic takiego. Po prostu kazałeś mi dbać o nasze bezpieczeństwo więc staram się to robić.
- Nikt Ci nigdy nie mówił, że nie ładnie jest kłamać Summer. - odwróciłem palcem jej głowę w moją stronę i spojrzałem jej w oczy. Strach.
- Wydaje mi się, że ktoś nas śledzi. Każdy nasz ruch. Wszystko co robimy.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ?
- Bo mi się WYDAJE Harry. Nie chcę niepotrzebnie mieszać Ci w głowie. - otworzyłem usta, żeby jej odpowiedzieć, ale usłyszałem sygnał windy oznajmiający czyjeś przybycie. Jest po północy. Cholera.

Obserwatorzy