Claire i Harry


Cały imagin dedykuję Malikowej ♥

*** Oczami Harry'ego ***

- Jak to straciłeś głos ? - nie mogłem uwierzyć w to co mówił Louis. 
- Harry muszą mnie zoperować, za kilka miesięcy będę mógł dalej śpiewać ale nie wiem co teraz. Może lepiej będzie jeżeli znajdziecie kogoś na moje miejsce. 
- Chyba żartujesz. Co powiedział menager ? 
- Powiedział, że głos najważniejszy, nie wyobrażam co dalej. - zadzwonił do mnie menager. Kazał mi i Niallowi jechać na dzisiejsze show X-factor. Opuściłem dom mojego przyjaciela i pojechałem do siebie ogarnąć się . Koło 18 podjechałem pod dom blondyna. Sprawa Lou nie dawała mi spokoju. "Teraz wystąpi wyjątkowa dziewczyna z niezwykłym talentem." To wyrwało mnie z rozmyślań. Skupiłem się na scenie. Wyszła malutka, ruda istotka. 
- Witajcie kochani, będę dla Was śpiewać tylko w trochę dziwny sposób.. - zaśmiała się słodko a cała sala jej zawtórowała. 
- Ale lala .. - Niall był lekko zauroczony. 
- Zamknij się. Chcę posłuchać. - dziewczyna zaczęła śpiewać... moim głosem.
- O kurwa. - było mnie stać tylko na taką reakcję. Po występie dostała ogromne brawa. Zaśpiewała głosem moim, Zayna, Biebera i Nicki Minaj. Po całym show poszedłem za kulisy. Musiałem ją poznać. Robiła sobie zdjęcia z jakimiś fankami ale kiedy mnie zobaczyła odwróciła się i chciała odejść.
- Ej zaczekaj ! - złapałem ją za nadgarstek. Odwróciła się powoli.
- Cześć. - wymusiła uśmiech.
- Cześć, jestem Harry Styles.
- Claire Farawell. Jestem Twoją fanką.
- To ja jestem Twoim. To co zrobiłaś tam na scenie było niesamowite.
- Bardzo Ci dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. Muszę już iść. Miło było Cie poznać.
- Claire zaczekaj... Dasz mi swój numer ? - uśmiechnęła się zakłopotana i wpisała w mojego Iphona numer. Cmoknąłem ją w policzek.
- Do zobaczenia piękna. - odeszła. Podszedł do mnie Niall.
- Te loczek - walnął mnie w ramie - księżniczka Ci uciekła, teraz możemy już jechać do domu ?
- Ta , jedziemy. - usnąłem jak zabity, Rano mieliśmy przesłuchać kandydatów na zastępstwo za Lou. Po 3 godzinach byłem załamany podobnie jak menager
- Hazza.. mam pewien pomysł - szepnął mi Horan.
- Jaki ?
- Może ta dziewczyna zgodziłaby się zastąpić Lou ?
- Jaka ?
- No ta z X- factora.
- Ty, genialny, jesteś ! - z tej radości dałem mu buziaka w policzek i poszedłem pogadać z menagerem.
- Harry jeżeli masz numer to zadzwoń, przesłuchamy ją ale nie wiem czy to wypali - wyszedłem na taras i wybrałem numer rudej piękności.
- Słucham ?
- Hej, mówi Hazza Styles.
- O... Hej.
- Posłuchaj mam do Ciebie sprawę.
- Mów o co chodzi ?
- Moglibyśmy się spotkać ?
- Harry ja mam chłopaka..
- Ou... Ale to nie o to chodzi.
- To może spotkamy się w Crusty's za 20 minut ?
- Będę. - rozłączyłem się i wsiadłem w mojego Range Rovera. Jakieś 15 minut później parkowałem pod pizzerią. Usiadłem przy stoliku przy oknie. Dołączyła do mnie niedługo później.
- Hejj - powitała mnie zawstydzona.
- Hej, zamówimy coś ? - flirtowałem z nią spojrzeniem.
- Nie, dziękuję. Przed chwilą jadłam. Mów jaką sprawę do mnie masz.
- Tylko nie możesz nikomu powiedzieć.
- Wiesz, jestem ruda ale nie wredna. - uśmiechnęła się cudownie.
- Oczywiście, że nie jesteś wredna a Twoje włosy są śliczne.
- Powiesz mi jaka to sprawa ? - położyłem swoją rękę na jej dłoni.
- Wiesz kim jest Louis Tomlinson ?
- Jak już wczoraj wspominałam jestem Directioner. Oczywiście, że wiem kto to Tommo.
- A więc Louis stracił głos, będzie operowany.. I na kilka miesięcy potrzebujemy za niego zastępstwa. - wyglądała na przejętą.
- Powiedz mi jak mogę pomóc.
- Dołącz do zespołu..
- Whoow Hazz nie wiem co powiedzieć.
- Zgódź się.. - splotłem nasze palce ale tym razem zabrała rękę.
- Tak bez niczego ? Bez przesłuchania ani nic ? A co będzie z moimi bliskimi ?
- Mała słyszałem Cię i wiem co potrafisz. Rozmowa z menagerem to tylko formalność. A z rodziną będziesz spotykać się za każdym razem gdy wrócimy do Londynu.
- Właściwie nie koniecznie.
- To znaczy ?
- Nie jestem z Londynu. Dzisiaj wieczorem wracam do Northampton.
- Nie ! Proszę zostać. Zostaniesz u mnie..
- Harry ty nie zdajesz sobie sprawy z tego ile ja mam lat prawda ?
- 18 ? 19 ?
- 16.
- No i co z tego ? Proszę pomóż nam ! Potrzebujemy Cię. Będziemy z chłopakami Twoją rodziną i przyjaciółmi. Spotkaj się z menagerem. Live While We're Young prawda ? Później będziemy martwić się co dalej.
- Jesteś dla mnie taki dobry Harry. - znów wziąłem ją za rękę.
- Jestem i będę. Zaopiekuję się Tobą. Chodź, jedziemy do studia. - objąłem ją w talii i poprowadziłem do samochodu.

Wywnioskowałem z jej zachowania, że jest badzo słodka. Godzinę później było już postanowione, że Claire dołączy do nas. Menager ustalił też już wszystko z jej mamą.
- A więc teraz tak. - menager ciągle gadał. Siedziała obok mnie speszona. - Claire jest niepełnoletnia, musi mieszkać z kimś dorosłym. Który z Was się nią zaopiekuje ?
- JA ! - wydarłem się zanim Liam zdążył otworzyć usta.
- Claire zgadzasz się ? - ten menago działał mi na nerwy.
- Jeżeli nie będę sprawiać Harry'emu problemu to byłabym bardzo wdzięczna. - godzinę później byliśmy już u mnie.
- Co byś chciała zjeść ? - zapytałem łagodnie, bo wyglądała na przerażoną.
- Nic Hazz, dziękuję. Mam do Ciebie prośbę.
- Słucham śliczna ?
- Mógłbyś pojechać ze mną na lotnisko ? Mama przyśle moje rzeczy.
- Oczywiście, że tak. Z Tobą mogę nawet do Northampton jechać jeżeli będzie taka potrzeba.
- Dziękuję ale to nie najlepszy pomysł. - zeszkliły jej się oczy.
- Dlaczego ?
- Wiesz mój ojciec jest.. - zadrżał jej głos
- Skarbie nie płacz - przytuliłem ją. - Czy on Ci coś zrobił ? - w milczeniu pokiwała głową.
- Od zawsze bije mamę i mnie. Ostatnim czasem prawie nie było mnie w domu, nocowałam u Chrisa.
- Jesteś przy mnie, bezpieczna. Nie pozwolę Cię skrzywdzić słyszysz ? Nikt Cię nie tknie. - popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczkami, otarłem łzy z jej buzi.
- Dziękuję Ci Harry.
- Nie dziękuj , nie masz za co. Chodź, jedziemy po rzeczy. - wróciliśmy do domu jakieś 1,5 h później z 4 ogromnymi walizami. Pokazałem jej sypialnię przeznaczoną dla niej


Wykąpała się i usnęła jak zabita. Położyłem się w łóżku i myślałem o niej. Byłem już prawie w krainie koszmarków, kiedy usłyszałem cichy szept.
- Harry ?
- Hmm ?
- Masz jakiś koc ? Zimno mi..
- Chodź tu. - odchyliłem kołdrę, podeszła niepewnie i usiadła obok.- Śpisz na siedząco ?
- No nie.
- To się kładź, przytul i śpij. - wykonała moje polecenie. Cmoknąłem ją w skroń i udałem się w krainę kolorowych.
Gdy obudziłem się rano ona jeszcze głęboko spała. Delikatnie położyłem rękę na jej pośladkach ale niestety po chwili delikatnie się poruszyła więc szybko przeniosłem rękę na jej talię. Otworzyła oczka i popatrzyła na mnie uśmiechnięta.
- Gdzie kładziesz rączki ? - 1:0 dla niej
- Na Twojej talii.
- Kłamczuch. A tak wgl. to fajne z Ciebie kocyk.
- Wybacz mała ale jestem zbyt leniwy, żeby wstać po kocyk...- roześmiała się słodko. Jej malutka rączka spoczywała na moim torsie. - Mogę o coś zapytać bo to nie daje mi spokoju ?
- Pewnie, pytaj.
- Kto jest Twoim ulubieńcem z zespołu ?
- Pff nie powiem Ci.
- Mów.
- Nie.
- Mów
- Nie. - usiadłem na niej.
- Mów bo Cię pocałuję !
- Nie zrobisz tego !
- Mów. - zacząłem ją łaskotać.
- No ty ! - nachyliłem się nad nią i wpiłem w jej wargi.
- Hazza ! - odepchnęła mnie - Mam chłopaka.!
- Możesz mieć mnie - głaskałem jej policzek
- Kocham Chrisa !
- A mnie nie ?
- W inny sposób. Idę pod prysznic.
- Co chcesz na śniadanie ?
- Nie wiem .
- Ejj no nie obrażaj się ! To był tylko przyjacielski buziak..
- Nie obrażam się. Jeżeli chcesz zrobić mi śniadanie to uwielbiam tosty. - puściła mi oko i zniknęła w korytarzu. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem zrobić jej śniadanie. Dołączyła do mnie 20 minut później słodko uśmiechnięta. Usiadła naprzeciwko mnie i objęła dłońmi kubek z herbatą. Znów bajerowałem ją uśmiechem i wzrokiem. Jedliśmy prawie w milczeniu.
- Harry jakie plany na dziś ? - uciekała wzrokiem
- Dzisiaj najtrudniejszy dzień. Trzeba powiedzieć fankom, że zastąpisz Lou.
- Boję się - kucnąłem obok niej i położyłem ręce na jej udach.
- Nie masz czego się bać, będę przy Tobie. - przytuliła się.
- Wypij herbatkę, pójdę się ogarnąć i pojedziemy do menagera okej ?
- Okej . - pogłaskałem ją po główce i poszedłem pod prysznic. 20 minut później czyściutki zszedłem na dół. Nigdzie jej nie było.
- Claire ?
- Jestem na balkonie. - wyszedłem do niej, oparta o barierkę dopalała szlugę.
- Ej wyrzuć to !
- Hazz palę od 3 lat.
- Najwyższy czas przestać.
- Jedna szluga nic nie zmieni. - wyjąłem papierosa z jej ręki i wyrzuciłem.
- To był Twój ostatni papieros.
- Bo ?
- Bo nie pozwolę Ci niszczyć sobie zdrowa tym świństwem.
- Hah.
- Obiecaj, że nie będzie palić.
- Harry..
- Obiecaj !
- No dobra, obiecuję. - przytuliłem ją.
- I tak ma być. - 40 minut później podjechaliśmy pod wytwórnię. Nagraliśmy ten filmik dla fanek i dwie godziny później wracaliśmy do domu.
- Claire idziemy na spacer ?
- Możemy iść.. - zaparkowałem obok parku i weszliśmy w alejki. Krążyliśmy już ponad godzinę.
- Hazza wracajmy, zimno mi.. - zdjąłem z siebie kurtkę i założyłem na nią.
- Strasznie marzniesz. - objąłem ją ramieniem.
- Taak, Chris zawsze mówi, że to dobrze bo można mnie tulić.
- Mhm.. - wkurzał mnie temat tego typka - Lubisz się przytulać ?
- Kto nie lubi ? - popatrzyła mi w oczy i uśmiechnęła się słodko.
- Czy ty musisz być taka śliczna ?
- Nie jestem nawet ładna.
- Przestań.
- Taka prawda.
- Kotku za każdym razem kiedy powiesz na siebie coś złego dajesz mi buziaka.
- Czyli mam kłamać ?
- Kłamiesz kiedy mówisz, że " nie jesteś nawet ładna ". Jesteś śliczna - zadzwonił jej telefon.
- Chris ! - gadali chyba ze 30 minut. Wróciłem do domu w parszywym nastroju. Zamknąłem drzwi od sypialni, włożyłem słuchawki i myślałem co mogę zrobić by była moja. Około 2 godziny później zapukała do mojej sypialni.
- Hazz..
- Co ?
- Zrobiłam kolację..
- Nie jestem głodny.
- Jesteś na mnie zły ? - usiadła obok mnie
- Nie. Chcę być sam.
- Proszę, tylko zjedz. Potem dam Ci spokój. - spojrzała na mnie z takim bólem, że ścisnęło mi serce.
- Okej. - zjedliśmy w milczeniu. Po kolacji schowała naczynia do zmywarki i wyszła na balkon. Wziąłem wino i kieliszki i poszedłem za nią. Paliła. Zabrałem jej papierosa i go wyrzuciłem. Podałem jej kieliszek ale go nie wzięła. Bez słowa weszła do domu. Złapałem ją za nadgarstek.
- Co Ci jest ?
- Nic, obiecałam że dam Ci spokój.
- Nie chcę, żebyś dawała mi spokój.
- Powiesz mi dlaczego jesteś smutny ? - tym razem wzięła kieliszek.
- Bo jestem zazdrosny.
- O co ?
- O Ciebie.
- Chciałbyś taką paskudę jak ja ? - musnąłem jej przesączone winem usta.
- Jeszcze jakieś zażalenia co do twojej osoby ? Nie będę się schylał dwa razy. - uderzyła mnie w ramię.
- Chciałabym być taka jak ty ..
- To znaczy ? Chciałabyś być chłopakiem. ?
- Chciałabym być taka wysoka, twarda i silna.
- Twoja delikatność to ogromy atut. - dolałem jej wina.
- Harry chcesz mnie upić ?
- Oczywiście, że nie. Poczekaj chwilę. - poszedłem na górę.

*** Oczami Claire ***

Wolno sączyłam wino. Moje serce było rozdarte. Z jednej strony Harry, z drugiej Chris. Ten pierwszy imponował mi wszystkim. Odwagą, męskością, słodkością i tym , że w stosunku do mnie jest taki opiekuńczy. Chris.. jestem z nim już kilka lat ale czasami doprowadza mnie do szału jego monotonia. Wrócił do mnie Harry i położył mi na kolanach mięciutki kocyk.
- Dziękuję Ci. - pogłaskał mnie po policzku.
- Idziemy do łóżek czy chcesz jeszcze wina ?
- Wiesz Hazz, boję się że jeżeli jeszcze wypijemy to wylądujemy w łóżku więc chodźmy spać.
- Jak chcesz - cmoknęłam go w policzek i poszłam pod prysznic. Ciepła woda w połączeniu z alkoholem to nie jest świetny pomysł.
Położyłam się zachwiana w łóżku. Hazza zapukał do drzwi.
- Claire ?
- Tak ?
- Jakby było Ci zimno to po prostu przyjdź okej ?
- Okejj... Dziękuję Ci.
- Słodkich snów..
- Harry ? - kręciło mi się w głowie.
- Tak ?
- Dasz mi buzi na dobranoc ? - podszedł wolno, ujął moją twarz w dłonie i długo muskał moje wargi.
- Dobranoc Claire.
- Dobranoc Harry. - znów zakręciło mi się w głowie, położyłam się i szybko usnęłam. Następnego dnia rano obudziłam się z koszmarnym bólem głowy. Na śniadanie zeszłam ledwo żywa. Jakaś miła pani przygotowała mi jajecznicę. Weszłam na yt sprawdzić komentarze pod filmikiem. Aż sie udławiłam. Podszedł Harry i zamknął laptopa.
- Nie czytaj tego . - nachylił się do pocałunku ale odsunęłam się.
- Hazz nie.
- Mhmm.. rozumiem, że liżemy się tylko jak jesteś pijana ?! - wściekły wyszedł z salonu. Pobiegłam za nim.
- Harry.. - złapałam go za rękę.
- Co ?!
- Nie gniewaj się .. Nie chciałam...
- Co nie chciałaś ? Przelizać się ? Okej, zrozumiałem .
- Hazz to nie tak. - położyłam jego rękę na swojej talii, przyciągnął mnie do siebie - Źle mnie zrozumiałeś.
- Nie, zrozumiałem Cię perfekcyjnie. Chris najważniejszy, ja jestem tylko kolegą ?
- Nie ! To nie tak !
- A jak ?
- Ja sama nie wiem czego chce okej ? Zależy mi i na Tobie i na nim. - musnął lekko moje usta.
- To się zdecyduj. - wszedł do łazienki a ja wróciłam do salonu.
Zadzwonił do mnie Chris.
- Cześć kochanie - powitałam go.
- Claire masz czas dzisiaj się spotkać ? Musimy porozmawiać.
- Stało się coś ?
- Tak.
- uhmm, okej to może o 17 w Parku przy 24 ulicy ?
- Będę. - rozłączył się a ja rozpłakałam się jak dziecko. Poczułam delikatne, ciepłe ręce na ramionach.
- Hej Claire.
- Hej Liam.
- Stało się coś ? - usiadł obok.
- Harry jest na mnie zły, Chris jest na mnie zły, wasze fanki mnie nienawidzą. To wszystko nie ma sensu.
- Przejmujesz się hejtami ? Hazzie za godzinę przejdzie. Chrisa nie znam, więc nie potrafię Ci pomóc.
- Harry'emu nie przejdzie i o to właśnie chodzi. Dzisiaj mam się spotkać z Chrisem, trochę się boję..
- O której i gdzie ?
- O 17 w Parku przy 24.
- Może poproś Hazze, żeby z Tobą poszedł ?
- Gdzie ? - do salony wszedł Styles i spojrzał na mnie badawczo.
- No bo ja.. mam się spotkać z Chrisem.. ale boję się bo on jest na mnie zły.
- Pójdę z Tobą.
- Harry ale on jest chyba zły o Ciebie..
- To dobrze, mam z nim coś wspólnego. Mnie też on wkurza. W takim razie ja i Lou pójdziemy sobie na spacer tak, żeby nas nie zobaczył ale ciągle będziemy blisko. Liam idziesz z nami ?
- A w sumie to mogę iść.

*** Oczami Harry'ego ***

Kucnąłem obok niej i położyłem ręce na jej udach.
- A ty więcej nie płacz dobrze ? Nie jestem na Ciebie zły, tylko jestem zazdrośnikiem. - przytuliłem ją i spojrzałem na Liama. Uśmiechnął się szeroko i uniósł w górę dwa kciuki.
- Dziękuję Wam, że tam ze mną pójdziecie.
- Przecież obiecałem Ci, że się Toba zaopiekuję prawda ? - pokiwała główką a ja bujałem nią lekko.
- To co zamawiamy coś do jedzenia ? - zaproponował Liam. Usiadłem na kanapę i wziąłem sobie na kolana Claire. Była jak laleczka.
- Świetny pomysł. Claire co byś chciała ? - bawiła się moimi loczkami.
- Może ... coś z tajskiej kuchni albo owoce morza ?
- Doskonale ! - ucieszył się Liam
- Harruś ? - pogładziła mnie po policzku.
- Tak skarbie ?
- Zadzwonisz po Lou ? Chciałabym go poznać. - musnąłem delikatnie jej policzek.
- Świetna myśl. Na pewno się ucieszy. - posadziłem ją na kolanach Liama i poszedłem zadzwonić po mojego idola. Gdy wróciłem do salonu śmiała się słodko bo Li ja łaskotał. Wziąłem ją na ręce.
- Lou też bardzo chce Cię poznać, będzie za 10 minut.
- To super ! - wziąłem ją na barana. - Hazza jak mnie upuścisz to skopie Ci tyłek. - posadziłem ją na kanapie.
- Wole nie ryzykować. - uśmiechnęła sie triumfalnie. Niedługo potem przyjechał Lou. Otworzyłem mu drzwi.
- No dawaj mi tą ślicznotkę... - zaprowadziłem go do salonu.
- Hejj.. - Clair podeszła niepewnie
- Hej piękna ! - przytulił ją - Taka malutka a ma takie możliwości. - uśmiechnęła się zakłopotana, objąłem ją ramieniem. - Liam kochanie ! - Tommo podszedł do niego i uścisnął go przyjaźnie.
- Lou, mój misiu. Tęskniłem. - Claire zachichotała w taki sposób, że wybuchnąłem śmiechem.
- Harry skarbie - Tomlison podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. - Ciebie zostawiłem sobie na koniec. - poklepałem go po ramieniu. - A ty się kotek nie wstydź - cmoknął rudzielca w czoło. Siedzieliśmy, gadaliśmy, jedliśmy. Claire prawie cały czas była na moich kolanach i karmiła mnie uśmiechając się słodko. Koło 16.20 uścisnęła moją rękę.
- Co się dzieje ?
- Musimy już tam jechać..
- Nie bój się, nie pozwolę mu Cię skrzywdzić. Chłopaki, ruszamy tyłki i jedziemy do parku. Mała weź sobie kurtkę bo znowu zmarzniesz.
-Ok. - pobiegła na górę.
- Oj Hazza.. ale wdepnąłeś ..- Lou patrzył na mnie z niedowierzaniem i kręcił głową.
- O co Ci chodzi ?
- Jesteś w niej po uszy zakochany.
- Nie ! Podoba mi się, to wszystko.
- Nie kłam. - wróciła Claire więc zamilkłem. Jakieś 10 minut później podjechaliśmy pod park.
- Claire może idź pierwsza, Liam pójdzie zaraz za Tobą a my z Lou pójdziemy jakieś 3 minuty później.?
- Dobra.
- Kotek nie denerwuj się. - przytuliłem ją na tyle na ile pozwalała mi przestrzeń w samochodzie. - Jak będzie się coś działo to krzycz okej ? Dopóki nie krzykniesz nie będę interweniował.
- To idę . - wysiadła z samochodu, Liam zaraz za nią.

*** Oczami Claire ***

Starałam się iść w miarę spokojnie. Chris siedział na ławce obok krzewów różanych. 3 głębokie wdechy... podchodzę...
- Hej Chris - przytuliłam się do niego
- Cześć - odepchnął mnie delikatnie
- Coś nie tak ?
- Którym numerkiem jestem ? 1 czy 2 ? A może masz ich więcej.?
- O czym ty mówisz ? - podał mi jakieś papiery. Jak się okazało były to zdjęcia moje i Hazzy. Na jednym się przytulaliśmy na innym on mnie obejmował.
- Chris to nie tak... - złapał mnie za przedramię. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harry'ego i Lou. Byli w równoległej alejce centralnie na przeciwko nas.
- Słuchaj mnie Claire. - spojrzałam w jego brązowe oczy - Przez tyle lat ratowałem Cie przed ojcem, wspierałem gdy Cie lał, broniłem a ty odstawiasz mnie dla jakiegoś fagasa ?
- To przyjaciel okej ? - uderzył mnie otwartą dłonią w twarz, po moich policzkach spłynęły łzy.
- Posłuchaj mnie.. - coraz mocniej zaciskał palce na mojej ręce - wrócisz do domu, zostawisz tego pedałka i wszystko będzie jak dawniej.
- On nie jest pedałkiem ! Nie rozumiesz tego, że One Direction to moja szansa ?
- Nie interesuje mnie to. Wracamy do domu.
- Zostaje w Londynie ! - przyciągnął mnie do siebie i złapał mocno za pośladki. - Chris puść mnie !
- Co nie podoba Ci się ?!
- PUŚĆ !
- Nie !

*** Oczami Harry'ego ***

- Ty no on ją obmacuje ! - dziwiło mnie to, że ona sobie na to pozwalała. Zadzwonił do mnie Liam.
- Hazza co robimy ? Nie podoba jej się to.
- HARRY ! - krzyknęła na cały głos. Rzuciłem się biegiem w jej stronę. Liam był przed nami odepchnął go od niej.
- Hazza zabierz ją stąd - Lou dał temu pajacowi w mordę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Postawiłem ją przy moim Lange Roverze i przytulałem.
- Nie płacz .. - otarłem łzy z jej prawego policzka to samo chciałem zrobić z lewym ale syknęła gdy tylko ją dotknąłem.
- Co jest ?
- Boli.. - przekręciłem lekko jej twarzyczkę, na policzku miała odbitą rękę tego debila.
- Zabije go.. - chciałem odejść ale złapała mnie za rękę..
- Nie idź tam.. proszę. - moje ręce powędrowały na jej talię a jej na mój tors. Przyszli Li i Lou .
- Nic Ci nie jest malutka ? - Tommo oglądał zaczerwienienie na jej policzku.
- Bywało lepiej.. Nie wiem jak Wam dziękować chłopcy.. - przytuliła się do nich.
- Nie masz za co.. Muszę bronić małą Louisę - uśmiechnęło się niego słodko.
- Dobra jedźmy stąd - otworzyłem jej drzwi. Przekręciła się na siedzeniu tak, że patrzyła na mnie.
- Czo pysiaku ? - miała bardzo smutne oczy
- Nic, siedzenie jest zimne a to piecze.
- Moge iść mu pierdolonąć ? Proszę tylko raz.
- Nie.. Proszę jedźmy już do domu. - niedługo później byliśmy już u mnie. Chłopcy od razu pojechali do siebie. Dałem Claire lód z zamrażalki i naszykowałem kakao.
- Wypij a ja Ci potrzymam to na buzi dobrze ? - pokiwała główką i wzięła ode mnie kubek.


Odgarnąłem jej włosy z twarzy.
- Jak on mógł Cię uderzyć... - wzruszyła ramionami i odstawiła kubek.
- Widzisz Hazz.. Masz ze mną same problemy.
- Chodź na kolana. - usiadła niepewnie i zarzuciła mi rączki na szyję. - Koteczku nie sprawiasz mi problemów kapisz ? Chcę się Tobą opiekować i Cię chronić.
- Naprawdę ? - musnąłem lekko jej policzek
- Zaopiekuję się Tobą za wszelką cenę wiesz ? Louis miał rację jestem w Tobie zakochany skarbie.. - patrzyła mi głęboko w oczy i bawiła się moimi włosami.
- Harry ?
- Tak ?
- Mogę Cię pocałować ?
- Głuptasek. - ująłem jej twarzyczkę jedną ręką i delikatnie lecz zarazem namiętnie musnąłem jej usta. Mój język tańczył na jej podniebieniu. Całowałem ją coraz namiętniej ale odsunęła się i jęknęła.
- Coś Ci zrobiłem ?
- Nie Ty. Harry to bardzo boli. - wziąłem ją na ręce - Co ty świrujesz ?
- Jedziemy do lekarza.
- Nie trzeba.
- Kochanie on mógł Ci uszkodzić kość policzkową, trzeba to sprawdzić...
- No dobrze.. - przytuliła się do mojej szyi . Dwie godziny później już wracaliśmy do domu. Okazało się, że to tylko stłuczenie. Dostała jakieś zastrzyki i usypiała przez nie. Zdjąłem z niej kurtkę i zaniosłem ją do łóżka. Słodko spała. Nie mogłem zostawić jej w jeansach i koszuli. Powoli rozpinałem guziczki. Rozebrałem ją od pasa w górę. Popatrzyłam na jej porcelanowe ciało, delikatne wcięcie w talii, na jej cudowne piersi ukryte pod koronkowym stanikiem. Napawałem się tym widokiem jeszcze chwilę po czym zdjąłem z siebie koszulkę i założyłem na nią delikatnie. Zsunąłem z niej jeansy i poszedłem po swoje dresy. Gdy wróciłem poleciała mi ślinka, musiałem ją ubrać, żeby się nie podniecić. Poszedłem do siebie i szybko zasnąłem. Rano obudziłem się z malutkim rudzielcem w ramionach. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Głaskałem ją delikatnie. Godzinę później niestety musiałem ją obudzić.
- Claire kochanie .. - popatrzyła na mnie zaspana - Musimy powoli wstawać.
- Ty mnie przebrałeś ? - wtuliła się we mnie mocno.
- Tak, byłaś w jeansach i koszuli a to chyba nie jest wygodny strój do spania.
- Kochany jesteś, dziękuję.
- Skarbie, nie żeby mi się to nie podobało ale skąd się tu wzięłaś ?
- No bo było mi zimno w serduszko.. Odsunęła się.

- Znaczy.. Mam leczyć Twoje złamane serce tak ?
- Nie Hazz.. Chciałam się tylko przytulić.
- Skarbie źle mnie zrozumiałaś. Ja chcę to zrobić, pytałem czy ty chcesz.
- Harry, nie śmiem Cię prosić żebyś się mną zajął.
- Proś lub nie i tak to zrobię. - przytuliła się bo już siedziałem. - Chodźmy pod prysznic.
- Ale jak chodźmy ? Razem ?
- Wstydzę się..
- Skarbie widziałem Cię wczoraj prawie nago i powiem CI, że nie masz czego się wstydzić. - zdjąłem z niej koszulkę i obdarowywałem jej dekolt pocałunkami.
- Harry ale jestem .. - soczysty buziak w usta.
- Idealna ? Owszem. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki. W myślach już ją posuwałem. Zsunąłem z niej dresy, była w samej bieliźnie. Całowała mój tors. Złapałem ją za rękę i włożyłem ją w moje bokserki.
- Pobaw się nim. - zsunęła ze mnie bokserki. Byłem już goły. Rozpiąłem jej staniczek i rzuciłem go na ziemię. Masowałem jej cudne piersi a ona bawiła się moim penisem. Zsunąłem z niej majteczki i wepchnąłem ją pod prysznic. Wymasowałem jej ciałko a ona odwdzięczyła mi się tym samym. Odwróciłem ją tak, żeby stała tyłem do mnie. Wsadziłem jej delikatnie i wpiłem się w jej szyjkę robiąc jej malinkę. Doszła chwilkę przede mną. Wyszliśmy spod prysznica i jakby nigdy nic zeszliśmy na śniadanie.
Do domu wróciliśmy dopiero koło 18. Zamówiliśmy lasagnę i popiliśmy ją winem. Gdy oglądaliśmy film znów zacząłem ją pieścić.
- Hazza nie. Nie chcę.
- Rano Ci się podobało. - nie przestawałem jej dotykać.
- Harry ! - odsunęła się ode mnie. - Nie chcę rozumiesz ? Nie powinniśmy tego robić rano.
- Niby dlaczego ?
- Bo się prawie nie znamy a to robimy.
- Boisz się powiedzieć seks ?
- Nie. Możesz mnie zrozumieć ?
- No nie bardzo ale okej. Złośnik.
- Zbok.
- Ej ! Bez komplementów ! - roześmiała się słodko i przytuliła.
- Czemy ty nie możesz być zrównoważony ? - znów bawiła się moimi lokami.
- Jakbym był normalny to byś mnie nie kochała.
- A kto Ci powiedział, że ja Cię kocham ?
- Sam to sobie powiedziałem i wiem, że mam rację.
- A niby skąd to wiesz ?
- Bo gdybym nie miał to byśmy się teraz nie całowali.
- Przecież się nie.. - wpiłem się namiętnie w jej usta.
- Kocham Cię Claire.. - odgarnąłem jej włosy za uszko.
- Harry... bo ja.. ja Ciebie też. – pocałowała mnie słodko.
- Chodźmy spać, jutro Twoja pierwsza konfrontacja z fankami. - poszliśmy na górę, chciała iść do swojej sypialni ale pociągnąłem ją za rękę i weszliśmy do mojej.
- Co tu robi moja poduszka. ?
- Kotku przecież na jednej nam będzie nie wygodnie a na mnie całą noc nie będziesz spać. Jest tu też Twója kołderka ale myślę, że wystarczy nam jedna. - położyliśmy się spać. Rano to ona obudziła mnie. O 6 rano.
- Co jest Claire ? Chcę spać .
- Boję się..
- Przytul się i nie pierdol. - westchnęła i wstała z łóżka. Odetchnąłem głęboko i poszedłem za nią. Była w kuchni, łykała jakieś proszki.
- Ej co ty bierzesz ?
- Tabletki uspokajające.
- Clars nie bierz tego więcej ! To trucizna.
- Nie ważne.. - wetchnąłem.

- No dobrze przepraszam... - przytuliłem ją - skarbie wszystko będzie dobrze. Nie przejmuj się hejtami okej ? - pokiwała główką.- Obiecujesz ?
- Tak. - musnąłem lekko jej usta i wtuliłem się w jej cudowne włosy.
- Idziemy pod prysznic ?
- Ja idę. Ty robisz śniadanie.
- Ej... - zrobiłem minę szczeniaczka - Oszczędzaj wodę bierz prysznic z Harrym. - przytuliła się tylko i poszła na górę. Wziąłem się za przygotowywanie naleśników. Przyszła do mnie 20 minut później.
Zjedliśmy śniadanie, poszedłem się wykąpać. 40 minut później wróciłem do salonu. Na buzi Claire nie było już śladu po siniaku ale wyglądała bardzo naturalnie.
- Jak ty to zrobiłaś ? - patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Lata praktyki.. Dzięki mojemu tatusiowi nauczyłam się perfekcyjnie ukrywać siniaki. - cmoknąłem ją w czoło.
- Bardzo Ci współczuję kotek. - wpiła się namiętnie w moje usta.
- Hazza jedźmy już, chcę to mieć za sobą. - mieliśmy jechać na podpisywanie płyt. Nie rozumiałem po co miała tam jechać Clars ale na menagera nie ma rady. Około godziny później byliśmy na miejscu. Gdy tylko opuściliśmy samochód dopadli nas ochroniarze. Paul osłaniał dziewczynę najbardziej jak mógł ale i tak słyszała wyzwiska. Byłem szczerze zdumiony skąd dziewczynki w wieku 12 lat znają takie słowa. Gdy tylko znaleźliśmy się w budynku mocno przytuliłem mojego rudzielca.
- Pamiętasz co mi obiecałaś ?
- Tak.
- Buziak. - musnęła moje usta. Przywitaliśmy się z chłopakami, dostaliśmy markery, usiedliśmy przy stole. Claire siedziała między mną a Lou. Fanki wpuszczano piątkami. Pierwsza która do nas podeszła wzięła od Clars autograf i nawet ją przytuliła. Kolejne też były dla nie miłe. Dopiero gdy zaczęto wpuszczać te starsze 16-sto, 17- sto latki zaczęło się piekło. Dwie z nic doprowadziły Claire do łez, cztery zbesztaliśmy z Lou. Gdy rozpłakała się trzeci raz nie wytrzymałem.
Nie zważając na obecność fanek namiętnie pocałowałem Claire. Popatrzyłem na dziewczynę, która zrobiła jej taką przykrość. Miała na sobie koszulkę z nadrukiem :" Future Mrs. Styles ".
- Wiesz co ? - popatrzyła na mnie uśmiechnięta - Nie powinnaś jej nosić. Moja przyszła żona to Claire Farawell. - Lou wybuchnął śmiechem.
- Harry podpiszesz mi płytę ? - zwróciła się do mnie ta brunetka
- Nie. Sprawiłaś przykrość Claire. Zejdź mi z oczu. - rozpłakała się i odeszła. Była to już ostatnia grupa. Moja ślicznotka odetchnęła z ulgą i ukryła twarz w dłoniach. Fanki najbardziej czepiały się koloru jej włosów.
- Skarbie.. Obiecałaś mi.
- Wiem Hazz..
- Koteczku kocham Twoje włosy. Są cudowne.
- Przestań Harry. Są okropne.
- Mi się bardzo podobają - wtrącił Liam.
- Mi też - Lou pogłaskał ją po głowie.
- Mi także - Nialler musiał wtrącić swoje 3 grosze.
- A o sobie już nie wspomnę - Zayn ucałował czubek jej głowy.
- To nie ma sensu .. - marudziła. Wziąłem ją na kolana.
- Ma. Jesteś tylko moja i nie obchodzi mnie ich opinia.
- Nie jestem Twoja.
- Ale będziesz. - Niall bawił się jej włosami
- Claire one serio są świetne ! Zazdroszczę Ci ich.
- Mogę je obciąć i zrobisz sobie perukę, chcesz ?
- Nie bo Tobie jest w nich znakomicie wiesz ? - przytuliła się do Niallera. - Słodziutka nie przejmuj się nimi. Zazdroszczą Ci urody i Hazzy. - wzięła mnie za rękę.
- Mam Harry'ego, na którego nie zasługuję.
- Jebnie mnie zaraz. - popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. - Jeżeli ktoś na kogoś nie zasługuje to ja na Ciebie okej ? - pocałowała mnie żeby mnie uciszyć. - pojechaliśmy jeszcze z chłopakami na obiad więc do domu wróciliśmy dopiero późnym wieczorem. Claire siedziała przed lusterkiem i rozczesywała włosy. Składałem na jej szyi delikatnie pocałunki.
- Hazza? - nie przerywałem pieszczot.
- Hmm ? - przygryzałem płatek jej uszka.
- Naprawdę Ci się podobają ? - spojrzałem w jej zielone oczka.
- Są tak śliczne jak ty. Kocham Cię skarbie.
- Ja Ciebie też. - muskałem jej wargi bardzo namiętnie. Miałem nadzieję, że , mój plan się powiedzie.
Kiedy wpuściła mnie pod swoją koszulkę wziąłem ją na ręce i zaniosłem do specjalnie przygotowanej sypialni. Delikatnie położyłem ją na łóżku. Nachyliłem się nad nią i kontynuowałem pocałunki. Zdjęła ze mnie koszulkę i namiętnie całowała mój tors. Ściągnąłem z niej pidżamkę. Cały czas się podnosiła więc dosyć brutalnie położyłem ją na plecach. Obdarowywalem jej ...ciałko milionami pocałunków. Zsunąłem z niej spodnie i powolutku zbliżałem się do jej kobiecości. Całowałem jej "przyjaciółkę" 
- Harry ? - popatrzyłem w jej błyszczące oczka. - Masz może ochotę na 69 ? - tylko się uśmiechnąłęm. Zdjęła ze mnie bokserki i pchnęła mnie na łóżko. Pieściliśmy się w tej pozycji około 10 minut. 
Położyłem ją na łóżku. 
- Jesteś już tylko moja. - wyszeptałem w jej usta i delikatnie w nią wszedłem. robiłem to powoli, namiętnie. Było mi z nią dobrze, wspaniale. Gdy jej ciałko kolejny raz przeszedł dreszcz rozkoszy pocałowałem ją namiętnie i położyłem się obok niej. Przytuliła się do mnie. Nie rozmawialiśmy po prostu zasnęliśmy.
Rano obudziło mnie słodkie kichnięcie. Otworzyłem oczy. Claire jakoś dziwnie na mnie patrzyła, miała załzawione oczka i czerwony nosek.
- Kochanie czy ty płaczesz ? - pokręciła przecząco głową i znów kichnęła. - Co Ci jest ? - wzięła sobie bluzę z mojej garderoby i założyła ją.
- Mam gorączkę.. - wysapała, bo tego mówieniem bym nie nazwał.
- Ojj.. - chciałem ją przytulić ale odepchnęła mnie.
- Nie zbliżaj się do mnie.
- Czemu ?
- Bo się zarazisz ? - zaczęła kaszleć.
- Do łóżka. - opatuliłem ją dwoma kołdrami i kocem. Zszedłem na dół i przygotowałem jej gorącą herbatę. Wróciłem do sypialni niosąc jej napój. - Trzeba zadzwonić po lekarza.
- Harry nie.
- Nie słucham Cię. Jadłaś śniadanko ? - pokręciła przecząco głową. Zbiegłem na dół z zamiarem przygotowania jej czegoś do jedzenia. ale lodówka była pusta. Pobiegłem na górę i wciągnąłem spodnie.
- Koteczku muszę iść do sklepu bo lodówka jest pusta.
- Mhm.. - prawie wybiegłem z domu i pojechałem do najbliższego sklepu. Zrobiłem ogromne zakupy i 20 minut później wracałem już do domu. Claire spała, zadzwoniłem do lekarza. Powiedział, że będzie za 2 godziny. Obudziłem ją 40 minut później i wmusiłem w nią śniadanie. Bladła z minuty na minutę.
Kiedy zaprowadziłem ją do łazienki, żeby umyła ząbki podtrzymywałem ją, żeby nie upadła. Dusiła się kaszlem, usypiała przez gorączkę. Lekarz się spóźniał. Spanikowany zadzwoniłem po Lou. Przyjechał niedługo później i pierwsze co zrobił to położył jej lód na czole. Miała drgawki.
- Lou co robić ?
- Uspokój się. - ktoś zadzwonił do drzwi, zbiegłem otworzyć. Lekarz. Zaprowadziłem go do sypialni Claire bo w mojej ciągle były rozrzucone płatki róż. Zbadał ją, pogłaskał po głowie i długo coś pisał. Zrobił jej jeszcze jakiś zastrzyk i podał mi cztery recepty. Usnęła. Zeszliśmy do salonu.
- Panie doktorze co jej jest ?
- Ma gorączkę afrykańską. To bardzo wyniszczy jej odporność, przepisałem leki na wzmocnienie i antybiotyk najlepiej by było gdyby jeszcze dziś go dostała.
- Ja się tym zajmę - mruknął Lou, zabrał mi z ręki recepty i wyszedł z domu.
- Skąd jej się to wzięło ?
- Właściwie to się bierze samo z siebie. Czy często jest jej zimno ?
- Prawie cały czas.
- No i mamy odpowiedź. Ma problemy z krążeniem, nie leczy tego i mamy skutki. Zajmę się tym ale gdy pozbędziemy się gorączki. Będę cały czas pod telefonem, gdyby gorączka nie zmalała proszę dzwonić. Przyjadę jutro.
- Bardzo panu dziękuję .
- Polecam się na przyszłość - uścisnąłem mu dłoń i wyszedł. Wróciłem na górę do Claire.
Spała więc poszedłem posprzątać mój pokój. Około 20 minut później przyszedł do mnie Louis.
- Harry obudzisz ją ? Podamy jej ten antybiotyk. - poszedłem do mojego rudzielca. Pogłaskałem ją delikatnie po policzku, otworzyła oczka i zaczęła dusić się kaszlem. Podałem jej herbatę i pomogłem wstać. Przytuliłem ją.
- Hazz zarazisz się..
- Trudno - pocałowałem ją w czółko i sprowadziłem do Louisa. Daliśmy jej te tabletki. Zrobiliśmy obiad, którego nie chciała zjeść ale wmusiliśmy w nią spaghetti. Spadała jej gorączka i odzyskiwała głos, został jeszcze kaszel i katar ale to już mały pikuś. Louis spędził z nami popołudnie a wieczorem pojechał do Eleanor.
- Widzisz skarbie ? Taka piękna noc i taki fatalny poranek. - nic. zero reakcji, zero uśmiechu. - Kicia. - pogłaskałem ją po policzku.
- Co ?
- Kochasz mnie ?
- No.
- Bardzo przekonująco. - nic nie odpowiedziała. - Claire co się dzieje?
- Nic.
- Jesteś na mnie zła ?
- Na siebie. Nie na Ciebie.
- Czemu ? Przez chorobę .? - złapałem ją za rękę.
- Nie ważne Hazza.
- Proszę powiedz.
-- No bo to do czego doszło pomiędzy nami w nocy..
- Nie podobało Ci się ?
- Nie powinniśmy uprawiać seksu Harry.
- Kochanie ale wytłumacz mi dlaczego ? Boisz się, że będziemy w ciąży ? Nie jest Ci dobrze ?
- Harry.. boje się to jedno. Jest jeszcze coś ale nie powiem .
- Powiedz.
- Nie bo się będziesz śmiał.
- Mów kotek !
 - No bo.. sądzę, że jestem dla Ciebie za słaba w łóżku. - wybiegłem na balkon, żeby nie wybuchnął jej śmiechem prosto w twarz. Uspokoiłem się dopiero jakieś 5 minut później i wróciłem do salonu ale Claire tam nie było. Pobiegłem na górę, leżała w łóżeczku. Pocałowałem ją w policzek. 
- Skarbie popatrz na mnie - odwróciła główkę i obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem. - Przepraszam, że się śmiałem ale bredzisz kotku. Było mi z Tobą, w Tobie idealnie bo jesteś cudowna wiesz ? - usiadłem na jej brzuszku i składałem delikatne pocałunki na jej szyjce. -Clars ale podobało Ci się ?
- Nie . - uraziła mnie. 
- Jak to nie ? -popatrzyłem w jej zielone oczka. 
- Na pytanie " podobało Ci się " odpowiadam nie. 
- Dobrze , a więc : czy było Ci dobrze ? - bawiła się moimi włosami. 
- Oj dzieciaku ale Ci jeżdże po ambicji ...
- Po pierwsze nie mów do mnie dzieciaku ,a po drugie : tak, jeździsz i sprawia Ci to zajebistą frajde. - wyszedłem wściekły z jej sypialni i zamknąłem się w swojej. Ze zdenerwowania szybko zasnąłem. Obudziłem się koło 8. W domu było dziwnie cicho. Zajrzałem przez uchylone drzwi do jej sypialni ale była pusta. W łazience, salonie i kuchni pusto. Claire siedziała na balkonie i paliła. Chciałem zabrać jej papierosa ale odepchnęła moją rękę.
- Zostaw Harry. - drżącą dłonią brała kojne buchy wpatrując się w Londyn. Gdy wyrzuciła to świństwo nie zważając na jej protesty wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu.
- A teraz powiedz mi co to wczoraj wgl było ? Claire ja nie chcę się z Tobą kłócić, nie chcę żebyś ty się na mnie gniewała albo, żebym ja bym zły na Ciebie. Proszę Cie nie drocz się ze mną w taki sposób bo ja staram się jak mogę, żeby sprawić Ci rozkosz a ty mi mówisz, że nie było Ci nawet dobrze.
... - Harry.. ja przepraszam. Było mi z Tobą bosko . Na prawdę. Nie sądziłam , że można czuć taką rozkosz. Ale.. ja nie wiem czy jestem gotowa na współżycie seksualne. 
- Kochanie.. - przytuliłem ją. - jesteś śliczną, seksowną, młodą kobietą. Dlaczego chcesz ukrywać przede mną swoje piękne ciało ? 
- No bo.. ty miałeś już tyle partnerek a to był mój pierwszy raz i czuję, że nie jestem dla Ciebie odpowiednia. 
- Ile razy mam Ci jeszcze powtarzać, że jesteś idealna ? 
- Może jeszcze ze dwa.. - pocałowałem ją delikatnie. 
- Jesteś moim ideałem, obiektem moich snów i marzeń. - uśmiechnęła się uroczo. - Taka jest prawda kochanie. Nie ma osoby tak idealnej jak ty. 
- Jesteś tak kochany ! - wtuliła się w mój tors a ja w jej włosy. Siedzieliśmy tak jakiś czas, dopóki tego raju nie przerwało wymowne odkaszlnięcie.
- Dzień dobry - wyjąkała Claire chaotycznie schodząc z moich kolan.
- Dzień dobry - odpowiedziała moja mama mierząc mnie wzrokiem.
- To ja może pójdę.. - powiedziała cichutko moja śliczna i wybiegła z domu.
- Cześć mamuś.
- Harry kto to ?
- No mówiłem Ci, że Lou nie może śpiewać. Ona go zastępuje.
- I musi mieszkać akurat z Tobą ? To ja chciałem, żeby z...e mną zamieszkała. Zapytasz dlaczego, Mama ona jest taka inna niż wszystkie... Cicha, spokojna, opiekuńcza, piękna, słodka. 
- Synu prawie jej nie znasz. 
- Ale ją kocham okej ? Jeżeli nie potrafisz zaakceptować tego, że chcę ją zdobyć, poślubić i mieć z nią dzieci to o mnie zapomnij. 
- Przywieź ją do Holmes Chapel... 
- Po co ? 
- Bo chcę ją poznać ? Zobaczyć czy jest dla Ciebie odpowiednia ? Nie złość się na mnie, przecież wiesz, że nie nie chcę Ci na złość. Jestem Twoją matką, martwię się. 
- Mamo Claire jest niewiniątkiem. Nie potrafiłaby mnie skrzywdzić ! Dużo przeszła a ja na prawdę mogę jej ufać.
- Przywieź ją do Holmes Chapel. - pocałowała mnie w policzek i wyszła. Ukryłem twarz w dłoniach. Nie rozumiałem mojej mamy. Nie rozumiałem czemu doczepiła się do Clars. Zadzwoniłem do mojego rudzielca ale jej telefon odezwał się w sypialni. Cholera.


*** Oczami Claire ***

Spanikowana wybiegłam z domu. Jedyny adres jaki znałam, to adres Liama. Biegłam jak jakaś wariatka. Gdy stanęłam w jego drzwiach popatrzył na mnie zaskoczony ale uśmiechnięty.
- Claire wszystko okej ? 
- Nie bardzo . Przyszła mama Harry'ego i ja uciekłam.
- Panikaro ! Jego mama jest bardzo sympatyczna ! Na pewno nie zrobiłaby Ci przykrości. 
- Liam spojrzała na mnie tak, że aż mnie zmroziło. 
- Nawet wyglądasz jak sopelek. Chodź do mnie. - przytulił mnie i gładził po plecach. - Usiądź sobie, zrobię Cie ciepłą herbatę i coś do jedzenia.
- Nie, Li nie rób sobie kłopotu. 
- Nie denerwuj mnie. - pocałował mnie w policzek i popchnął na sofę. Wrócił niedługo później i podał mi posiłek. Kiedy jedliśmy z naszych twarzy nie znikały uśmiechy. Wszystko było dobrze. Do czasu, kiedy znów przeszły mnie dreszcze. Poczułam się tak fatalnie jak tamtego poranka. 
- Liam dałbyś mi jakąś bluzę ? Zimno mi. 
- Pewnie . - poszedł na górę. Co chwilę było mi duszno ale zimno. Wrócił mój przyjaciel i podał mi bluzę. Założyłam ją szybko.
- Clars dobrze się czujesz. 
- Nie, Liam mógłbys mnie.. - dzwonek do drzwi. Głaska mnie delikatnie i idzie otworzyć. Rozmywa mi się obraz przed oczami. Czuję jeszcze perfumy Harry'ego, słyszę jakby z oddali jego głos...


*** Oczami Harry'ego ***

- Claire ! Clars ! - miała rozbiegane spojrzenie, rozpalone policzki.
... - Harry musimy zabrać ją do szpitala.. - wziąłem mojego cukiereczka na ręce i zaniosłem do samochodu. Odjechałem z piskiem opon. Pędziłem ulicami Londynu do najbliższego szpitala. Claire coś mamrotała, Liam trzymał ją za ramiona, żeby utrzymała jakąś równowagę. 
- Kochanie jeszcze chwilę.. - 2 minuty później byliśmy pod szpitalem. Liam wziął moją księżniczkę i prawie wbiegł do budynku a ja zaraz za nim. Przyjął nas ten sam lekarz co był u mnie. Dostała milion zastrzyków, kroplówkę i w akcie desperacji w twarz od pielęgniarki. Dzięki Bogu poskutkowała i popatrzyła na mnie przerażona. 
- Niech pan ją uspokoi bo zrobi sobie krzywdę ! - rzucił lekarz i wyszedł z sali. 
- Claire kotku ! - gładziłem jej dłoń. 
- Harry ja nie chcę umrzeć. - po jej buzi spłynęły łzy. 
- Kochanie o czym ty mówisz ?! Nie umrzesz słyszysz ? Nie pozwolę na to ! - wziąłem ją w ramiona i czekałem aż się uspokoi.
- Obiecujesz ? - dałem jej buziaka w policzek. 
- A czy kiedyś Cie zawiodłem ? - pokręciła przecząco główką. 
- Będziesz grzeczna ? Dasz lekarzom działać ? 
- Tak..
- To w takim razie Liam z Tobą zostanie a ja przywiozę Ci jakieś rzeczy dobrze ? 
- Dobrze.. - opadła na poduszki i westchnęła słodko. 
- Nie panikuj skarbie, wszystko będzie okej. - pocałowałem ją w czoło. Porozmawiałem jeszcze chwilę z Li i opuściłem szpital. Wziąłem jej ubranka, kosmetyki i telefon i 30 minut później byłem w drodze do mojej Claire. Wstąpiłem jeszcze do sklepu po świeże owoce, sok marchwiowy i jakieś czasopisma. Gdy wróciłem do szpitala Liam rozbawiał ją naśladując głos Kermita Żaby.
- Co mi kupiłeś ? - zrobiła takie kochane, słodkie oczka.
- Skarbie kupiłem Ci jabłuszka, winogrona, truskaweczki i mandarynki a no i jakieś babskie gazetki. - Li wziął ode mnie torby i wykładał zakupy na stolik.
- Harry chodź to coś Ci powiem.. - nachyliłem się nad nią, zarzuciła mi rączki na szyję i wyszeptała - Dziękuję. 
- Nie masz za co kotku. 
- Mam. Bardzo Cie kocham. 
- Ja Ciebie też. Claire proszę... pozwól mi nazywać Cie moją dziewczyną.. - nie odpowiedziała mi słowami. Pocałowała mnie długo i namiętnie. - Kochanie może się prześpisz ? - oparłem ją na poduszkach i głaskałem delikatnie dopóki nie zasnęła. Po cichutku opuściliśmy z Liamem jej salę. Lekarz powiedział, że jutro będę mógł ją zabrać. Pojechałem do domu przebrać się i coś zjeść. Na stole w jadalni leżały dokumenty mojego rudzielca. Wynikało z nich, że za dwa dni ma urodziny. Nie miałem bladego pojęcia co jej kupić. Dopiero gdy kolejny raz wracałem do szpitala doznałem olśnienia. Gdy zbliżałem się do jej sali usłyszałem śmiech Niall'a. Wszedłem ale była w niego tak zapatrzona, że nawet mnie nie zauważyła.
Odkaszlnąłem perfidnie.
- Harry ! - wyciągnęła rączki w moją stronę. Przytuliłem ją i zbeształem Niall'a wzrokiem. Odwrócił głowę i zaczął wpierdzielać winogrona.
- Jak się czujesz moja piękna ? - splotłem nasze palce.
... - Dobrze. Zabierzesz mnie do domu ? - wydęła usta w podkówkę 
- Jutro aniołku. - pogłaskałem ją po policzku a potem dałem Niallowi po łapach. - Przestań wyżerać jej winogrona. 
- Harry zostaw go, niech je . - zmierzwiła blondynowi włosy. Uśmiechnął się do niej i kontynuował jedzenie. 
- Malutka.. mam pytanie. 
- Tak ? - bawiła się moimi włosami. Uwielbiałem kiedy to robiła. 
- Co byś chciała dostać na urodzinki ? 
- A skąd ty wiesz, że ja mam urodziny ? - dotyk jej delikatny dłoni to dla mnie narkotyk. 
- Twoje dokumenty leżały na stole w kuchni. Więc co chcesz dostać ? 
- To ja się będę zwijał - Niall cmoknął ją w policzek i wyszedł. 
- Harry... nie chcę żebyś cokolwiek mi dawał.. Utrzymujesz mnie..
- Przestań. Chcę to robić i będę to robił. Co chcesz na urodziny ? - musnąłem jej policzek. 
- Nie wiem Hazz... 
- Kochanie tak czy siak coś Ci kupię, kwestia tylko tego czy powiesz mi co chcesz dostać czy mam wybrać sam ? - nie odpowiedziała mi, tylko uśmiechnęła się zawstydzona. Siedziałem u niej dopóki nie zasnęła. Wróciłem wykończony do domu i padłem na łóżko. Pojechałem po nią około 9 następnego dnia. Lał okropny deszcz. Moja dziewczyna zakładała swoje Nike. 
- Hej piękna.- pocałowaliśmy się - Jak się czujesz ? 
- Bardzo dobrze.- znów się pocałowaliśmy
- To bardzo mnie cieszy skarbku.. - spakowaliśmy jej rzeczy i niedługo później wracaliśmy do domu. Zadzwoniłem do Liama, żeby zabrał gdzieś po południu Clars. Zabrał ją do kina na jakiś horror a ja razem z Eleanor i Perrie udałem się do centrum handlowego.
 Dobra dziewczyny potrzebujemy 25 prezentów.
- Po co aż tyle ? - El patrzyła na mnie jak na idiotę.
- Kochana, bo doba ma 24 godziny. Jeden co godzinę i jeden największy.
- Harry rozpieszczasz ją.. - Perrie pokręciła karcąco głową.
- Bo to moja księżniczka.
- Dobra a co właściwie chcesz jej kupić ?
- Nie wiem, dlatego jesteście tutaj wy. - wziąłem je pod rękę i zaczęliśmy zwiedzać sklepy. 3 godziny później wróciłem do domu. Claire właśnie schodziła po schodach.
- Cześć moja piękna.
- Cześć. Gdzie byłeś ?
- Ej, a gdzie buziak ? - nachyliłem się do pocałunku ale się odsunęła.
- Gdzie byłeś i dlaczego kazałeś Liamowi gdzieś mnie zabrać ?
- Eh.. Byłem kupić Ci prezent urodzinowi i nie chciałem, żebyś siedziała sama w domu. Mam alibi ! - musnęła lekko moje usta i rzuciła mi się na szyję.
- Co mi kupiłeś ? - było już po 22
- Nie powiem Ci.
- Powieedz..- robiła do mnie słodkie oczka. Musiałem uciec wzrokiem bo bym jej uległ.
- Może się trochę pobawimy skarbie ? - wziąłem ją na ręce i powoli zmierzałem w stronę łazienki.
- A powiesz mi co mi kupiłeś ? - rozpinałem suwak od jej tuniki a ona moją koszulę.
- Oczywiście - uśmiechnęła się pięknie - że nie.
- Harry ! - pocałowała mnie namiętnie. Kochaliśmy się w jacuzzi ponad 2 godziny. Kiedy Claire rozczesywała sobie włoski poszedłem do samochodu i wziąłem dwa prezenty. Kucnąłem obok niej i położyłem jej na kolanach podarunek.
- Wszystkiego najlepszego skarbie.. - wyszeptałem i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
- Bardzo dziękuję Hazz ale nie musiałeś mi nic dawać...
- Jesteś moją księżniczką. Muszę Cię rozpieszczać. - pogłaskałem ją po policzku. - Otwórz i powiedz czy Ci podoba. Tylko szczerze. - usiedliśmy na brzegu łóżka. Podniosła powolutku przykrywkę i pisnęła cicho.
- Jakie śliczne ! Harry dziękuję ! - pierwszy prezent, który otworzyła to http://mojeszpilki.pl/wp-content/uploads/2012/11/szpilki-flaga-usa-220x220.jpg
Przytuliła się do mnie mocno.                            
- Nie ma za co moja śliczna. - pocałowałem ją w policzek i popatrzyłem na zegarek. Za 5 minut pierwsza.
- Idziemy spać ? - zapytałem ją
- Tak. Harry, skarbie bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też kocham Claire. Ale zanim pójdziemy spać too rozpakuj kolejny prezent.
- Jeszcze jeden ? Harry po co wydajesz na mnie tyle pieniędzy ?!
- Bo masz urodziny, jesteś moją księżniczką. To najważniejszy dzień w roku a zresztą nie muszę się tłumaczyć dlaczego kupuję mojej dziewczynie prezenty. Otwórz.- podałem jej teraz mniejsze pudełeczko. Otworzyła niepewnie.
- Czyś ty oszalał ?! - Trafiło na brylantowe kolczyki.  http://diline.pl/_shop/userFile/diline/picture/big/1800.jpg
- Nie, a czemu ?
- Hazza wydałeś fortunę !
- To nie ważne. Podobają Ci się ?
- Nie wiem jak Ci dziękować. - pocałowała mnie słodko . Położyłem się tym samym ona leżała na mnie. Przeturlała się na łóżko i mocno przytuliła. - Bardzo Ci dziękuję Harry. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też malutka. Śpij już, jutro ciąg dalszy.
- Nie chcę już prezentów.!
- Mhm.. - zaśmiałem się cicho. Pocałowałem ją jeszcze i poszliśmy spać. Rano obudziłem się przed 7, przygotowałem jej pyszne śniadanie i przyniosłem 6 kolejnych prezentów. Obudziłem Claire buziakiem.
- Chodź piękna - zasłoniłem jej oczka ręką i powoli poprowadziłem do jadalni. - Gotowa ? - odsunęła moją rękę od swoich oczu i zasłoniła sobie nią usta. - Podoba się ? - przygryzałem płatek jej uszka. Poczułem łezki na mojej ręce którą zasłaniała sobie usta.
- Ej skarbie dlaczego płaczesz ? - otarłem kciukami jej policzki i ucałowałem je.
- To ze szczęścia. Nikt jeszcze nie zrobił dla mnie tyle co ty ! Harry kocham Cię całym sercem.. - pocałowałem ją bardzo, bardzo namiętnie.
- Nie masz mi za co dziękować. Jesteś moim aniołkiem, chcę żebyś miała cudowne urodziny. - przytuliła się mocno i usiedliśmy do śniadania. Kiedy piliśmy kawę powiedziałem :
- Rozpakuj prezenty aniołku. - posadziłem ją sobie na kolanach i podawałem kolejne pakunki. Były to :






http://img.zszywka.pl/1/0059/w_5838/wesele-i-okazje/pierscionki-z-bialego-zlota.jpg

Co godzinę dostawała kolejny prezent. Gdy wręczyłem jej ten o 15 powiedziałem :
- Kotek szykuj się.
- A po co ?
- Jedziemy na obiad.
- A nie możemy zamówić ? - znów bawiła się moimi włosami. Doprowadzała mnie tym do obłędu.
- Nie. Ubieraj się. - założyła http://img.szafa.pl/uploads/clothes/c0/d3/d889/4056664/1291139362.jpg i około godziny później jechaliśmy do restauracji. Pod budynkiem zawiązałem jej na oczkach przepaskę.
- Harry po co mi to ? - cmoknąłem ją w policzek i delikatnie zaprowadziłem do środka. Objąłem ją w talii i wyszeptałem :
- Wszystkiego najlepszego kochanie - zdjąłem z jej oczu opaskę.
- NIESPODZIANKA ! - wydarli się a Claire spojrzała na mnie wzrokiem mordercy. Uśmiechnąłem się do niej. Wszyscy składali jej życzenia. Byli Lou, Li, Zayn, Niall, El, Perrie, Dani, Jade, Jesy, chłopcy ściągnęli też jej przyjaciół z Northampton. Kiedy skończyła przyjmować życzenia podeszła do mnie i zarzuciła mi rączki na szyję.
- Jesteś niemożliwy Styles - musnąłem jej słodkie usteczka.
- Za to mnie kochasz.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - pocałowaliśmy się - Bardzo Ci dziękuję Harry.. Za wszystkie prezenty, za przyjęcie.. za cały dzisiejszy dzień. - przytuliłem ją mocno.
- Nie dziękuj mi pyszczku.. Chcę tylko Twojego szczęścia..- przybliżałem się do jej smakowitych usteczek ale podszedł do nas jakiś chłopak. Clars pisnęła i rzuciła mu się w ramiona.
- Cześć jestem James, brat tej ślicznotki - nie wypuszczając jej z ramion wyciągnął do mnie rękę.
- Harry, jej chłopak - uścisnąłem jego dłoń.
- Mogę porwać Claire na parkiet ? - pocałował ją w skroń.
- Pewnie. - odeszli. Podszedłem do Niall'a.
- Pomożesz mi ?
- Pewnie. - przenieśliśmy wszystkie prezenty do mojego samochodu, ledwo się zmieściły. - Hazza kiedy pokażesz jej ?
- Po torcie .
- A tort kiedy ?
- Jak wrócimy. Właśnie chodźmy już. - poszliśmy po tort, zapaliliśmy świeczki. Zaśpiewaliśmy "sto lat". Korzystając z chwili ciszy powiedziałem.
- Claire ... mam dla Ciebie jeszcze jeden prezent...
- Harry - opuściła główkę.
- Chodź - wziąłem ją za rękę i wszyscy wyszliśmy przed restaurację. - Mam nadzieję, że Ci się spodoba. - zadzwoniłem po Lou. Po chwili mój przyjaciel podjechał nowiutkim mercedesem.


- Kochanie to twój ostatni prezent urodzinowy...
- Ty chyba żartujesz..
- Podoba Ci się - objąłem ją ramieniem.
- Harry ja.. nie mogę tego od Ciebie przyjąć..- zamknąłem w jej rączce kluczyki.
- Musisz. Słyszysz ? Musisz ! - muskałem jej słodkie usteczka a Ci idioci zaczęli się drzeć i bić brawo.
- Dziękuję Ci .. najpiękniej jak potrafię.. - znów się pocałowaliśmy. Do domu wróciliśmy dopiero po północy.
- Claire skarbie.. chciałbym , żebyś rozpakowała ostatni prezent. Specjalny. Bo on jest bardziej dla mnie. Podałem jej małą czerwoną torebeczkę.
- Nie zaglądaj. Weź prysznic i dopiero otwórz.
- A czemu mówisz, ze to prezent dla Ciebie ?
- Sama zobaczysz.. - uśmiechnęła się jakoś dziwnie i zniknęła za drzwiami. Jakieś 10 minut później w drzwiach pojawiła się tylko jej głowa.
- Harry ty żartujesz prawda ?
- Nie. No chodź do mnie i podziękuj mi pięknie.. - podarowałem jej bieliznę erotyczną.

Miała wyraźny problem z pokazaniem mi swojego ciałka w tym cudeńku.
- No chodź.. - wolno weszła do pokoju a mi momentalnie wzrosło ciśnienie w bokserkach. Usiadła na mnie i zaczęła namiętnie całować. Moje ręce spoczywały na łóżku, chciałem ją podrażnić.
- Nawet mnie nie dotkniesz ? - chyba było jej przykro .
- Zrobie wszystko co będziesz chciała. Tylko powiedz czego chcesz.
- Dotykaj mnie.. pieśc mnie. - złapałem ją w talii i rzuciłem na łóżko. Pieprzyłem ją przez 2,5 h. Robiłem z nią co chciałem. Gdy obudziłem się rano moja boska wpatrywała się we mnie. Pocałowałem ją.
- Jak mi powiesz, że Ci się nie podobało.. - zaśmiała się uroczo
- Podobało.. nawet bardzo.
- Jak się czujesz przed pierwszym koncertem ? - bawiłem się jej włosami.
- Kiepsko. - delikatnie całowałem jej policzek.
-Boisz się ?
- Tak, że mnie wyśmieją albo wygwizdają.
- Jeżeli do czegoś takiego dojdzie to zejdziemy ze sceny. - całowała mój tors. Zjedliśmy razem obiad o około 16 wyszliśmy z domu.
- Prowadzisz - rzuciłem jej kluczyki. Uśmiechnęła się zawstydzona i wsiedliśmy do jej mercedesa. Jak na osobę, która pierwszy raz prowadzi nowy samochód radziła sobie doskonale. Na miejscu byliśmy przed 17. Najpierw krótka próba. Około 18.30 wpadliśmy w ręce stylistów. Musieliśmy się rozdzielić z Claire. Spotkaliśmy się dopiero 10 minut przed koncertem. Trzęsły się jej ręce. Wyglądała przepięknie. Przytuliłem ją. Staliśmy tak w milczeniu. Minuta.

*** Please welcome : HARRY STYLES ***

wybiegam na scenę ogłuszający pisk fanek.

*** LIAM PAYNE ***

powtórka z rozrywki, drą się w niebogłosy

*** NIALL HORAN ***

chyba ogłuchłem

*** ZAYN MALIK ***

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! waliło mi serce, modliłem się, żeby krzyczały dalej.

** CLAIRE FARAWELL ***

Dzięki Bogu nadal byłem ogłuszany. Koncert był cudowny. Fanki były dla Claire kochane, miały dla niej plakaty, zażądały też od nas pocałunku. Cały koncert moja boska pięknie się uśmiechała. Po występie spotkaliśmy się z dziewczynami z biletem VIP. Wyściskały mojego rudzielca, mówiły jej wiele miłych słów. Moja słodka poszła do swojej garderoby się przebrać. Ja zamknąłem się w swojej i myślałem. Myślałem dopóki nie usłyszałem przeraźliwego krzyku Claire. Wbiegłem do jej garderoby ale była pusta. Znów przeraźliwy krzyk. Biegnę w kierunku z którego dobiegł.
Gdy tam dobiegłem zmroziło mnie. Jakiś facet +40 próbował wepchnął moją Claire do samochodu. Podbiegłem i dałem temu kolesiowi w mordę. Puścił Clars i spojrzał na mnie ze złością.
- Uciekaj - wycedziłem przez zęby do mojej dziewczyny. Miała rozwaloną wargę, z jej noska leciała krew. Odbiegła.
- Nie powinieneś tego robić synku.. - zaczął podchodzić do mnie z miną mordercy.
- Nie nauczyli pana jak szanować damy ?
- Damy ? To moja córka. Mogę sobie z nią robić co chce.
- Jest dorosła. Nie może pan.
- Bo co ? Bo ty mi zabronisz ? Nie rozśmieszaj mnie dzieciaku.
- Właśnie tak. Ona należy do mnie. Nigdy więcej jej nie dotkniesz. - podeszli do nas ochroniarze i gdzieś go zabrali. Pobiegłem do jej garderoby ale była pusta.
- Farawell ! - wydarłem się. Nic. Cisza. Wparowałem do swojej garderoby. Leżała na ziemi skulona.
- Boże.. - myślałem że pęknie mi serce. Posadziłem ją i próbowałem zatamować kres płynącą z jej noska. Przyszedł lekarz zapewne poinformowany przez ochroniarzy.
- Claire pochyl głowę do przodu. - ignorowała jego polecenie. Wyciągnął rękę w jej kierunku ale zaczęła krzyczeć. Od razu znalazłem się przy niej i wziąłem ją w ramiona. Ucichła. Lekarz nie wiedział co robić.
- Niech pan mi powie jak mam jej pomóc. - łzy zmieszane z krwią kapały z jej buzi.
- Pochyl jej głowę. - wykonałem polecenie - doskonale. Teraz przyłóż jej to do czoła - podał mi lód - a drugą ręką tamuj krwawienie - podał mi jakieś coś. Chwilę później krwawienie ustało. Lekarz zabrał mi okład i wacik.
- Co teraz ?
- Muszę zrobić jej zastrzyk. Przekonaj ją, żeby dała się dotknąć.
- Claire kotku. - wpatrywała się w ścianę - Pan zrobi Ci zastrzyk. Tylko jeden. - złapała mnie za koszulę i popatrzyła spanikowana głęboko w oczy.
- Nie oddawaj mnie im rozumiesz ?! Nie pozwól im mnie zabrać ! - Przyciągnąłem ją do siebie mocno, żeby nie mogła się wyrwać.
- Rób pan ten zastrzyk. - moja mała bardzo płakała.
- Dlaczego chcesz mnie oddać ? - szeptała dławiąc się łzami.
- Nikomu Cie nie oddam. Zostaniesz ze mną na zawsze.
- Oni chcą mnie zniszczyć ! Nie oddawaj mnie !
- Nie oddam Cie ! - chciałem ją podnieść ale lekarz powstrzymał mnie gestem. Dopiero po jakiś 10 minutach kazał mi ją podnieść.
- NIE ! Nie oddawaj mnie !
- Boże co on jej zrobił ?! - lekarz wyglądał na spanikowanego. Wszedł menager.
- Co się stało ? Claire wszystko dobrze ? - chciał ją pogłaskać ale ukryła się za mną. - Harry wytłumacz mi to.
- Napadł ją jej ojciec, ona się panicznie wszystkiego boi.
- Harry zabierz ją do domu. Uspokój. Jeżeli rano nadal będzie tak panikować zadzwoń do mnie, przyślę psychologa. Wzmocnie Wam już dzisiaj ochronę wokół domu i polecę sprawdzić cały teren.
- Dziękuję. - wyszedł a zaraz za nim lekarz. Moja malutka próbowała wytrzeć sobie z buzi krew.
- Chodź tu mała - zaprowadziłem ją do umywalki i umyłem jej pysia i rączki. - Nie płacz już , słyszysz ? Jestem tutaj.
- Nie pozwól mnie zabrać. - ciągle leciały jej łezki.
- Kochanie ale kto chce Cie zabrać ?
- Oni.
- Kim są oni ?
- Oni tu są. Wiem, że oni tu są. !
- Chodź kochanie, jedziemy do domu. Tam porozmawiamy. Pójdziesz z Liamem czy koniecznie ze mną ?
- Z Tobą. Ty mnie nie oddasz.
- Zawsze będziesz ze mną. Chodź. - wziąłem swoje rzeczy i objąłem ją ramieniem. Zabraliśmy jeszcze rzeczy z jej garderoby i poszliśmy do samochodu. Tam czekała już na nas eskorta policji. 30 minut później byliśmy pod moją willą.

Nawet w drodze do drzwi mocno do mnie przywarła. Gdy tylko zamknąłem za nami odetchnęła z ulgą.
- Wytłumacz mi kim są oni.
- Nie, Harry nie. - zaczęła się wyrywać.
- Uspokój się, przecież nic Ci nie zrobię.
- Harry proszę, ochroń mnie ! - była przerażona. Zaprowadziłem ją do salonu i posadziłem na sofie.
- Powiedz mi kim Oni są .
- Muszę ?
- Musisz. - usiadła mi na kolanach i długo szeptała tą historię. Po każdym zdaniu szerzej otwierałem oczy ze zdziwienia. Gdzieś w połowie się popłakałem a gdy skończyła ryczałem jak dziecko. Cały czas mocno ją tuliłem.
- Nigdy nie pozwolę Cię tak skrzywdzić. Chociaż miałbym zginąć to oni Cię nie dotkną. - wytarła moją twarz z łez.
- Obiecujesz, że mnie nie oddasz ?
- Nigdy nikomu Cię nie oddam. Przysięgam na moją miłość do Ciebie. - musnąłem jej spierzchnięte usteczka.
- Już spokojnie mała, jesteś ze mną, w domu, bezpieczna. - długo się całowaliśmy. - Kochanie może idź pod prysznic ? - cmoknąłem jej wilgotny policzek. 
- Chodź ze mną. Nie chcę być sama. .. 
- Skoro nalegasz. - wzięła mnie za rękę i poprowadziła do łazienki. Nie kochaliśmy się po prostu położyliśmy się spać. Już oddalałem się w krainę kolorowych kiedy usłyszałem krzyki i odgłos tłuczonego szkła. Claire momentalnie przeszły dreszcze. 
- Ciiichutko.. - pogłaskałem ją i uważnie nasłuchiwałem. Padały jakieś rozkazy, ktoś krążył po dachu i tarasie. Dzwonek do drzwi. 
Clars znów zaczęła panikować. 
- Uspokój się. - założyłem spodnie i zszedłem na dół. Podreptała za mną. Był to szef ochrony. Gdy tylko wszedł do środka uważnie sie nam przyjrzał. 
- Nic państwu nie jest ? 
- A co ma nam być ? 
- Na terenie jest 4 obcych mężczyzn ale jest za ciemno, nie możemy ich znaleźć. 
- Co się potłukło ? 
- Szyba w naszym samochodzie. 
- Mogę Wam pomóc ich szukać. 
- Nie, Panie Styles nie może pan opuszczać domu. 
- Nie zamierzam wychodzić ale mogę włączyć oświetlenie.. 
- Byłbym bardzo wdzięczny - zrobiłem to. Momentalnie na dworze zrobiło sie jasno. - Proszę zamknąć dokładnie drzwi i wszystkie okna i spokojnie iść spać. Panno Farawell spokojnie. - wyszedł. Wziąłem mojego pyszczka na ręce. 
- Oni ?
Pokiwała twierdząco głową. 

- Mała jesteś ze mną. Bezpieczna. Chodź, idziemy spać. - zaniosłem ja do łóżka. Zasnęła a ja niedługo po niej. Gdy obudziłem się rano nadal słodko spała. Nie miałem sumienia jej budzić. Patrzyłem na jej piękną buzię, słuchałem jej spokojnego oddechu. Obudziła się jakieś 40 minut później. Od razu wpiłem sie w jej usta. 
- Hazz jakie miłe powitanie. 
- Czekam na to od godziny. Jestem spragniony.. - całowaliśmy się wolno, namiętnie. - Dobra piękna idę pod prysznic a ty sobie jeszcze poleż. 
- Nie. - usiadłem. 
- Co nie ? - przylgnęła do mnie mocno. - Pysia co jest ? 
- Nie chcę być sama. 
- Mmm... Czyli mówisz, że idziemy się kochać. ?- włożyłem rękę między jej nóżki. 
- Jak chcesz .. - uśmiechnęła się zadziornie. 
- Uhh.. chodź do mnie..- zacząłem ją bardzo namiętnie całować. Wręcz zerwałem z niej bieliznę. Pieprzyłem ją bardzo namiętnie. Gdy dostałem trzeci raz orgazmu popadłem w taką rozkosz, że ją ugryzłem a ona podrapała mi całe plecy. Ten kosmos przerwało znaczące odkaszlnięcie. Szybko przykryłem siebie i Claire kołdrą i popatrzyłem w stronę drzwi ale nikogo tam nie było. 
- Mogę już wejść ? - Liam. 
- No chodź.. - wszedł zmieszany do sypialni. Głaskałem po talii przytuloną do mnie Clars. 
- Przepraszam, że Wam przeszkadzam ale nie odbieraliście telefonów, menager prosił żebym zobaczył czy wszystko okej. 
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Claire pięknie się do mnie uśmiechnęła i musnęła mój policzek. Przyglądałem się uważnie Paynowi. Miałem nadzieję,że tylko wydaje mi się, że...
- Skoro wszystko dobrze, to się cieszę - przerwał moje rozmyślania. - O 16 macie być gotowi, przyjedzie policja, Claire złożysz zeznania, ty Hazz też - jakoś za szybko wyszedł. Wymieniliśmy z Clars zdziwione spojrzenia.
- Dobra mała idę pod prysznic.
- Mogę iść z Tobą ? - w odpowiedzi wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki. Przez cały dzień nie opuszczała mnie na krok. Nawet gdy poszedłem otworzyć policjantom drzwi poszła ze mną trzymając mnie za rękę. Zaprosiłem funkcjonariuszy do salonu. Claire usiadła mi na kolanach. Wiedziałem, że ma przed sobą trudne i bolesne zadanie dlatego chciałem, żeby czuła się bezpieczna i miała we mnie wsparcie.
- Zacznij mówić kiedy będziesz gotowa . - policjant był dla niej bardzo miły. Nie naciskał.
- Mam powiedzieć o tym co się stało po koncercie czy dlaczego to się stało ?
- Może dlaczego.. Tak po kolei.. - wtuliła się czółkiem w moją szyję i zaczęła mówić ..

Włącz to : http://www.youtube.com/watch?v=wwCykGDEp7M

- Kiedy miałam 8 lat moja mama wyjechała służbowo na weekend. Mój ojciec poszedł gdzieś z kolegami więc zostaliśmy z bratem sami w domu. Między nami jest 8 lat różnicy. Koło 21 brat utulił mnie do snu. Zasypiałam już kiedy oni weszli do mojego pokoju.
- Jacy oni ?
- Mój ojciec z kolegami. Mówili coś do mnie ale byli pijani, nic nie rozumiałam. Przyszedł James, chciał mnie zabrać, chciał uciec ale oni go pobili. Jeden z nich złapał mnie za włosy i zaciągnął do samochodu. Wyrywałam się, krzyczałam ale on coś mi wstrzyknął i straciłam przytomność. Nie wiem ile czasu minęło zanim się obudziłam ale było już jasno. Jedyne co czułam to okropny ból w okolicach intymnych. Zaczęłam głośno płakać. Przyszedł mój ojciec i jak gdyby nigdy nic odwiózł mnie do domu. Nie widziałam go potem przez 2 lata. James musiał się mną zająć bo jak już wspominałam mamy nie było. Wieczorem mój brat chciał mnie jakoś pocieszyć, oglądaliśmy kabarety. Zapominałam już o tym co wydarzyło się w nocy. Ktoś zadzwonił do drzwi myśleliśmy, że to mama więc pobiegliśmy otworzyć. Ale to był on. Przyjaciel ojca. Śmiał się i powiedział do mnie " Pobawimy się jeszcze raz, za 10 lat " . Dlatego on teraz chciał mnie zabrać !


*** 2 tygodnie później ***

Nie wytrzymam. Claire doprowadza mnie do szału. Od dwóch tygodni nie odstępuje mnie na krok. Od dwóch tygodni nie uprawialiśmy seksu. Ona tylko chodzi za mną, trzyma mnie za rękę lub koszulę albo przytula się do moich pleców. Tego dnia obudziłem się przed nią. Delikatnie wstałem i wreszcie sam poszedłem pod prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki nadal spała. Zszedłem na dół i wziąłem się za przygotowywanie śniadania. Gdy już smażyłem omlety coś przylgnęło mi do pleców.
- Hej piękna - cmoknąłem ją w czoło.
- Dlaczego mnie zostawiłeś. - westchnąłem głośno i wziąłem ją na ręce.
- Bo spałaś, chciałem chwilę pobyć sam.
- A .. rozumiem. Masz mnie dość.. - musiałem ją puścić. Opuściła głowę i pomaszerowała do salonu.
- Misiu.. - poszedłem za nią. - To nie jest tak, że mam Cię dość. Po prostu potrzebuję odrobiny prywatności. Claire przecież wiesz, jak bardzo Cię kocham. - przygryzałem płatek jej uszka. - Taj mi buziaka.. Takie soczystego. - wykonała moje polecanie. Pogłębiałem ten pocałunek. Zacząłem dotykać jej piersi. Byłem już bardzo podniecony kiedy ona odsunęła się ode mnie i pobiegła na górę.
- No kurwa mać ! - wydarłem się na cały głos. Wściekły poszedłem nakryć do stołu. Przyszła do mnie jakieś 20 minut później.
- Zjedź śniadanie i idź się spakować..
- Ale po co ?
- Jedz. - byłem na nią wściekły. Tak się po prostu nie robi. !
- Harry bo ja.. mogę Ci dogodzić ale nie chcę się kochać.
- Dlaczego ?! 
- Bo wtedy mi się wszystko przypomina.. - uderzyłem pięścią w stół żeby odreagować. 
- Jedz. 
- Harry nie złość się na mnie. - nie odpowiedziałem jej, próbowałem się uspokoić. Nadal nie ruszyła śniadania. 
- Mam Cię nakarmić ?! - nic nie odpowiedziała, tylko opuściła głowę. Wziąłem ją na kolana i wmusiłem w nią śniadanie. Gdy tylko skończyłem ją karmić przywarła do mnie mocno. 
- Harry przepraszam. 
- Claire tak się nie robi ! Nie możesz mnie rozpalać a potem uciekać. Daj mi po łapach na początku a nie.. - pocałowałem ją w policzek. 
- Przepraszam.. 
- No już dobrze. Chodź idziemy się spakować. 
- Ale po co ? 
- Nie powiem. Chodź. - wstała z moich kolan i oczywiście wzięła mnie za rękę. 
- Hazz ale co ja mam zabrać ? Elegancko ? Normalnie ? 
- Pół na pół. I weź może.. - rzuciłem jej bieliznę, którą dostała ode mnie na urodziny. Wsadziła ją na dno walizki. Godzinę później byliśmy gotowi. Wziąłem moją ukochaną na ręce i zaniosłem do samochodu. Przez godzinę drogi Claire opowiadała mi o Jamesie i swoich przyjaciołach. Później jakoś temat się urwał. 
- Jesteś głodna ? - zapytałem. 
- Trochę. - zaparkowałem pod restauracją. Po obiedzie zamówiliśmy sobie lody na deser. Patrzyliśmy sobie w oczy, trzymaliśmy się za ręce.. Czułem się tak, jakbym zakochiwał się w niej na nowo.
Półtorej godziny później byliśmy w Holmes Chapel.
- Hazza ! Przywiozłeś mnie do swojej mamy ?!
- Tak. - wyglądała jakby miała się rozpłakać. - Dziubek chciałem, żebyś odetchnęła od Londynu i całego tego cholerstwa. Moja mama i Gemma bardzo się cieszą, że Cie poznają.
- Ja też się cieszę, ale wstydzę - pogłaskałem ją po policzku. Kilka minut później zaparkowałem pod moim domem. Claire wysiadła niepewnie z samochodu, objąłem ją ramieniem.
- Nie wstydź się.. - cmoknąłem ją w skroń.
- Staram się okej ?
- No okej , okej. Nie gryź. Chodźmy.
- A rzeczy ?
- Później. - poprowadziłem ją do środka. Gdy tylko weszliśmy do domu rzuciła się na nas Gemma.
- Cześć Claire jestem Gemma, wreszcie mogę Cie poznać ! Jesteś tak piękna jak opowiadał Harry, bo wiesz myślałam, że on zmyśla bo gdzie taka dziewczyna jak ty przy .
- Gemma zamknij się. - moja siostra jak zwykle nie mogła przestać gadać.
- Dobra, dobra. Już się nie spinaj. Dodam tylko jeszcze, że jestem bardzo szczęśliwa, że tu jesteś. - przytuliła moją dziewczynę.
- Jej Gemma, bardzo Ci dziękuję za te wszystkie miłe słowa. Ja też się bardzo cieszę, że mamy możliwość się poznać.
- Słodka jesteś tylko bardzo wstydliwa. - Gemma speszyła ją jeszcze bardziej. - Dobra chodźcie. - weszliśmy do salonu. Tam czekała już na nas mama..
- Dzień dobry - powiedziała cichutko Claire.
- Dzień dobry kochanie ! - mama przytuliła ją i ucałowała w oba policzki.
- Bardzo miło mi panią poznać.
- Mi Ciebie też. Boże jaka ty jesteś piękna ! - buzia mojej dziewczyny płonęła. - Nie wstydź się kochanie. - mama pogłaskała ją po policzku. - Usiądźcie sobie, przygotuję herbatę. - zniknęła w kuchni a ja poprowadziłem Claire na kanapę.
- Misia nie wstydź się.
- Łatwo Ci mówić. - przytuliłem ją.
- Skarbie ja też się stresuję ale mama już Cię polubiła. Jesteś dla mnie ważna, kocham Cie czyli jesteś częścią rodziny, kapisz ?
- Kapisz. - pocałowałem ją w policzek. Objąłem ją jedną ręką a drugą położyłem na jej udzie. Splotła nasze palce. Niedługo potem przyszły mama i Gemma. Opowiadały jakieś historię z mojego dzieciństwa. Claire dopiero jakąś godzinę później zaczęła rozmawiać z nimi w miarę normalnie. Podczas kolacji moja mama wmusiła w moją dziewczynę tyle jedzenia, że nie jestem pewny czy Claire nie waży mniej od tego co zjadła. Gdy tylko moja ukochana poszła pod prysznic zaczęła się bezsensowna rozmowa z moją mamą.
- Harry jesteś z nią bardzo szczęśliwy.
- Wiem.
- Ale nie wiem czy powinniście ze sobą być.
- A niby dlaczego ?
- Widzisz jak ona się wstydzi ? Synu jest dla Ciebie za delikatna...
- łał.. Dzięki mamuś.
- Harry wiesz, że nie o to mi chodzi. Sam wiesz, że nie wytrzymujesz długo przy jednej kobiecie.
- Mamo, jestem z nią prawie 2 miesiące. Kocham ją jak wariat. Mam ślub z nią wziąć, żebyś mi uwierzyła ?!
- A to nawet nie jest głupi pomysł...
Cmoknąłem ją w policzek i poszedłem do swojej starej sypialni. Moja piękna siedziała na łóżku i rozczesywała sobie włosy. Zamknąłem drzwi na klucz.
- Mogę ja to zrobić ? - spojrzała na mnie zaskoczona.
- Chcesz mnie uczesać ?
- Tak. - podała mi szczotkę. Delikatnie rozczesywałem jej piękne włosy a po chwili się w nie wtuliłem.
- Harry wszystko dobrze ? - spojrzała na mnie zatroskana.
- Tak kochanie, tylko bardzo mi nas brakuje.. - musnęła delikatnie moja usta. Całowaliśmy się kilka minut aż jej rączka powędrowała na moja krocze. Momentalnie się podnieciłem. Rozwiązałem jej szlafroczek, miała na sobie bieliznę którą dostała ode mnie na urodziny.
- I to mi się podoba.. - zamruczałem i zacząłem się do niej dobierać. Wypieściłem ją najczulej jak tylko potrafiłem. Wyjąłem gumkę ale mnie powstrzymała.
- Hazz biorę tabletki, nie potrzebujemy tego.
- Jesteś niezastąpiona.. rzuciłem ją na łóżko i zacząłem kochać tak, jak jeszcze nigdy. Pragnąłem jej od trzech tygodni. Byłem tak szczęśliwy, że nie myślałem co robię i po prostu się w nią spuściłem.
- Boże co ja zrobiłem..
- Harry tabletki. Zapomniałeś ? - pocałowałem ją i położyłem się obok.
- Wiesz co Claire ? - bawiłem się jej włosami.
- Hmm ?
- W sumie fajnie by było jakbyśmy mieli dziecko. - uśmiechnęła sie.
- Za parę lat..
- A ja bym chciał już..
- Jesteś szalony ! - musnąłem jej usteczka i zasnąłem. 3 dni później wróciliśmy do Londynu. Moja mama pokochała Claire, została przez nią oczarowana. Gdy tylko rozpakowaliśmy walizki i wzięliśmy prysznic Claire przyszła do salonu chowając coś za plecami.
- Co tam masz ?
- Kupiłam Ci prezent.
- Co mi kupiłaś ? - chciałem zabrać jej to co chowała ale mi na to nie pozwoliła.
... - Usiądź sobie grzecznie. - popchnęła mnie na fotel, postawiła pudełeczko na stole i usiadła na mnie twarzą w twarz.

*** Oczami Claire *** 

- Panie Styles. Jeżeli mnie pan zadowoli to dostanie pan prezent. - uśmiechnął się sprośnie i zaczął mnie dotykać. 
- Ej ! Nie o tym mówię. ! 
- A o czym ? 
- Pocałuj mnie tak jak jeszcze nigdy. - odgarnął mi włosy za ucho i wyszeptał w moje wargi : 
- Oddam za Ciebie wszystko. - popatrzył mi głęboko w oczy po czym ustami zamknął moje powieki. 
- Chcesz moich ust ? - znów szeptał. Pokiwałam tylko głową. Musnął leciutko moje wargi.
- A co to miało .. - tym razem całował mnie już bez opamiętania. Odsunęliśmy się od siebie parę minut później. Głaskał mnie po policzku. 
- Zasłużyłem na prezent ? - popatrzyłam rozanielona w jego szalone oczy. W tej chwili żyłam tylko jego tęczówkami i jego ciepłymi dłońmi, w których zamknięte były moje. Jego gorące wargi zabrały mi tlen i dały narkotyk.. narkotyk zwany Harrym. - Kochanie ?
- Ja.. bo ty... i usta.. ciepło... tlen.. - głaskał moje policzki.
- Mogę zobaczyć ten prezent ? - byłam w stanie tylko pokiwać głową. Wziął mnie na ręce i podszedł do stolika na którym stał podarunek. Nie byłam w stanie oderwać wzroku od jego buzi. Otworzył pudełeczko i popatrzył na mnie zaskoczony. Ogarnęłam się.
- Teraz z Zaynem możecie mazać się do woli. - podarowałam mu maszynkę do robienia tatuażów. Jego oczy tak pięknie błyszczały. Był taki szczęśliwy. Pocałował mnie słodko.
- Dziękuję kochanie.
- Nie ma za co . Mam nadzieję, że Ci się podoba.
- Oczywiście, że mi sie podoba skarbie ! Sam chciałem sobie taką kupić !
- Cieszę się, że trafiłam. ! - znów się pocałowaliśmy. - Na czym zrobisz pierwszy tatuaż ?
- Na Tobie.
- Co ?!


*** Oczami Harry'ego ***

Popatrzyła na mnie uśmiechnięta.
- Mogę Cie pomazać ?
- A bardzo boli ? - położyłem ją na kanapie i podwinąłem jej koszulkę.
- Będę bardzo delikatny a potem ty wytatuujesz coś mi dobrze ?
- Dobrze. - powoli tworzyłem napis : " together forever " skończyłem dopiero godzinę później. - Już ? - zapytała podnosząc się.
- Mogę zrobić Ci jeszcze jeden ?
- Pewnie.
- Usiądź sobie. - na jej nadgarstku wytatuowałem " Harry " - Teraz Twoja kolej. - zdezynfekowałem sprzęt i jej go podałem.
- Hazza ale ja nie umiem.
- Po prostu napisz swoje imię.
- Żartujesz ?
- Nie. Rób to.
- Gdzie ?
- No jak to gdzie ? - zdjąłem koszulkę. - Na sercu. Tworzyła to ze 30 minut i przyznam szczerze, że był to chyba najpiękniejszy tatuaż jaki w życiu miałem.
- Może być ? - nie była zadowolona ze swojego dzieła. Musnąłem jej usta.
- Jest cudowny. ! - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Chciałem iść spać ale Claire zaczęła masować moją męskość.

*** Oczami Claire ***

Musiałam mieć pewność, że moja zachcianka się spełni. Ceną było tylko dogodzenie Harry'emu. Gdy tylko dotknęłam jego penisa sprawiłam mu rozkosz. Posuwistymi ruchami doprowadzałam go do obłędu. Gdy był już blisko orgazmu wzięłam jego przyjaciela do ust a potem wszystko grzecznie połknęłam. Złapał mnie w talii i rzucił na łóżko. Wszedł we mnie agresywnie. Pozwalałam mu robić ze mną wszystko co chciał i jak chciał ale postawiłam mu jeden warunek. Kazałam mu się we mnie spuścić. Jak zwykle zrobił to czego chciałam. Położył się obok mnie, pocałował mnie namiętnie i zasnął. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wtuliłam się w niego i poszłam spać. Rano obudziło mnie cichutkie śpiewanie Harry'ego. Otworzyłam oczy i od razu znalazłam się w jego ramionach. Było mi tak dobrze.
- Kochanie przygotowałem Ci śniadanko . - oparł swoje czoło o moje i patrzył głęboko w oczy.
- Kochasz mnie ?
- Jak wariat. I nigdy nie przestanę. - musnął moje usta. Ubrałam się i zeszliśmy na śniadanie.
- Harry moglibyśmy wrócić do prezerwatyw ?
- Oczywiście kochanie ale .. coś nie tak ?
- Hazz no bo ja nie wiem jak Ci to powiedzieć ale mam wrażenie, że te tabletki nie działają.
- Co ?!
- No bo lekarz powiedział, że będę po nich ospała, nie będę miała ochoty na seks i będę ospała.
- Claire czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteśmy w ciąży ?
- Jeszcze tego nie wiemy.. Ostatnio sam mówiłeś, że byś chciał. - przytulił mnie.
- Nie panikujmy pyszczku. Chodź pojedziemy do Lou, miał wczoraj operację. - dowiedzieliśmy się, że Claire już więcej z nami nie zaśpiewa. Louis za tydzień będzie już mógł z nami występować.

*** Miesiąc później, oczami Harry'ego ***

- Harry poczekaj, sama pójdę.- siedzieliśmy w poczekalni gabinetu ginekologicznego.
- Nie. Idę z Tobą. - byłem cholernie zestresowany. Chwilę później jakaś młoda lekarka zaprosiła nas do gabinetu.
- Panno Farawell proszę zdjąć bluzkę, zrobimy USG. - trzymałem moją dziewczynę za rękę. Serce waliło mi jak oszalałe. - Tak, ewidentnie jest pani w ciąży, widzę że tabletki które przepisałam pomogły.
- Chwila... Jakie tabletki ? - popatrzyłem zdezorientowany na Claire.
- No te tabletki, które przepisałam państwu na wzmożenie płodności.
- Co ?! Claire oszukałaś mnie !


- Nie, pani nas chyba z kimś pomyliła !
- Panno Farawell, to nie jest możliwe. Wszystko mam tu zapisane.- podała mi kartę Claire.
- Harry.. - moja dziewczyna chciała wziąć mnie za rękę ale się odsunąłem.
- Nigdy Ci tego nie wybaczę Clars.- wyszedłem wściekły z gabinetu i pojechałem do Niall'a. Najebaliśmy się jak szmaty. Następnego dnia wcale nie czułem się lepiej. Przez Clars miałem poczucie maszynki do produkcji spermy. Wczoraj przegiąłem w stosunku do mojej ukochanej. Wróciłem do willi z zamiarem pogodzenia się z nią ale mój dom był pusty. W kuchni na stole znalazłem list pisany przez jej roztrzęsione dłonie.

Kochany Harry!

Wiem, że zniszczyłam wszystko. Nie powinnam Cie okłamywać. Nie miałam prawa wykorzystać Cie w tak podły sposób. Wiem, że nie chcesz mnie znać dlatego opuszczam Twój dom najszybciej jak to możliwe. Dziękuję Ci za 3 miesiące opieki nade mną, za to że dałeś mi miłość. Przepraszam za to kłamstwo ale nie bój się. Twoi fani nie dowiedzą się o dziecku. Pomimo tego, że mnie nienawidzisz ja zawszę będę Cie kochać.

Twoja Claire..

- Ale ja Cie kocham ! - wydarłem się na cały dom i zaraz tego pożałowałem bo kac nie dawał mi żyć. Dzwoniłem do niej 13727336282 razy wysłałem 881929201011381 sms'ów. Zostawiła kartę kredytową którą jej podarowałem, kluczyki od samochodu, wszystkie droższe prezenty. 4 godziny krążyłem po mieście ale jej nigdzie nie było. Nikt jej nie widział. Po prostu zapadła się pod ziemię. Byłem załamany. To wszystko nie miało sensu ! Przecież nie zrobiła tego, żeby mnie rzucić !


*** Około 2 lat później ***
*** Oczami Louisa ***

- Harry ja mam Cie ubrać ? - nie mogłem pozwolić mu dłużej siedzieć w domu. Mój przyjaciel wyglądał jak wieszak na ubrania, miał wory pod oczami, mało mówił.
- Louis nie chcę wychodzić z domu. Bez nie to nie ma sensu. Nic nie ma sensu.
- Otrząśnij się ! Minęły ponad dwa lata ! - obiecuję, że jak dorwę tą rudą sukę to ją zabije.
- Nie rozumiesz tego, że ja jej potrzebuję ? Jej dłoni, jej usteczek, jej głosu.
- Wykorzystała Cie ! - rzuciłem w niego ciuchami. Nie odpowiedział mi. 30 minut później byliśmy już na rynku. Spacerowaliśmy, nawet się rozgadał i uśmiechnął ze dwa razy. Łaziliśmy ze 40 minut kiedy stanął jak wryty.

*** Oczami Harry'ego ***

To ona. Nie pomyliłbym jej z nikim innym. Louis patrzył na mnie jak na idiotę.
- To ona !
- Kto ?
- Claire ! - rzuciłem się biegiem w jej stronę. Jeszcze 50 metrów.
- Harry stój ! - Lou łapie mnie za ramię ale nie wyrywam się i ignoruję jego krzyki. Jeszcze 10 metrów. Moje życie wreszcie miało jakiś sens.
- Claire kochanie.. - wziąłem ją w ramiona i nie zamierzałem puścić.
- Harry..
- Nie pozwolę Ci odejść. Już nigdy. - odsunęła sie delikatnie i położyła rączki na moim torsie.
- Harry w Twoim życiu nie ma miejsca dla mnie i naszego dziecka. Dzisiaj wracam tam, gdzie teraz mieszkamy. - po jej buzi spłynęły łzy. - Obiecałam Ci, że zniknę z Twojego życia razem z dzieckiem. To, że cholernie mi Ciebie brakuje i to, że każdego dnia potrzebuję Cie bardziej nie ma znaczenia.
- Wróć do mnie. Wróćcie. Wszystko będzie jak dawniej, skarbie błagam ! Tak cholernie Cie kocham ! - zacząłem całować ją bez opamiętania. Odwzajemniła pocałunek. Ta chwila znaczyła dla mnie więcej niż ostatnie dwa lata. - Proszę wróć.
- Zadzwonię do Ciebie Harry. Obiecuję. Ufasz mi ?
- Oczywiście, że tak ale błagam.. Nie zostawiaj mnie. Daj mi swój numer. Claire proszę powiedz mi coś o naszym dziecku.. - uśmiechnęła się cudnie, wzięła mnie za ręce i spojrzała głęboko w oczy.
- Nasza Rosalie ma teraz 1,5 roku. Ma twoje oczy, twój uśmiech i twój kolor włosów.
- Rosalie..
- Nie podoba Ci się ?
- Jest cudowne.. Claire ja chce ją zobaczyć. Żądam tego od Ciebie !
- Dobrze kochanie ale teraz to nie jest możliwe wiesz ? - pogłaskała mnie po policzku, byłem już omamiony. - Kocham Cię Harry i obiecuję, że przywiozę do Ciebie Rosie.
- I zostaniesz ze mną na zawsze ?
- Tak. Ty, ja i nasza mała córeczka. - musnęła delikatnie moja usta. - Harry muszę już iść za godzinę mam samolot.
- Nie idź, proszę..
- Muszę.
- Kiedy się spotkamy ? - odgarnąłem jej włosy z twarzy.
- Nie wiem kochanie - wyjęła z torebki jakąś karteczkę i zamknęła ją w mojej dłoni. - Zadzwoń. - jeszcze raz mnie pocałowała i odeszła.
- Harry co to miało być ?! - Louisowi chyba nie spodobała się moja rozmowa z Claire.
- Mam córeczkę wiesz ? Ma na imię Rosalie.
- Nie wiem i ty też byś nie wiedział gdyby nie przypadek !
- Daj spokój ! Wreszcie ją odzyskam. Ją i moją małą córcię. Będę taki szczęśliwy.
- Zamknij się Harry, jesteś idiotą ! Załóż się, że ona do Ciebie nie zadzwoni i nie zobaczysz tego dziecka ! Wiesz w ogóle gdzie ona teraz mieszka ?
- Nie wiem, ale jestem bardzo szczęśliwy. Cholernie ją kocham.
- Ciebie to chyba przygrzało !
- Daj mi spokój Louis, proszę ciesz się razem ze mną.
- A idź. - odwiózł mnie do domu. Wieczorem zadzwoniłem do mojej ukochanej.
- Słucham ?
- Hej kochanie ? - byłem taki zachwycony jej głosem.
- Hejj ..
- Jak Ci minął lot ?
- Dobrze.. Siedzę teraz na balkonie, Rosie śpi. A ty jak tam ?
- Ja szczęśliwy... Tęsknie za Tobą.
- Ja też tęsknie loczku.. Chciałabym się teraz do Ciebie przytulić.
- Powiedz mi gdzie jesteś. Przylecę, przytulę Cie .. pocałuję.
- Hazz jestem we Francji ale nie możesz na razie do mnie przylecieć.
- Powiedz mi dlaczego.
- Mówiłeś, że mi ufasz.
- Bo ufam.
- Więc proszę, nie naciskaj.
- Kochanie błagam podaj mi swój pełny adres.
- Wyślę Ci sms'a.
- Dobrze kochanie. Słodkich snów mój aniołku.
- Dobranoc Hazz, kocham Cie.
- Ja Ciebie też kocham cukiereczku. Zadzwonię jutro .
- Dobrze, będę czekać.
- Ucałuj Rosie skarbie.
- Dobrze. Pa..- rozłączyła się. Chwilę później dostałem sms'a z jej adresem.



 *** Oczami Claire *** 

Moja córeczka obudziła mnie o 7 rano. Nakarmiłam i wykąpałam mojego skarba, potem dałam jej zabawki i poszłam po śniadanie. 
... - Tatuś. - stanęłam jak wryta i patrzyłam z niedowierzaniem na moją córkę. 
- Kochanie, taty z nami nie ma. - zaczęła płakać. - Córcia..- wzięłam ją na ręce i próbowałam ją uspokoić ale nic nie działało. Uspokoiła się dopiero gdy włączyłam jej wywiad z Harrym. Dziewczynka śmiała się i machała rączkami do laptopa. Poszłam do kuchni, nie chciałam żeby widziała moje łzy. Tak bardzo skrzywdziłam swoją córkę, Harry'ego i siebie. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otarłam twarz wierzchem dłoni i poszłam otworzyć. Od razu znalazłam się w jego ramionach. 
- Wiem, że zabroniłaś mi przyjechać ale..- przerwałam mu pocałunkiem. 
- Tak bardzo się cieszę, że tu jesteś... - przytulał mnie tak mocno jak nigdy. 
- Powiedziałaś, że potrzebujesz przytulenia. 
- Potrzebuję Ciebie. - kolejny pocałunek przerwał nam płacz Rosie.- Chodź kochanie.. - wzięłam go za rękę - poznasz swoją córeczkę.


*** Oczami Harry'ego *** 

Byłem taki szczęśliwy. Clarie zaprowadziła mnie do salonu , miała piękne mieszkanie z widokiem na wieże Eiffla. Na skórzanej sofie siedziała moja mała córeczka. 
- Tatuś ! - wyciągnęła rączki w moją stronę. Nie mogłem się ruszyć ani wykrztusić z siebie słowa. Po moich policzkach spłynęły łzy szczęścia. Moja malutka Rosalie podbiegła do mnie, wziąłem ją na ręce. Wtuliła się w moją szyję. Kołysałem ją delikatnie. Nie da się opisać tego co wtedy czułem. Siedziałem z Claire i Rosie dopóki moja córeczka nie usnęła mi na kolanach. Zaniosłem ją do łóżeczka, była taka śliczna. Moja ukochana dziewczyna mocno się we mnie wtuliła. 
- Zostaniesz na noc prawda ? - miała łzy w oczach. 
- Zostanę na zawsze.. Wychowamy razem naszą córeczkę wiesz ? Odejdę z zespołu..
Harry nie możesz odejść...
- Kochanie nie wyobrażam sobie tego, że wy będziecie tutaj a ja w Londynie.
- Obiecałam Ci, że wrócimy.
- Na pewno ? - muskałem jej policzek.
- Tak. - siedzieliśmy przytuleni na kanapie za 3 godziny. Po południu poszliśmy z naszą malutką córeczką na spacer. Obejmowałem Claire, nosiłem Rose. Chciałem żeby wszyscy widzieli moje szczęście. Wieczorem nakarmiłem i wykąpałem moją córcie a gdy utuliłem ją w łóżeczku nuciłem kołysankę czekając aż zaśnie. Clars była w kuchni.
- Chcesz spać ze mną czy sam ? - Boże co za głupie pytanie.
- Oczywiście, że z Tobą. - uśmiechnęła się cudnie. 30 minut później już leżałem w jej łóżku z moim malutkim rudzielcem w ramionach. Długo się całowaliśmy widziałem po niej, że miała ochotę na więcej ale chyba wstydziła się powiedzieć.
- Claire...
- Hmm ?
- Oddaj mi się. - w odpowiedzi usiadła na mnie i zaczęła całować moją szyję. Kochałem ją długo, namiętnie. Było mi z nią tak cudownie. Jej usta, jej dłonie, jej ciało, jej głos. Bicie jej serduszka.

*** Oczami Claire ***

Kiedy obudziłam się rano moje łóżko było puste.
- Ahh tak. Kolejny sen. - mruknęłam niezadowolona i niechętnie wstałam


Zajrzałam przez uchylone drzwi do pokoju mojej córeczki ale jej łóżeczko było puste.
- Co do cholery. - z salonu dobiegł mnie śmiech mojego aniołka. Szybko tam poszłam. Harry trzymał ją na kolanach i karmił. Oglądali jakąś bajkę w telewizji.
- Jednak mi się nie śniło. - wyszeptałam zadowolona, podeszłam do nich. Ucałował Rosie w czółko i Harry'ego w policzek.
- Wyspałaś się kochanie ?
- Najpiękniejsza noc od paru lat. Czemu mnie nie obudziłeś ?
- Tak słodziutko spałaś. A poza tym zajmowałaś się nią przez 1,5 roku, nie spałaś to teraz czas na tatusia. - przytuliłam się do niego ale chwilę później nasza córeczka zaczęła nas rozdzielać.
- Zazdrośnica ! - Hazz wstał i podniósł ją wysoko do góry - Ale wiesz Rosalie Twoja mamusia była pierwsza.
- Tatuś mój ! - Stylesowi zmiękło serce. Przytulił ją mocno i pocałował w policzek.
- Tatuś bardzo Cie kocha i Twoją mamusię też.
- Hazz jadłeś coś ?
- Nie skarbie, zajmowałem się księżniczką.
- To ja pójdę coś przygotować, w skrzyni są zabawki daj jej jakieś i zaraz przyjdź .
- Dobrze. - gdy przechodziłam złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Wzięłam się za smażenie naleśników. Chwilę później przyszedł mój loczek i objął mnie w talii.
- Ona jest bardzo mądra. -wtulił się w moje włosy.
- Wiem, szybko się rozwija. Co jej dałeś do zabawy ?
- Buduje zamek z klocków.
- Ale ona umie tylko nimi rzucać.
- Widzisz kotku, to zależy od tego czy pokaże się jej jak to zrobić.
- Nauczyłeś ją ? - uśmiechnął się, pokiwał głową i zaczął mnie namiętnie całować. Tą pieszczotę przerwał nam telefon Hazzy.

*** Oczami Harry'ego ***

- Słucham ?
- Gdzie ty jesteś ?! Od dwóch dni nie mogę się z Tobą skontaktować !
- Louis nie drzyj się. Jestem u Claire.
- Co ?!
- To co słyszysz. Jakiś problem ?
- Pojutrze lecimy do Włoch.
- Teraz to najmniej ważne.
- Aha czyli zamierzasz zostawić zespół dla tej suki ?
- Odpierdol się od niej. Ona jest moim szczęściem a jeżeli nie potrafisz tego zaakceptować to nie możemy być już przyjaciółmi.
- Harry...
- Na razie Lou. - Clars postawiła przede mną talerz i usiadła obok jakaś przygaszona. - Co się stało kochanie ?
- Harry.. bo ja nie chce wracać do Londynu.
- Dlaczego skarbie ? - przywędrowała do nas Rosalie, wziąłem ją na kolana.
- No bo tutaj nikt mnie nie zna.. Mogę iść gdzie chcę, robić co chcę a w Londynie wszyscy mnie nienawidzą.
- Kochanie przesadzasz.
- Słyszałam co powiedział Lou.
- Niall i Liam za Tobą tęsknią.
- A Louis i Zayn mnie nienawidzą.
- A ja Cie kocham. Pysia jeżeli masz być nieszczęśliwa to może najlepszym rozwiązaniem będzie to, jak odejdę.
- Zespół daje Ci szczęście.
- Wiesz co, jakoś wypieram Ciebie i Rosie. - nasza córcia zaklaskała wesoło.
- Hazz obiecałam Ci, że wrócimy do Londynu.
- Chcę żebyś była szczęśliwa.
- Do szczęścia wystarczysz mi ty i Rosalie. - pogłaskałem ją po policzku i wzięliśmy się za jedzenie. Rose bawiła się moimi włosami.
- Claire jutro muszę wrócić do Londynu.
- Wiem.. - Rosalie zaczęła płakać. Czy to możliwe, żeby rozumiała ?
- Kiedy przylecisz do domu skarbie ? - objąłem ją ramieniem i usiedliśmy w salonie.
- Nie wiem Hazz, potrzebuję kilku dni na pozałatwianie wszystkich spraw tutaj.
- Tatuś mój ! - chciało mi się płakać. Nie widziałam świata poza moją ukochaną i moją malutką córeczką.
- Claire może wezmę Rosalie ze sobą ?
- Gdzie ?
- Do Londynu a potem do Włoch.
- Jak ty to sobie wyobrażasz ?
- We Włoszech mamy tylko jeden występ. Rosalie będzie bawić się z Lux.. Lou Teasdale się nią zajmie na 100 % nie będzie z tym problemu !
- No nie wiem czy to dobry pomysł..
- Zadzwonię do Lou i sie jej zapytam, będziesz spokojniejsza. - niestety moja przyjaciółka nie leciała z nami do Włoch. Po obiedzie poszedłem z Rosalie na osiedlowy plac zabaw, Claire pojechała pozałatwiać jakieś swoje sprawy. Rosie była taka cudowna.
-Tatuś pić !
- Chodź kochanie kupimy soczek. - zaśmiała się i wyciągnęła rączki. Poszliśmy na zakupy, kupiłem jej wszystko co chciała łącznie z 3 lalkami i 2 pluszakami. Gdy wróciliśmy do domu Claire czekała już na nas z kolacją.
- Mamusia ! - Rose podbiegła do niej targając za ucho pluszaka, którego jej kupiłem. Clars mocno ją przytuliła.
- Idźcie umyć ręce i chodźcie jeść. - moja córeczka była tak zmęczona, że usypiała gdy ją karmiłem. Utuliłem ją do snu i poszedłem do Claire ale nigdzie jej nie było. Znalazłem ją na balkonie paliła i płakała. Wytrąciłem papierosa z jej ręki i mocno ją przytuliłem.
- Kochanie co się dzieje ?
- Boję się.. że znów będę sama z Rosalie. Teraz jest tak cudownie.. Mam Ciebie, cudowną córkę. Umrę jeśli to stracę. - pocałowałem ją w skroń.
- Nie stracisz. Nigdy.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję. - wtuliliśmy się w siebie.
- Harry.. za bardzo ją rozpieszczasz. - uśmiechnąłem się i zacząłem całować jej szyjkę.
- Teraz czas porozpieszczać Ciebie.. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Kochaliśmy się całą noc. Po jakiś dwóch godzinach snu obudził nas płacz Rose.
- Claire nie drzyj się.
- Bardzo śmieszne. - uśmiechnęła się cudnie i poszła do Rosie. Po chwili płacz ucichł a w drzwiach od sypialni mignęła głowa mojego aniołka.
... - Tatuś ! - zaczęła wdrapywać się na łóżko. 
- Co się drzesz ? - zacząłem ją łaskotać. 
- Kocham Tatuś. 
- Ja Ciebie też kocham skarbie. - przyszła Claire, wzięła ją na ręce i gdzieś zaniosła. Wciągnąłem bokserki i poszedłem za nimi. Moja ukochana karmiła Rosie jakimiś warzywkami. Chciałem pocałować moją dziewczynę w policzek ale przekręciła głowę i złączyliśmy się wargami. Jak ja kocham jej usteczka. Rose ciągnęła mnie za włosy ale to nie przeszkodziło mi w pocałunku. Po śniadaniu wziąłem szybki prysznic i zacząłem pakować swoje rzeczy ale moja córcia skutecznie mi to utrudniała. Przynosiła zabawki, kazała brać się na ręce. Dopiero gdy dałem jej komórkę miałem chwile spokoju ale nie trwała ona długo bo mój aniołek zadzwonił do Niall'a. Resztę dnia spędziłem przytulając Claire i Rosalie. Wieczorem moje skarby odwiozły mnie na lotnisko. Moja córcia wzięła ze sobą misia, którego jej kupiłem. 
- Clars lećcie ze mną.. - muskałem jej usta. 
- Chciałabym ale nie mam przy sobie nic. Ani mojego paszportu ani paszportu Rose. 
- Cholera. 
- Zobaczymy się za 3 dni. 
- Umrę z tęsknoty. - pocałowałem ją namiętnie i kucnąłem przed moją córeczką, które przytulała się do nogi Claire. 
- Chodź do tatusia. - wpadła w moje ramiona i zaczęła płakać. 
- Malutka nie płacz. Obiecaj tacie, że nie będziesz płakać. Przylecisz szybko do taty i zostaniesz na zawsze. Obiecujesz, że będziesz dzielna ? 
- Piecuje.. - pocałowałem ją w policzek, jeszcze raz pocałowałem Claire i odszedłem. 
- Tatuś..- odwróciłem się, moja córcia przybiegła do mnie - Misio kce iść z Topom - wyciągnęła w moją stronę pluszaka. 
- Mam go zabrać do Londynu ? - pokiwała główką i rzuciła nim we mnie i znów pobiegła do Clars. Gdy wylądowałem w Anglii ku mojemu ogromnemu zdziwieniu czekał na mnie Lou.
- Później się nie dało ? - mruknął niezadowolony.
- Niestety nie. - mocno go przytuliłem i wsiedliśmy do samochodu.
... - Co z nią ustaliłeś ? 
- Wraca do mnie. Wracają ! Zobacz, Rosie dała mi swojego misia.- cały czas trzymałem pluszaka na kolanach. 
- Nie skomentuje tego , bo nie chcę stracić przyjaciela. Ale chcę, żebyś wiedział że to mi się to bardzo nie podoba. 
- Louis one dają mi szczęście. Daj Claire szansę. 
- Tsa. 
- A Rosalie polubisz ? 
- Dziecko nie jest niczemu winne jestem pewien, że je pokocham.- gdy położyłem się spać towarzyszył mi " pan Misio " czyli pluszak Rosie. Następnego ranka zadzwoniłem do mojej dziewczyny. 
- Halo ? - była bardzo zaspana a było już po 9. 
- Hej kochanie, wszystko dobrze ?
- Nie, nie spałam przez całą noc. Rosalie płakała i krzyczała "tatuś" do 5 rano. 
- Cholera jasna. I jak ją uciszyłaś ? 
- Zasnęła ze zmęczenia. Zresztą ja też. 
- Dobrze kotku, przepraszam że Cie obudziłem, zadzwoń jak się wyśpisz. Kocham Cie. 
- Ja ciebie też. - rozłączyła się. Miałem ochotę wsiąść w pierwszy samolot i do niej lecieć ale praca mi na to nie pozwalała. Umyłem się, spakowałem i 2 godziny później byłem w drodze na lotnisko. Louis powitał mnie chłodnym spojrzeniem. Po godzinie lotu dostał ode mnie w pysk za to co powiedział o Claire. Nie miałem najmniejszej ochoty z nim rozmawiać ani na niego patrzeć. Podczas występu byłem zły i smutny, potrzebowałem mojego rudzielca. Nie chciałem zostawać z chłopakami do jutra dlatego wsiadłem w ostatni samolot do Anglii i przed północą wylądowałem w Londynie. Moja ukochana nie zadzwoniła przez cały dzień, martwiłem się. Wstałem koło 7 i pojechałem do IKEI. Cały dzień przygotowywałem pokój dla mojej córeczki. 

http://cdn9.urzadzamy.smcloud.net/t/photos/thumbnails/19401/S_odki_pok_j_dla_600x0_rozmiar-niestandardowy.jpg

Wieczorem wykończony zadzwoniłem do mojej Claire. 
- Hej skarbie. 
- Hej Hazz.
- Wyspałaś się w końcu ? 
- Powiedzmy... A jak tam Włochy ? 
- Nijak, wróciłem w nocy do Londynu, nie miałem ochoty tam zostawać. 
- Coś się stało ? 
- Mam wrażenie, że Louis jest o Ciebie zazdrosny. 
- Po prostu mnie nie lubi. 
- Jakoś nie bardzo mnie to obchodzi. Kiedy przylecisz ? 
- No nie wiem Hazz.. - dzwonek do drzwi. 
- Poczekaj kochanie ktoś przyszedł. - zaśmiała się. Otworzyłem drzwi. 
- Tatuś… - Moja córcia wyciągnęła do mnie rączki. Wziąłem ją na ręce i mocno przytuliłem a po chwili w ramiona wziąłem Claire.
- Tak dobrze, że tu jesteście.. - moja śliczna cmoknęła mnie w policzek. - Dobrze skarbki usiądźcie sobie a ja pójdę po bagaże. Postawiłem Rosie na ziemi, pobiegła do salonu i położyła się na puszystym dywanie. Miały ze sobą pełno walizek, zeszło mi z 10 minut zanim to wszystko wniosłem. Claire siedziała na kanapie, Rose była do niej przytulona. Gdy tylko usiadłem obok nich moja córcia przewędrowała na moje kolana. Objąłem mojego rudzielca. Co chwilę muskałem jej usteczka, nosek, czółko, policzki lub szyjkę. Koło 22 razem wykąpaliśmy Rosalie i utuliliśmy do snu. Wziąłem Claire na ręce i zaniosłem do sypialni.
- Kotku, pamiętasz nasz 1 raz ? - ocierałem się kroczem o jej kobiecość i całowałem ją namiętnie.
- Pamiętam.
- Pobaw się ze mną tak jak wtedy.. - nasze języki toczyły w jej ustach walkę, której żaden nie zamierzał wygrać. Kolejny raz mi się oddała a było jej tak dobrze, że aż wzrosła mi samoocena. Po wszystkim długo się całowaliśmy i przytulaliśmy. Rano obudził mnie słodki śmiech Rosie. Ubrałem bokserki i poszedłem zobaczyć co ją tak rozbawiło. Moja dziewczyna już ubrana próbowała wykąpać Rosalie ale maluszek nie dał się rozebrać.
- Cześć skarbie - pocałowałem mojego rudzielca w policzek
- Hej kochanie.
- A ty co broisz ? - Rose zaczęła się śmiać i klaskać w rączki na co wymieniliśmy z Claire znaczące spojrzenia.
- Tatuś !
- Co tatuś ? - wziąłem ją na ręce, nie odpowiedziała tylko wtuliła się w moją szyję.
- No dasz się umyć czy nie ?! - Clars puszczały już nerwy.
- Tatuś !
- Ja mam Cię umyć ? - postawiłem ją na ziemi a ona podniosła rączki do góry, żeby zdjąć z niej bluzeczkę.
- Ja się poddaję.. - moja ukochana wyszła z łazienki. Umyłem malutkiego aniołka i zniosłem na śniadanie.
- Mamusia ! - Rose domagała się jej ramion.
- A nie tatuś ? - uuu... moja Claire zrobiła się zazdrosna. Wzięła Rosie na ręce i mocno przytuliła.
- Mamusia moja !
- I moja... - zamruczałem mojemu rudzielcowi do uszka. Zjedliśmy śniadanie. Rosalie zamieniła salon w istne pobojowisko. Wszędzie walały się jej zabawki. Wstałem z kanapy i poszedłem otworzyć, oczywiście mój aniołek pobiegł za mną. Claire rozpakowywała ich bagaże. W odwiedziny przyszli Lou z Niallem.. Moja śliczna córcia schowała się za moimi nogami
- Chodź do taty. - wyciągnęła rączki ale Niall mi ją porwał.
- Hej księżniczko, jestem Niall Twój ulubiony wujek.
- Wujek..- targała go za włosy
- Harry.. wybacz mi ale zakochałem się w Twojej córce. - blondyn zaniósł ją do salonu i oczywiście mój skarbek kazał mu budować zamek z klocków.
- Dlaczego wyjechałeś z Włoch i nawet mi nie powiedziałeś ?
- Doskonale wiesz dlaczego.
- Boże.. Bo powiedziałem co o niej myślę ?
- Tak. I jak możesz bądź dla niej miły.
- Na pewno. - po schodach zeszła Claire.
- Cześć.. - powiedziała z opuszczoną głową i poszła do Niall'a i Rose.
- Louis proszę..- westchnął i poszedł za Clars a ja za nim.



*** Oczami Claire ***

Nie wiedziałam, że przyszli. Nie sądziłam, że spotkanie z Lou przyjdzie tak szybko. Wydusiłam z siebie jakieś marne " cześć " i jak najszybciej się oddaliłam.
- Hej mała.. - znalazłam się w ramionach Niall'a.
- Hej.. - na kanapie usiedli Louis z Harrym. - Przyniosę coś do picia.- przygotowałam napoje, chciałam wziąć Rose i iść na górę ale Horan dał mi po łapach.
- Co ty mi tu moje dziecko ruszasz ? - popatrzył na mnie z wyrzutem.
- Przepraszam.. - nie chciałam z nimi siedzieć ale Harry złapał mnie za rękę i zmusił bym zajęła miejsce na kanapie. Nie odzywałam się. Tomlinson kierował w moją stronę złośliwe i sarkastyczne uwagi, obrzucał spojrzeniem pełnym nienawiści. Chciało mi się płakać bo jego komentarze naprawdę raniły. Gdy kolejny raz zasugerował, że jestem złą matką po prostu wstałam i wyszłam z domu. Poszłam do parku, usiadłam na ławce i płakałam. Ktoś przykrył mnie bluzą i objął ramieniem.
- Znowu płaczesz.. - oderwałam dłonie od twarzy i popatrzyłam w orzechowe oczy Chrisa.
- Skąd się tutaj wziąłeś ?
- Mieszkam niedaleko. Claire.. przepraszam za tamto wtedy. Byłem zazdrosnym dupkiem.. Nadal jestem.
- Nie martw się, już o tym nie pamiętam.
- Powiesz mi co się stało ?
- Wiesz, że mam dziecko ?
- Coś mi się obiło o uszy.
- Oszukałam Harry'ego, przez 1,5 roku mieszkałam we Francji potem Hazz znalazł mnie, prosił żebym wróciła. Tak też zrobiłam i teraz jeden z jego przyjaciół mnie szmaci..
- Czemu ty zawsze masz pod górkę.. Chciałbym Ci jakoś pomóc.
- Chciałabym czasami zniknąć.
- Ej nie mów jak.. Musisz być silna dla Harry'ego, swojej córeczki... dla mnie.
- Wiem Chris ale ja już nie chcę walczyć.
- Dasz radę. Przecież nigdy się nie poddajesz.. - pogładził mnie po plecach.
- Dziękuję Ci.
- Nie masz za co..

*** Oczami Harry'ego ***

- Louis przegiąłeś ! - obudziłem moją córeczkę i założyłem jej kurteczkę i buciki.
- Co ja niby zrobiłem ?
- Ona nie jest głupia. Zrozumiała twoje sugestie !
- A o to akurat mógłbym się kłócić.
- Wyjdź.
- Pożałujesz tego Harry.
- Żałuję przyjaźni z Tobą a teraz wypad. - wyszedł trzaskając drzwiami. Niall pocałował Rosie w czoło, poklepał pocieszająco po ramieniu i poszedł za nim. Wziąłem portfel i soczek dla Rosalie i wyszliśmy z domu. Zadzwoniłem do Claire powiedziała mi, że jest w parku.
- Idziemy do Ciebie.. - nasze tępo nie było zawrotne bo moja córeczka była bardzo zaspana. W połowie drogi skapitulowałem i wziąłem ją na barana. Gdy dotarliśmy do parku jasny szlag mnie trafił. Moja Claire rozmawiająca z tym fagasem.
Podszedłem do niej złapałem ją z całej siły za nadgarstek i prowadziłem do wyjścia z parku.
- Harry to boli ! - wyszliśmy na ulicę. Przyciągnąłem ją do swojego torsu. Byłem wściekły. Najpierw kłótnia z Lou, teraz z nią. Próbowała wyrwać rękę co jeszcze bardziej mnie wkurwiło.
- A teraz posłuchaj. Nigdy więcej się z nim nie spotkasz. Wszędzie będziesz chodziła ze mną. Możesz tylko chodzić na zakupy i na spacery z Rose. Zrozumiano ? - bała się mnie co mi się cholernie podobało. Pokiwała głową. Puściłem jej nadgarstek i splotłem nasze palce. Szliśmy wolno do domu, moja Rosalie dzielnie maszerowała.
- Harry przepraszam.
- Cicho. Później przeprosisz.
- To znaczy ?
- Dogodzisz mi. - niedługo później byliśmy w naszej willi. Claire przebrała Rose i utuliła na popołudniową drzemkę. Gdy tylko mój aniołek zasnął przyszła do mnie z miną winowajcy. Popatrzyła na mnie smutno i chciała iść do kuchni.
- Chodź tutaj.
- Chciałam zrobić obiad.
- Powiedziałem chodź tutaj. - podeszła niepewnie. Położyłem ręce na jej talii i wpatrywałem się w jej oczy. Przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem całować. Gdy tylko się od niej odsunąłem uśmiechnęła się pięknie. - A teraz wiesz co robić... - włożyłem jej rękę w swoje bokserki. Obciągnęła mi bardzo niechętnie ale idealnie jak zwykle. Byłem tak rozmarzony, że chciałem więcej. Rzuciłem ją na sofę.
- Harry nie ! Puść mnie ! - popatrzyłem na nią zaskoczony.
- Niby dlaczego ?
- Bo nie chce.
- Jak to nie chcesz ?
- Normalnie, przepraszam. - wstała z kanapy i poszła na górę. Niedługo później wróciła i zniknęła w kuchni. Podążyłem za nią.
- Nie chcesz bo ?
- Bo nie mam ochoty.
- Aaa.. rozumiem. Wolisz swojego Chrisa ? Ja już Cię nie podniecam ?
- Harry..
- Wal się Claire. - wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Zayna. Miałem nadzieję, że gdy wrócę do domu Claire będzie grzecznie czekała na mnie na łóżku goła lub w seksownej bieliźnie. Przeginała. Najpierw spotyka się z jakimś frajerem a potem jeszcze nie chce się bzykać. Siedziałem z Malikiem z godzinę kiedy dostałem sms'a. Chyba aż zbladłem ze wstydu. " Harry to nie tak, że mnie nie pociągasz.. mam okres. Proszę, wróć do domu. ".
- Zayn...
- No ?
- Jestem kompletnym idiotą.- wstałem i pojechałem prosto do kwiaciarni i cukierni. Później wstąpiłem do zabawkowego i kupiłem dla Rosie http://www.warszawacity.pl/files/pict/2012-01-11/warszawa-bajkowy-domek-dla-barbie-i-dla-lalek-amelia-kidkraft-kidimax-3TU0ODk5OT_o.jpg

Jestem jej winien ogromne przeprosiny. Kupiłem jej bukiet róż i pyszne ciacha. Gdy tylko weszłam do domu przybiegła do mnie Rosie. 
- Tatuś ! - kazała wziąć się na ręce. 
- Cześć słoneczko. Wyspałaś się ? - w odpowiedzi zaśmiała się słodko. - Ojj mała zakoleguj się z Niallem. On też się ze wszystkiego śmieje. 
- Wujek ! - zaklaskała wesoło w rączki. 
- Zobacz co tatuś Ci kupił..- zaniosłem ją do salonu i postawiłem obok niej ogromne pudło. - Spróbuj rozpakować aniołku a ja pójdę porozmawiać z mamusią. - wziąłem kwiaty i ciastka i poszedłem do kuchni. Moja ukochana kroiła coś stojąc tyłem do mnie. Położyłem słodkości na stole i objąłem ją w talii wtulając się w jej włosy. Otarła sobie twarz dłonią. 
- Skarbie.
- Zaraz będzie obiad Harry.. 
- Claire porozmawiajmy. Popatrz na mnie. - odwróciła się powoli. Miała czerwone oczka i nosek czyli płakała. 
- Słucham ? 
- Przepraszam. Zachowałem się jak kompletny idiota, byłem zazdrosny. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia ale błagam wybacz mi.. To dla Ciebie. - podałem jej kwiaty ale nie wzięła ich.
- Harry ja.. ja.. nie chcę od Ciebie ani prezentów ani przeprosin. Chcę trochę zaufania, więcej miłości i szacunku. Wiesz co to szacunek ?
- Claire wiem. Szanuję Cie, kocham Cie. Ufam Ci. Wybacz mi.. Błagam..- wzięła kwiaty i wstawiła je do wody po czym mocno się we mnie wtuliła.
- Obiecujesz, że więcej tak nie zrobisz ?
- Obiecuję.. I jeszcze raz bardzo przepraszam. - pocałowałem ją ale z salonu dobiegły jakieś niepokojące dźwięki więc szybko tam poszliśmy. Moja córcia dzielnie walczyła z ogromnym pudłem co było tak kochane, że wybuchnęliśmy śmiechem.
- Hazz otwórz jej to, ja nałożę obiad bo teraz nie będzie spokoju.- chciała odejść ale złapałem ją za rękę, przyciągnąłem do siebie i namiętnie pocałowałem. Uśmiechnęła się do mnie ślicznie i zniknęła w kuchni. Usiadłem na dywanie obok mojego maluszka i pomogłem rozrywać pudło. Nie zdążyliśmy wszystkiego otworzyć wszystkiego kiedy przyszła Claire i wzięła ją za rączkę.
- Chodź malutka idziemy jeść.
- Nie.
- Rosalie idziemy jeść.
- Nie kce.
- Natychmiast idziemy jeść !
- Tatuś !
- Harry !
- Ja ! Rose proszę iść z mamusią.
- Tatuś.. - zaczęła ryczeć. Claire już chciała ją przytulać ale wziąłem ją za rękę i poprowadziłem do jadalni.
- Harry co ty robisz ? Ona płacze !
- Niech płacze. Zaraz tu przyjdzie.
- Może i masz rację.. - zaczęliśmy jeść. Darła się z 10 minut po czym przyszła i zaczęła wdrapywać mi się na kolana. Przytuliłem ją.
- No już cichutko.- ciągle szlochała. Uspokoiła się dopiero gdy Claire wzięła ją na ręce i nuciła coś po francusku. Po obiedzie dokończyliśmy zamek ale Rose chciała tylko być przytulana. Claire bawiła się jej loczkami, zrobiła jej śmieszną palemkę.
- Kochanie ?
- Hmm ?
- Chciałbym zawieść Rosalie do mojej mamy.. i chciałbym żebyś pojechała ze mną.
- Hazz to niemożliwe.
- Claire ona nie wie co się między nami stało.
- Jak to ?
- Normalnie. Nie powiedziałem jej. Misia zaraz zaczną się święta.. Moglibyśmy je spędzić w Holmes Chapel.
- Myślisz, że to dobry pomysł ? - wziąłem ją na kolana.
- Tak.. Możemy też zaprosić mamę i Gemmę tutaj.
- To chyba będzie lepsze rozwiązanie bo wiesz.. to kilka godzin drogi a Rose jest malutka.
- Porozmawiam z mamą dobrze ? - pokiwała twierdząco główką i wtuliła się we mnie. - Kocham Cie moja śliczna.
- Ja Ciebie też kocham. - pocałowałem ją bardzo namiętnie. Wieczór spędziliśmy oglądając filmy, Rose bawiła się lalkami. Rano gdy wychodziłem do studia moje kobiety jeszcze spały.

*** Oczami Claire ***

Obudziłam się koło 8, moja Rosie jeszcze spała. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w http://polki.pl/work/privateimages/formats/E/122610.jpg

I chciałam zrobić śniadanie ale w połowie schodów usłyszałam " mamusia " więc poszłam do mojej córeczki. Po 30 minutowej walce udało mi się ją wykąpać i ubrać. Później jakoś ją nakarmiłam. Koło 11 wsiadłyśmy z moją księżniczką w mojego mercedesa i pojechałyśmy na zakupy. Najpierw wpadłyśmy do centrum handlowego, o dziwo w moim portfelu były karty kredytowe Harry'ego i karteczka z kodami PIN. Kupiłam nowe ciuszki dla Rosie, coś dla Hazza i coś dla siebie. Zaczęłam też nabywać prezenty świąteczne ale moja córcia zaczęła marudzić więc wpakowałam to wszystko do samochodu i pojechałyśmy na bazarek po produkty spożywcze.
- Mamusiu chce do palku.
- Dobrze córcia.. - 10 minut później spacerowałyśmy już alejkami. Było już dosyć chłodno w końcu zaczynała się zima. Rosalie śmiała się, gadała trochę po mojemu, trochę po swojemu. Na stawie pływały jeszcze jakieś kaczki. Rosalie była w nie bardzo zapatrzona. Kucnęłam obok niej, paluszkiem pokazywała mi każdą nadpływającą kaczkę.
- Cześć córeczko. - wstałam szybko, odwróciłam się i spojrzałam prosto w przekrwione oczy mojego ojca.
- Czego chcesz ? - Rose schowała się za moimi nogami.
- Ze dwa lata się nie widzieliśmy.
- Super.
- A co to za piękność ? - chciał pogłaskać moją córeczkę ale go odepchnęłam.
- Nie dotykaj mojego dziecka.
- Obiecałaś coś mojemu koledze Claire.
- Niby co ?
- Że rozchylisz mu nóżki.
- hah ty nie masz wstydu ! Najpierw pozwoliłeś mnie zgwałcić a może i sam to zrobiłeś ! Potem biłeś mnie przez prawie 10 lat a teraz masz czelność kłamać ?! Nie zbliżaj się ani do mnie ani do Harry'ego a tym bardziej do mojej córeczki. - wzięłam mojego aniołka na ręce i czym prędzej poszłam do samochodu. Odjechałam z piskiem opon. Gdy tylko znalazłyśmy się w willi odetchnęłam z ulgą. Utuliłam Rose na drzemkę i wzięłam się za przygotowywanie obiadu ale przez łzy i nerwy rozcięłam sobie głęboko dłoń. Usiadłam na podłodze i z bezsilności patrzyłam na krew płynącą z mojej dłoni.
- Claire..- Harry padł obok mnie na kolana i zaczął tamować krew wypływającą z mojej ręki.
- Harry boli.
- Chodź zdezynfekujemy to. - opatrzył ranę i mocno mnie przytulił.- Co się stało ? - nie mogłam przestać się trząść, gładził moje plecy i ucałował czubek mojej głowy. Tylko w jego ramionach czułam się bezpieczna. Chciałam dokończyć obiad ale nie wypuścił mnie z objęć. - Powiedz mi co się stało.
- Byłam dzisiaj z Rose w parku..
- I to Cie tak przeraziło ?
- Nie, podszedł do nas mój ojciec.
- Co ?! Nic Ci nie jest ? Nic nie zrobił Rosie ?
- Nie.. wszystko w porządku.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś ?
- Nie wiem.. - łamał mi się głos.
- Nie płacz kochanie, jesteś w domu, ze mną. Nic złego nie może Ci się stać.
- Nie chcę tu być..
- Kochanie.
- Nie ! Nie mów mi, że wszystko będzie dobrze ! Nie wierzę w to rozumiesz ?!


*** Oczami Harry'ego ***

Odepchnęła mnie zdrową ręką i podeszła do okna.
- Claire.. - położyłem ręce na jej biodrach ale je zepchnęła.
- Zostaw mnie.
- Posłuchaj mnie ! Wynajmę dla Ciebie ochroniarza. Nie pozwolę aby on Cię dotknął a tym bardziej skrzywdził. Claire proszę Cię.. nie bój się. Jestem tutaj.
- Przepraszam, że się na Tobie wyżyłam.
- To nie ważne. Chodź do mnie. - wytarłem jej pysia z rozmazanego tuszu i łez. Chciała dalej kroić to coś ale ją powstrzymałem. - Zostaw to, zamówimy coś. - pochowałem do lodówki to co już zdążyła przygotować i zaprowadziłem ją do salonu. Przytulaliśmy się, całowaliśmy ale nie trwało to długo bo obudziła się Rosie. Poszedłem po mojego a aniołka.
- Tatuś. - wtuliła się w moją szyję.
- Cześć skarbie. - zaniosłem ją do salonu i posadziłem u Claire na kolanach.
- Harry mam pytanie.
- Słucham Cię kotku ?
- Jakim cudem Twoje karty kredytowe znalazły się w moim portfelu ?
- Hmm.. Nie mam pojęcia... - pocałowałem ją w czoło i poszedłem otworzyć bo właśnie przyszło jedzenie. Po obiedzie Rose pobawiła się chwilę klockami po czym wdrapała mi się na kolana.
- Tatuś chcem do wujka.
- Jakiego wujka kochanie ?
- Niall. Kocham wujka. - podsunęła mi świetny pomysł.
- To może tatuś zadzwoni po wujka, wujek zostanie z Rosie a tatuś z mamusią pójdą do kina ?
- Hazz to nie jest...
- Nie pytałem Ciebie tylko Rosie. Chcesz zostać z wujkiem ?
- Tak ! - zaklaskała wesoło. Zadzwoniłem po blondyna i koło 19 wyszliśmy z domu. Spędziliśmy cudowny wieczór pomimo oblężenia przez fotoreporterów. Gdy wróciliśmy do domu Niall spał na kanapie a Rose na jego torsie.
Wziąłem delikatnie mojego maluszka na ręce i zaniosłem do łóżeczka. Gdy wróciłem do salonu Niall zakładał kurtkę.
- Ej no nie wygłupiaj się ! Zostań na noc ! - Claire zmierzwiła mu włosy i pogłaskała po policzku. Poczułem zazdrość.
- Nie chcę Wam przeszkadzać.
- Daj spokój, jesteś moim bratem. - poklepałem go po ramieniu a w duszy chciałem urwać mu uszy.
- Niall zrobię Ci coś do jedzenia.
- Nie, naprawdę dziękuję. Będę już spadał.
- Zostajesz ! - zdjęła z niego kurtkę, złapała za rękę i poprowadziła do jednej z sypialni. Myślałem, że eksploduję. Nie wiem dlaczego ale gdy tylko jakiś koleś dotknął Claire lub Claire jego to szlag mnie trafiał. Moja ukochana przyszła do mnie 15 minut później już w pidżamce. Mocno ją przytuliłem.
- Jesteś tylko moja wiesz ? - przygryzałem płatek jej uszka.
- Wiem..
- Kiedy Ci się skończy ten cholerny okres ? - miałem już ogromną chcicę.
-Skończył wczoraj.
- I ty mi nie mówisz ?! - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Rzuciłem ją na łóżko.
- Hazza..
- Hmm?
- Niall tu jest.
- I co z tego ?
- Chcesz się bzykać kiedy twój przyjaciel śpi dwa pokoje dalej ?
- Tak. - przygryzła dolną wargę i rozpinała guziki od mojej koszuli. Kochałem ją bardzo, bardzo namiętnie. Po wszystkim leżeliśmy przytuleni.
- Harry ?
- Hmm ?
- Ile chciałbyś mieć dzieci ?
- trójke lub czwórkę.. - chwila ciszy.
- Harry ?
- Hmm ?
- Kochasz mnie ?
- Jak wariat. Chcę z Tobą spędzić resztę życia.
- To kiedy mi się do cholery jasnej wreszcie oświadczysz ?! - Zaskoczyła mnie. Podniosłem się na łokciu i popatrzyłem w jej cudne oczy. Wyglądała na naprawdę urażoną. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, chciałem ją pocałować ale się odsunęła.
- Gdybym Ci powiedział kiedy to byś nie miała niespodzianki.
- Miałeś w ogóle zamiar to zrobić ? Czy byś się nie wysilił gdybym się nie upomniała ? - dopadłem jej ust.
- Ale ty marudzisz. - położyłem się obok niej, przytuliła się i nic już nie powiedziała. Usnęła. Lubiłem gdy sypialiśmy nago ale akurat dzisiaj nie mogliśmy sobie na to pozwolić bo w naszym domu był Niall. Jak się spodziewałem rano blondyn wparował do naszej sypialni, rzucił się na łóżko i przytulił do Claire. Znów poczułem zazdrość.
- Wyspałeś się Nialler ?- poklepała go po brzuchu.
- Tatuś ! - moja córcia się obudziła. Pocałowałem słodko Claire.
- Też tak chcę. - spojrzałem na blondyna wzrokiem mordercy. - No Harry całuj mnie ! - próbował obrócić to w żart ale nie było mi do śmiechu.
- Moja. - znów złożyłem na jej ustach pocałunek i poszedłem po mojego aniołka. Rosalie płakała.
- Co się stało kwiatuszku ?
- Zły smok.
- To tylko sen, jesteś bezpieczna z tatusiem. - przytuliła się mocno. Zaniosłem ją do Claire. Przytuliła się mocno do swojej mamusi, potem do Niall'a i wróciła do mnie. Kiedy jedliśmy śniadanie moja córcia nie opuściła moich kolan. Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ja otworzę. - Claire wstała od stołu i wyszła z jadalni.

*** Oczami Claire ***

Miałam szampański nastrój ale gdy tylko otworzyłam drzwi uśmiech znikł z mojej twarzy.
- Emm... Cześć Lou.. chodź, zawołam Harry'ego.
- Claire zaczekaj.. Ja przyszedłem do Ciebie.
- Haa. A więc słucham. Co tym razem ? Skrzywdziłam Harry'ego, jestem złą matką, czy wymyśliłeś coś nowego ?
- Chciałem Cie przeprosić.. - zamurowało mnie.
- Wejdź. - zrobił to nieśmiało i podał mi ogromny bukiet róż.
- Zachowałem się jak skończony dupek. Skrzywdziłaś Hazza ale to nie uprawnia mnie do tego, by traktować Cie tak podle jak to zrobiłem. Nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz ale szczerze przepraszam. Przebaczysz ?
- Wiesz Lou, ja wiem co mu zrobiłam. Pewnie, że wybaczę.
- Przytulas na zgodę ?
- Pewnie. - wziął mnie w ramiona. - Zjesz z nami śniadanie ?
- Dziękuję ale Hazz raczej nie chce mnie widzieć.
- Chodź... - wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do jadalni.
- Cześć chłopcy..- powiedział Tomlinson ze spuszczoną głową. Wzięłam Rose z kolan mojego chłopaka, wstał i wpatrywał się w oczy Louisa. - Harry.. bardzo przepraszam. Nie rozumiałem Twojego szczęścia, waszej potrzeby bycia ze sobą.Byłem... jestem kompletnym dupkiem. Zrozumiałem to dopiero gdy Cie straciłem. Błagam Cie wybacz mi.. Kocham Cie Harry. - po policzkach mojego ukochanego spłynęły łzy a już po chwili wpadli sobie z Louisem w objęcia.
- Tak bardzo mi ciebie brakowało Lou.
- Tatuś mój ! - moja córcia miała świetne wyczucie czasu.
- Chodź do wujka marcheweczko. - Tomlinson wziął ją na ręce. Roześmiała się i przytuliła do niego.
- Lou, usiądź, zjedz naleśniki.
- Mówie Ci są pyszne - powiedział Nialler wpychając sobie kolejny kęs do ust.
- Chodź do tatusia. - Rose olała Harry'ego, nie miała zamiaru opuszczać ramion Tomlinsona.
- Powiedz im. Powiedz, że u wujka najlepiej.- Lou pocałował moją księżniczkę w czoło, usiadł przy stole i posadził ją sobie na kolanach.
- Ale Rosalie to moja dziewczyna. - powiedział Niall. Harry z Louisem wymienili spojrzenia.
- Niall działasz mi na nerwy. - Hazz nie wyglądał na żartującego.

*** Oczami Harry'ego ***

Jasny szlag mnie trafiał. Moja wyobraźnia płatała mi figle i miałem przed oczami okropne wizje jak Niall i moja córeczka..
- Harry przepraszam, lepiej już pójdę.. - wyszedł z jadalni a Claire zbeształa mnie wzrokiem i pobiegła za nim. Wróciła chwile później i uderzyła zdrową ręką w stół.
- Zadowolony z siebie jesteś ?! - pierwszy raz w życiu na mnie krzyczała.
- Ale co ja zrobiłem ?
- On zajmuje się Twoim dzieckiem a ty po tym traktujesz go w taki sposób ?! Popisałeś się, naprawdę.- wzięła Rose i wściekła poszła na górę.
- Ona tak zawsze ? - Louis był zmieszany.
- Pierwszy raz. Myślisz, że przegiąłem ?
- Też bym się wkurzył gdyby ktoś powiedział tak o mojej córce ale z drugiej strony wiesz jaki jest Niall..
- Czyli przegiąłem.
- No... Idź z nią pogadaj a ja zjem. - poklepałem go po ramieniu i poszedłem do Claire. Bawiła się z Rose. Usiadłem obok niej na dywanie ale nawet na mnie nie spojrzała.
- Skarbie..
- Czego ?
- Przegiąłem. Zadzwonię do Niall'a i go przeproszę.
- Dlatego, że się na Ciebie obraziłam ?
- To też ale zachowałem się nie fair. Przepraszam. - wtuliła się we mnie.
- Przeprosiny przyjęte. Teraz zadzwoń do Niall'a a potem coś Ci powiem. - czułem się jak pantoflarz ale wyjąłem telefon i zadzwoniłem do blondyna. Nie gniewał się. Gdy tylko się rozłączyłem moja piękna pocałowała mnie w policzek.
- Teraz mów o co chodzi. - położyłem ręce na jej biodrach.
- Chciałabym, żebyśmy pojechali dziś na zakupy.
- A co będę z tego miał?
- Nic, a co masz mieć ?
- Chcę Ciebie.
- Dostałeś w nocy.
- Chcę więcej.
- A więc czego chcesz ?
- Taniec erotyczny. - wybuchnęła mi śmiechem prosto w twarz i zaczęła ubierać Rosie.
- Zbieraj się Hazz.
- A może Lou pojedzie z nami ? - położyłem ręce na jej pośladkach.
- Zapytaj go. - mój przyjaciel zgodził się i 40 minut później krążyliśmy już po centrum. Kupowałem i Rosie i Claire wszystko co chciały. Wydałem ponad 20 000 ale sprawiało mi to radość. Moja córeczka zakochała się w Lou. Cały czas albo szła z nim za rękę albo on ją nosił. Gdy kilka godzin później staliśmy przy samochodach Rose szarpała go za włosy.
- Chcesz żeby wujek był łysy ? - roześmiała się słodko ale jej radość przerwała Claire, która zachłysnęła się powietrzem.
- Ej co Ci jest ? - przestraszyłem się bo w sekundzie zbladła.
- T.. To on.
- Kto ?
- Ojciec.. - odwróciłem się. Stał jakieś 20 metrów od nas i uśmiechał się głupkowato. Wpatrywałem się w niego wzrokiem mordercy. Miałem nadzieję, że odejdzie ale zaczął wykonywać jednoznaczne erotyczne gesty. Wolno podążałem w jego kierunku. Zaczął uciekać ale nie miał szans zwiać. Dorwałem go.
- Czego chcesz od Claire ?
- Ta dziwka ma zrobić to co jej kazałem 12 lat temu.
- Po pierwsze nie jest dziwką a po drugie jest moja.
- Nadal jest tak ciasna jak w wieku 8 lat ? - dałem mu w ryj. Okładałem go na ziemi aż stracił przytomność. Dostał jeszcze kopa i odszedłem do moich najbliższych. Louis przytulał płaczącą Claire, po chwili była już w moich ramionach.
- Kochanie cichutko..- Lou usadzał Rose w foteliku.
- Mówiłam Ci, że nie będzie dobrze.
- Będzie. Już ja o to zadbam. - pocałowałem ją w policzek. - Chodź, jedziemy do domciu. - niechętnie się ode mnie odsunęła i wsiadła do samochodu. Louis poklepał mnie po ramieniu.
- Ale ona ma przerypane. - mój przyjaciel pokręcił z niedowierzaniem głową. - Powiedz, mogę Ci jakoś pomóc ?
- Nie Lou.. Nikt nie może nam pomóc. Chyba muszę iść z tym na policję.
- To chyba będzie najlepsze wyjście.. - wymusiłem uśmiech i wsiadłem do samochodu. Gdy tylko wjechaliśmy na naszą uliczkę zobaczyłem straż pożarną i policję.
Wysiadłem z samochodu i szybko podszedłem do funkcjonariusza.
- Przepraszam to mój dom, co się tutaj stało ?
- Ktoś podpalił piwnicę. Dwa pomieszczenia podziemne strawił ogień ale w domu nic złego się nie stało.
- Kiedy to się stało ? - myślałem że zwariuję.
- Jakieś 3 godziny temu.
- I co teraz ?
- Dostaną państwo nadzór policyjny na dwa tygodnie ale radziłbym poszukać innego domu. Poleciłbym też wzmocnienie ochrony.
- Tak też zrobimy. Teraz ten dom jest bezpieczny ?
- Tak, po ogrodzie krążą funkcjonariusze z psami.
- Bardzo dziękuję.
- Do usług. - wróciłem do samochodu.
- Harry co się stało ? - Claire była przerażona.
- Nic kochanie, coś zapaliło się w piwnicy. - zaparkowałem w garażu.
- Mówiąc "zapaliło" masz na myśli, że ktoś podpalił dom ?
- Skąd wiesz ?
- Domyśliłam się po Twojej minie. - wziąłem Rose na ręce a Clars objąłem w talii.
- Wyprowadzimy się stąd aniołku. - zamilkła na chwilę.
- Nie Harry.
- Ale co nie ? - zdjąłem z mojej córeczki płaszczyk i buciki, od razu pobiegła na swój ukochany dywan.
- Nie będę więcej uciekać.
- Kochanie tu nie chodzi o ucieczkę tylko o bezpieczeństwo. Chcę kupić dom w dzielnicy Lou i Niall'a, tam jest ochrona. Wiem, że jesteś tym zmęczona ale pomyśl o Rosalie i naszych kolejnych dzieciach. - pocałowałem ją.
- Masz rację. - pogładziłem palcem jej policzek.
- Wiem, że mam. - Rose wyczyniała jakieś akrobacje na dywanie. Wziąłem laptopa i zacząłem szukać nowej willi. Po 20 minutach znalazłem coś idealnego.



Nie konsultowałem tego z Claire po prostu kupiłem dom. Jutro miał przyjechać koleś z papierami. Wieczorem gdy już utuliliśmy Rose i oglądaliśmy film Claire podała mi jakieś pudełeczko.
- Co to ?
- Tabletki antykoncepcyjne... Chciałam, żebyś miał pewność, że tym razem nie oszukuję. - oddałem jej pudełko nawet nie zerkając do środka.
- Claire.. ufam Ci. Nie będę Cię sprawdzał. - zarzuciła mi rączki na szyję.
- Kocham Cię Harry.
- Ja Ciebie też mała. - pocałowaliśmy się. - Musze coś Ci powiedzieć. - bawiła się moimi włosami.
- Słucham Cię.
- Kupiłem dom. - wyglądała jakby zobaczyła ducha. - Jesteś zła ?
- Nie kochanie, tylko zaskoczona.
- I chciałbym jeszcze, żebyśmy wprowadzili się tam przed świętami.
- Harry to szalone ! Do świąt zostały niecałe dwa tygodnie !
- Całe nasze życie jest szalone. Kochanie zamówiłem już nawet meble. Jutro wieczorem już wszystko tam będzie, pojedziemy, wybierzesz dodatki i za 3 dni będziemy mogli się wprowadzać... Przygotujemy święta.. Ubierzemy ogromną choinkę.. - całowałem jej szyję.
- Jesteś najlepszy - całowaliśmy się.
- I kupimy sobie kota.
- Psa.
- Kota.
- Psa.- zrobiła minę szczeniaczka.
- Kupię Ci tyle psów ile będziesz chciała ale nie patrz tak na mnie. - uśmiechnęła się pięknie i zatopiła swój wzrok w telewizorze. Nie mogłem się już doczekać wigilii.





*** Około tydzień później ***

To pierwsza noc w nowym domu. Rosalie już go kocha, bo wszędzie jest mięciutki dywan. Wnosiliśmy już z chłopcami ostatni transport ze starego domu, Claire szykowała coś w kuchni na zmianę z ustawianiem rzeczy i przyznam, że dzięki temu nie zostało już tego wiele. Podziękowałem moim przyjaciołom za pomoc i wziąłem się za rozwieszanie ubrać w garderobach. Ale niestety moja śpiąca księżniczka nie dała mi dokończyć i gdzieś w połowie usłyszałem jej płacz.
- Cześć córuś. - pocałowałem ją w policzek i zaniosłem do kuchni. Claire uśmiechnęła się w jakiś dziwny sposób.
- Kochanie.. - głaskała mój tors.
- Co już wymyśliłaś ?
- Pomożesz mi ?
- Oczywiście ale w czym ? - delikatnie popchnęła mnie na krzesło.
- Umiesz lepić pierogi prawda ?
- Tak ale..
- To świetnie. - postawiła na stole wszystko co potrzebne.
- Claire.. - jęknąłem. Pocałowała mnie i zaczęła karmić Rosalie. Niechętnie wykonywałem jej rozkaz a ona co chwilę mnie całowała i chwaliła. Pomagała mi moja córeczka, podawała mi ciasto i za każdym razem gdy jej podziękowałem uśmiechała się pięknie. Zanim zrobiłem to wszystko minęły ze 3 godziny a moja Rose cały czas dzielnie mi towarzyszyła. Przyznam szczerze, że cholernie stresowałem się przed spotkaniem z mamą. Gdy powiedziałem jej o Rosie była i wściekła i szczęśliwa. Wieczorem ubrałem moją córeczkę.
- A wy dokąd się ubieracie ? - Claire wychyliła się z kuchni.
- Jedziemy po choinkę ! - wziąłem moją ukochaną na ręce. - Będzie wielka, piękna i pachnąca ! - ujęła moją twarz w dłonie i dała mi soczystego buziaka.
- To jedźcie a ja zrobię kolację.. - znów się pocałowaliśmy, wziąłem Rosie za rączkę i wyszliśmy z domu. Godzinę później wróciliśmy z ogromnym drzewkiem. Claire była nim zauroczona. Następnego dnia wraz z moją córeczką przystroiliśmy choinkę i dom z zewnątrz. Moja ukochana zmuszała mnie do pomocy w pieczeniu ciast, robieniu sałatek i Bóg wie czego jeszcze, a mi chciało się seksu. Przez ostatnich kilka dni robiła mnóstwo rzeczy i przez to była wykończona. Gdy dzień przed wigilią po 22 robiła coś jeszcze w kuchni po prostu wziąłem ją na ręce, zaniosłem do sypialni i zacząłem kochać. Nie opierała się, spędziliśmy cudowną noc. Rano pojechałem na dworzec po moją rodzinę, oczywiście towarzyszyła mi Rosalie . Nie widziałem mojej mamy przez prawie 2 lata, ostatnie święta spędziłem z moją przyjaciółką wódką. Gdy tylko mama wysiadła z pociągu i mnie zobaczyła w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. Nie zauważyła Rosie, bo moja córeczka stała za moimi nogami i bawiła się misiem.
- Synu jak ty wydoroślałeś. - całowała mnie w policzki, przytulała.
- A ty za to mamuś nic się nie zmieniłaś, piękna jak zwykle AŁ !- coś kopnęło mnie w piszczel.
- Tatuś mój ! - wziąłem ją na ręce.
- Boże jaka śliczna. - mama mi ją zabrała i mocno przytuliła. - Aniołku jestem Twoją babcią, ale twój tata nie raczył powiedzieć mi wcześniej, że się urodziłaś. - spojrzała na mnie z wyrzutem i zrobiło mi się cholernie głupio.- Babcia ! - Rose zaklaskała wesoło w rączki. Przyszła Gemma i rzuciła mi się na szyję, przywitałem się jeszcze z ojczymem i pojechaliśmy do domu. Gdy tylko moja mama zobaczyła Claire mocno ją przytuliła. Cały dzień ganiały mnie i kazały coś robić. Koło 18 zasiedliśmy do kolacji wigilijnej. Były to najlepsze święta od kilku lat. Przed 21 odeszliśmy od stołu. Gemma poszła spać, mama ze swoimi mężem i Rosie rozpakowywali prezenty, moja Clars uprzątała coś w kuchni. Przytuliłem się do jej pleców.

- Kochan...ie dasz się wyciągnąć na spacer ? 
- Jest ciemno i zimno. 
- No chodź...- niechętnie się zgodziła. Wolno podążaliśmy w kierunku mojego celu. - Misiu byłaś kiedyś na London Eye ? 
- Nie. 
- To chodź. - pociągnąłem ją za rękę. 
- Harry nie ! Ja mam lęk wysokości. 
- Czy kiedykolwiek stało Ci się ze mną coś złego ? - pokręciła przecząco głową. Objąłem ją w talii i chwilę później siedzieliśmy już w wagoniku. Całowałem ją namiętnie wyobrażając sobie jej reakcję na to co się zaraz stanie. Gdy byliśmy na
samej górze kolejka stanęła. Tak jak się spodziewałem Claire zaczęła panikować. 
- O Boże Harry zginiemy tu. Mówiłam Ci, że to zły pomysł. - uciszyłem ją pocałunkiem. 
- Nie - buziak - marudź. - wstałem i patrzyłem na panoramę Londynu - Chodź do mnie. - wstała niepewnie i podeszła. Objąłem ją ramieniem. Była tak zapatrzona w Londyn, że nawet nie poczuła kiedy się od niej odsunąłem. 

*** Oczami Claire *** 

- Kochanie.. - niechętnie oderwałam wzrok od miasta i odwróciłam się do Harry'ego. Pisnęłam. Klęczał przede mną a na jego wyciągniętej dłoni było pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym.


- Claire jesteśmy ze sobą już bardzo długo. Kocham Cie jak wariat i nigdy.... nigdy nie przestanę ! Czy zgodzisz się zostać moją żoną?- patrzyłam w jego zielone tęczówki. Przez wzruszenie nie mogłam wydusić z siebie słowa więc po prostu pokiwała twierdząco głową. Założył na mój palec pierścionek, ucałował w dłoń a potem wstał i wpił się w moje wargi. 
- Jestem taki szczęśliwy.- wyszeptał, pocałował mnie w policzek i wyjął telefon. 
- Nawet w takiej chwili musisz bawić się komórką ? Gdzie dzwonisz ? 
- Do Lou. Chcesz to zostać do końca życia ? 
- Po pierwsze z Tobą mogę zostać, po drugie ty to wszystko ukartowałeś ? 
- Oczywiście. Wiem jak uwielbiasz niespodzianki. - przytuliłam się do niego. 

*** Oczami Harry'ego *** 

Nie potrafię opisać swojego szczęścia. Gdy wracaliśmy do domu cały czas ją przytulałem i całowałem. Kiedy tylko weszliśmy do willi usłyszałem tupot stópek mojej Rosalie. 
- Tatuś ! - podniosłem ją wysoko do góry. 
- A ty jeszcze nie śpisz ? 
- Nie śpię ! - roześmiała się i powędrowała do Claire. Gdy weszliśmy do salonu mama spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Wziąłem rękę mojego rudzielca i pokazałem jej pierścionek. Uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mnie i moją narzeczoną. Wykąpałem moją Rosie, oczywiście uwaliliśmy całą łazienkę i nuciłem jej kołysankę, żeby zasnęła. 15 minut później zamknęła oczka i oddychała spokojnie więc po cichu opuściłem jej pokój. Gdy wszedłem do sypialni  Claire zapinała guziki od swojej pidżamy. Złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do swojego toru.
- Będziesz grzeczna ? - pokiwała głową a ja dałem jej klapsa.
- A to za co ?!
- Masz być niegrzeczna ale posłuszna zrozumiano ?
- Tak. - wpakowałem jej język do ust.
- Idę pod prysznic, poczekaj na mnie. - jeszcze raz wpiłem sie w jej wargi i poszedłem do łazienki. Gdy wróciłem 10 minut później leżała na łóżku w seksownej bieliźnie. Od razu wzrosło mi ciśnienie w bokserkach.
- Dłużej się nie dało ? Zimno mi. - naparłem na nią całym ciałem.
- Nie marudź. - pokój był oświetlony tylko świeczkami. Składałem na jej ciałku miliony pocałunków. Co chwilę powtarzałem jej, że jest tylko moja. Było mi fantastycznie ale przede wszystkim chciałem dogodzić jej. Rano obudziło mnie walenie w drzwi. Popatrzyłem na Clars ale była tak samo zaskoczona jak ja. Niechętnie się zwlokłem i otworzyłem drzwi. Okazało się, że to moja córka z uporem maniaka kopie w drzwi.
- Co ty robisz ?
- Tatuś !
- Pytam się co robisz ? Wolno tak ?
- Tak !
- Nie.
- Tatuś.. - z jej buzi znikł uśmiech. - Przytul.
- Obudziłaś tatę i mamę.
- Przepraszam tatusiu.. - przytuliłem ją mocno.
- Jesteś niegrzeczna Rose. Nie można tak robić.
- Harry zostaw ją.. - zignorowałem Claire.
- Obiecujesz, że więcej tak nie zrobisz ? Bo wtedy tata się pogniewa.
- Obiecuję. - ucałowałem ją w czółko i położyłem z nią obok Clars. Moja rodzina wyjechała dwa dni później. Jeszcze tego samego dnia moja piękność otrzymała zaskakujący telefon od Liama. Ubrała się w mig i pojechała do niego. Korzystając z nieobecności Claire zacząłem uczyć moją Rose mówić. Cholernie denerwowało mnie to, że moja narzeczona cały czas pouczała mnie w kwestii wychowania Rosalie a sama rozpuszczała ją jak tylko się dało. Po dwóch godzinach nauki moja córeczka usypiała więc zaniosłem ją do łóżeczka. Gdy zszedłem do salonu zastałem tam wściekłą Claire.
- Co Ci jest ? - usiadłem obok niej i położyłem rękę na jej udzie.
- Harry musisz coś zrobić !
- Kotku ale co się stało ? Znów ojciec ?
- Nie ! To Liam !
- Co Liam ?
- Pocałował mnie! - zawrzało we mnie, przestałem się kontrolować.
- To Twoja wina Claire ! Wszystkich prowokujesz ! Uwodzisz swoimi nogami, piersiami, buzią ! Wcale się nie dziwię, że Twój ojciec - dostałem w twarz. Spojrzałem na nią, miała ból w oczach
- Jak mogłeś ? - po jej policzkach spłynęły łzy.
- Clars...
- Zostaw mnie ! - chciała wybiec z domu ale złapałem ją za rękę.
- Dokąd idziesz ?
- Nie twój zasrany biznes ! - wyrwała się i uciekła. Wybiegła na 15-sto stopniowy mróz w koszulce na ramiączkach. Nie potrafiłem zrozumieć siebie.. jak mogłem ją tak potraktować ? Powinienem ją zatrzymać, nie pozwolić jej wyjść.


 *** Oczami Claire ***

Serce pękło mi na milion kawałeczków. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, Liama nie chciałam widzieć na oczy, a optymizm Niall'a by mnie dobił. Udałam się do Louisa.
- Boże Claire co się stało ? Gdzie masz kurtkę ? - zdjął z siebie bluzę i założył na moje ramiona.
- Lou.. możesz oddać to Harry'emu ? - podałam mu pierścionek zaręczynowy.
- Nie. Powiedz mi co się stało. - zaprowadził mnie do salonu, posadził na kanapie i zniknął w kuchni. Po chwili wrócił z gorącą herbatą i kocem. Z trudem opowiedziałam mu wszystko co się wydarzyło.
- Co za dupek. Poczekaj chwilę, wypij herbatę ja pójdę do łazienki.- przytulił mnie i zniknął w korytarzu.

*** Oczami Louisa ***

Dlaczego ja zawsze muszę naprawiać jego błędy ? Zamknąłem się w łazience i wybrałem jego numer.
- Co chcesz Louis ? Nie chce mi się gadać.
- Posłuchaj mnie ty skończony idioto. Claire jest u mnie więc rusz swój tłusty, bezczelny tyłek i tu przyjedź.
- A co Twoim zdaniem mam zrobić z Rosalie ? Nie chcę, żeby widziała jak się kłócimy.
- Zadzwoń po Niall'a. - rozłączyłem się i wróciłem do salonu. Styles wszedł do pokoju 5 minut później.

*** Oczami Harry'ego ***

- Skarbie.. - zerwała się z kanapy i popatrzyła na mnie z bólem.
- Lou zadzwoniłeś po niego ? - mój przyjaciel skinął głową.
- Claire wysłuchaj mnie.
- Po co ?
- Kocham Cię.
- Ty ? Kochasz taką jak ja ? Taką, która czeka tylko na to, żeby ktoś ją przeleciał ? Ty wielki, idealny, bezbłędny Harry Styles kochasz taką dziwkę i szmatę jak ja ?
- Przestań tak o sobie mówić ! Ja nie jestem idealny a ty nie jesteś dziwką ! Przepraszam. Przepraszam za to co powiedziałem ale nie mogę przeżyć faktu, że ktoś poza mną mógł cię dotknąć.
- Nie przepraszaj Harry. To moja wina, sprowokowałam go. - chciała wyjść ale złapałem ją za ramiona i uniemożliwiłem jakikolwiek ruch. - Puszczaj mnie !
- Nie. Jedziemy do domu.
- Nigdzie z Tobą nie pojadę.
- Bo akurat będę pytał Cię o zdanie. - zarzuciłem na jej ramiona swoją kurtkę. Wziąłem ją na ręce, zaczęła się drzeć, że mam ją puścić itd. dlatego zatkałem jej usta dłonią i wsadziłem do samochodu. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę a gdy tylko weszliśmy do domu chciała iść na górę ale złapałem ją za nadgarstki, przyciągnąłem do swojego torsu i przytuliłem. Chciała się wyrwać, szarpała się z 10 minut a ja nic nie mówiłem. Czekałem aż się zmęczy. Chwilę później jej główka spoczęła na moim torsie i usłyszałem ciche łkanie. - Już ? Wysłuchasz mnie ?- kiwnęła głową. - Kochanie przepraszam. Z całego serca. Jesteś piękna dlatego powiedziałem, że ich uwodzisz. Wpadłem w szał bo on - przejechałem kciukiem po jej ustach - posmakował czegoś co jest moje. Przyznaję się, mam obsesję na Twoim punkcie. Błagam wybacz mi bo coś sobie zrobię... - wtuliłem się w jej włosy.
- Zrób coś. - wplotła palce w moje włosy. Musnąłem jej usta.
- Jeszcze dzisiaj do niego pojadę. Powiedz mi, czy on Cię dotykał ?
- Nie. Harry ale ja naprawdę nie chciała, żeby mnie całował. Nigdy. Ja...- uciszyłem ją buziakiem.
- Wiem myszko. Wybaczysz mi ? - oparłem swoje czoło o jej i wpatrywałem się w jej oczy.
- Wybaczę, chociaż bardzo mnie zraniłeś.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Hazz gdzie jest Rosie ?
- Jest z Niallem.
- Idź po nią a ja zrobię obiad. - namiętnie wpiłem się w jej usta i wyszedłem z domu.

 *** 2 miesiące później ***

Za 4 minuty wreszcie wezmę moją Claire w ramiona. Nie było mnie w domu ponad miesiąc i myślałem, że oszaleję z tęsknoty. Gdy tylko wszedłem do domu przybiegła do mnie moja malutka córeczka.
- Tatuś !
- Cześć kochanie. - wziąłem ją na ręce, dała mi buziaka w policzek. - Tęskniłem za Tobą.
- Co mi kupiłeś ?
- Osz ty ! - podniosłem ją wysoko do góry. Podałem jej japońskiej zabawki z walizki. Pobiegła do salonu a ja poszedłem za nią, oczywiście usiadła na dywanie. Rozejrzałem się ale nigdzie nie było mojej ukochanej.
- Clairuuś...- zamruczałem i po chwili poczułem te lodowate ręce na swoim torsie. Odwróciłem się i wziąłem ją w ramiona.
- Cześć kochanie. - musnęła lekko moje usta i chciała się odsunąć ale za mocno ją trzymałem.
- Tak szybko Cię nie puszczę. Tęskniłem.
- Też tęskniłam Hazz.- uciekała przede mną wzrokiem.
- Co nabroiłaś ? - złapałem ją delikatnie za podbródek. Miała zaszklone oczy. - Misiu co się stało ?
- Nic Harry. Chodź, zjemy na pewno jesteś głodny.
- Nie wierzę Ci, ale jestem głodny więc chodźmy zjeść a później porozmawiamy. - wziąłem moją Rosie na ręce i zaniosłem do jadalni. Całe po południe i wieczór spędziliśmy na kanapie oglądając filmy. - Claire powiedz mi co się dzieje. Martwię się.
- Harry...
- No słucham Cię kotku, cały czas. - muskałem jej policzek.
- Kochasz Rosalie ?
- Co to za głupie pytanie ? Oczywiście, że ją kocham. Ponad życie. Zabił ją za nią, tak samo jak za Ciebie. - przytuliła się do mnie.- Myszko powiedz mi. - muskałem jej policzek.
- Skarbie ja... jestem w ciąży. - myślałem, że żartuje ale ona była naprawdę przerażona. A ja .. byłem cholernie szczęśliwy.
- Kochanie to cudownie ! - pocałowałem ją ale uśmiech nie znikał mi z twarzy więc nie wyszło mi to najlepiej. - Tylko nie uciekaj mi do Francji. - wybuchnęła śmiechem. Przytulaliśmy się na kanapie ale chwilę później Rose zaczęła domagać się mojej uwagi więc usiadłem obok niej na dywanie. Gdy już leżeliśmy w łóżku a nasza córka słodko spała zacząłem trudny temat.
- Kotku.. może przełożymy ślub ? Nie chcę żebyś się męczyła i denerwowała.
- Nie chcę przekładać. Chcę już. Masz być tylko mój.
- Przecież jestem. - musnąłem jej usteczka.
- Ale jeszcze bardziej.
- Skarbie mamy śliczną córeczkę, a teraz jeszcze drugie dziecko w drodze. Chyba nie mogę być już bardziej Twój. - położyłem ręce na jej pupie i przyciągnąłem ją do siebie.
- Co byś chciał ? - całowałem jej szyjkę.
- Zadajesz dzisiaj bardzo głupie pytania. - wędrowałem ręką do jej kobiecości ale mnie powstrzymała.
- Ohh Styles. A skąd pewność, że dostaniesz to czego chcesz ?
- Zawsze dostaję to czego chcę. - już nie zważałem na jej protesty po prostu zacząłem ją kochać . Gdy obudziłem się rano moje łóżko było puste. Potrzebowałem jej zapachu więc wstałem niechętnie i wyruszyłem na poszukiwania mojej ukochanej. Była w garderobie, ubierała Rose. Zauważyła mnie dopiero gdy pocałowałem czubek jej głowy. Poszedłem pod prysznic. 15 minut później zszedłem do kuchni , Clars opierała się o blat i ciężko oddychała
- Harry...
- ej co Ci jest ? - zachwiała się i straciła równowagę ale zdążyłem ją złapać.
- Harry brzuch...
- Boli ? - kiwnęła głową i syknęła. - Oddychaj spokojnie. - zaniosłem ją do salonu i zadzwoniłem po karetkę. - Kochanie oddychaj spokojnie wiem, że boli ale spokojnie. - niedługo później przyjechali ratownicy. - Panie doktorze ona jest w ciąży...
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - zabrali Claire do szpitala, ubrałem siebie, Rose i pojechaliśmy do niej. Jakieś pielęgniarki chciały zająć się Rosie ale nie chciałem rozstawać się z moją córeczką. Niedługo później wyszedł do nas lekarz.
- Panie Styles.. Ciąża jest poważnie zagrożona. Najmniejszy wysiłek i może stać się coś złego.
- Ale co się stało ?
- Podniosła dziecko. Mało brakowało a nie uratowalibyśmy płodu.- chciało mi się płakać. Mocno przytuliłem moją Rosalie. Lekarz poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
- Tatusiu gdzie mamusia ?
- Chcesz iść do mamy ? Tylko musisz być cichutko bo mama śpi.
- Będę cichutko. - usiedliśmy obok łóżka mojej piękności, Rose położyła swoją rączkę na jej dłoni a ja się poryczałem. 30 minut później moja miłość otworzyła oczka i popatrzyła na mnie przerażona.
- Harry !
- Misia spokojnie. Wszystko jest dobrze. Coś Cię boli ?
- Nie, chcę do domu. - Rose przytulała się do jej dłoni.
- Mamaaa.
- Co słonko ?
- Przytulisz ?
- No pewnie. - podnosiła się.
- Kochanie powoli. - pomogłem jej usiąść a potem posadziłem obok niej Rosalie. Nasza córeczka wtuliła się w jej włosy. Jakiś czas później wróciliśmy do domu




*** Około 7 miesięcy później ***


4 godzinę czekam przed porodówką, Rosie śpi w moich ramionach. Jest tu cała moja rodzina i chłopaki.
- Hazz daj mi ją, nogi Ci ścierpną. - wyszeptał Lou ale nie zamierzałem nikomu oddać mojej córki. 30 minut później otworzyła oczka i popatrzyła na mnie zaspana i jakby zatroskana.
- Wyspałaś się ?
- Nie.
- Chcesz pić ?
- Chcę.
- Pójdziesz z wujkiem Niallem ? - pokiwała główką, blondyn wziął ją za rączkę i poszli do bufetu. Ukryłem twarz w dłoniach, nie mogłem poradzić sobie ze stresem.
- Panie Styles ? - oderwałem ręce i spojrzałem na doktora. - Proszę ze mną. - popatrzyłem przerażony na Zayna i poszedłem za nim. Zaprowadził mnie do mojej Claire, spała sobie słodko.
- Panie doktorze - szepnąłem - co z nią i dzieckiem ?
- Wyjdźmy na korytarz, chciałem pana uspokoić. - rzuciłem na nią ostatnie spojrzenie i wyszliśmy na korytarz. - A więc gdy tylko doszło do, że tak powiem, objawów porodu panna Farawell zemdlała. Musieliśmy wykonać cesarskie cięcie, przez 2 pierwsze godziny porodu nie odzyskała przytomności więc kazałem pielęgniarce ją obudzić. Nie był to najlepszy pomysł bo zaczęła panikować więc podaliśmy leki nasenne. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, nawet się nie zmęczyła. - odetchnąłem z ulgą.
- A co z dzieckiem ? Nawet nie wiem jaka płeć, chcieliśmy mieć niespodziankę.
- Mają państwo ślicznego, zdrowego syna.
- Nie wiem jak panu dziękować. - uścisnąłem mu dłoń.
- To moja praca. - uśmiechnął się. - Pielęgniarka po pana przyjdzie gdy tylko pana narzeczona się obudzi.
- Bardzo dziękuję. - jeszcze raz się uśmiechnął i odszedł. - Rose chodź do taty. - przybiegła roześmiana. Kucnąłem przed nią i odgarnąłem jej włosy z buźki. - Koteczku masz malutkiego braciszka.
- I teraz nie będziesz mnie kochał ?
- A skąd ten pomysł ?! Maluchu ! Zawszę będę Cię kochał, jesteś moją malutką córeczką , całym moim światem. Wierzysz mi ?- pokiwała główką i przytuliła się do mnie. Po chwili pobiegła do Niall'a a on karmił ją drożdżówką i dawał soczek. Przekazałem mojej rodzinie informacje o Claire i moim synu. Usiadłem obok mojej córeczki i patrzyłem na jej cudną buzię.
- Wujku już nie chcę. - uśmiechnęli się do siebie.
- Niall zabierzesz ją na spacer ? Tu niedaleko jest park.
- Pewnie. - ubrał ją i wyszli. Usiadła obok mnie mama ale naszą rozmowę przerwała pielęgniarka. Poszedłem z nią do sali mojej Clars.
- Cześć kochanie. - pocałowałem ja w policzek.
- Hej.
- Jak sie czujesz ?
- Cholernie boli mnie brzuch, nie mogę się ruszać ale poza tym jest okej.
- Miałaś cesarkę, dlatego boli.
- Po prostu super.
- Co jest ?
- Teraz będę miała jakieś cholerne blizny !
- Kochanie, mi to nie przeszkadza. Chyba nie zamierzasz rozbierać się przed nikim innym ?
- Buzi. - uśmiechnąłem się do niej i musnąłem słodko jej usta. - Kocham Cie Harry.
- Ja Ciebie też skarbie i dziękuję za Rosalie i naszego synka.
- No wiesz, to Twoja zasługa.
- Zboczuszek.
- Lubisz to.
- Uwielbiam.
- Wariat.
- Twój. - tą inteligentną rozmowę przerwała pielęgniarka, która przyniosła naszego synka. Podała mi go. Był taki śliczny i podobny do Rosalie. Do sali przyszła moja mama, Gemma i Louis. Zabrali mi mojego synka więc ponownie usiadłem obok Claire.
- Harry jak damy mu na imię ? - wzięła mnie za rękę.
- Może Ian ? - uśmiechnęła się w mój ukochany sposób. - Podoba Ci się ? - pokiwała głową. Pocałowałem ją bardzo namiętnie.


*** 10 lat później ***

Jesteśmy dopiero 5 lat po ślubie. One Direction istnieje już tylko we wspomnieniach ale ciągle trzymamy się razem. Moja Rosalie ma teraz prawie 14 lat i z każdym dniem staje się piękniejsza. Ian ma 10 lat, jest cholernie pyskaty i jest oczkiem w głowie Claire. Mamy jeszcze jedną córeczkę - Darcy. Ma teraz 3 latka. Siedzę teraz na tarasie głowa Clars spoczywa na moich kolanach. Nachyliłem się nad nią i cmoknąłem ją w nosek.
- Mmmm... Haroldzie.. - zamruczała zadowolona.
- Wiesz jak bardzo Cie kocham ?
- Dawno mi tego nie mówiłeś. Gdzieś tak dzisiaj rano. - uśmiechnęła się cudnie.
- Kocham Cie skarbie i będę Ci to powtarzał do końca życia.
- Zaśpiewaj mi coś. - wziąłem ją na kolana ale przybiegła do nas Darcy a zaraz za nią Ian.
- Tata ! Zawieziesz mnie do parku ? - Clars związała Darcy włosy w warkocza.
- Zawiozę.
- A dasz mi dwie dychy ?
- A nie przesadzasz ?
- Harry ! - skarciła mnie moja ukochana.
- No już dobrze. - podałem mu pieniądze.
- Dzięki mama. - przytulił się do niej i pobiegł do samochodu. Musnąłem usta mojej żony i wziąłem Darcy na ręce.
- Jedziesz z tatą ? Pójdziemy na lody.
- Tak ! - przytuliła się mocno. Ucałowałem jeszcze raz Claire i w myślach podziękowałem Bogu za wszystko co mi się w życiu przytrafiło.

Koniec :) x






25 komentarzy:

  1. naprawde zajebiste wzruszyłam się zły nie raz sie ukazały w mioch oczach naprawde piękne :*

    OdpowiedzUsuń
  2. koooooooooooooooooooocham ! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne, mogłabym czytać w nieskończoność :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam dwie godziny ale byłow atro ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie ;* świetny pomysł z oświadczynami na London Eye ♥ Piszesz wspaniałe historie ♥

    http://im-crazy-and-i-want-be-forever-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie <3 nie raz plakalam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaaki czad dodawaj więcej dziękuje Ci za te wszystkie opowiadania Kocham Cię <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie aż sie popłakałam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba z 2 godziny to czytała. BOSKI IMAGIN.

    OdpowiedzUsuń
  10. 3 godziny czytania piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  11. 4 godziny czytania z przerwami xd
    ALE SIĘ OPŁACAŁO, JEJU TO JEST TAKIE KJHIujyukt .. DOSŁOWNIE . <3

    OdpowiedzUsuń
  12. piękne bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepiękne tyle przeżyć
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudny. Czytałam go od rana.

    Flo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudne ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały ) Nie mogłam się oderwać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja nadal wracam do tego opowiadania. Czytałam go już z 6 razy. To jest piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  18. *__*
    Takie to cudowne, że aż brak mi słów! <3333

    OdpowiedzUsuń
  19. zostałaś nominowana do Liebster Adwards .
    szczegóły na ----> http://be-yourself-no-matter-what-the-say.blogspot.com/2014/05/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Takie... bardzo w Twoim stylu. Bosh, Rosalie jest taka śliczna... CUDOWNE OPOWIADANIE! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy