Zayn I Charlotte

Charlotte
Jak zwykle flirtowałem z jakąś panną. Uwielbiałem bawić się laskami.
- Zayn a wiesz, że w szkole są nowi ? - podszedł do mnie mój przyjaciel Niall, tym samym pesząc niezłą brunetkę.
- Ładna ?
- Ty to jak zwykle. Nie tkniesz jej i jej  brat robi Ci konkurencję. Wszystkie panny się za nim oglądają.
- Czemu niby jej nie tknę ?
- Ten cały Harry to niezły mięśniak a ona jest chyba zbyt delikatna. Eleanor chciała z nią pogadać ale tamta strasznie się speszyła.
- I tak ją zaliczę.
- Zayn odpuść jej widać, że się boi.
- Pokaż mi tego Harry’ego. - poprowadził mnie do wschodniego skrzydła szkoły. Podeszliśmy do chłopaka z kręconymi włosami, obok niego stała śliczna blondyneczka. Brunet spojrzał na nas i wykonał taki ruch, jakby chciał schować dziewczynę.
- Hej jestem Zayn, to Niall.
- Jestem Harry, jesteśmy nowi.
- A ty piękna jak masz na imię ? - spytał ją Niall.
- Charlotte.. - powiedziała ze spuszczoną głową. Podeszła do niej nauczycielka od matmy i gdzieś poszły.
- Skąd przyjechaliście ? - spytałem bruneta
- Z Manchesteru. Trochę daleko ale to dobre dla Charls.
- Dlaczego ona tak się boi ?
- To skomplikowane, w Manchesterze Charlie ..|
- Kto ?
- Charlotte. Tak ją nazywam Charlie, Charls. Kontynuując, w Manchesterze Charlie chodziła z „ największym przystojniakiem w szkole „. Zerwali. Koleś zeszmacił ją najbardziej jak tylko mógł, wpadła w depresję i od tamtego czasu jest jaka jest. Dlatego cały czas jestem przy niej.
- Kutas z niego. A ty pracujesz gdzieś ?
- W Manchesterze pracowałem w piekarni i śpiewałem ale raczej do tego nie wrócę.
- Mamy taki mini zespół, mógłbyś do nas dołączyć.
- Dziękuję za propozycję, porozmawiam z Charlotte i się odezwę.
- Zapraszamy do naszego stolika na lunchu.
- Dzięki, na pewno skorzystamy.- odeszliśmy.
- Spoko ziomek.- powiedziałem do blondyna.
- Fajna panna.
- Zapomnij Horan jak ma z kimś być to ze mną.
- Przez chwilę nie zwątpiłem. - rozeszliśmy się na lekcję. Nie wiem czemu ale z niecierpliwością czekałem na obiad. Intrygowało mnie to, że jest dla mnie niedostępna. Przyszli z Harrym jakieś 5 minut po dzwonku. Kiedy szli w naszą stronę Charlotte wpatrywała się w swojego brata i uśmiechała delikatnie. Zapoznali się z Liamem i Louisem. Charlie patrzyła to na  mnie to na Niall’a to na Harry’ego. Prawie się nie odzywała, odpowiadała tylko na pojedyncze pytania.
- Ja już pójdę, za 5 minut mam lekcje..- wstała od stolika.
- Odprowadzę Cie. - Harry już chciał wstać ale go powstrzymała.
- Dam radę. - wyszedłem zaraz za nią. Wziąłem książki ze swojej szafki i skierowałem sie w kierunku jej. Obok Charls stało dwóch kolesi z drużyny zapaśniczej.
- Zostawcie ją. - rzuciłem i odeszli. Dziewczyna popatrzyła na mnie z wdzięcznością. - Wszystko dobrze ?
-W  miarę. Dziękuję. - odeszła.
- Ej zaczekaj, odprowadzę Cie.
- Nie chcę Ci robić problemu.
- Charlotte to nie problem. Co masz ?
- Angielski.
- To mamy razem lekcje. -wymusiła jakiś uśmiech. - Podoba Ci się u nas ?
- Tak, jest bardzo ... sympatycznie.
- Charlotte mogę o coś spytać ?
- Pewnie..
- Dlaczego jesteś taka cichutka.. Bo wiesz dziewczyna z twoimi.. zaletami... - uśmiechnęła się zawstydzona.
- To dlatego, że ja nie ufam ludziom. Nie lubię gdy ktoś na mnie patrzy a tym bardziej o mnie mówi. Przypuszczam, że mój brat powiedział Ci o tym co wydarzyło się w Manchesterze.
- Coś wspominał.. - dotarliśmy do sali. Przepuściłem ją w drzwiach i ukradkiem spojrzałem na jej pupę. Charlie była bardzo zgrabna i bardzo seksowna. - Usiądziesz ze mną ?
- Jeżeli nie sprawię Ci kłopotu.. - całą godzinę patrzyłem na jej cudne ciałko i porcelanową buźkę. Nie wiem kim trzeba być, żeby skrzywdzić taką słodycz. Musiałem znaleźć sposób, żeby chociaż ją przytulić. Po lekcjach wsiadali do lamborgini. Widać było, że dziani.
- Harry !
- No ? - odwrócił się w moją stronę.
- Może przyjdziecie dzisiaj do mnie na ognisko ?
- O której i gdzie ? - podałem mu adres. - Nie wiem Zayn, nic nie obiecuję.. Dziękuję za zaproszenie..- odjechali. Liczyłem, że przyjdą. Bardzo chciałem popatrzeć na śliczną Charlotte. Przyszli. Moje serce zabiło szybciej gdy zobaczyłem blondyneczkę w szarych rurkach i szaro- białym sweterku. Charlie usiadła między mną a Harrym, poczułem jej zapach. Mój mózg pracował 10 razy szybciej niż normalnie. Siedzieliśmy ze dwie godziny kiedy Charls powiedziała:
- Harry chodźmy już.. zimno mi.
- Zostańcie proszę. Chodź, dam Ci bluzę. - wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do domu. - Mogę mówić do Ciebie Lottie ?
- Jeśli chcesz .
- A ty chcesz ?
- Nie przeszkadza mi to. Mogę być i Lottie. - rozglądała się po moim pokoju.
- Wybierz sobie którąś. - otworzyłem garderobę. Wzięła pierwszą z brzegu baseballówkę.
- Dziękuję.
- Nie ma za co malutka. - wróciliśmy do ogniska, oni akurat piekli kiełbaski. Harry objął Charls ramieniem.
- Charlotte chodź, pokażę Ci fontannę.- Eleanor wzięła blondynkę za rękę i oddaliły się. 
- Zayn ? – zaczął Harry – Dziękuję.
- Ale za co ?
- Za to, że pomagasz Charlie. Dzięki Wam czuję się akceptowana i bezpieczna.  Jestem od niej starszy i dlatego czuję się odpowiedzialny.
- To dla mnie przyjemność. Nie wyobrażam sobie jak ktoś mógł skrzywdzić tego aniołka. Pomogę Ci ją chronić. Zrobię wszystko, żeby uwierzyła w siebie. – wróciły dziewczyny. Brunet uśmiechnął się tylko porozumiewawczo. Gdy tylko blondynka usiadła przy ognisku posmutniała. Pogładziłem delikatnie palcem jej policzek. Popatrzyła na mnie przestraszona.
- Uśmiech skarbie. – tym razem spojrzała jak na idiotę. Moja ręka nadal spoczywała na jej szyi, patrzyłem w jej niebieskie oczka.
- Uśmiechniesz się czy nie ? – wyszczerzyła swoje bielutkie ząbki w słodkim uśmiechu. Byłem urzeczony. Odsunęła moją dłoń od swojej buźki. Podszedł do nas Harry i badawczo spojrzał na Lottie.
- Wszystko dobrze malutka ?
- Tak brat. – pogłaskał ją po głowie – zbierajmy się już. – zdjęła z siebie moją bluzę i podała mi. – Dziękuję Zayn.
- Zatrzymaj ją. Może jeszcze kiedyś zmarzniesz. – znów uśmiechnęła się w ten cudowny sposób. Pojechali.

***Oczami Charlotte ***
- Co ty taki wkurzony brat ?
- Nie podoba mi się, że Zayn Cie dotyka.
- Nie złość się, chciał tylko żebym się uśmiechnęła.
- Nie umiem się przy Tobie denerwować ale nie chcę, żeby ktoś znów Cie skrzywdził.
- Dzięki niemu czuję się akceptowana.
-Wiem ale proszę uważaj. – pogłaskał mnie po kolanie i zaniósł się kaszlem.
- Dobrze się czujesz ?
- Nie bardzo.

*** Oczami Zayn’a***
Podjechałem pod szkołę, zaraz obok mnie zaparkowało czarne porsche. Wysiadł z niego nie kto inny jak moja Charlotte.
- Lottie ? – zapytałem zdziwiony
- No tak.
- Gdzie Harry ?
- Źle się czuję, nie będzie go dzisiaj. – szliśmy wolno w stronę szkoły.
- To wygląda na to, że dzisiaj jesteś pod moją opieką. – uśmiechnęła się blado. Ktoś zastąpił nam drogę.
- Lex czego chcesz ? – spytałem moją byłą.
- Zayn nie wierzę ! Już masz inną ?! Zaliczyłeś mnie i szukasz innej idiotki ?
- Lexie nie Twoja sprawa co ja robię, a Charls w przeciwieństwie do Ciebie nie jest idiotką. – objąłem Lotts w talii.
- Dziewczyno nie ufaj mu ! On chce Cie wykorzystać ! Jesteś numerkiem w jego kolekcji.
- Dzięki za radę ale sama zdecyduję komu mogę ufać a komu nie.  – odpowiedziała jej chłodno Charlie, wyswobodziła się z mojego uścisku i odeszła. 
- Zadowolona z siebie jesteś ?
- Tak. – odsunąłem ją jednym ruchem i pobiegłem za Lottie. Blondyneczka stała przy swojej szafce.
- Charlotte ? Wszystko dobrze ? – otarła twarz dłonią.
- Tak. Wszystko okej.
- Płaczesz ?
- Nie. – opuściła głowę. Podniosłem jej podbródek i spojrzałem w jej niebieskie oczka.
- Co ty ze mną robisz dziewczyno ? – musnąłem delikatnie jej usta.  Gdy się od niej odsunąłem spojrzała na mnie spanikowana.
- Nie, Zayn nie. Harry mnie zabije jak się dowie a zaraz potem Ciebie. Ja nie mogę,  ja zawsze będę sama… ja..
- Lottie uspokój się. On się nie dowie. Obiecuję. – pogłaskałem palcem jej policzek. – Oszalałem na Twoim punkcie. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Chciałbym Cie przytulić, pocałować po prostu przy Tobie być. Zakochałem się w Tobie chociaż prawie się nie znamy. – spuściła wzrok, położyłem rękę na jej talii i przyciągnąłem ją do siebie. – Skarbie jesteś taka śliczna. – szeptałem jej do uszka. Położyła rączki na moim torsie.
- Zayn ja nie mogę. Harry mi nie pozwala, a ja nie chcę mu się przeciwstawiać. Bardzo go kocham i wiem, że on chce dla mnie jak najlepiej.
- Charlotte przecież Cie nie skrzywdzę ! Nie mógłbym. Przyznaję .. kiedyś bawiłem się dziewczynami, lubiłem to ale gdy Ciebie poznałem wszystko się zmieniło. Liczysz się tylko ty. – nasze usta dzieliło 5 milimetrów.
- Nie mogę, przepraszam. – popatrzyła na mnie smutno i odeszła. Czułem się strasznie. Nie wiedziałem co zrobić by była moja. Moją jedyną opcją było zaprzyjaźnienie się z Harrym i przekonanie go, że umiem zająć się jego siostrą. Na ostatniej lekcji miałem matmę razem z Charlie. Usiadła obok mnie nieśmiało.
- Gniewasz się na mnie ? – spytałem.
- Oczywiście, że nie. To ty powinieneś gniewać się na mnie. Zachowuję się jak idiotka bo zawsze słucham Hazzy.
- Ja to rozumiem ale proszę porozmawiaj z nim. Daj mi szansę. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. – przyszedł nauczyciel więc zamilkliśmy. Po lekcji razem wyszliśmy ze szkoły, o samochód Lottie opierał się Harry.
- Cześć siostrzyczko. –cmoknął ją w skroń. – Cześć Zayn.
- Hej Harry.
- Co ty tu robisz brat ?
- Ojciec mnie przywiózł po drodze do firmy. Nie chciałem żebyś sama kierowała w taką pogodę.- uśmiechnęła się do niego a ja chyba miałem minę jak przygłup. Traktował ją jak niedorozwiniętą.
- Daj mi kluczyki skarbie. – posłusznie mu je podała i wsiadła do samochodu. – Dziękuję, że się nią zająłeś.
- To dla mnie przyjemność. Może wpadłbyś dzisiaj do mnie, sprawdzilibyśmy Twój wokal.
- Może być o 17 ?
- Jasne. To na razie.
- No pa. – rzuciłem ostatnie spojrzenie na Lottie. Harry ją rozśmieszył i w jej policzkach ukazały się słodkie dołeczki. Niestety na nasze popołudniowe spotkanie Hazz nie wziął ze sobą Charlotte. Miał świetny rockowy głos i zgodził się do nas dołączyć. Całą noc śniłem o jej usteczkach, o cudownie bladym odcieniu jej skóry. Rano obudził mnie telefon od Harry’ego. Jego tata załatwił przesłuchanie do x-factor. Cholernie się stresowałem ale gdy dotarłem na miejsce zeszło ze mnie całe napięcie. Moja śliczna Lottie w króciutkiej, koronkowej spódniczce. Popatrzyłem na jej chude, zgrabne nóżki i pociekła mi ślinka. Harry obejmował ją w talii. Traktował ją jak dziewczynę a nie siostrę. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie promiennie a on przyciągnął ją mocniej do siebie.
- Hazz to boli. – rozluźnił uścisk.
- Przepraszam skarbie. – pocałował ją w czoło. Jej ojciec wziął ją za nadgarstek i gdzieś zaprowadził a po chwili wrócił po nas. Weszliśmy za kulisy, mieliśmy jeszcze trochę czasu do występu. Ćwiczyliśmy piosenkę, wychodziło nam znakomicie. Wybraliśmy też nazwę zespołu „ One Direction”. Wyszliśmy na scenę, serce waliło mi jak oszalałe. W pierwszym rzędzie siedziała Charlotte i jej tata. Zrobiłem się dziwnie spokojny.  Zaśpiewaliśmy, przeszliśmy.


*** Kilka tygodni później ***
Nie udało nam się wygrać. Zajęliśmy trzecie miejsce ale i tak podpisaliśmy kontrakt. Wróciłem do szkoły po długiej nieobecności. Przez te kilka tygodni nie miałem kontaktu z Charlotte. Widywałem ją tylko na występach ale zawsze potem gdzieś znikała. Podszedłem do niej w szkole trochę obawiając  się jej reakcji.
- Cześć Lottie..
- Cześć Zayn. Gratuluję kontraktu, masz teraz wszystko czego chciałeś.
- Nie zupełnie.
 - To znaczy?
- Nie mam Ciebie.
- Zayn zapomniałeś o mnie ! Przez te wszystkie tygodnie czekałam na jakikolwiek znak od Ciebie ale ty miałeś mnie w dupie ! Czekałam jak idiotka. Cieszę się, że spełniłeś swoje marzenie. Cieszę się z sukcesu One Direction. Szkoda, że nie znalazłeś w tym wszystkim miejsca dla mnie.. dla nas. Zakochałam się w Tobie. Chciałam porozmawiać z Harrym ale ty złamałeś mi serce, przepraszam ale muszę iść na lekcję. – złapałem ja za rękę.
- Lottie nie idź. Porozmawiaj ze mną .
- Słucham  ? – miała świeczki w oczach.
- Charlotte kocham Cie ! Przez cały ten czas myślałem o Tobie. O tamtym pocałunku. Myślałem o tym co może być między nami. Przecież wiesz ile dla mnie znaczysz. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że cos do mnie czujesz ?
- Chciałam Ci powiedzieć w drugim tygodniu programu ale gdy weszłam za kulisy rozmawiałeś z fankami i nie chciałam Ci przeszkadzać. W trzecim i czwartym tygodniu było tak samo i w końcu się poddałam. Kolejny raz dałam się nabrać.
- Charlotte nie kończmy tego, błagam Cię ! Wiesz, że o Tobie nie zapomniałem, że jesteś najważniejsza !
- To jest początek. A co będzie gdy zaczniesz robić światową karierę ? Wtedy też  o mnie zapomnisz ?!
- Nie. Zachowałem się jak kretyn.. Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu przez chwilę sławy. – osunąłem się po szafkach i ukryłem twarz w dłoniach.
- Przepraszam..- kucnęła obok. – Ja po prostu boję się odrzucenia. – wstałem i wziąłem ją w ramiona. Wtuliła się w mój tors a ja w jej piękne włosy.
- Charlotte ! – krzyk Harry’ego wypełnił cały korytarz. Odsunąłem się szybko od dziewczyny.  Styles podszedł do nas z miną mordercy i odciągnął ją mocno za przedramię. Przyciągnął ją do siebie i  popatrzył ze złością.
- Co ty robisz Charls ?!
- Harry ja go kocham, chciałam Ci powiedzieć… - trzymał ją za nadgarstek – Chcę z nim być, chcę być szczęśliwa, czuć się kochana. Proszę pozwól mi..
- Idź do samochodu.
- Ale
- Idź do samochodu ! – odeszła ze spuszczoną głową.
- Co ty narobiłeś Zayn ?
- Harry ja naprawdę ją kocham ! Chcę się nią zająć.
- Zająć się nią ?! Nie wiesz o czym mówisz..
- Traktujesz ją jak ubezwłasnowolnioną !
- Bo ona jest ubezwłasnowolniona ! Jest chora psychicznie ! Nigdy nie wiem co zrobi ! Teraz jest cicha i spokojna ale nie wiem co będzie później ! Nikt nie wie.
- Nie wiedziałem o tym.
- Widzisz Zayn ? To nie takie łatwe. Daj jej spokój, niech zapomni jak najszybciej.
- Ale ja nie zmieniam zdania. Chcę ją. Chcę jej pomóc, zająć się nią.
- Czy ty wiesz jaka to odpowiedzialność ?! Jedno niewłaściwe słowo, a ona może się załamać, wpaść w dołek i coś sobie zrobić. Jesteś pewny, że dasz radę ?
- Jestem pewny. Przecież widzisz, że mam do niej dobre podejście, że czuję się przy mnie bezpieczna.
- A co będzie gdy pojedziemy w trasę ?
- Weźmiemy ją ze sobą. Będzie i przy mnie i przy Tobie.
- Wszystko przemyślałeś. Muszę porozmawiać z Charlotte ona jest najważniejsza.
- Proszę, daj nam szansę. – odszedł bez słowa.


*** Oczami Harry’ego ***
Wyszedłem wściekły ze szkoły. Charlie siedziała na ziemi oparta o mój samochód. Klęknąłem obok niej i odsunąłem jej ręce od twarzyczki. Jej buzia była mokra od łez, spojrzała na mnie ze strachem w oczach. Wyglądała tak jak wtedy w Manchesterze, poczułem to bolesne kłucie w sercu.
- Charlie.. – odgarnąłem jej włosy z twarzy. – nie płacz. Jestem tutaj, wszystko jest dobrze. – wtuliła się w mój tors i cicho łkała. Gładziłem jej plecki. – Charlotte kochasz go ? Jesteś pewna, że Cie nie skrzywdzi ?
- Kocham go a pewności nigdy nie mam ale chcę spróbować.
- Jeżeli obiecasz mi, że nie zrobisz sobie nic jeżeli wydarzy się coś złego to pozwolę Ci się z nim widywać.
- Naprawdę ?!
- Obiecaj mi.
- Obiecuję.
- Ale co obiecujesz ?
- Że nic sobie nie zrobię jeżeli coś się wydarzy !
- W takim razie zgoda ale jeżeli on coś Ci zrobi to go zabiję.
- Harry dziękuję ! – przytuliła się mocno, ucałowałem ją w czoło.
- Proszę Cie, uważaj. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało.  A teraz jedziemy do domu.
- A lekcje ?
- Zrobimy sobie wagary. Chodź księżniczko.

*** Oczami Zayna ***
Bałem się, że Harry zrobi jej awanturę, że zabroni nam się widywać. Przez całe popołudnie nie mogłem się na niczym skupić. Ktoś zadzwonił do drzwi, wstałem niechętnie z łóżka i poszedłem otworzyć.
-  Harry, Charlotte ? Co wy tu robicie ?
- Przyjadę po nią za  dwie godziny.
- Może trzy ? – spytała cichutko.
- Dwie i pół. – pocałował ją w policzek i odszedł. Nieśmiało weszła do środka.
- Nakrzyczał na Ciebie ?
- Nie, on pozwolił mi się z Tobą widywać. – pocałowałem ją w rękę.
- To dlaczego się smucisz skarbie ?
- Nie smucę tylko peszę.
- Dlaczego kochanie ? – opuściła głowę.
- Bo bardzo długo nikt mnie nie dotykał. Nikt oprócz Harry’ego. – podniosłem jej podbródek i spojrzałem jej w oczka, drugą ręką przyciągnąłem ją do siebie.
- Aniołku przecież Cie nie skrzywdzę ! Wstydzisz się swojego pięknego ciała ?
- Tak – pocałowałem ją w szyjkę.
- Jesteś idealna.. – badałem jej talię dłonią. – nie chcesz, żebym Cie dotykał ? Bądź ze mną szczera.
- Chcę tylko.. daj mi trochę czasu. Muszę się przyzwyczaić. Przepraszam.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Usiądź sobie, przyniosę coś do picia i obejrzymy jakiś film.
- Okej. – włączyłem jakąś komedię i objąłem ją ramieniem, przytuliła się do mnie. Delikatnie i czule gładziłem jej plecki. Patrzyłem na jej chudziutkie nóżki, piękne włosy, delikatne dłonie. Spojrzała na mnie.
- Czemu się tak we mnie wpatrujesz Zayn ? – spytała z uśmiechem.
- Bo jesteś śliczna. Nie mogę odezwać od Ciebie wzroku.
- Wcale nie jestem. – wziąłem ją na kolana, jej twarzyczka była idealnie naprzeciwko mojej.
- Lottie, aniołku jesteś idealna. – przybliżyłem się do niej.- Kocham Cie misiaczku. – musnąłem delikatnie jej usteczka. Po chwili jej języczek znalazł się w mojej buzi. Zaskoczyła mnie ale odwzajemniłem pocałunek. Moja ukochana wyśmienicie całowała. Czułości przerwał nam dzwonek do drzwi. To Harry.
- Charlie miło spędziłaś czas ? – objął ją w talii.
- Bardzo.. – uśmiechnęła się do niego słodko.
- Pożegnaj się i idź do samochodu. – przytuliła się do mnie i delikatnie musnęła moje usta. Zostaliśmy z Harrym sami.
- Dziękuję, że się zgodziłeś. Obiecuję, że nie zawiodę.
- Nie dziękuj. Nie zrobiłem tego dla Ciebie tylko dla niej. Zrób jej coś a przysięgam, że Cie zabiję.
- Nie ma to jak brak presji.
- Widzimy się w studio – powiedział z uśmiechem i wyszedł. Myślałem o niej, o jej usteczkach. Chciałem znów wziąć ją w ramiona. Moja koszulka pachniała jej włosami. Kiedy przyjechałem do studia był tam tylko Niall.
- Ile jestem Ci winny ? – zapytał mnie.
- Co ?
- Założyliśmy się, że nie będzie twoja. Myliłem się. Ile Ci wiszę ?
- Przestań, to nie ważne. To jest całkiem coś innego. Nie chodzi o seks tylko o nią. Naprawdę coś do niej czuję.
- E… no jestem dumny. Nie sądziłem, że kiedyś coś takiego usłyszę. – przyjechał Harry z Louisem, bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili. Tego dnia nagrywaliśmy nową piosenkę.
Następnego dnia w szkole spotkałem się z Charlotte dopiero na obiedzie. Była bardzo smutna.
- Co się stało aniołku ? – nie odpowiedziała mi. Spojrzałem pytającym wzrokiem na Harry’ego ale tylko wzruszył ramionami. Położyła głowę na moim ramieniu i westchnęła głęboko. Objąłem ją i pocałowałem w czoło.  – Skarbie mój, ktoś coś Ci zrobił ? – znów mi nie odpowiedziała. Harry kucnął obok nas i wziął ją za rękę.
- Charlie proszę, powiedz co się stało. Chcę Ci pomóc. – powiedział brunet ale nadal milczała.- Tak chcesz się ze mną bawić ?!
- O co Ci chodzi ?! – powiedziała z pretensją.
- O to, że jesteś smutna, masz zły humor i nie chcesz mi powiedzieć co się stało.
- Bo nie chcę o tym rozmawiać ! – wstał i usiadł po drugiej stronie stołu.
- Charlotte – uniosłem dwoma palcami jej podbródek. Spojrzałem w jej smutne oczy i żal wypalił mi serce.- masz się do mnie w tym momencie uśmiechnąć !
- Nie mam ochoty.
- Proszę..- muskałem jej policzek ale odepchnęła mnie delikatnie.
- Przestań proszę. – przejechałem palcem po jej brzuszku – Zayn nie rób tego więcej  ! Mam straszne łaskotki.
- A uśmiechniesz się ?
- Nie. – zacząłem gładzić  jej brzuszek obiema rękami, dziewczyna roześmiała się uroczo.
- Przestań ! Zayn ! – zabrałem ręce. Ukradkiem spojrzałem  na Harry’ego, wyglądał na zaciekawionego.
- Charlotte powiedz mi co się stało. Chcę Ci pomóc, chcę żebyś była szczęśliwa. Daj sobie pomóc.
- Zayn..-położyłem ręce na jej brzuszku – No dobra powiem ! Ale mnie nie łaskocz.
- Słucham?
- No bo dzisiaj jak szłam na matmę to zaczepiła mnie ta cała Lexie. – poczułem jak wzrasta mi ciśnienie.
- Co ona Ci powiedziała ?
- Ogólnie wygadywała na Ciebie okropne rzeczy, że chcesz mnie tylko zaliczyć – Niall zakrztusił się piciem  - mówiła też, że Ci na mnie nie zależy , że jestem wariatką i powinni mnie gdzieś zamknąć.- wstałem wściekły i podszedłem do stolika Lex. Złapałem ją mocno za przedramię i podniosłem.
- Czy ty jesteś normalna ? – krzyknąłem na nią. Wyglądała na przerażoną.
- W przeciwieństwie do Twojej dziewczyny jestem.
- To jedyne co na nią masz ? To jest powód do kpin ?! Naprawdę bardzo oryginalne !
- Może i nie oryginalne ale prawdziwe ! Stoczyłeś się ! Prowadzasz się z marginesem !
- Prowadzałem się z marginesem kiedy byłem z Tobą. Nie umiesz poradzić sobie z rozłąką ?! Boisz się, że nikt nie będzie Cie chciał ?
- Wszyscy mnie chcą !
- Jeszcze jeden chamski tekst do Charlotte, jedno krzywe spojrzenie a Cie zniszczę zrozumiałaś ?
- Nie zrobisz tego !
- A chcesz się przekonać ? – miała łzy w oczach. Puściłem jej przedramię i odszedłem wściekły. Dziewczyna stała jak osłupiała przez kilka minut. Musiałem się uspokoić, nie mogłem rozmawiać z Charlie w takim stanie. Dziewczyna położyła rączkę na moim udzie a drugą pogładziła mnie po policzku. Spojrzałem na nią, była bardzo zatroskana.
- Wszystko dobrze ? – spytała
- Tak, muszę się tylko uspokoić aniołku. Daj mi chwilę. – gładziła mój kark i szyję. Po chwili wziąłem ją za rękę i spojrzałem głęboko w oczy
- Charlotte wierzysz w te bzdury ? – Harry usiadł obok nas.
- W to o Tobie nie, co do mnie ma rację.
- Nie mów tak ! Nie ma racji ! Jesteś cudowną dziewczyną. To tylko choroba, którą pokonasz. Jesteś silna, za kilka miesięcy nie będziesz o tym pamiętać. – charyzma Stylesa zaskakiwała.
- Wcale nie ! Jestem beznadziejna !
- O nie kochanie. Nie pozwolę Ci tak o sobie mówić. Jesteś najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Jesteś moją dziewczyną, bardzo Cie kocham. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Nie przejmuj się tym co ona mówi, chcę Ci tylko dogryźć za to, że z nią zerwałem.
- Naprawdę mnie kochasz ?
- Oczywiście. – złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Charlie chodź już za 5 minut chemia.  – powiedział do niej Liam i odeszli. Nie miałem już apetytu na lunch, wziąłem swoje rzeczy i poszedłem na lekcję. Gdy skończyłem zajęcia i wychodziłem ze szkoły zobaczyłem Charlotte siedzącą na ławce. Pisała coś w jakimś zeszycie. Złożyłem na jej karku delikatny pocałunek.
- Na co tu czekasz ?
- Na Harry’ego, ma jeszcze jedną lekcję a mi ostatnią odwołali.
- Może ja Cie odwiozę ?
- Nie, dziękuję. Wtedy Hazz się obrazi. Zawsze razem jeździmy do i ze szkoły.
- To może chociaż z Toba poczekam ?
- Będzie mi bardzo miło. – usiadłem obok niej.
- Co tam piszesz ?
- Nic takiego.. Taki jak pamiętnik.
- Pokażesz ? – podała mi zeszyt i zarumieniła się leciutko. Przeczytałem kilka ostatnich stron i uśmiechnąłem się do blondyneczki. Odwzajemniła uśmiech ale była bardzo zawstydzona.
- Też Cie kocham skarbie. – zbliżyłem się do niej. Pocałowałem ją w te słodkie usteczka.
- Oddasz mi zeszyt ?
- Pewnie. – podałem go jej – ale chciałbym kiedyś przeczytać cały.
- Za dużo byś wtedy o mnie wiedział.
 - A to źle ?
- Nie chcę, żebyś zmienił o mnie zdanie na gorsze.
- Chyba bym nie mógł.
- Mógłbyś. Zaufaj mi.
 - Kocham Cie skarbie.
- Ja Ciebie też. – całowaliśmy się przez kilka minut
- Wymiana śliny ? – rozpoznałem głos. Wstałem wściekły z ławki.
- Jaki ty masz problem ?! – naskoczyłem na Lex.
- Taki, że mnie się nie rzuca.
- I teraz będziesz wyżywała się na Charlotte ?
 - Nie. Nie na niej. Na Tobie jej kosztem. Nic do Ciebie nie mam dziewczyno, serio. – zwróciła się do Lottie.
- Lexie..-powiedziała cicho moja Charlotte podchodząc – dlaczego nie możesz zostawić Zayna w spokoju ? Dlaczego nie dasz szansy i sobie i jemu zapomnieć o tym wszystkim ? Co Ci dają takie komentarze ? Czujesz się lepiej ?
- Jesteś bardzo inteligentna szkoda, że niszczysz sobie życie z tym frajerem. Zrobił ze mnie dziwkę, dlatego go nie zostawię, a takie komentarze dają mi satysfakcję. – chciała odejść ale złapałem ją mocno za nadgarstek.
- Wiesz co mam na Ciebie.  – wycedziłem przez zęby.
- Malik nie odważysz się tego zrobić.
- Powiedziałem Ci już, że jeżeli jeszcze raz coś chamskie powiesz do mojej Charlotte to cała szkoła się o tym dowie.
- Jesteś podły ! Jak możesz szantażować mnie w ten sposób ?!
- Kocham Charlotte. Nic mnie nie powstrzyma. Jeżeli jeszcze raz coś chamskiego jej powiesz lub zrobisz to wiesz co się stanie.
- Co się tu dzieje ? Charlotte wszystko dobrze ? – podszedł do nas Harry
-  Wyjaśniamy sobie z Perrie istotne kwestie. Myślę, że doszliśmy do porozumienia ?
- Tak. – przytaknęła cicho i odeszła.
- Charlotte ? – moja dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Tak?
- Wszystko dobrze ?
- Jak najbardziej.
- Jedziemy do domu ? – spytał ją Harry
- Tak i na coś do jedzenia bo jestem głodna.
- Zayn może chcesz jechać z nami ?
- Jeżeli nie będę przeszkadzał.
- Pewnie, że nie. Chodźcie. – powiedział brunet i pojechaliśmy do McDonalda. Byli naprawdę świetnym rodzeństwem. Lottie dużo się przy nim śmiała i chętnie rozmawiała. Chciałbym, żeby była taka przy mnie. Poszliśmy jeszcze na spacer do parku. Jakieś 2 godziny później pocałowałem Charlie i pojechałem do domu.


*** Oczami Charlotte ***
Zayn tak bardzo mi pomagał. Dzięki niemu nie bałam się przeciwstawić Lexie, znów wyrażałam własną opinię. Mój brat był jakiś smutny gdy wracaliśmy do domu. Wieczorem zapukałam do jego pokoju.
- Cześć Hazz, mogę na chwilę.
- Pewnie cukiereczku. – leżał na plecach na łóżku. Usiadłam na jego krzyżu.
- Co ty taki smutny dzisiaj jesteś ? – zaczęłam masować jego umięśnione plecy.
- Nie jestem. Wydaje Ci się.
- Przestań ! Przecież widzę. Całe życie ty  pomagasz mi więc może wreszcie będę miała szansę Ci się odwdzięczyć. – rzucił mnie na łóżko i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego tors. Kochałam jego zapach i dotyk. Mój braciszek jeździł palcem po mojej talii.
- Charlie po prostu się boję.
- O co ?
- Że się od siebie oddalimy.
- Harry to nie możliwe ! Nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo.
- Kochasz mnie jeszcze ? – pocałował mnie w czoło.
- Pewnie, że cie kocham.
- Ja Ciebie też.



*** Oczami Zayn’a ***


Gdy tylko podjechałem pod szkołę powitały mnie przyjaciółki Lexie.
- Zayn ?
- Jess.
- Zayn.
- Jess  ?
- Zayn !
- Co ?!
- Lexie jest w szpitalu ! Chciała się zabić !
- A czemu ? Złamała obcas ?
- Nie śmieszne. Chciała się zabić przez twój szantaż.
- Trudno. – wiedziałem, że kłamią. Podszedłem do Charlotte i objąłem ją w pasie ale odepchnęła mnie.
- Kochanie co się dzieje ?
- Zostaw mnie. Jess powiedziała mi do czego doszło wczoraj pomiędzy Toba i Lexie !  Jak mogłeś ją pocałować ?
- Co ?! I ty w to wierzysz ?! Mi przed chwilą powiedziała, że Lex jest w szpitalu. Charlotte jak możesz ?! W życiu bym jej nie pocałował. Nie po tym co miała w ustach !
- Co ?!
- No właśnie to. Dlatego z nią zerwałem. A mój szantaż na nią to to, że mam filmik jak robi to dwóm kolesiom na raz.
- Przepraszam Zayn.
- Chodź do mnie aniołku. – wtuliła się we mnie. Była taka krucha, drobna, delikatna.
- Zostaw ją. – usłyszałem oziębły ton Harry’ego. Odsunąłem się od Lottie.
*** Oczami Harry’ego ***
Myślałem, że go rozszarpię.
- Nigdy więcej jej nie dotkniesz, zrozumiałeś ? Charlotte idziemy.
- Harry dlaczego ? Wyjaśnij mi to ? – moja siostrzyczka była bardzo smutna.
- Dlaczego ? Powiedzmy, że gdy Niall się napije to za dużo mówi. – Zayn wyglądał jakbym go opluł –Może wyjaśnisz mojej siostrze o co się założyliście ?
- Ja.. y. no
- Zayn ja czekam !  - mojej siostrzyczce łamał się głos.
- Charlotte ja Cie wtedy nie znałem, nie wiedziałem jak cudowna jesteś !
- Mów.
- Założyłem się z nim.. że będziesz moja. – nie wytrzymałem i dałem mu w pysk. Zaczęliśmy się bić, Charlotte chciała mnie odciągnąć.


*** Oczami Zayn’a ***
- Harry przestań ! Proszę ! Zostaw go ! – uderzył ją w twarz.
- O Boże Charlotte. – podbiegł do niej i próbował przytulić ale go odepchnęła.
- Nie dotykaj mnie, nie masz prawa. Walcie się wszyscy ! – pobiegła gdzieś a zaraz za nią Liam. Stałem jak wryty, Harry chyba nie wiedział co się dzieje. Dostałem sms’a: „ mam ją, co wy jej zrobiliście ? Jest załamana..”.



*** Oczami Liama ***
Stałem z nią w deszczu, płakała przytulona do mnie.
- Charlotte wróćmy do szkoły lub do mojego samochodu.
- Ja już pójdę.
- Nigdzie Cie samej nie puszczę. 
- Liam po co to robisz ? Też się z kimś założyłeś ?!
- Charlie uspokój się. Zayn się zmienił. On naprawdę Cie kocha. Gdybyś dała mu się wytłumaczyć wszystko byłoby dobrze.
- Muszę iść, muszę wziąć leki.
- Odwiozę Cie.
- Nie. Zostaw mnie.  – odbiegła. Wróciłem do szkoły i powiedziałem im co się stało. Harry wybiegł ze szkoły i odjechał z piskiem opon.

*** Oczami Harry’ego***
Co ja zrobiłem.. Jechałem do domu grubo ponad 100 km/ h. Tak bardzo się o nią bałem. Nie wiedziałem gdzie jest, czy nic jej nie jest. Podjechałem pod dom i wbiegłem do naszej willi.
- Mamo ! Jest Charlotte ?!
- Tak, przebiera się w łazience. Dałam jej leki.
- Całe pudełko ?!
- No tak, prosiła mnie.
- Boże kochany.. – wbiegłem po schodach na górę i zapukałem do jej łazienki – Charlie ! – nie odpowiedziała mi. Nie myśląc długo co robię kopnąłem z całej siły w drzwi. Otworzyły się z hukiem. Moja siostrzyczka stała nad umywalką.
- Charlie słoneczko.. – zignorowała mnie. Podszedłem do niej ale odwróciła się do mnie plecami i opuściła łazienkę. Położyła się w łóżku.
- Kochanie przepraszam. – usiadłem obok niej
- Wyjdź mi stąd.
- Nie.
- A to siedź. – włożyła słuchawki w uszy i niedługo później zasnęła. Wyszedłem cicho z jej sypialni. Miałem cholerne wyrzuty sumienia. Nie wiem jak mogłem ją uderzyć. Powinienem rozegrać to inaczej. Najpierw porozmawiać z Zaynem. Rano zszedłem do kuchni, Charlotte siedziała przy stole i jadła sałatkę. Gdy mnie zobaczyła zakryła sobie twarz włosami. Podszedłem do niej i mocnym zdecydowanym ruchem podniosłem jej podbródek. Spojrzałem na jej buzię i przeszedł mnie dreszcz. Pod lewym okiem miała siniaka.
- Zostaw mnie !
- Nie zamierzasz się do mnie odzywać ?
- Harry jak mogłeś mnie uderzyć ?! Myślałam, że chociaż przy Tobie mogę czuć się bezpieczna ale najwyraźniej się myliłam.
- Przecież wiesz, że nie chciałem ! Charlotte bardzo Cie kocham ! Zawsze Ciebie broniłem ! Nigdy celowo nie wyrządziłbym Ci krzywdy !
- Puść mnie, to boli. – uwolniłem ja z uścisku. Stanąłem do niej tyłem i oparłem się o blat. Poczułem ręce na swojej klatce piersiowej. Odwróciłem się i Charlotte znalazła się w moich ramionach. Mocno wtuliła się w mój tors. Po jej buzi spływały łzy. Ucałowałem czubek jej głowy po czym wtuliłem się w jej włosy. Do kuchni weszła mama.
- Charlotte, Harry ! Znów się tak dziwnie zachowujecie  ! – ignorowałem ją. Myślałem tylko o tym jak szczęśliwy byłem mając moją Charlie w ramionach.
- Charlotte !
- Co ?!
- Odklejcie się od siebie.
- Nie. – mocniej się we mnie wtuliła. Popatrzyłem na moją mamę wymownym spojrzeniem, tylko się uśmiechnęła. Do kuchni wszedł tata.
- Dzieci znowu ? Przestańcie ! To niesmaczne !
- Ale o co Wam chodzi ? Kłócimy się źle, przytulamy jeszcze gorzej. – powiedziała im moja królewna. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem ją w policzek.
- Charlie weź leki i lecimy do szkoły. – zabrałem ręce z jej pleców ale dziewczyna nadal tuliła się do mnie. – Skarbie co się dzieje ? – zaczynałem się martwić.
- Nie chcę iść do szkoły.
- Chodź.. – powiedziałem na głos po czym wyszeptałem – coś wymyślimy.- odsunęła się niechętnie. Poszedłem po jej torbę i kurteczkę, ona miała wziąć leki. Usłyszałem krzyk mojej mamy, szybko zbiegłem na dół. Rodzice patrzyli przerażeni na Charls.
- Córeczko co Ci się stało ? Kto Ci to zrobił ?
- A to jest bardzo ciekawa historia. Wczoraj chciałam przestraszyć Harry’ego i przez przypadek walnął mnie głową. – nie wierzyłem własnym uszom.
- Kiedy wy przestaniecie się wydurniać ? Aż któremuś stanie się krzywda ?
- Mamo nie dramatyzuj. – moja siostrzyczka wzięła mnie za rękę, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do lamborgini. – Gdzie jedziemy ?
- A gdzie byś chciała ?
- Chciałabym na zakupy.
- A co byś chciała, żebym Ci kupił ?
- Sama nie wiem.
- Za to ja mam pewien pomysł. – zaparkowałem pod centrum. Mijały godziny a my buszowaliśmy po centrum.  Kupowałem jej wszystko co się jej spodobało. Znalazłem wreszcie to czego szukałem.
- Przymierz. – podałem jej http://m.ocdn.eu/_m/36401f2ff564ca371ff797a8d3981a29,62,37.jpg Założyła ją na siebie, wyglądała wręcz onieśmielająco. Zapakowaliśmy to wszystko do samochodu.
- Harry ?
- Tak ?
- Dziękuję za ten dzień. – przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem.
- Nie masz za co aniołku. Bardzo Cie kocham wiesz ? – chciałem pocałować ją w policzek ale przekręciła głowę i złączyliśmy się ustami. Zrobiło mi się bardzo gorąco.
- Przepraszam, po prostu tego potrzebowałam. Bardzo Cie przepraszam Harry. – chciała odejść ale przyciągnąłem ją do siebie i wpiłem   w jej usta. Gdy się od niej odsunąłem spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- No co ? Potrzebowałem tego. – uśmiechnęła się do mnie promiennie. Wróciliśmy do domu, rodziców nie było. Zaniosłem zakupy do pokoju mojego słoneczka. Siedziała po turecku na łóżku, była taka śliczna. Zadzwonił jej telefon.



*** Oczami Zayna ***


Nie liczyłem na to, że odbierze.
- Halo ?
- Charlotte skarbie…
- Co chcesz Zayn ?
- Możemy porozmawiać ?
- To nie jest rozmowa na telefon. Przyjedź do mnie.
- Będę za 20 minut. – nie wierzyłem we własne szczęście. Wsiadłem w samochód i czym prędzej pojechałem do mojej Charlotte. Otworzyła mi drzwi z promiennym uśmiechem na buzi.
- Proszę wejdź.  – Harry powitał mnie wzrokiem mordercy.
- Cześć Hazz.

- Cześć Zayn.
- Braciszku my pójdziemy do mnie. – zbeształ ją wzrokiem. Wzięła mnie za rękę i poprowadziła schodami na górę. Miała śliczny pokój, usiadłem na fotelu a ona po turecku na łóżku. Nie mogłem się na nią napatrzeć. – Zayn zamierzasz się tylko na mnie gapić czy rozmawiać ?
- Przepraszam Lottie. Ja naprawdę Cie kocham. Ten zakład był wtedy , kiedy nawet się nie widzieliśmy. Niall powiedział mi, że w szkole są nowi, i że jesteś ładna. Wtedy moim celem było zaliczenie wszystkich dziewczyn w szkole. Zmieniłem się dla Ciebie, chcę Cie uszczęśliwić. Nie chciałem Cie zranić. Błagam wybacz mi.
- Zayn ja się już na Ciebie nie gniewam. Wierzę Ci.
- Misiu.. między nami może być tak jak wtedy ? – odgłos tłuczonego szkła, Charlotte poleciała na dół a ja zaraz za nią. Styles leżał na ziemi.
- Dzwoń po karetkę. – zakomunikowała mi, a sama dała Hazzie jakieś tabletki. Zabrali go do szpitala, moja ukochana bardzo się trzęsła.
- Lottie co Ci jest ?
- Nic, zaraz mi przejdzie. – nie wiedziałem co robić, wtuliła się w mój tors. – Harry ma chore serce. – powiedziała po chwili. – Bardzo się zdenerwował naszą rozmową i  to się stało.
- Kochanie może do niego pojedziemy ?
- Dobry pomysł. – wzięła kluczyki od samochodu.
- Myszko może jedźmy moim. Jesteś roztrzęsiona.
- Dobrze. – 15 minut później byliśmy w szpitalu. Charlie porozmawiała z lekarzem i weszliśmy do Sali Harry’ego.




*** Oczami Charlotte ***
Mój braciszek spał. Usiadłam obok jego łóżka. Popatrzyłam na jego bladą twarz. Na szczęście to nie było nic poważnego. Jakieś 30 minut później otworzył swoje zielone oczka.
- Skarbie chcesz mnie zabić ? – pocałowałam go w czoło.
- Charlotte aniołku, zabierz mnie do domu.
- Dobrze miśku. Na pewno wszystko dobrze ? Martwię się.
- Tak kochanie, to tylko nerwoból. Jest świetnie. – wróciliśmy do domu.



*** Oczami Zayna ***
Harry zasnął ale moja Charlie była bardzo smutna. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.
- Kochanie nie smuć się, przecież wszystko jest dobrze.
- Ale to moja wina ! Mam wyrzuty sumienia. – pocałowałem ją w czoło.
- Aniołku nie Twoja wina, że Harry jest chory.
- Przeze mnie się zdenerwował czyli to moja wina.
- To nie Twoja wina i on powie Ci to samo. – wtuliła się mocno w mój tors.
- Dziękuję Zayn.. Dziwię się, że ze mną wytrzymujesz.
- Dlaczego tak mówisz aniołku ?
- Bo ciągle są ze mną jakieś problemy. Cały czas coś jest nie tak a ja nie potrafię Ci się odwdzięczyć. – pocałowałem ją w policzek.
 - Wspieranie Ciebie to dla mnie przyjemność cukiereczku. Chcesz mi to wynagrodzić ? Proszę Cie. Kocham Cie i dlatego pomagam prawda ? – pokiwała główką.
- Zayn powiedz co by Cie uszczęśliwiło.
- Najbardziej na świecie ?
- Tak.
- Gdybyś była moja.
- Jestem Twoja.
- To powiem inaczej. Gdybyś oddała mi się. Wiem, że to niemożliwe ale o tym marzę.
- Zayn ja..
- Wiem skarbie. Wiem, że jesteś dziewicą. Wiem, że chcesz żeby ten pierwszy był wyjątkowy. Wiem, że się boisz.
- Zayn..- uśmiechała się.
- Kochanie prawie wszystkie moje partnerki były dziewicami, wiem co się robi.
- Zayn.
- Charlotte ja rozumiem, że nie chcesz.
- Zayn posłuchaj mnie. – spojrzałem na nią pytającym wzrokiem – Nie jestem dziewicą.
- CO ?!
- To co słyszysz. – wyglądała na bardzo rozbawioną.
- ooo niegrzeczna dziewczynka.  – całowałem jej szyjkę.
- Zayn a wracając do nas to .. daj mi jeszcze trochę czasu. Powiem Ci kiedy będę gotowa okej ?
- Oczywiście kochanie. Warto czekać. – położyłem ręce na jej pupie i całowałem ją. Do pokoju wszedł Harry – To ja już pójdę. – jeszcze raz pocałowałem Lottie i opuściłem ich dom.  Następnego dnia w szkole podszedł do mnie Niall.
- Jesteś skończonym idiotą Horan.
- Wiem. Bardzo Cie przepraszam ale wiesz jaki jestem kiedy się napiję.
- Mogłem ją stracić.
- Ale nie straciłeś. Co zamierzasz dalej ?
- Rozmawiałem z nią dzisiaj o seksie.
 - Typowa cnotka ?
- No właśnie nie.
- Nie dziewica ?
- Nie.
- Czy ona może być lepsza ?
- Łapy z daleka. Ostrzegam. – podeszła do nas Charlie.
- To ja się oddalę. – zostaliśmy z moją ukochaną sami. Objąłem ją ramieniem i poszliśmy wolno w kierunku sali od matmy.
- Kochasz mnie jeszcze ? – spytałem ją.
- Moooże.
- Tak chcesz się bawić kocie ?
- No kocham  ! –pocałowałem ją.
- Cześć Charlotte.
- Hej Lexie.
- Dziękuję za ten zeszyt – podała mojej ukochanej notatnik i odeszła. Popatrzyłem z n

iedowierzaniem na Lotts.
- To wy.. co ?
- Nie było jej w szkole, chciała żebym pożyczyła jej zeszyt od anglika. Dlaczego miałam tego nie zrobić ?
- Przecież nic nie mówię. – po lekcjach czekałem z Lottie na Hazza. – Charlie kochanie ?
- Tak ?

- Pójdziesz ze mną na bal jesienny ?
- Oczywiście, że tak pluszaku. – pocałowała mnie słodko.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Chcesz może iść dzisiaj na kolację lub do kina ?
- Zayn zadzwonię do Ciebie jeszcze bo rodzice coś ode mnie chcieli dobrze  ?
- Dobrze, będę czekał. – przyszedł Harry, pożegnaliśmy się i pojechałem do domu.



*** Oczami Charlotte ***
Zjedliśmy  wspólnie obiad. Siedziałam u siebie w pokoju i odrabiałam lekcję.
- Charlotte , Harry ! Zejdźcie na dół ! – spotkałam się z moim bratem w korytarzu, wymieniliśmy spojrzenia. Zeszliśmy do salonu, zajęłam miejsce obok mamy. Hazz stał w progu. – Charlotte musimy Ci coś z mamą  powiedzieć. – zaczynałam się bać.
- Słucham ?
- Córeczko wiesz jak bardzo Cie kochamy, jak wiele dla nas znaczysz.
- Nie ! Wy chyba nie chcecie ?! – wtrącił Harry.
- Synu najwyższy czas. Musi wiedzieć.
- O czym wiedzieć ?! – chciało mi się płakać.
- Charlotte – moja mama miała świeczki w oczach – po narodzinach Harry’ego mój stan był krytyczny. Nigdy więcej nie mogłam mieć dzieci. Nie jesteśmy Twoimi biologicznymi rodzicami.
- Nie no to jest chyba jakiś żart !  - chciałam uciec ale Harry złapał mnie w talii. Spojrzałam w jego zielone oczy, były pełne bólu. – Ty wiedziałeś ?
- Tak. – powiedział cicho.
- Jak mogłeś mi nie powiedzieć ?! Jak ?!
- A po co miałem ? Co to zmienia ?!
- No .. na przykład to, że nie jesteś moim bratem ! – z moich oczu leciało tyle łez, że nie wiedziałam co robię.
- Charlotte to nie zmienia faktu, że Cie kocham ! Wychowywałaś się ze mną od narodzin. Zawsze traktowałem Cie jak rodzoną siostrę i to się nigdy nie zmieni.
- Puść mnie.
- Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego.
- Puść mnie !
- Obiecaj !
- Obiecuję. –uwolnił mnie z uścisku. Wybiegłam z domu, wsiadłam w moje porsche i pojechałam do Zayna. Nie miałam nikogo innego. Stanęłam w jego drzwiach cała we łzach i mokra od deszczu. Otworzył mi w samych bokserkach.
- Jezu Lottie – wciągnął mnie do środka.


*** Oczami Zayna ***
Była załamana, nie wiedziała co się z nią dzieje. Zdjąłem z niej mokrą koszulkę i założyłem moją bluzę. Cała drżała.
- Chodź ze mną. – stała w miejscu. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojej sypialni. Przykryłem kołdrą i kocem. Zrobiłem gorącą czekoladę, ubrałem się i wróciłem do niej. – Lottie skarbie powiedz co się stało. – gładziłem jej włosy.
- Oni powiedzieli, że jestem adoptowana !


*** Oczami Charlotte ***
Wtuliłam się w jego cudowne ramiona. Poczułam się bezpieczna, kochana.
- Aniołku a co na to Harry ?
- On wiedział ! I to jest najgorsze, że nawet on ! – znów zaczęłam płakać.
- Cii… Lottie nie złość się na Hazza. Rozumiem złość na rodziców ale na niego nie. On zawsze Cie chroni. Musiał mieć ważny powód by Ci nie mówić.
- Musze się od nich wyprowadzić Zayn. Może wrócę do babci, do Manchesteru.
- Nie ! Nie pozwolę na to ! Nie mogę Cie stracić !
- No tak, w sumie to nie moja babcia.
- Charlotte przestań !
- Ty też jesteś przeciwko mnie ?! – odsunęła się ode mnie .
- Oczywiście, że nie skarbie. – objąłem ją czule. Niedługo później zasnęła. Zszedłem do kuchni i zadzwoniłem do Harry’ego.
- Boże Zayn jak dobrze, że dzwonisz ! Charlie zniknęła !
- Lotts jest u mnie i sądzę, że będzie lepiej jeżeli tutaj zostanie na jakiś czas. Jest w tragicznym stanie.
- Zayn ja muszę ją zobaczyć, przytulić ! Oszaleję ! Tak bardzo się o nią martwię !
- Ja się nią zajmę. Przecież wiesz, że nie dam jej skrzywdzić.
- Może masz racje, może to faktycznie jej pomoże.. Przywiozę zaraz do Ciebie jej ciuchy i leki.
 - Dobrze, czekam na Ciebie. – wróciłem na górę i patrzyłem jak ona śpi. Była bardzo niespokojna. 30 minut później otworzyłem mu drzwi.  Widać było, że płakał.
- Jak ona się czuje ?
- Śpi. Jest załamana, jak ma się czuć.
- Mówiłem im, żeby jej nie mówili. To za wcześnie. Boje się, że ją stracę, że więcej jej nie przytulę. – podeszła do nas Lottie. Wpatrywali się w siebie po czym podbiegła do niego i wtuliła się w jego tors. – Tak bardzo Cie kocham Charlie..
- Ja Ciebie też Harry. Przepraszam.
- Wrócisz ze mną do domu ?
- Nie.. Nie mogę na razie. Muszę się oswoić z tym, przyzwyczaić.
- Nie mogę Cie stracić !
- Wiem braciszku. Obiecuję, że nie stracisz.
- Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, nawet głupiego przytulenia to dzwoń w dzień i w nocy. Przywiozłem Ci ubrania, leki i kosmetyki.
- Dziękuję. – pocałowała go w policzek i Harry wyszedł. Moje kochanie wtuliło się we mnie.
- Chcesz się napić kochanie ? Zrobię coś do jedzenia.
- Nie Zayn, nie..
- Musisz jeść kochanie. Musisz być silna, dla Harry’ego, dla mnie. – wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu. Niechętnie zjadła kolację a potem oglądaliśmy coś w telewizji. Siedziała przytulona do mnie.
- Kochanie… jak mogę Cie uszczęśliwić ? – nie mogłem patrzeć na jej cierpienie.
- Nie możesz Zayn chyba, że mnie zabijesz.
- Lottie nie mów tak ! – krzyknąłem na nią  - Dlaczego mi to robisz ?! Dlaczego mnie tak ranisz ?! Czym Cie tak skrzywdziłem, że łamiesz mi serce ?!
- Zayn przepraszam ! Więcej tak nie powiem wybacz proszę ! – miała świeczki w oczach.
- Jeżeli powiesz tak jeszcze raz to więcej się do Ciebie nie odezwę.
- Przepraszam. –pocałowałem ją delikatnie.
- Jak mogę Cie uszczęśliwić ?
- Nie wiem Zayn… Za tydzień ten cholerny bal.
- Na który pójdziemy i będziemy się świetnie bawić.
- Tia..
- Potem mamy 2 tygodnie wolnego. Może gdzieś wyjedziemy ?
- Co ty kombinujesz ?
- No patrz. Wzięlibyśmy ekipę i polecieli na Karaiby. Opaliłabyś się trochę, odpoczęła. Zapomniała o problemach.
- Zayn ja..
- Nie chcę słyszeć odmowy, możemy lecieć sami ale z nimi będzie weselej.
- Zayn
- Lottie zgódź się.
- Zayn
- Proszę Cie.
- Posłuchaj mnie do jasnej cholery ! Chcę Ci powiedzieć, że to świetny pomysł.
- Naprawdę
- Tak..- zacząłem ją namiętnie całować.
- Może idź pod prysznic skarbie ? To był długi dzień, położymy się spać ?
- Dobry pomysł.
- Chcesz spać sama czy ze mną ?
- A mogę z Tobą ?
- Oczywiście aniołeczku.
- A chrapiesz ?
- hahahah Nie. W łazience masz ręczniki, czekam na Ciebie w sypialni. – przyszła jakieś 15 minut później. – Chodź do mnie wreszcie pyszczku. – wtuliła się we mnie. Pocałowałem czubek jej głowy. – Dobranoc maleństwo.
- Dobranoc Zayn. – zasnęła pierwsza. To była cudowna noc. Gdy obudziłem się rano poduszka i mój tors jeszcze nią pachniały ale Lottie nie było obok. Zszedłem na dół bardzo zaspany. Charlotte siedziała przy stole, już naszykowane było śniadanie.
- Nie możesz spać kochanie ? – spytałem.
- Mogę ale nie lubię spać przez pół dnia. Zrobiłam Ci śniadanko. – pocałowałem ją w policzek.
- A ty jadłaś ?
- Nie.. Jakoś nie mogę.
- Masz zjeść.
- Nie chcę.
- Ale mnie to nie obchodzi.
- Zayn no !
- Bo zadzwonie do Harry’ego ! Jedz skarbie. – zbeształa mnie wzrokiem. Zjedliśmy ciągle się śmiejąc. Później wróciliśmy do łóżka.



*** Oczami Charlotte ***
Leżałam wtulona w tors Zayna. Powoli usypiałam, mój ukochany chyba też.
- Co ty tu do cholery jasnej robisz ?! 
- Nie otwierałeś to sam sobie poradziłem. – otworzyłam oczy..Kilka centymetrów od mojej twarzy była twarz Niall’a. Położył się i przytulił do Zayna.
- Odsuń się ode mnie ! Fuu ! – wydarł się Malik odpychając blondyna.
- Jak się nie podoba to sobie idź, ja się przytulę do Charls.
- A zabić Cie ?
- Zayn za bardzo mnie kochasz, żeby mnie zabić.
- Wmawiaj to sobie Niall.
- No i będę ?
- A co ty tu w ogóle robisz ?
- Liczyłem, że trafię na śniadanie.
- Już jedliśmy.
- To zaczekam do obiadu.
- Dobra chłopaki ja się idę  ubrać a wy.. zajmijcie się .. sobą.


*** Oczami Zayna ***
- Spaliście ze sobą ?
- W jakim sensie ?
- Seksu.
- Nie.
- Co ty chłopie ?! Taka okazja żeby.. a ty ? Eh !
- Niall nie tylko to się liczy. Ona mnie teraz bardzo potrzebuje. Nie mogę powolić jej wpaść w depresję.
- Ona teraz z Tobą mieszka ?
- Tak.
- Zazdroszczę. Chciałbym mieć taką dupeczkę w domu.
- Zaraz ci skopię Twoją dupeczkę jak się nie zamkniesz.
- hahahahahh
- Niall mam dla Ciebie propozycję.
- Nie stary sory ale cycki masz za małe.
- Ale ty jesteś głupi. A tak na serio.. lecimy na Karaiby .
- Wchodzę w to. Oo stary, melanże do białego rana, dziewczyny. Ty to umiesz mnie zadowolić.
- Nie wiem o co Ci chodzi ale to i tak brzmi dziwnie.  – przyszła do nas Charlie.
- Zayn mówiłeś mu ? – Niall objął ją od tyłu w talii i położył głowę na jej ramieniu.
- Charlotte.. ty, ja, plaża, miłość.
- łoł… Nialler zwolnij.. Jaka miłość ?
- No nie kochasz mnie ?
- Jak brata słońce.
- Zayn mogę ja przytulić ?
- A co teraz robisz ? Możesz. – wziął ją w ramiona.
- Idę zrobić obiad. – powiedziała moja ukochana.
- A może coś zamówimy  ? Zadzwonimy po Harry’ego i zjemy razem  ? – pocałowałem ją w policzek.
- Dobry pomysł.
- To dzwonimy do Nando’s ? – zapytał ucieszony Horan
- Nie. Ja bym bardziej stawiała na chińszczyznę.
- Ja też. – poparłem ją nie Zayn.
- Ale ja chcę ciastko z wróżbą.
- Zayn to ty zadzwoń po jedzenie a ja zadzwonię do Hazza. – powiedziała moja dziewczyna


*** Oczami Charlotte ***
- Cześć braciszku.
- Cześć Charlie. Wszystko w porządku ? Tęsknię za Tobą.
- Wszystko dobrze. Harry przyjedź do Zayna. Zamówiliśmy chińszczyznę, wiem jak to lubisz. Jest Niall, razem zjemy.
- Dobry pomysł, chcę z Tobą porozmawiać.
- Jesteś na mnie zły ?
- Nie aniołku. Dlaczego tak sądzisz  ?
- Nie wiem. Mam wrażenie, że nie cieszysz się, że dzwonię.
- To nie tak. Ostatnio ogólnie nie jestem w nastroju.
- Kochanie przyjdź, porozmawiamy.. Proszę..
- Będę za 20 minut. – czułam się cholernie źle. Bolał mnie smutek Harry’ego. Wróciłam do salonu.
- Lottie czy ty jesteś zmartwiona ? – spytał mnie mój ukochany
- Tak. Nie ważne. Zamówiłeś ?
- Zamówiłem. – patrzył na mnie badawczo – Harry przyjedzie ?
- Tak, będzie za 20 minut.

- Fajnie.
- Nie sądzicie, że włosy Harry’ego są sexy ?
- Boże Niall ty umiesz rozładować napięcie. – wybuchłam śmiechem. Blondynek uśmiechnął się słodko. Ktoś zadzwonił do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
- O Boże..
- Cześć Charlotte, chyba mnie pamiętasz ? Co, teraz odebrało Ci mowę ?
- Jus… Justin ?
- Nie poznajesz swojego ukochanego ?
- Dlaczego tu przyjechałeś ? Po co ?
- Kochanie co się dzieje ? – podszedł Zayn – Kto to ?
- Justin, jej były. – wyciągnął rękę do Malika.
- Zayn, jej obecny. Mogę wiedzieć czego tu szukasz ?
- Chciałem sprawdzić jak czuje się Charlotte. Długo się nie widzieliśmy. Nie ładnie było tak wyjeżdżać bez pożegnania.
- Co to ma kurwa być ?! – do domu wszedł Styles.



*** Oczami Zayna ***
Harry zasłonił Lottie własnym ciałem.
- Nie wystarczająco ją skrzywdziłeś ?! Zejdź mi z oczu zanim Cie zabiję !
- Harry nigdy mnie nie lubiłeś. Nie akceptowałeś związku mojego i tej suki.
- Co ty powiedziałeś ? – Niall trzymał mnie, żebym go nie uderzył.
- Widzę, że nie powiedziała Ci  z kim straciła dziewictwo ?
- To nie ważne.
- Z nim też się puszczasz ? – mówił jej to prosto w oczy. – Może opowiesz Zaynowi jak spędzałaś ze mną noce ?
- Justin po co to robisz ? Po co tu przyjechałeś ?!
- Kochana Charlotte, przyjechałem żeby Ci przypomnieć że uciekając z Manchesteru nic nie zyskałaś. Zmieniło się tyle, że Ci tutaj nie wiedzą co się stało. – rzuciliśmy się na niego z Harrym w tym samym czasie.
- Jeszcze raz Cie tu kurwo spotkam to stanie się z tobą to co tam zrozumiałeś ? – z twarzy Justina znikł ten głupkowaty uśmiech
- To nie koniec Harry. To, że pomściłeś ją raz nie znaczy , że teraz będzie tak samo.
- Chcesz sobie znów pośpiewać ? 6 mln wyświetleń to dla Ciebie za mało ?
- Nie odważysz się Styles.
- Spróbuj jej zaszkodzić a upokorzę Cie jeszcze bardziej.
- Puste słowa.
- Chcesz sprawdzić ? – ten koleś wyszedł.


*** Oczami Harry’ego ***

- Charlie skarbie.. – spojrzałem ja moją siostrę
- Harry.. – wpadła w moje ramiona, mocno ją przytuliłem.
- Lottie cichutko. On Cie nie skrzywdzi. Nie ma jak. Aniołeczku.. – ucałowałem czubek jej głowy.
- Muszę zniknąć. To koniec ja nie mogę..
- Przestań! To co się stało w Manchesterze już nie wróci ! Byłaś młoda, głupia ! Chciałaś czuć się dorosła, wpadliście trudno. Charlotte to skończony rozdział.
- Zaraz , zaraz.. Harry o czym ty mówisz ? – zapomniałem o obecności Malika.


*** Oczami Zayna ***
Lottie odsunęła się od Harry’ego  i spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
- Zayn..
- Cukiereczku wytłumacz mi to !
- Gdy miałam 15 lat straciłam dziewictwo. Wpadliśmy, zaszłam w ciąże. On stchórzył. Zeszmacił mnie, powiedział wszystkim, że się puściłam i zrobiłam dzieciaka. Dlatego musiałam wyjechać. Z rodzicami podjęliśmy decyzję o usunięciu dziecka.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- A co ja Ci miałam powiedzieć Zayn ? Że jestem głupią szmatą, która zrobiła bękarta i go zabiła ? – okropnie płakała.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi co on Ci zrobił ?! – wziąłem ją w ramiona. Wtuliła się mocno w mój tors i płakała.
- Zayn ja bałam się, że nie będziesz mnie chciał.
- Cicho aniołku.. To nie ważne. Bardzo Cie kocham Charlie. Nie pozwolę Cie skrzywdzić. – gładziłem jej plecki i całowałem główkę. Spojrzałem na Harry’ego, był bardzo zatroskany. Podniosłem jej podbródek, popatrzyłem w jej piękne oczy mokre od łez. Wyparłem palcem rozmazany tusz z jej policzków. – Nie interesuje mnie co było kiedyś skarbie. Liczy się to, co jest teraz . My. Nasza przyszłość.
- Harry ? – dziewczyna spojrzała na bruneta
- Tak malutka ?
- Przytul mnie. – było mi trochę przykro, że wolała jego ramiona. Harry wziął ją w objęcia. – Braciszku obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze.
 - Obiecuję Ci aniołeczku. Choćbym miał zginąć to nie pozwolę Cie skrzywdzić. -  ktoś zadzwonił do drzwi. Charlotte wykonała jakiś nerwowy ruch ale Styles zasłonił jej usta ręką i zaniósł do salonu. Na szczęście to tylko dostawca z jedzeniem. Wróciłem do nich obładowany torbami z żarciem. Harry i Niall próbowali uspokoić Charlotte. Zostawiłem zamówienie na stole i klęknąłem przed moim aniołkiem.
- Lottie wokół domu są ochroniarze, monitoring. Jestem tu ja, Harry i Niall. Nic Ci nie grozi. Nic nie może Ci się stać koteczku. – uśmiechnęła się do mnie blado. 
- Chodźcie, jedzenie przyszło.



*** Oczami Harry’ego ***
- Charls możemy porozmawiać na osobności ? – spytałem.
- Pewnie. – wyszliśmy do ogrodu.
- Charlotte podjąłem pewną decyzję. Ale ostateczne zdanie należy do Ciebie.
- Mów o co chodzi.
- Postanowiłem wyprowadzić się od rodziców  i kupić własny dom. Chciałbym, żebyś zamieszkała ze mną.
- Whoow Harry. Zaskoczyłeś mnie. Robisz to tylko ze względu na mnie ?
- Nie. Mam 19 lat, zarabiam. Chciałabym się wyprowadzić, spróbować dorosłego życia. Oczywiście to, że chciałbym Cie mieć przy sobie też wpłynęło na moją decyzję. Zaopiekuję się Tobą, przecież wiesz.
- Wiem Harry. – przytuliła się do mnie.
- Zgadzasz się ? Zamieszkasz ze mną ?
- A nie będę Ci przeszkadzać ? – spytała z uśmiechem.
- Może trochę no ale.. – pocałowałem ją w czoło. – Na jutro jestem umówiony z agentem nieruchomości. Będę po Ciebie o 10.
- A nie wolisz sam wybrać ?
- Kochanie zawsze zdaję się na Twój gust i teraz też tak będzie.
- haha no okej.
- Charlotte..
- Hmm ?
- Powinnaś porozmawiać z rodzicami. Mama jest załamana. Cały czas się z ojcem kłócą. Proszę Cie, zrób to dla mnie.
- Harry ja nie potrafię !
- Aniołku cały czas będę przy Tobie.
- Myślisz, że to coś pomoże ? Co ja mam im powiedzieć ?
- Lottie między innymi powinnaś wiedzieć kim są Twoi biologiczni rodzice, dlaczego jesteś adoptowana. Oni Cie bardzo kochają, ojciec przepłakał tyle nocy. Matka ryczy nad naszymi zdjęciami z dzieciństwa.
- Przyjadę dzisiaj wieczorem.
- Dziękuję Ci skarbie. – wziąłem ją w ramiona.
- Ale z Zaynem.
- Świetnie, uspokoją się. – posiedziałem z nimi ze 2 godziny i wróciłem do domu.


*** Oczami Charlotte ****
- Zayn ? – usiadłam mu na kolanach
- Słucham cukiereczku ?
- Zrobisz coś dla mnie ?
- Wszystko, ale co dokładnie ?
- Pojedziesz ze mną do rodziców ? – spojrzał na mnie badawczo.
- Charlotte oczywiście, że tak ale czy jesteś gotowa  ?
- Nie. Robię to tylko dla Harry’ego. Dziękuję, że to zrobisz.
- Nie masz za co. Kocham Cie aniołku wiesz ?
- Wiesz, że ja Ciebie też ? – pocałował mnie słodko.
- Charlotte mogę wiedzieć o czym rozmawiałaś z Harrym ?
- Pewnie. Harry postanowił kupić dom i zabrać mnie do siebie.
- Uhm..
- Coś nie tak ?
- Nie chcę żebyś się wyprowadzała. Chciałbym mieć Cie przy sobie. Jest mi przykro, że nie będę się budził przy Tobie, że na poduszce nie będzie Twojego zapachu. – poczułam taką dziwną kulkę w gardle. Mocno wtuliłam się w Zayna, po mojej twarzy spłynęły łzy. Malik podniósł mój podbródek w jego oczach były świeczki. – Charlotte nie zostawiaj mnie. – wtuliłam się w jego szyję i rozpłakałam jak dziecko.
- Zayn ja mam pewien pomysł.
- Jaki skarbie ? – wycierał moje policzki z łez i tuszu.
- Może zamieszkamy wszyscy razem ? Harry na pewno się zgodzi ! Zgódź się, zgódź się ! Proooszę !


*** Oczami Zayna ***
Pierwszy raz widziałem w niej takie emocje. Była podekscytowana, szczęśliwa. Nie odpowiedziałem jej od razu tylko namiętnie ją pocałowałem.
- Oczywiście, że się zgadzam moja królewno ! – wziąłem ją na ręce – Kocham Cie Charlotte i nigdy nie przestanę.
- Ja Ciebie też. – nasze usta znów się złączyły. - To chodź, jedziemy do rodziców. Przy okazji porozmawiamy z Harrym.
- Dobrze. – zaniosłem ją do garderoby. – 20 minut później jechaliśmy do jej domu. Moja ukochana była w świetnym nastroju. Nigdy jej takiej nie widziałem. Dopiero gdy byliśmy na miejscu z jej buzi znikł ten cudowny uśmiech.
- Misiu uśmiech. – pocałowałem ją w policzek.
- Postaram się kotku. – szliśmy w stronę drzwi trzymając się za ręce. Otworzył nam Harry.
- Dobrze, że już jesteście. – do przedpokoju weszła jej mama.


*** Oczami Charlotte ***
- Charlotte ! – krzyknęła i przytuliła mnie mocno, z salonu przyszedł tata.
- Córeczko… – oboje mnie przytulali.
- Cześć. To Zayn, mój chłopak.
- Dzień dobry. – mój ukochany był bardzo zawstydzony.
- Dzień dobry Zayn. Miło nam Cie poznać.
- Córeczko wrócisz do domu ? – spytała mama
- Nie na razie ja.. nie mogę.
- Charlie my rozumiemy, że nas nienawidzisz, że jesteś na nas zła..
- Tato ! Ja was kocham ! Po prostu potrzebuję czasu okej ?
- Chodźmy do salonu.. – mama jak zwykle. Wzięłam Malika za rękę i poprowadziłam do pokoju. Usiadłam na kanapie pomiędzy Harrym i Zaynem, rodzice naprzeciwko nas.
- Kim są moi biologiczni rodzice ?
- Charlotte Twoja rodzicielka nie żyje.
- Znałaś ją ?
- Przyjaźniłyśmy się. Gdy zaszła w ciążę była chora na raka. Obiecałam jej, że gdyby jej zabrakło to się Tobą zajmę. Zmarła tydzień po Twoich narodzinach oddając nam Ciebie.
- Zaadoptowaliśmy Ciebie, stworzyliśmy Ci dom, mieliśmy za cel to, żebyś była szczęśliwa. – kontynuował tata – zawsze będziesz dla nas najważniejsza. Mamy nadzieję z mamą, że niczego Ci nie brakowało i , że kiedyś wrócisz do domu.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej
- Charlotte bo byłaś za mała, a potem Twoja choroba nam to uniemożliwiła. Nie chcieliśmy Cie skrzywdzić.
- Wiem. Ja.. Dziękuję Wam za wszystko. Przepraszam, że się nie odzywam ale potrzebuję czasu.
- Mamo, tato ja.. Postanowiliśmy z Charlotte, że razem zamieszkamy. – wtrącił Harry i objął mnie ramieniem
- Ty też ?! Synu ty też nas zostawiasz ?!
- Tato mam 19 lat , najwyższy czas. Zajmę się Charlie.
- Harry, Zayn może zamieszkać z nami ? – wyszeptałam mojemu braciszkowi.
- Pewnie księżniczko, super pomysl.
- Charlotte ale święta spędzisz w domu  ?
- Tak mamo. My się już będziemy zbierać.
- Do widzenia.
- Do widzenia. – Harry wyszedł z nami.
- Które z Was to wymyśliło ?
- Ja ! – krzyknęłam dumna.
- Jaką mam mądrą siostrzyczkę – przytulił mnie słodko.
- Jutro o 10 ! Nie spóźnij się ! – pocałowałam go w policzek i pojechaliśmy.

Wstałam już o 8, Zayn jeszcze spał. Leżałam  przytulona do jego cudownego torsu. Jego zapach tak bardzo mnie uspokajał. Wpatrywałam się w jego twarz. Był taki piękny. Otworzył oczy, patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Musnęłam delikatnie jego słodkie wargi.
- Całe moje życie chcę mieć takie poranki.
- Pfff.. Idę pod prysznic.
- Idę z Tobą.
- Marzysz..
- No żebyś wiedziała. – musnęłam jego usta jeszcze raz i poszłam się umyć. 25 minut później weszłam do sypialni ale Zayna tam nie było.
- Zayn ?!
- Jestem na dole cukiereczku. – zeszłam do jadalni. – Misiu zrobiłem Ci kanapeczki.
- Dziękuję. – całowałam jego nagi tors. Mój ukochany błądził rękami po moim ciele, powoli rozpalał moje zmysły. Nasze pieszczoty przerwał dzwonek do drzwi. Malik poszedł otworzyć.
- Lottie, ktoś do Ciebie.
- Mama ? Co tu robisz ?
- Wracam z działki, przywiozłam Ci świeże owoce i warzywa, wiem jak je lubisz,
- Dzięki mamuś, proszę rozgość się. – niepewnie weszła do salonu. – Napijesz się czegoś ?
- Nie, nie chciałabym Wam przeszkadzać .
- Nie przeszkadzasz, właściwie czekamy na Harry’ego.
- To opowiadaj co u Ciebie.
- Wiesz mamo.. dziwnie. Nie zgadniesz kto mnie wczoraj
- Kto ?
- Justin
- Co ?
- Byłam tak samo zaskoczona jak ty. Wygadywał jakieś bzdury ale dzięki Zaynowi i Harry’emu nie boję się go. W Manchesterze byłam za słaba.
- Groził Ci ?
- Nie. Tylko mnie obrażał.
- Myślisz, że to przez związek z Zaynem i sukces One Direction ?
- Nie wiem, a nawet jeżeli to nie obchodzi mnie to. – do pokoju wszedł Zayn.
- Może zrobię Pani kawę lub herbatę  ?
- Nie, naprawdę będę się już zbierać..
- Nalegam. – popatrzył na mnie z czułością i zniknął w kuchni.
- Niczego Ci nie brakuje Charlotte ?
- Oczywiście, że nie. Zayn bardzo o mnie dba, wręcz wmusza we mnie jedzenie.
- To dobrze. Cieszę się, że masz taki skarb Charlie.
- Ja też się cieszę. – mój ukochany przyniósł mamie kawę i ciastka.
- Kochanie chcesz sok ?
- Nie, jeszcze nie zjadłam śniadania. – popatrzył na mnie wzrokiem mordercy i zniknął w kuchni. Po chwili wrócił z kanapkami. – Widzisz ? – zwróciłam się do mojej mamy, która wybuchła śmiechem.
- Lottie czy ty mnie obgadywałaś ? – Zayn uśmiechnął się w ten cudowny sposób.
- Tylko troszkę, ale tak z miłości.
- Świetna kawa, chyba muszę wpadać częściej.
- Byłbym bardzo szczęśliwy – wychodząc minęła się z Harrym w drzwiach. Mój brat uśmiechnął się do mnie słodko i przytulił
- Księżniczko każdego dnia jesteś piękniejsza.
- No chyba ty ! – wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.


*** Oczami Harry’ego ***
Charlotte mnie po prostu rozbrajała. Jedna jej mina i wiedziałem co sądzi o danym domu. Kiedy podjechaliśmy pod 12 z kolei jej oczy zabłysły. Wiedziałem, że to jest to.
- Podoba Ci się ? – odpowiedziała mi uśmiechem. – Zayn co myślisz ?
- Jest super.
- Charlotte chcemy taki dom ?
- Jest idealny ! Ja już wszystko wiem ! Wiem co gdzie będzie stało ! Wiem kolory ! – chodziła po ogromnym jak sądzę salonie i pokazywała ręką. Popatrzyłam znacząco na Zayna. Uśmiechnął się do mnie. Nigdy nie widziałem Charlie tak zaangażowanej i szczęśliwej.
- A na podłodze… Harry czy ty mnie w ogóle słuchasz ?! – wyrwała mnie z rozmyślań.
- Oczywiście.
- Masz szczęście.
- Tak ? A co byś mi zrobiła ?
- Ogoliłabym Ci głowę na łyso.
- Nie odważyłabyś się.
- Zakład ?
- Wolę nie. – popatrzyła na mnie triumfalnie i zarzuciła Malikowi ręce na szyję.
- Podoba Ci się ?
- Tak.
- Ale na pewno ?
- tak.
- Ale się nie cieszysz.
- Cieszę aniołeczku, tylko jestem zaskoczony.
- Czym ?
- Tobą. Ostatnio ciągle mnie zaskakujesz. Nie jesteś taka cicha i spokojna jak kiedyś i to jest cudowne. – Zayn pocałował ją w policzek.
- To co jedziemy po meble ? – spytałem
- Ty to sobie pojedziesz. Ja się wszystkim zajmę. Wy nie macie wstępu do końca remontu !
- Charlotte no weź !
- Nie !
- Nie zrobisz nam tego skarbie ! – Malik wziął ją na ręce, pisnęła słodko.
- Ale chłopcy wy wyjeżdżacie .. 2 tygodnie Was nie będzie.
- Wyjeżdżasz z nami.
- Coo ? – zrobiła komiczną minę.
- No to. Nie zostawimy Cie tutaj samej. Najpierw jedziemy na wakacje a potem zobaczymy.
- Nie ! Nie jadę z Wami ! Wolę zostać z rodzicami niż jechać z Wami !
- Chcesz zostać tutaj sama Charlie ? Co będzie jak Justin wróci.
- Harry nie wróci. Za bardzo się Ciebie boi.
- Ale mnie tutaj nie będzie.
- Nie wróci. Jestem pewna
- Lottie wolałbym Cie mieć przy sobie. – powiedział cicho Malik.
- Zayn ale..
- Charlotte zarówno ja jak i Harry wiemy co jest dla Ciebie najlepsze.
- Szkoda, że nie dajecie mi decydować o sobie i traktujecie mnie jak ubezwłasnowolnione dziecko . – wybiegła z domu. Zamurowało mnie. Zayn chyba pierwszy wyszedł z szoku i wybiegł za Charlie. Nie mogłem się ruszyć. Nie wierzyłem w to, że ona mogła się tak poczuć.

*** Oczami Zayn’a ***
Wybiegłem za moim aniołkiem, nigdzie jej nie było. Zadzwoniłem do niej ale nie odebrała. Wróciłem do Harry’ego.
- Otrząśnij się ! Ona uciekła, musimy ją znaleźć ! – w sekundzie się ocucił.
- Zadzwoń po Lou.
- Po co ?
- Bo z nami nie będzie chciała gadać.
- Co ja mam mu powiedzieć, że gdzie ma przyjechać ?!
- Do Ciebie. – zrobiłem co mi kazał. W międzyczasie zadzwonił do Niall’a i swoich rodziców. 10 minut później spotkaliśmy się z Lou.
- Harry tylko ty wiesz gdzie ona może być. Pomyśl. Jakieś szczególne miejsce gdzie ją zabierałeś, które zna ? – Tomlinson jak zwykle trzeźwo myślał.
- Chyba wiem. – zaczynałem się coraz bardziej martwić o Lottie. Robiło się zimno i zapowiadało na deszcz. Podjechaliśmy pod jakiś jak park. Harry poprowadził nas dróżką. Chwilę później zobaczyłem Charlotte


*** Oczami Charlotte ***
Chciałam być sama, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Domyślałam się, że Harry zorientuje się gdzie jestem.
- Hej. – usłyszałam znajomy głos. Podniosłam głowę i zapłakanymi oczami popatrzyłam na Louisa. Usiadł obok mnie nakrywając moje ramiona bluzą Harry’ego. Zrzuciłam ją. – Widzę foch na całego.
- Tia.
- Co się stało ?
- Nie mam ochoty rozmawiać Lou.
- To posiedzimy w ciszy. – zaczął rzucać szyszkami do wody.
- Nie musisz tu ze mną siedzieć.
- Chcę. Chcę się dowiedzieć co się stało.
- Po prostu nie podoba mi się to, jak on mnie traktują. Jest mi cholernie przykro bo mają mnie za wariatkę.
- Charlotte wcale nie. Oboje bardzo Cie kochają, chcą dla Ciebie jak najlepiej. To, że chcą Cie zabrać ze sobą to nie po to żeby zrobić Ci na złość. Martwią się. Harry by sobie nie wybaczył gdyby coś Ci się stało. Zayn czuje się za Ciebie bardzo odpowiedzialny tym bardziej, że ze sobą mieszkacie. Lottie zaufaj mi, jesteś dla nich wszystkim. – założył na moje ramiona bluzę Harry’ego.


*** Oczami Zayn’a ***
Louis przywołał mnie gestem. Podszedłem do niej powoli i usiadłem obok, Lou odszedł do Harry’ego. Popatrzyłam na nią uważnie, wpatrywała się w taflę jeziora.
- Nie zamierzasz ze mną rozmawiać Lottie ?
- Nie wiem.
- Cukiereczku wytłumacz mi o co chodzi ?
- Zayn chodzi o to, że wy mnie nie szanujecie, nie interesuje Was moje zdanie, co czuję. Chcecie tylko przekładać mnie z miejsca w miejsce jak zabawkę.
- Nie mów tak ! Nie chcieliśmy żebyś tak się poczuła ! Sądzisz, że ja albo Harry moglibyśmy celowo Cie zranić ? Dlaczego sądzisz, że nie interesuje nas Twoje zdanie ?
- Bo sami zadecydowaliście o mnie. Nawet nie pytając czy mi się to podoba czy nie.
- Aha. I Twoim zdaniem chcieliśmy to zrobić, żeby Cie zdenerwować i zasmucić ? Nie no spoko.
- Nie Zayn. Moim zdaniem, chcecie mieć mnie ciągle pod kontrolą żebym przypadkiem nie zrobiła czegoś co Wam się nie spodoba. – musiałem  przyznać jej rację. Zrobiło mi się bardzo głupio. Podszedł do nas Harry.
- Cześć złośniku. – obrzuciła go tylko pogardliwym spojrzeniem. – Tak Charlotte, masz rację. Masz okropnego brata, który robi wszystko żeby Cie zranić i zasmucić.
- Nie. Mam brata, który ma w dupie moje zdanie.
- Masz rację Charlotte. Mam w dupie Twoje zdanie i dlatego całe swoje życie podporządkowałem Tobie. -  teraz chyba jej zrobiło się głupio. Harry podniósł ją jak lalkę z ziemi.
- Spójrz mi w oczy Charlotte. – niechętnie to zrobiła – Nigdy nie mów, że nie liczysz się dla mnie ty ani to co czujesz. Zawsze robie wszystko ze względu na Ciebie. Kocham Cie jak wariat. Dlaczego opowiadasz takie rzeczy ?! Co ty sobie wyobrażasz Charlotte ?! Że ja jestem skałą bez uczuć ? Że wszystko Ci wolno ? Że nie czuję się teraz jak skończony idiota ?! Nie rozumiesz tego prawda ?! A nie rozumiesz bo mnie nie kochasz.
- Nie dawaj sobie prawa do mówienia i decydowania o moich uczuciach Harry. Mimo tego, że masz mnie za ubezwłasnowolnioną wariatkę to wiem co czuję. – chciała odejść ale Hazz złapał ja mocno za nadgarstek. Louis szybko do nas podszedł.
- Harry w tym momencie ją puść ! Co ty robisz człowieku ?! Charlotte uspokój się ! – moja Lottie przytuliła się do Lou i płakała. Styles’a dręczyły wyrzuty sumienia. Podszedłem do mojego aniołka.
- Lottie skarbie… - spojrzała na mnie smutno – chodź do mnie – wziąłem ją w ramiona. Miała lodowate ręce i trochę się trzęsła. Zdjąłem z siebie bluzę i założyłem na nią. Harry popatrzył na mnie z zazdrością i chwilę później udał się w stronę ścieżki. Moja ukochana odsunęła się ode mnie i pobiegła za nim. Objęła go w pasie i przytuliła do jego pleców. Styles odwrócił się, spojrzał jej prosto w oczy po czym ją od siebie odepchnął i odszedł szybkim krokiem. Moja ukochana osunęła się na ziemię. Podbiegłem do niej a Louis poszedł za Hazzem.
- Lottie..- odepchnęła moją rękę.
- Zostaw mnie.
- Nie.
- Zayn proszę. Obiecuję, że nic złego nie zrobię i nigdzie nie pójdę. Proszę zostaw mnie. – odszedłem w stronę chłopaków. Harry siedział oparty o swoje lamborgini a Louis coś mu tłumaczył.


*** Oczami Charlotte ***
Siedziałam tam sama, myślałam o tym jak bardzo zraniłam najważniejszego człowieka w moim życiu. Ktoś podniósł mnie z ziemi. Odwróciłam się i znalazłam w ramionach Harry’ego.
- Cii…aniołku. Już wszystko jest dobrze. – chłonęłam jego zapach
- Tak bardzo Cie kocham.. – mówiłam przez łzy.
- Ja Ciebie też. Cholera.. Przepraszam Charlotte. – mocniej przyciągnął mnie do siebie.
- To ja przepraszam.  Tak dużo dla mnie poświęciłeś a ja..
- A ty jesteś dla mnie wszystkim, tylko czasem nie myślisz co mówisz. Misiu nie kłóćmy się, proszę Cie. Nie przeżyłbym gdybym Cie stracił. – założył na mnie trzecią bluzę.
- Kocham Cie Hazz. – ucałował czubek mojej głowy.
- Ja Ciebie też malutka. Najbardziej na świecie. – staliśmy w milczeniu, przytuleni.- Chodź aniołku, jedziemy po meble i farby.
- Nie.
- Co nie ? Jest zimno i będzie padać.
- Ja nie zmieniam zdania. Chcę zająć się remontem.
- Nie zgadzam się.
- Harry prooooszę !
- A co będę z tego miał ?
- Moje szczęście i śliczny dom ?
- No dobra, przekonałaś mnie. Ale zabieram Cie na obiad.
- Dobrze.
- Ale tylko Ciebie. Ja i Ty. Nikt więcej.
- Tak najlepiej . – cmoknął mnie w policzek.
- Wiesz co Charlotte ? – powiedział gdy szliśmy w stronę samochodu – Mam ochotę skopać Ci tyłek.
- Za co ?
- Za to, że nie wiem ile razy już prosiłem Cie o to, żebyś mi tak nie znikała.
- Bałeś się o mnie ?
- Nie. – popatrzyłam na niego roześmiana.
- Bałeś się Styles haha ! Trzęsłeś portami o swoją małą siostrzyczkę ! – wziął mnie na ręce i podniósł wysoko do góry  - Puść mnie wariacie !
- Boisz się !
- Tak. – złapał mnie w taki sposób, że moja twarz była idealnie naprzeciwko jego  buzi.
- Myślałem, że oszaleję ze strachu o Ciebie. – pocałował mój policzek kilka milimetrów od kącika ust.
- I bardzo dobrze !
- Nie denerwuj mnie Charls ! – uśmiechnął się szeroko. Doszliśmy do samochodów.
- Lottie… - Zayn ujął moją twarz w dłonie – nie gniewasz się już  na mnie ?
- Gniewam. – musnęłam jego usta. Uśmiechnął się do mnie.
- Zabiorę Cie na obiad cukiereczku.
- Zayn dziękuję ale dzisiejsze po południe spędzam z Harrym. Dziękuję za zaproszenie i przepraszam.
- Nie szkodzi mysiu.. W sumie to mam ochotę odwiedzić moje siostry..
- Jedziesz do Bradfort ?
- Tak.
- Wrócisz na noc ?
- Nie wiem cukiereczku. Postaram się wrócić.
- Uważaj na siebie..
- Jak zawsze. – pocałował mnie namiętnie. Pojechaliśmy do domu, przebrałam się i Hazz zabrał mnie na obiad. Gdy późnym wieczorem wróciłam do domu mojego ukochanego jeszcze nie było. Zadzwoniłam do niego ale nie odebrał. Parę minut później wszedł do naszej sypialni.
- Słoneczko nie śpisz jeszcze ? – powitał mnie tym cudownym uśmiechem.
- No nie. Idź pod prysznic i przyjdź do mnie szybko. – 10 minut później przyszedł do mnie w samych bokserkach.


*** Oczami Zayna ***
Miałem na nią wielką ochotę. Zacząłem delikatnie, a zarazem namiętnie całować jej szyjkę. Niedługo później moje ręce znalazły się pod jej koszulką. Pieściłem jej piersi. Zdjąłem z niej bluzkę, miała na sobie już tylko szorty. Włożyłem jej rękę w moje bokserki, zajęła się moim penisem. Całowałem jej brzuch i piersi. Zerwałem z niej szorty, była już całkiem naga. Zdjęła ze mnie bokserki. Powoli w nią wszedłem.
- Nie boli Cie kochanie ?
- Nie, chociaż Twój rozmiar z lekka mnie przeraża. – uśmiechnąłem się do niej. Przyspieszałem, zwalniałem, zmienialiśmy pozycję. Robiłem wszystko, żeby było jej dobrze, żeby chciała więcej. Po wszystkim wtuliła się w mój tors. Jeździłem palcem po jej talii, pośladkach, udach.
- Było Ci dobrze ? – spytałem po jakimś czasie.
- Nieziemsko. Mam nadzieję, że Cie nie rozczarowałam.
- Żartujesz prawda ? W życiu nie uprawiałem tak namiętnego, podniecającego, zaspakajającego i cudownego seksu. Jesteś cudowna. – znów się całowaliśmy. Gdy rano otworzyłem oczy ona jeszcze spała. Delikatnie wstałem z łóżka i poszedłem pod prysznic. Gorąca woda rozbudziła mój umysł, wspominałem tamtą noc. Poczułem zimne ręce na swoim torsie.
- Lottie cukiereczku co ty robisz ?
- Spełniam Twoje marzenie. – spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. – Ojj Zayn ostatnio mówiłeś, że chcesz iść ze mną pod prysznic ale jak nie to sobie ide.- chciała wyjść ale złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do mojego torsu.
- A ty dokąd ? – zamruczałem jej do ucha  i pocałowałem ją bardzo namiętnie. Strumienie wody dodatkowo nas rozpalały. Pieściłem jej ciało, ona moje. Już zamierzałem w nią wejść.
- Zayn nie !
- Co?! Czemu ?
- Bo spóźnimy się do szkoły.
- Mamy jeszcze dwie godziny. Misiu proszę.
- Będziesz musiał poczekać do wieczora.- cmoknęła moją szyję i wyszła. Musiałem poczekać chwilę aż zejdzie ze mnie podniecenie. Charlotte już ubrana przygotowywała śniadanie. Usiadłem niepocieszony przy stole
- Zayn ubierz się ! – powiedziała roześmiana.
- Nie chcę.
- Dla mnie.
- Dla Ciebie jestem goły. – podeszła do mnie i namiętnie mnie pocałowała.
- Obiecuję, że wynagrodzę Ci wszystko wieczorem. 
- Na pewno ?
- Tak. – włożyłem czarne rurki i koszulę w kratę. Do szkoły przyjechaliśmy 30 minut później.
- Widzisz ? Przez te 30 minut mogliśmy zrobić tyle ciekawych rzeczy.
- Wiem. Ale wieczorem znajdziemy 30 minut ?
- Tylko 30 minut ? Ty żartujesz ? – nie odpowiedziała mi tylko roześmiana wysiadła z samochodu. Objąłem ją ramieniem. Obok jej szafki stali Harry z Eleanor. Gdy nas zobaczyli gwałtownie przerwali rozmowę.
- Cześć brat, hej El.
- Cześć Charls. – odpowiedzieli jej równocześnie.
- Ja już pójdę . – El odeszła szybkim krokiem. Było to co najmniej dziwne.
- Charlotte ekipa remontowa zaczyna dziś o 17. Musisz dostarczyć farby i powiedzieć im co, gdzie i jak.
- Nie ma problemu. – Styles zrobił jakąś dziwną minę i odszedł szybko. Charlie słodko zmarszczyła brwi.
- On coś kombinuje. – odeszła w stronę swojej sali lekcyjnej. Gdy tylko wróciliśmy ze szkoły Charls wsiadła w swoje porsche i gdzieś pojechała.


*** Oczami Charlotte ***
Krążyłam i wybierałam idealne kolory farb i wykładzin. Jakimś cudem upchnęłam wszystko w samochodzie i pojechałam do nowego domu. Miałam jeszcze z 15 minut do przyjazdu ekipy. Przeniosłam wszystko do domu i markerem oznakowałam co gdzie ma być. Z szefem budowlańców szybko się dogadaliśmy. Powiedział, że salon na jutro będzie gotowy więc zamiast do domu pojechałam do salonu meblowego. Zadzwoniłam do mojego braciszka bo miałam pewien dylemat.
- Co jest Charlotte ?
- Emm… miłe powitanie.
- Przepraszam. Coś się stało ?
- Lepszy będzie kremowy czy śnieżnobiały ?
- Nie wiem myszko o co chodzi ?
- O kolor.
- Jak uważasz.
- Aha. Dzięki za pomoc. – rozłączyłam się nie czekając na jego odpowiedź. Wkurzył mnie. Nie lubiłam kiedy coś przede mną ukrywał a ewidentnie miał tajemnice. Zapłaciłam za wszystko co wybrałam i pojechałam do rodziców po sukienkę, którą kiedyś kupił mi Harry. Planowałam założyć ją na jutrzejszy bal. Mamy i taty nie było. Bez pukania weszłam do pokoju Harry’ego.
- Cześć brat przy – stanęłam jak wryta – Co do cholery.. No nie wierzę. – zatrzasnęłam drzwi i poszłam do swojej starej sypialni. Było mi niedobrze. Spakowałam resztę moich rzeczy i zanosiłam je do samochodu. Gdy wracałam po kolejne pudła Hazz złapał mnie za rękę. – Jak możecie to robić Louisowi ?! Zresztą nie moja sprawa. Przyjechałam po resztę swoich rzeczy i sukienkę na bal. Salon już jutro będzie gotowy. – uwolniłam rękę z jego uścisku.
- Charls.
- Nie bój się, nie powiem mu. Zresztą i tak mi nie uwierzy.
- Charlotte to silniejsze ode mnie.
- Nie moja sprawa. Harry jeżeli będziesz potrzebował wsparcia to oczywiście przy Tobie będę ale nigdy nie poprę tego co robicie. Nigdy słyszysz ?


*** Oczami Harry’ego ***
- Lottie wysłuchaj mnie.
- Słucham.
- Między nią a Louisem jest źle. Sama do mnie przyszła. Chciała, żebym ją pocieszył, żebym jej pomógł.
- To prawda . – podeszła do nas Eleanor – To ja zaciągnęłam go do łóżka. Ja go uwodziłam. Twój brat chciał mi pomóc a ja to wykorzystałam.
- I czego ode mnie oczekujesz El ? Mam Ci współczuć ? Nie licz na to. – wzięła kolejne pudła  i zaniosła do samochodu. Pomogłem jej nosić kartony.
- Dziękuję. – cmoknęła mnie w policzek.
- Charlotte pomóż mi ! Co ja mam zrobić ?!
-  Skończ to Harry ! Zerwij z nią kontakt. Nie mówcie nic Louisowi, zapomnijcie o tym. Proszę Cie skończ to Hazz.
- Skarbie przytul mnie.. – wziąłem ją w ramiona. – Co ja bym bez Ciebie zrobił ?
- Zginąłbyś jak ciotka w Czechach. I  pamiętaj matole.  Twoje ramiona są tylko moje. – pocałowałem ją w czoło.
- Tylko Twoje. – poczułem jakieś dziwne uczucie w żołądku.


 
                                                        ***Oczami Zayna***

Usłyszałem klucze w zamku.
- Hej Charls... Jak tam? Wybrałaś wszystko? – nie odpowiedziała nic tylko wtuliła się w mój tors oddychając ciężko.
- Aniołku, stało się coś? - gładziłem  ją po włosach. W milczeniu pokiwała głową. – Chodzi o Harrego? – twierdząco kiwnęła. – Nie chcesz o tym rozmawiać?
- Nie chcę i nie mogę. – spojrzałem na nią. Była wykończona.
- Idź spać kochanie.
Nie mogę. Muszę jeszcze przynieść kartony z samochodu.
- My z Niallem to zrobimy. Będzie za jakieś 10 minut. Skarbie jesteś wykończona. - Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Zdjęłem z niej jeansy. Śpiewałem cicho... Mój aniołek zasnął. Usłyszałem samochód podjerzdzający pod dom, poszedłem otworzyć Horanowi drzwi.
- Chodź imbecylu w czymś mi pomożesz. – rzuciłem na powitanie. Wnieśliśmy te wszystkie kartony na górę. Otworzyliśmy browary i zasiedliśmy przed telewizorem.
- No to opowiadaj Zayn.
- Ale co?
- No jak to co? O Waszej małej przygodzie...
- Niall tu nie ma co opowiadać.
- Ale mówiłeś, że ona nie chciała.
- Bo nie chciała. Wczoraj z głupią fart zacząłem grę wstępną i  jakoś tak samo poszło. – Kiedy wyszedł byłem już lekko wstawiony. Rano obudziłem się z koszmarnym bólem głowy. Lott nie było w łożku ani w łazience.  Zaspany zszedłem do kuchni.  Moja dziewczyna krzątała się po pomieszczeniu przygotowując śniadanie.
- Hej skarbie .– cmokąłem ją w policzek.
-  Cześć .
- Nadal smutna? – Objąłem ją w talii.
- Zmęczona.
- To czemu nie ma Cię w łóżku?
- Bo nie mogłam spać.
- Co się stało Charlie? Harry coś Ci zrobił?
- Nie.  Nie chodzi o mnie.  W coś się wplątał i teraz może być z tego niezła afera.
- Powiesz o co chodzi? – całowałem jej szyję.
- Przepraszam Zayn  ale nie mogę. Obiecałam Hazzie, że nikomu nie powiem.
- Ale sie smuć się kotku, bo tego nie zniosę. – musnęłem jej usteczka, odwzajemniła pocałunek. Kiedy wróciłem po kąpieli podała mi szklankę z jakimś płynem.
- Co to?
- Pij. Przecież Cię nie otruję.
- Ale co to? – wziąłem od niej szklankę
- Takie coś na kaca.
- Mmm... Jesteś najlepsza. – cmoknąłem czubek jej noska. Usiadłem przy stole, postawiła przede mną talerz z tostami. Pociągnąłem ją za rękę tak, że usiadła na moich kolanach
- Co Ty robisz wariacie? – uśmiechła się do mnie słodko.
- Chcę Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też kocham skarbie.
- Al ja Ciebie bardziej.
- To niemożliwe.
- A jednak. – nie dałem jej odpowiedzieć,  pocałowałem ją.
- A niech Cię... – chciała wstać ale przyciągnąłem ją do siebie.
- Zayn co się dzieję?
- Potrzebuję Twojej bliskości. Pragnę Cię. – Wtuliła się w moją szyję, zamknęliśmy oczy i siedzieliśmy w ciszy.
- Ała! -  coś przygniatało mi kolana. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Nialla zgniatającego moją Charlotte.
- Złaź ze mnie grubasie! – dziewczyna spychała Go z kolan śmiejąc się słodko. Horan wziął ją na ręce.
- Księżniczko! Ja nie jestem gruby!
- Tylko puszysty! – przytulał ją. Byłem zazdrosny. Zająłem się tostami a właściwie tostem, bo Horan zjadł mi resztę.
- Kochanie, może zrobię Ci jeszcze? – spytała mnie Charls.
- Nie, dzięki.  Straciłęm apetyt. – wstałem i chciałem wyjść ale moja dziewczyna słapała mnie za ręke.
- Co się dzieje? Zayn... – miała świeczki w oczach.
- Nic aniołku... – pogładziłem ją po policzku.
- Zayn widzę.
- Dobrze.  Niall nie życzę sobie, żebyś przytulał moją dziewczynę bez mojej zgody.
- Sorry stay. To się więcej nie powtórzy.
- A co Ty tu w ogóle łosiu robisz? – zapytałem blondyna.
- Lotts chciała, żebym jej w czymś pomógł.
- Po południu Niall. – moja ukochana miała niezły ubaw.
- Co?!
- No to. Debilu naucz się słuchać!
- Kłamiesz.
- To spytaj Liama
- A mogę wiedzieć o co chodzi?
- Nie.
- Charlotte powiedz mi! Przecież ja i Harry...
- No właśnie Ty i Harry nie.
- Aaa... chodzi o dom.
- No!
- Nie pytam bo i tak mi nie powiesz.  Jedziemy do szkoły bo się spóźnimy.




                                                                  *** Oczami Charlotte***


Od razu po szkole pojechałam wraz z Niallem i Liamem do naszej nowej willi.
- Nie no jestem pod wrażeniem.  Lotts, sama wybierałaś?
- No ba. – chłopcy pomogli mi powstawiać meble. Liam wszedł od razu po skończonej pracy. Rozmawiałam z szefem ekipy remontowej i zeszłam na dół.
- Nialler a Ty nie idziesz do domu?
- A mogę Cię zabrać do domu?
- Do Twojego?
- Tak.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo chodzę z Twoim najlepszym przyjacielem.
- I tylko dlatego?
- Nie. Kocham Go Niall.
- No i co?
- No i to, że nie chcę mieć styczności fizycznej z nikim innym oprócz Zayna i przytulania się do Hazzy. – położył rękę na mojej talii i przyciągnął do siebie.


                                                                    *** Oczami Nialla***

To była moja okazja. Zayn jest dla mnie jak brat ale przy Charlotte nie umiem trzeźwo myśleć przyciągnąłem ją do siebie. Poczułem jej zapach. Spojrzałem głęboko w jej porażające tęczówki.
- Charls, jesteś taka piękna! – Nie umiem przy Tobie racionalnie myśleć, cały czas o Tobie marzę kotku.
- Nie Niall... Ja nic nie rozumiem.
- Skarbeczku czego? Powiedz a wszystko Ci wytłumaczę. Chodz pojedziemy do mnie i na spokojnie porozmawiamy – nie czekając na jej protest wsadziłem ją do samochodu. Gdy staneliśmy na światłach, położyłem rękę na jej kolanie.
- Niall proszę... Nie. – łamał mi się głos.
- Charlie przecież Cię nie skrzywdzę. Nie zrobię nic wbrew Twojej woli.  – wzięła moją rękę w swoje ręce. Jej dłonie czy moich były takie malutkie. – Boisz się mnie?
- Nie... Nie chcę żeby Zayn się słościł...
- Nie będzie się złościł.
- Skąd wiesz?
- Bo się nie dowie. Obiecuję.
- Ale chcesz tylko porozmawiać?
- Ja? Ja to chciałbym dużo więcej, ale wszystko zależy od Ciebie. – ciągle trzymała moją rękę. Kilka minut później byliśmy już u mnie. Dziewczyna cały czas trzymała moją rękę.
- Usiądz sobie. Przyniosę coś do picia. - Trzymałą moją dłoń.
- Co sie dzieje malutka?
- Nie... ja... przepraszam – po prostu... Masz takie ręcę jak Harry, takie bezpieczne. – wiedziałem, że to moja szansa. Lottie była jak malutkie dziecko.
- Lubisz kiedy Cię dotykam? – niepewnie kiwnęła głową. Jedną dłoń wziąłem jej twarzyczkę drugą nadal trzymała ona. – To tez lubisz? – znowu nie pewne kiwnięcie.  – Sprawdzimy czy lubisz to. – delikatnie całowałem jej usta. Ona uścisnęła moją ręke. Odsunąłem się od niej popatrzyła na mnie ze strachem.
-Nie chcesz żeby Cie dotykał?
-N….. nie wiem- opuściła główkę- Niall ja muszę iść. Muszę się przygotować na bal.
-Odwiozę Cię
-Nie musisz.
-Muszę. Lottie... Daj mi buziaka. Tylko jednego- spojrzała na mnie z jaka dziwną emocją. Wspięła się na palce i namiętnie mnie pocałowała.

*Oczami Zayna*
Nall przywiózł moją ukochaną.
-Cukiereczku i jak salon?
-Śliczny- unikała mojego spojrzenia
-Coś się stało?
-Nie.Idę się szykować- 30 minut później zeszła po schodach
-Łał Charlotte wyglądasz… olśniewająco.
-Dziękuję Ty też- uśmiechnęła się nieśmiało.
-Czy ty coś przede mną ukrywasz?-zapytałem wprost
-Nie, oczywiście że nie. Po prostu dręczy mnie ta sprawa z Harrym.
-Ale Ty jesteś słodziutka- przytuliłem ją-Tak bardzo martwisz się o swojego brata
-Ktoś musi się o niego martwić Zayn.
-kochana jesteś księżniczko. Zjedz coś i jedziemy.
-Nic nie przełknę. Najwyżej zjem coś na balu. Chodźmy-wzięła mnie za rękę i poprowadziła do samochodu. Jakąś godzine po rozpoczęciu imprezy gdzieś mi zniknęła. Wyszedłem razem z Niallem na korytarz. Usłyszałem podniesione głosy dochodzące od strony szafki Charlotte.
-Zostaw mnie!
-Charlotte ty chyba jeszcze nie zrozumiałaś Nigdy w życiu się ode mnie nie uwolnisz. Będziesz moją dziwką tak jak kiedyś!- podbiegliśmy z Niallem, wymierzyłem Justinowi prawy sierpowy. Obkładaliśmy się z tym kolesiem pięściami na ziemi. Ktoś odepchnął mnie i butował tego frajera.
słodziutka- przytuliłem ją-Tak bardzo martwisz się o swojego brata
-Ktoś musi się o niego martwić Zayn.
-kochana jesteś księżniczko. Zjedz coś i jedziemy.
-Nic nie przełknę. Najwyżej zjem coś na balu. Chodźmy-wzięła mnie za rękę i poprowadziła do samochodu. Jakąś godzine po rozpoczęciu imprezy gdzieś mi zniknęła. Wyszedłem razem z Niallem na korytarz. Usłyszałem podniesione głosy dochodzące od str
*Oczami Zayna*
Nall przywiózł moją ukochaną.
-Cukiereczku i jak salon?
-Śliczny- unikała mojego spojrzenia
-Coś się stało?
-Nie.Idę się szykować- 30 minut później zeszła po schodach
-Łał Charlotte wyglądasz… olśniewająco.
-Dziękuję Ty też- uśmiechnęła się nieśmiało.
-Czy ty coś przede mną ukrywasz?-zapytałem wprost
-Nie, oczywiście że nie. Po prostu dręczy mnie ta sprawa z Harrym.
-Ale Ty jesteś
ony szafki Charlotte.
-Zostaw mnie!
-Charlotte ty chyba jeszcze nie zrozumiałaś Nigdy w życiu się ode mnie nie uwolnisz. Będziesz moją dziwką tak jak kiedyś!- podbiegliśmy z Niallem, wymierzyłem Justinowi prawy sierpowy. Obkładaliśmy się z tym kolesiem pięściami na ziemi. Ktoś odepchnął mnie i butował tego frajera.
- Harry wystarczy ! – Louis odciągnął bruneta od byłej mojej Lotts.
- Zabije skurwysyna ! Puść mnie  Lou ! Nie skończyłem z nim ! – wyswobodził się i kopnął Justina w twarz. – Zayn pomóż mi. – zawlekliśmy go do samochodu Harry’ego. Pojechaliśmy nad jeziorko oddalone kilka kilometrów od szkoły. Styles jechał bardzo szybko dlatego droga zajęła nam z 10 minut. Zaciągnęliśmy go w głąb lasu i tam zostawiliśmy. Wróciliśmy na bal. Charlotte siedziała oparta o szafki obok niej kucali Niall i Louis. Harry brał coś z samochodu dlatego pierwszy do niej dotarłem.
- Lottie skarbeczku.. – odepchnęła moją rękę.
- Nie pozwala się dotknąć – powiedział Lou. Harry podszedł do nas i bez skrupułów wstrzyknął jej coś w rękę. Charlie wpadła w jego ramiona.
- Uspokój się mała. Już po wszystkim. – Styles nakazał mi gestem zabrać od niego Charls.
 - Misiaczku chodź do mnie. – nie chciała puścić swojego brata.
- Ja mam chyba pomysł. – powiedział Niall i delikatnie wziął ją za rękę.
- Charlotte koszmar już się skończył. Zayn bardzo Cie kocha. Idźcie potańczyć, a my zaraz do Was dołączymy.- moja ukochana wtuliła się w mój tors. Nie miałem pojęcia jak on to zrobił. Harry mnie przerażał. Wyjął z szafki mojej ukochanej kolejną strzykawkę.
- Braciszku już nie.
- Na pewno ?
- Tak długo jak ty i Zayn będziecie obok nie potrzebuje tego. – wróciliśmy na parkiet. Do końca imprezy bawiliśmy się znakomicie. Kiedy wracaliśmy do domu Charlotte położyła rękę na moim udzie. Zdziwiło mnie to tym bardziej, że Niall był z nami. Kiedy podjechaliśmy pod dom blondyna zadzwonił mi telefon. Harry.
- Słucham ?
- Zayn wysłuchaj mnie. To coś co wstrzyknąłem Charls  to są jej leki w zwiększonej dawce. Ona będzie chciała zbliżenia,  jeżeli wiesz co mam na myśli. Zrób wszystko co Ci powie.
-Znaczy, że co ?
- Znaczy, że jeżeli będzie chciała iść z Toba do łóżka to  idź z nią do łóżka ! Wiem, że z nią spałeś więc nie powinieneś mieć z tym problemu. Aha.. Zayn ona może wygadywać głupoty, nie słuchaj jej i nie wierz w nic co mówi. Rozumiesz ?
- Rozumiem.
- To pa.
- No na razie. – zamyśliłem się.
- Zayn jedźmy już..- powiedziała znudzona. Gdy tylko weszliśmy do domu wpiła się w moje usta.
- Mmm cukiereczku.. Czym zasłużyłem sobie na takie pieszczoty  ?
- Tym, że jesteś kochanie. Że jesteś mój. – znów mnie całowała. Podobała mi się taka Charlotte. Była bardzo kochana i słodka. Lotts odsunęła się ode mnie, patrząc zalotnie ściągnęła sukienkę i poszła do łazienki. Zdjąłem z siebie koszulę i pobiegłem za nią. Stała przede mną tylko w koronkowej bieliźnie. Podszedłem do niej i łapczywie ją całowałem rozpinając stanik. Rozpinała moje spodnie dobierając się do bokserek. Pieściłem jej „ przyjaciółkę ‘’ penetrując jej wnętrze palcami. Wepchnąłem ją pod prysznic. Jęczała cicho oddając się moim pieszczotą. Posuwistymi ruchami rozgrzewała mojego penisa. Kiedy myślałem, że lepiej być nie może klęknęła przede mną i wzięła go do buzi. Doszedłem w jej ustach. Nie mogłem zostać jej dłużny, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Jednym ruchem rozchyliłem jej nogi i dogadzałem jej językiem. Krzyczała z rozkoszy. Byłem z siebie bardzo zadowolony. Przekręciłem ją tak aby wejść w nią od tyłu. Wypięła tyłeczek żeby ułatwić mi zadanie.
- Boże Zayn.. – mruczała z zadowolenia. Posuwałem ją coraz mocniej i szybciej. Spędziliśmy tak prawie 4 godziny zmieniając  co jakiś czas pozycje. Po wszystkim długo nie mogłem zasnąć. Byłem zbyt podniecony. Patrzyłem na mojego skarba, na jej buzi były jeszcze rumieńce. Wtuliłem się w jej włosy i tak zasnąłem. Rano mojego aniołeczka nie było w łóżku. Zajrzałem do łazienki. Siedziała w wannie a na jej buzi malowało się rozmarzenie. Miała zamknięte oczy. Usiadłem na brzegu wanny i cmoknąłem ją w czoło. Otworzyła oczka i uśmiechnęła się do mnie promiennie.
- Chodź do mnie. – miałem ogromną wannę więc nie było z tym problemu. Usiadła między moimi nogami opierając głowę na moim torsie.
- Podobało Ci się w nocy ?  - spytałem przygryzając dolną wargę.
- To było niesamowite, musimy to kiedyś powtórzyć nie sądzisz ?
- Dziś wieczorem ?
- Dajmy Twojej męskości odpocząć. – mówiąc to przejechała ręką po moim udzie.
- Ej ej ! Moja męskość ma się bardzo dobrze. – położyłem rękę na jej wyrzeźbionym brzuszku.
- Musimy oszczędzać się na nasze wakacje. –pocałowałem ją . Później wymyłem jej ciałko, ona moje. Kiedy wycierałem ją mięciutkim ręcznikiem zobaczyłem, że ma dużo siniaków.
-  Co to jest ? Kto Ci to zrobił ?
- No w sumie to ty.
- C.. co ?! Jakim cudem ?
- Wystarczy, że mnie mocniej dotkniesz, mam bardzo delikatne ciało.
- Wiem. Nie sądziłem, że aż tak. Przepraszam aniołku, nie chciałem Ci tego zrobić.
- Nie szkodzi. Mała cena za taką rozkosz. – przytuliłem ją. Byłem bardzo szczęśliwy. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Charlotte przygotowywała śniadanie a ja układałem włosy.  Ktoś zadzwonił do drzwi, poszedłem otworzyć.
- Harry ? Wejdź, co ty tu robisz ?
- Chciałem zobaczyć jak  ona się czuje.
- Harry ! – krzyknęła Charls i wskoczyła mu na ręce.
- Hej księżniczko !
- Tęskniłam ! – uśmiechała się do niego słodko.
- Ja też koteczku ! – cmoknął ją w policzek – Jak się czujesz ?
- Teraz to aż za dobrze.
- Mhmm..
- Chodź, zjesz z nami śniadanie.
- Nie, dziękuję. Nie chcę Wam przeszkadzać.
- Nie denerwuj mnie. – Lotts zmarszczyła słodko brwi,wzięła mnie i Hazze za ręce i zaprowadziła do jadalni.
- Charlotte ale ja..
- Zamknij się Styles. ! – brunet roześmiał się. Zjedliśmy w przyjemnej atmosferze.
-To teraz musze się zrewanżować. Może pojedziemy do centrum handlowego, Lotts kupie coś ładnego co ty na to ?
- Oo braciszku, ty wiesz co ja lubię.
- Czyli ty się zgadzasz. Zayn ?
- Niestety ale ja jestem umówiony z menadżerem .
- Oo.. – moja ukochana posmutniała. – Myślałam , że razem spędzimy dzień.
- Bardzo bym chciał ale muszę trochę popracować.
- No wiem. Widzisz Harry, ty musisz mi wystarczyć.
- Myślisz, że dam radę ?
- Oczywiście. Kocham Cie.
- Ja Ciebie też Charlie. – koło 17 wróciłem do domu. Mojej ukochanej jeszcze nie było. Jakąś godzinę później weszli obładowali torbami.
- Boże, Harry „ coś ładnego’’ to całe centrum handlowe ?
- Dla mojej księżniczki  wszystko. – uśmiechnąłem się do niej i odebrałem torby.
- Wiesz co jest najlepsze Zayn ? – zagadnął mnie brunet.
- Co ?
- Że to jeszcze nie wszystko. – zrobiłem wielkie oczy. Jeszcze dwa razy kursowaliśmy do samochodu. Kiedy Styles wyszedł moja ukochana przyniosła mi w kubku gorącą czekoladę i przytuliła się do mnie.
- Zmęczona ? – bawiłem się jej włosami.
- Trochę. Co mówił menadżer ?
- Aa pierdoły. Żebyśmy bardziej uważali, żebym bardziej Cie chronił itp.
- A coś się stało ?
- Bardzo Cie fanki hejtują, fotoreporterzy są bardzo zaciekawieni tym bardziej, że jesteś siostrą Harry’ego.
- Czemu mi nie powiedziałeś wcześniej ?
- Że Cie hejtują ?
- Tak.
- Nie było po co. Nie masz twittera ani facebooka więc Ci nie szkodzą.
- W sumie domyślałam się po tym co mówią El i Dani.
- I tak ty masz największe fory.
- To znaczy ?
- Po El jeżdżą cały czas, tym bardziej że ubzdurały Larry’ego. Dani tez nie ma łatwo. Do Ciebie większość ma szacunek.
- Super.. – jakoś posmutniała. Wziąłem ją na kolana praktycznie siłą. Chciałem ją pocałować ale mi na to nie pozwoliła.
- Co jest Lottie ?
- Nic. Chcę iść spać. Proszę puść mnie. – puściłem, bo co miałem zrobić. Kiedy poszła do łazienki zadzwoniłem do Stylesa i kazałem mu przyjechać. Był 5 minut późnie w samych spodniach.
- Co jest ?!
- Powiedziałem jej o tym co mówił menadżer i ona jest jakaś dziwna. Nie dała się pocałować, przytulić.
- Boże Zayn co ty narobiłeś..
- No właśnie nie wiem co.
- Wiesz jak ona przejmuje się tym co mówią o niej inni. Teraz jest jej przykro, nie będzie chciała z nami gadać. – poszliśmy na górę. Mój cukiereczek właśnie wychodził z łazienki. Popatrzyła jakoś dziwnie na Harry’ego i weszła do sypialni.
- Mała.. – odwróciła się powoli.
- Co chcesz Hazz ?
- Co to za powitanie ? Ja do Ciebie przyjeżdżam, chcę Cie przytulić, powiedzieć dobranoc a ty mnie olewasz ?
- Przepraszam. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. – podeszła i wtuliła się w jego tors.
- Nawet ze mną ?
- Przepraszam Harry.
- A może ze mną ? – odwróciłem się i zobaczyłem Niall’a.
- Nialler ! – Charls ucieszyła się na jego widok co bardzo mnie zabolało. Zszedłem do salonu a zaraz za mną Harry.
- Zayn .. nie przejmuj się.
- Wybrała jego.
- To nie o to chodzi.
- A o co ?
- Uhh.. Boże. Ona nie chce na razie z Tobą rozmawiać, bo nie chce się na Tobie wyżywać . Widziałeś jakie miała podejście do mnie.
- A czemu na niego reaguje inaczej ?
- Bo to Niall. Patrzysz na niego i poprawia Ci się humor.
- W sumie racja.
- Ona zaraz do Ciebie przyjdzie i Cie przeprosi. Proszę Cie, bądź dla niej wyrozumiały. Mi też jest ciężko tym bardziej, że nie mam jej jeszcze w domu i nie mogę jej kontrolować.
- Wiem Harry. Staram się jak mogę ale cholernie się boję, że ją stracę. Kocham ją nad życie.
- Nie stracisz. Ja bardzo dużo z nią rozmawiam, dużo wiem o waszym związku. Również o waszym życiu seksualnym. Ona bardzo Cie kocha. Jesteś dla niej tak ważny jak ja. No może ja trochę bardziej.
- Dziękuję Harry. – przyszli do nas Niall z Charlie. Moje maleństwo usiadło mi na kolanach, objąłem ją czule.
- Przepraszam Zayn. – uśmiechnąłem się porozumiewawczo do Harry’ego, po czym pocałowałem ją w skroń.
- Kocham Cie słoneczko.
- Ja Ciebie też. I Hazza i Niallera. Nie zasługuję na Was. -  po jej policzku spłynęła łza.
- Nie denerwuj mnie Lotts. – Styles był zbulwersowany.
- Popieram. Nie mów tak Charlotte, jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. – słodził jej Niall
- Chyba Ty..  – wtuliła się w mój obojczyk.
- Ja jestem przyjaciółką ?
- Może lubisz ? – Styles i Horan wybuchli śmiechem.
- Dla Ciebie mogę być i przyjaciółką. – gładziłem jej uda. Harry wyglądał trochę jakby chciał urwać mi rękę, Niall podobnie. Moja ukochana westchnęła słodko i popatrzyła na Harry’ego. Wpatrywali się sobie długo w oczy.
- Charls ty chyba żartujesz ! – powiedział w końcu Harry.
- O co Wam chodzi ? – Niall był lekko skołowany.
- Zayn chcesz wiedzieć co ona wymyśliła ?
- Harry nie ! Cicho bądź !
- Powiedz mi ! – znów się w siebie wpatrywali. – Czy wy czytacie sobie w myślach ?
- Coś w tym stylu.
- A dowiem się o co chodzi ?
- Tak. Twoja dziewczyna martwi się o tego popierdoleńca.
- Co ?! O Justina ?!
- Boże Harry ! Wypad z mojej głowy. – odwróciła się od niego.
- Nie wierzę ! – nie mogłem się uspokoić – On Ci takie coś zrobił, a Ty ! – zrzuciłem ją z kolan i podszedłem do okna.
- Zayn przecież mi chodzi o Was ! Jeżeli on nie żyje to go znajdą .. kiedyś. I co wtedy ?
- Nic. Mamy alibi, nic nam nie udowodnią. – odpowiedział jej Harry. Miałem ochotę ją zabić.
- Zayn.. –powiedziała cicho.
- Co ?
- Nie gniewaj się.
- Nie gniewaj się ? Serio ? Tęsknisz za tym jak Cie upokarza i szmaci ?
- Nie przeginaj. – wycedził przez zęby Harry.
- Mam dość ! – wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Pojechałem do Louisa. Tylko on mógł mi pomóc.
- Zayn co ty tu  robisz ? – zapytał wpuszczając mnie do środka.
- Pokłóciłem się z Charlotte. Nie mam ochoty na nią patrzeć. Mogę u Ciebie zostać ?
- Pewnie ale chyba nie zostawiłeś jej samej ?
- Nie, jest z Harrym i Niallem.
- To dobrze. Teraz mów o co poszło.
- Zaczęło się od tego, że oni czytają sobie w myślach.
- C.. co ?
- No to. Gapią się na siebie i wiedzą co drugie myśli.
- Zaczyna się ciekawie. I co dalej ?
- I on wyczytał, że ona się martwi o Justina.
 - Zayn czy ty jesteś trzeźwy ?
- Tak Lou, jestem czyściutki jak łza.
- A co ona na to ?
- Ona, że martwi się o nas. Że pójdziemy siedzieć. Co o tym myślisz ?
-  Że musisz ją przeprosić i to porządnie.
- Lou.. co ja narobiłem.
- Narobiłeś to, że nie słuchasz tego co ona mówi tylko wyciągasz pochopne wnioski.
- To jade.
- Zostań do rana. Jutro porozmawiacie. Kupisz jej kwiatki, ładnie przeprosisz i będzie okej.
- Bardzo ją kocham Louis.
- Wiem. Dlatego słuchaj tego co ona mówi.
- Nie wytrzymam do jutra. Jadę do niej.
- Jechać z Tobą ?
- Nie będę Cie fatygował.
- Przestań. Lepiej będzie jak porozmawiacie we dwoje.
- Dzięki Lou.
- Polecam się na przyszłość. – wsiadłem w samochód i udałem się w drogę powrotną. Auta Niall’a już nie było. Wszedłem do salonu. Harry spojrzał na mnie ze współczuciem. Charlotte miała głowę na jego kolanach, delikatnie gładził jej włosy. Uklęknąłem przed nią, całą buzie miała mokrą od łez. Spod zamkniętych powiek wciąż wypływały nowe łzy.
- Skarbie ja.. – otworzyła oczy, które były przepełnione cierpieniem. Nie mogłem wytrzymać jej cierpienia. – Bardzo Cie przepraszam. – nic nie powiedziała tylko rzuciła mi się na szyję.
- Kochanie tak bardzo Cie kocham. – szeptałem jej do uszka. Złapała mnie za koszulkę i łapczywie wpiła w moje usta. Posadziłem ją na kanapie  i klęknąłem przed nią kładąc ręce na jej udach. Harry ujął dłonią jej buzię i wytarł łzy.
- Lottie cukiereczku spójrz na mnie. – emocja w jej oczach nie wyrażała tego co czuje. – Przepraszam, że tak się zachowałem. Zapomniałem jaka jesteś wrażliwa i czuła na nieszczęście innych. Proszę wybacz mi. – pocałowała mnie w czoło.
- Kocham Cie Zayn. Kocham I nigdy nie przestanę.
- Przerwę wam tą romantyczną chwilę. – rzucił Harry. – Skoro sytuacja opanowana, to ja będę się zwijał. – Charlotte rzuciła mu się na szyję i dała mu buziaka w usta na co mało oczy nie wypadły  mi z orbit. Styles wyszedł a my położyliśmy się spać. Gdy wstałem rano Charlotte nie było w domu. Nie było też jej rzeczy i części moich. Spojrzałem na zegarek. 14.20. Trochę zaspałem. Wybrałem jej numer.
- Słucham ?
- Charls gdzie ty jesteś ? I gdzie są nasze rzeczy ?
- Spokojnie jestem z chłopakami, El i Dani w domu. Wcześnie rano odebrałam klucze i zaczęliśmy wszystko przewozić.  Zaraz Lou przyjedzie po kolejne kartony.
- Mam coś pakować ?
- Otwórz garderobę, zejdź na dół. Wszystko spakowane.
- Przerażasz mnie.
- Oj taam !
- Dobra to ogarnę się i do Ciebie przyjadę.
- Nie ! Nie możesz !
- Dlaczego ?
- Bo nie ! Ja Ci powiem, kiedy będziesz mógł przyjechać !
- Ehh..
- Na stole w kuchni masz kanapki ale nie wiem czy się jeszcze do czegoś nadają śpiąca królewno.
- Czepiasz się. – roześmiała się słodko.
- Kochanie muszę kończyć, odezwę się później. – rozłączyła się. Nie zdążyłem odłożyć telefonu bo zadzwonił do mnie Harry. Wymieniliśmy kilka zdań. Niedługo potem przyjechał Louis. Pomogłem załadować mu kolejne kartony. Później ubrałem się, ogarnąłem włosy i wszedłem na twittera.  Jakąś godzinę później do domu weszła Lotts, Harry, Niall i Louis. Loczek usiadł obok mnie a pozostała trójka wynosiła kartony z góry. Wyłączyłem laptopa i schowałem go do torby. W tym domu było teraz cholernie pusto.
- Zayn coś jeszcze bierzemy ? – spojrzałem na moją ukochaną.
- Już chyba nic tu nie ma..
- Co ty taki ?
- Nawet mnie nie przytuliłaś, nie pocałowałaś..
- Ooj no przepraszam koteczku ! – wpiła się łapczywie w moje usta.
- Teraz mogę Ci powiedzieć, że w tym domu nie ma dla mnie już nic wartościowego. – mocno wtuliła się w mój tors. Chłopcy wyszli, zostaliśmy sami. Lottie poszła na górę a ja zaraz za nią. Stanęła w drzwiach od sypialni. Objąłem ją w talii.
- Co się dzieje Charlotte ?
- Będę tęsknić za tą sypialnią.. Przeżyliśmy tu  nasz pierwszy raz, tyle wspólnych nocy, tyle uczuć, emocji.  – pocałowałem ją w policzek.
- Kochanie to wszystko jest w nas. To nasze wspomnienia.. Nie smuć się. Zaczynamy nowe życie i chcę, żebyś była szczęśliwa.
- Kocham Cie Zayn.
Sypialnia Harry'ego
- Ja Ciebie też Lottie. – wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z domu.

Podjechaliśmy pod willę. Tam czekał na nas Harry. Lotts wzięła nas za ręce.
- Chłopaki.. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. – poprowadziła nas do środka.

Jadalnia



Salon 



Kuchnia 











Sypialnia Zayna i Lottie










Byłem w szoku. Nie sądziłem, że Lotts potrafi wszystko tak zorganizować. Pokazywała nam kolejne pomieszczenia a ja za każdym razem skupiałem wzrok na jej pośladkach lub piersiach. Wieczorem całą trójką siedzieliśmy przed TV. Harry dostał sms’a, popatrzył wymownie na Charlotte i wyszedł. Tylko westchnęła. Masowałem wewnętrzną stronę jej ud.
- Zayn nie mam ochoty na seks..
- No chodź mała. Obiecuję, że zapomnisz o wszystkim w moich ramionach. – naparłem na  nią całym ciałem i nie odpuszczałem aż odwzajemniła pieszczoty. Zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku. Jednym ruchem rozchyliłem jej nóżki. Robiłem jej dobrze językiem. Pojękiwała cicho co bardzo mnie podnieciło. Kiedy zamierzałem w nią wejść powstrzymała mnie i wzięła mojego penisa do ust. Spuściłem się w jej buzi. Ponownie chciałem w nią wejść ale usłyszałem wymowne kaszlnięcie. Przykryłem szybko siebie i Charls kołdrą.
- Niall do jasnej cholery ! Co ty tu robisz ?
- No bo ja zapomniałem telefonu i chciałem Wam powiedzieć, że to tylko ja. Nie krępujcie się, ja chętnie popatrzę.
- Chcesz patrzeć jak posuwam swoją dziewczynę ?!
- Zayn zrozum mnie. Każdy z Was kogoś ma, a ja jestem samotny. Też chcę od życia trochę przyjemności. – zrobiło mi się go trochę żal. Popatrzyłem na Lotts. Kiwnęła głową.
- Dobra, możesz zostać. – Charlotte podała mi z szuflady gumkę, drugą położyła na szafce nocnej.  Wszedłem w nią mocno.
- Zayn to boli !
- Przepraszam. – zwolniłem. Kilka minut później spotkaliśmy się z Lotts spojrzeniami. Wiedziałem czego chciała. Kiwnąłem głową.
- Niall chodź tutaj. – podszedł niepewnie. Lottie podała mu prezerwatywę.
- Ale w sensie, że co ?
- No chyba wiesz do czego to służy ?
- ooo kurwa ! Kocham Was ! – rozebrał się szybko. Charlie wzięła jego penisa do ust, on trzymał jej włosy i głaskał ją delikatnie. Doprowadziłem ją do orgazmu. Horan popatrzył na mnie z nadzieją.
- Niall twoja kolej. – Charlotte miała jakąś dziwną minę ale nie protestowała. Przekręcił ją tak, żeby wejść w nią od tyłu.
- O Boże Niall.. – było jej bardzo dobrze. Doszli w tym samym czasie. Niall położył się obok niej na łóżku po czym namiętnie ja pocałował. Przekręciłem Lotts na plecy i znów w nią wszedłem. Nachyliłem się nad nią i posuwając ją składałem na jej ciałku pocałunki. Pod dom podjechał samochód. Niall szybko się ubrał, cmoknął Lotts w policzek.
- Dziękuję. – szepnął i wyszedł. Znów dostała orgazmu. Opadłem wykończony obok niej na łóżko. Dziewczyna pocałowała mnie namiętnie i wtuliła w mój tors. Do naszej sypialni wszedł Harry.
- Emm.. Nie chciałem przeszkadzać. – beształ mnie wzrokiem. – Eleanor zostanie  na noc. – wyszedł. Moja ukochana wtuliła się w mój obojczyk.
- Eleanor ?! – dotarło do mnie dopiero po chwili.
- Tsa.
- Czyli o to chodzi ?
- Tak. – pocałowałem ją w policzek. Zasnęła w moich ramionach, a ja zaraz po niej. Gdy obudziłem się rano ona jeszcze spała. Była taka słodziutka. Wsłuchiwałem się w jej oddech, który tak bardzo mnie uspokajał. Tą idealną ciszę przerwał krzyk Louisa i tłuczone szkło. Charlotte od razu się zerwała i zakładając na siebie wczorajsze ciuchy zbiegła na dół, a ja zaraz za nią. Lou stał na środku salonu, pod jego nogami leżała płacząca Eleanor. Charlotte podeszła do Louisa, odgarnął jej włosy za ucho.
- Szkoda, że nie wszystkie dziewczyny mogą być takie jak ty Charlie. – przytulił ją mocno.
- Harry, dziękuję, że mi powiedziałeś. Jesteś prawdziwym przyjacielem. – przytulił bruneta i wyszedł. Charls próbowała podnieść El z podłogi ale miała za mało siły. Podszedłem do nich i podniosłem brunetkę za ramiona.
- El chodź, odwiozę Cie.. – powiedziała Charlie.
- Zostać Charls, ja ją odwiozę. – poszedłem się szybko ubrać i odwiozłem Eleanor. Kiedy wróciłem do domu Ci wariaci okładali się poduszkami na kanapie. Harry wziął Charlie na ręce.
- Chłopcy musimy się spakować ! Jutro lecimy na nasze cudowne wakacje ! – cały dzień kompletowaliśmy walizki. Wieczorem moja ukochana bardzo szybko zasnęła co mnie zmartwiło bo inaczej chciałem spędzić noc. Obudziła mnie już o 7 rano.
- Wstawaj ! – już ubrana dokładała coś do walizki.
- Lottie czy ty masz serce ?
- Nie. – pociągnąłem ją za rękę i wpadła w moje ramiona.
- Zayn puuuść !
- Nie.
- Co mam zrobić, żebyś mnie puścił ?
- No nie wiem. – musnęła słodko moje usta. Zabrałem jedną rękę.  Powtórzyła pieszczotę tym samym uwalniając się z uścisku.
 - Wstawaj. – rzuciła we mnie poduszką. Do naszej sypialni wszedł zaspany Harry.
- Siostra… masz litość ?
- Chłopaki no.. – usiadła na łóżku ze spuszczoną głową.
- No już dobrze. – niechętnie wstałem – Co mamy robić ?
- Idźcie się umyć i ubrać. Hazz wszystko spakowałeś ?
- Tak.
- Na pewno ? Żeby nie było tak jak
- Na pewno ! – wszedł jej w słowo rumieniąc się. Godzinę później byliśmy już w drodze na lotnisko. Lecieliśmy prywatnym samolotem.
- Zayn muszę Ci coś powiedzieć. – powiedziała cicho Lotts.
- Hmm ?
- Boje się latać samolotem. – objąłem ją ramieniem.
- Malutka przecież jesteś ze mną.
- No wiem. – cmoknąłem ją w policzek. Dołączył do nas Niall. Mocno przytulił Charlotte
- Co tam ? – zignorowałem jego pytanie bo było bezsensowne. Przyjechali Liam z Dani i Lou. Wpakowaliśmy się do samolotu, a 8 godzin później lądowaliśmy na Karaibach. Moja ukochana spała wtulona w obojczyk Harry’ego. Obudził ją pocałunkiem w policzek. Nasz pokój był cudowny http://vipturystyka.pl/wp-content/uploads/2010/09/artus_pokoj_2a.jpg . Nic dziwnego skoro Lou wszystko załatwiał. Moja ukochana od razu poszła pod prysznic. Wyszła z łazienki w samym ręczniku.
- Ale tu są widoki.. – powiedziałem ale nawet się nie uśmiechnęła. Patrzyłem bez słowa jak zakłada koronkową bieliznę, potem http://img.szafa.pl/ubrania/0/014167488/1362941743/inspiracje-mietowo.jpg a na koniec upina włosy w koka. Gdy skończyła usiadła obok mnie na łóżku .
- Lottie ?
- Hmm ?
- Po co zakładałaś tą bieliznę ?
- Zayn przestań ! – wstała.
- O co chodzi ?
- Od pewnego czasu mam wrażenie, że zależy Ci tylko na seksie. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio  z Tobą rozmawiałam ! – zamurowało mnie.
- Charlotte.. Kiciu.. Chodź tu. – usiadła obok. Wziąłem ją za rękę.  – Przecież to wszystko nie tak. Nie chodzi o seks. Nie musimy tego robić, możemy się  nawet nie całować.
- Zayn nie o to chodzi.. Gdybym nie chciała, to bym tego nie robiła, a tym bardziej nie poszłabym w trójkąt. Chodzi o to, że się od siebie oddalamy, a ja tego nie chcę. Nie przeżyję jeżeli Cie stracę rozumiesz ?
- To się zmieni. Obiecuję. Przysięgam na co chcesz, że będzie cudownie. – usiadła mi na kolanach, wtuliłem się w jej szyję, robiąc jej malinkę. Do naszego pokoju wszedł Harry.
- Przepraszam, że Wam przeszkadzam. Charlotte możemy porozmawiać ?
- Oczywiście.
- To wy gadajcie a ja idę pod prysznic. – cmoknąłem Charlie soczyście w policzek  i wyszedłem.


*** Oczami Charlotte ***

- Co się stało braciszku ?
- Lotts nie wytrzymam dłużej !
- Ale czego ?
- Tej szopki z Louisem !
- Co się znowu stało ?
- On o wszystko obwinia El a sam ma w tym dużo swojego udziału. Nie wiem co robić. Zależy mi na niej ale nie tak bardzo jak na nim.
- Harry ja uważam, że powinieneś to zostawić tak jak jest.  Bez sensu to rozgrzebywać, a  tym bardziej ryzykować przyjaźń z Lou.
- Myślisz, że nie powinienem się wtrącać ? -  przytulił mnie.
- Myślę, że nie. Harreh ty już swoje zrobiłeś, powiedziałeś mu o wszystkim.
- Masz rację malutka. A jak z Wami ?
- Powiedziałam mu o wszystkim jak radziłeś i on obiecał, że wszystko będzie dobrze.
- To dobrze. Za 30 minut obiad, nie spóźnijcie się. – cmoknął mnie w czoło i wyszedł. Jakoś dziwnie mnie zemdliło. Wyszłam na balkon ale nie pomogło. Osunęłam się po ścianie.

*** Oczami  Zayna ***

- Lotts gdzie ty jesteś ?
- Na balkonie. – podszedłem do niej, była lekko zielona na twarzy.
- Co Ci jest ?
- Nie wiem. Jakoś mi nie dobrze.
- Zjadłaś coś ? Czy od samolotu ?
- Nie wiem. – pocałowałem ją w czoło. Delikatnie wziąłem ją za ręce i pomogłem wstać. Zatoczyła się lekko więc złapałem ją za ramiona. Nie chciałem jej przytulać bo perfumy mogły pogorszyć sprawę. Staliśmy tak chwilę aż na jej buzię wróciły rumieńce.
- Już jest dobrze.
- Bardzo się o ciebie martwię.  Może pojedziemy do szpitala ?
- Nie trzeba. Już jest okej. – przytuliła się do mnie. Wziąłem ją za rękę i poszliśmy na obiad. Wieczorem położyła się na łóżku trzymając za brzuch.
- Znów Cie mdli ? – spytałem kładąc się obok.
- Nie tylko..
- Tylko co ?
- Zayn wydaje mi się.. Nie no to bez sensu.
- Powiedz, proszę.
- Wydaje mi się, że jestem w ciąży. – zaskoczyła mnie.
- Cukiereczku .. to nie możliwe. Za każdym razem się zabezpieczamy, to nielogiczne.
- Tak wiem..
- Uśmiechnij się do mnie. – wyszczerzyła ząbki w słodkim uśmiechu.  Pocałowałem ją delikatnie. Wtuliła się w mój tors.
- Mogę Cie o coś zapytać Zayn ?
- No pewnie.
- Chciałbyś mieć ze mną dziecko ?
- A skąd to pytanie  ?
- Po prostu chciałabym wiedzieć. Nie musisz odpowiadać.
- Chciałbym. – uniosła się na łokciu i spojrzała na mnie uśmiechnięta.
- Naprawdę ?
- Tak. – przytuliła się do mnie. Musiałem ją okłamać. Nie chciałem mieć dziecka. Nie chodziło o nią, tylko o sam fakt.  Nie groziło nam to więc byłem spokojny. Denerwowało mnie to, że uparcie drążyła ten temat.
- Wiesz co Zayn ? Nigdy nie rozmawialiśmy o nas.
- W jakim sensie ?
- O naszej przyszłości.
- W sumie racja. I jak widzisz naszą przyszłość aniołku ? – specjalnie mnie to nie interesowało ale nie chciałem, żeby zarzuciła mi, że nie rozmawiamy.
- Hmm.. Widzę nas w dużym domu, z ogromnym ogrodem. I dwa psy. I dwójkę.. no może trójkę dzieci.  A Ty ?
- Ja widzę piękną żonę, która właśnie leży obok mnie, pieska i dwójkę dzieci. – pocałowała mnie. W milczeniu gładziłem jej plecy. Zasnęła. Wstałem delikatnie i poszedłem do Niall’a.
- Co Zayn ? Nie poruchasz ?
- A daj spokój. Najpierw powiedziała, że zależy mi tylko na seksie. Potem gadała coś, że jest w ciąży, a na koniec pytała czy chcę mieć z nią dziecko.
- To co jej się poryło ?
- Nie wiem, źle się czuła. Może to dlatego.
- No może. Idziemy na drinka ?
- Tak, tylko pójdę po portfel.
- Nie budź jej, ja stawiam. – nie skończyło się na jednym drinku i do pokoju wróciłem nieźle zachwiany.  Moja dziewczyna siedziała na łóżku i oglądała coś w telewizji.
- Obudziłaś się aniołku ?
- Tak. – przysunąłem się do niej i namiętnie pocałowałem. Odepchnęła mnie.
- Co jest ?
- Piłeś. Śmierdzisz wódką.
- Ale bardzo Cie kocham i chcę od Ciebie buziaczka.
- Może Ci jeszcze nóżki rozłożyć ?
- Było by miło.
- Aha. – odwróciła się ode mnie. Przytuliłem się do jej pleców.
- Przepraszam Lotts. Już będę grzeczny, przysięgam. Kochaj się ze mną.
- Nie. Jesteś pijany.
- Wiem co robię.
- Zayn chcę iść spać.
- Ale jutro… ?
- Nic nie obiecuję. – cmoknęła mnie w policzek. Niepocieszony poszedłem pod prysznic. Pod wpływem zimnych strumieni wytrzeźwiałem i zrozumiałem, jaki jestem zmęczony. Wróciłem do łóżka pachnący i czyściutki.
- Lottie śpisz ? – szepnąłem.
- Nie. – spojrzała na mnie. Była bardzo blada.
- Co jest ? – podszedłem szybko i przyłożyłem jej rękę do czoła. Było gorące.
- Dobrze się czuję.
- Masz gorączkę !
- Wcale nie. Chodźmy spać. – lekko pociągnęła mnie za rękę. Położyłem się obok niej i mocno ją przytuliłem.
- Martwie się o Ciebie.
- Nie potrzebnie.
- Kocham Cie malutka. Bardzo.
- Ja Ciebie też Zayn. – cmoknąłem ją w skroń i gładziłem jej plecy.
- Byłeś z Niallem ?
- Tak. Mieliśmy iść na drinka ale na jednym się nie skończyło.
- Domyśliłam się.
- Co chcesz jutro robić słodziutka.
- Iść na plażę i skopać Harry’emu tyłek w siatkę.
- Ambitnie.
- Wiadomo. Chcesz być ze mną w drużynie ?
- Wiesz co kochanie, sporty wszelkiego typu nie są dla mnie. Słyszałem, że Dani dobrze gra.
- O. To ja i Dani kontra Harry i Niall.
- Mecz stulecia.
- Czy ty się ze mnie nabijasz ?
- Może troszeczkę. – lubię się z nią droczyć. Wbiła paznokcie w mój tors i pocałowała mnie namiętnie. Wtuliłem się w jej cudne włosy i wyciszyłem. Lubiłem z nią rozmawiać ale tego wieczoru chciałem czegoś innego. Zasnąłem. Gdy obudziłem się rano właśnie zakładała szorty. Patrzyłem na nią rozmarzony. Odwróciła się i popatrzyła na mnie uśmiechnięta.
- Cześć śpiochu. – patrzyłem na jej wyrzeźbiony brzuszek. Ciekła mi ślinka.
- Powiedz, że nie ubierałaś kostiumu tutaj.
- A czemu ?
- Bo będę wyrzucał sobie do końca życia, że nie obudziłem się wcześniej.
- Słodki jesteś bo wiesz… - usiadła mi na brzuchu. – Jak będziesz grzeczny to nie będziesz miał czego żałować.
- Skoro tak stawiasz sprawę.. – podniosłem się i wpiłem namiętnie w jej usta. Moje ręce błądziły po jej półnagim ciele. Właśnie rozpinałem jej szorty kiedy do pokoju bez pukania wparował Harry. Charlotte rzuciła mu się w ramiona.
- Cześć malutka. – wziął ją na ręce i całował w policzki. – Gotowa na porażkę ?
- No chyba ty. Ja mam w drużynie Dani.
- A ja Niall’a.
- Taki jesteś sprytny brat ?
- No wiadomo. – poszedłem pod prysznic. 15 minut później opuściłem łazienkę. Harry nadal przekomarzał się z Charlie o to, kto wygra. Zachowywali się jak duże dzieci. Lotts walnęła Hazza poduszką w głowe i podeszła do mnie.
- Zayn on mnie bije. – zrobiła minę zbitego pieska. Dałem jej lekkiego klapsa.
- Bo jesteś złą dziewczynką, a złe dziewczynki trzeba karać.
- Wszyscy przeciwko mnie. – puściłem Harry’emu oko. Moja ukochana założyła http://szafa.pl/c14940222-lato.html i całą paczką poszliśmy na śniadanie, a godzinę później byliśmy w drodze na plażę. Lotts w promieniach słońca i skąpym kostiumie wyglądała nadzwyczajnie. Zaczęli grać, Liam sędziował. Ja i Lou wygrzewaliśmy się na słońcu. Jakąś godzinę później usłyszałem krzyk chłopaków i euforię dziewczyn. Wygrały. Harry złapał Danielle w pasie i wrzucił ją do wody, to samo Niall zrobił z Charls ale moja dziewczyna nie została mu dłużna i pociągnęła go za sobą. Gdy Horan się wynurzył Lotts zdążyła już wyjść. Wyglądało to wręcz komicznie bo zaczął ją gonić. Charlotte wpadła prosto w ramiona Harry’ego, którego wepchnęła do wody. Podbiegła do mnie, usiadła za moimi plecami i mocno się przytuliła.
- Zayn ratuj ! – Harry z Niallem podążali wolno w naszym kierunku.
- Charlotte – zaczął Hazz – mam dla Ciebie bilet do wody w jedną stronę. – przyciągnąłem ją do siebie.
- Niestety ale utknęła. – pokazała mu język, który po chwili znalazł się w moich ustach. Dwie godziny później wróciliśmy do hotelu na obiad, a potem poszliśmy na długi spacer tylko we dwoje. Wróciliśmy dopiero na kolację. Miałem ogromną chcicę, cały dzień kusiła mnie swoim ciałem. Polecialem zaraz po niej pod prysznic i szybko się ogoliłem, żeby jej nie podrapać. Leżała i wpatrywała się w sufit.
- Co tam takiego interesującego ?
- Piecze mnie dziób.
- hhaha co ?
- No… Chyba poparzyłam sobie dziób. – wziąłem krem i delikatnie nasmarowałem jej buźkę. Wstałem, żeby odłożyć tubkę ale moja ukochana pociągnęła mnie za rękę i usiadła na mnie okrakiem. Zamurowało mnie.
- Byłeś grzeczny Malik ?
- Bardzo.
- Zasłużyłeś na nagrodę ?
- Jak najbardziej. – wpiła się łapczywie w moje usta. Gładziłem jej uda.
- A dla mnie będziesz niegrzecznym chłopcem ? – uderzyłem ją w pośladki i przekręciłem tak, że teraz to ja byłem na górze.
- Będę kimkolwiek zechcesz.. – mój przyjaciel domagał się opuszczenia bokserek. Całowałem ją masując jej kobiecość.
- Zayn wejdź we mnie wreszcie !
- Nie wiem czy na pewno tego chcesz.
- Chcę !
- Nie mam pewności..
- Zayn proszę ! – zdarłem z  niej bieliznę i mocno w nią wszedłem. Nigdy nie byłem jej tak spragniony. Robiliśmy to ponad 4 godziny. Po wszystkim jeszcze długo się pieściliśmy aż w końcu usnęliśmy. Obudziłem się w pustym łóżku i pustym pokoju. Wszedłem do łazienki . Lotts siedziała oparta o płytki, klęknąłem obok niej.
- Co się dzieje ? – bez słowa podała mi coś, co okazało się testem ciążowym. Moja Charlotte jest w ciąży. Cisnąłem tym jebanym patyczkiem przez pół łazienki i wyszedłem. 20 sekund później otrząsnąłem się i wróciłem do niej. Wziąłem ją na ręce, zaniosłem do sypialni i posadziłem na łóżku.
- Mała już cicho.. Przecież Cie z tym nie zostawię, wszystko będzie dobrze.. – wtuliła się w mój tors. – Charlie usuniemy je, wszystko będzie cudownie rozumiesz ?
- Nie Zayn.
- Ale co ?
- Nie usunę tego dziecka.
- Czyś ty zwariowała ?
- Nie wiesz jak to jest każdego dnia budzić się ze świadomością, że zabiłeś człowieka. Ja wiem. Już raz to zrobiłam. – wyszła na balkon. Odetchnąłem głęboko, poszedłem za nią i objąłem ją w talii.
- Będzie jak chcesz. Urodzimy to dziecko. – wpadła w moje ramiona. Nie miałem pojęcia co robić. – Aniołku idź się ubierz dobrze ?
-Dobrze. – pocałowałem ją krótko. Kocham ją jak nikogo innego. Gdy tylko weszła do łazienki poszedłem do Harry’ego.
- Zayn czemu wyglądasz jakby Cie z krzyża zdjęli ?
- Harry bo… Charlotte jest w ciąży.
- O cholera.. – chyba nie uwierzył w to co usłyszał. – Jak ona się czuje ?
- Była załamana, teraz chyba trochę lepiej.. Musisz ją przekonać, że musi usunąć ! Nie chcę tego dziecka ! Nie jestem na to gotowy ! Jestem zwykłym, niedojrzałym dupkiem !
- Przestań Zayn. Zmajstrowałeś dziecko, to weźmiesz za nie odpowiedzialność. Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić rozumiesz ?!
- Harry cholernie się boję, że ją zawiodę. Że nie dam rady.
- Pomogę Ci. Obiecuję.. –wróciłem do swojej dziewczyny. Już ubrana w http://img.szafa.pl/ubrania/0/014936700/1368736402/wow.jpg szukała czegoś w szufladzie.
- Lottek kotek..
- Hmm  ?
- Idź na plaże, ja muszę coś załatwić.
- A co ?
- Nie powiem. Niespodzianka.
- Zayn noo !
 - Malutka, spotkamy się na obiedzie.
- Kochanie ?
- Tak ?
- Czujesz coś do mnie ?
- Lottie ! Kocham Cie ! – pocałowałem ją, ubrałem się i wyszedłem. 2 godziny później siedziałem już na łóżku obracając w palcach pierścionek zaręczynowy. Bardzo kocham Charlotte… Chyba kocham to dziecko. Usłyszałem śmiech Lottie na korytarzu dlatego ukryłem pierścionek w kieszeni. Moje maleństwo weszło ucieszone do pokoju.
- Hej księżniczko.
- Hej.. – cmoknęła mnie w policzek. – Zayn chciałam Ci podziękować.
-Za co ?
- Za to, że powiedziałeś Hazzie. – mocno ją przytuliłem.
- Charls muszę Ci się do czegoś przyznać. – cały czas była w moich ramionach.
- Słucham ? – głaskała mnie po karku.
- Cholernie się boję, że nie dam rady. Boję się mieć dziecko.
- Ja też się boję Zayn. Chyba nawet bardziej niż ty i Hazz razem wzięci. – pocałowałem ją długo i namiętnie.
- Jesteś pewna, że chcesz tego dziecka ?
- Nie, ale nie wyobrażam sobie drugi raz dokonać aborcji.
- Rozumiem to.. Będę przy Tobie kochanie. – do kolacji leżeliśmy przytuleni w łóżku. Założyłem czarne rurki  i białą koszulę. Lottie założyła http://img.szafa.pl/ubrania/1/014101395/1362488460/black-and-white-dress.jpg . Cholernie się stresowałem. Co będzie jak nie przyjmie pierścionka ? Wolno kierowaliśmy się w stronę hotelowej restauracji. Gdy czekaliśmy na deser uklęknąłem przed moją ukochaną. Oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się w naszym kierunku co jeszcze bardziej mnie speszyło.
- Charlotte, kocham Cie jak nikogo innego. Chcę spędzić z Tobą resztę życia, stworzyć Tobie i naszemu dziecku szczęśliwy dom. Czy zgodzisz się zostać moją żoną ? – myślałem, że serce wyrwie mi się z piersi. Po twarzy mojej ukochanej spłynęły łzy.
- Tak. – szepnęła cicho i rzuciła mi się w ramiona. Tuliłem ją długo i mocno. Wszyscy bili brawo. W końcu udało mi się założyć pierścionek na jej palec i ją pocałować. Wtedy była dla mnie całym światem.

*** 3 miesiące później ***
*** Oczami Harry’ego ***
Wszedłem do sypialni Zayna i Lotts niosąc jej śniadanie na tacy. Siedziała na łóżku i płakała. Odstawiłem posiłek na komodę i usiadłem obok niej. Objąłem ją ramieniem.
- Znów nie wrócił ? – pokiwała głową. – Cii..  Nie warto płakać aniołku. On zrozumie w końcu. Zmieni się.
- Nie chce mnie bo jestem gruba.
- Charlie on Cie chce. Spanikował po prostu. Zjedz śniadanie. – cmoknąłem ją w policzek i opuściłem sypialnię. Do domu akurat wszedł Malik.
- Gdzie byłeś? – myślałem, że go zabiję.
- U Niall’a.
- Zayn co  ty odwalasz ? Po co jej to robisz ? Po co mówiłeś, że kochasz ją i dziecko ? Żeby bardziej ją zranić ?
- O co Ci chodzi ? Przecież przy niej jestem.
- Tak ? Ile razy byłeś z nią u lekarza ? Kiedy zapytałeś ostatnio jak się czuje ? Kiedy ją przytuliłeś i powiedziałeś, że kochasz ? Kiedy ?
- Nie byłem, nie wiem.. – zrobiło mu się wstyd.
- Zayn błagam Cie ogarnij się. Wiesz jak ona to przeżywa ? Boi się, że ją zostawisz, cały czas płacze.
- Ja.. Ja nie wiedziałem. Idę z nią porozmawiać. – ominął mnie i pobiegł na górę.

*** Oczami Zayna ***

Wszedłem do sypialni, nie spojrzała na mnie, nie ruszyła śniadania.
- Charlotte.. – nie odwróciła głowy, nadal wpatrywała się w okno. Usiadłem obok niej i delikatnie ująłem jej podbródek. Miała podkrążone oczy i była bardzo blada. Policzki miała mokre.
- Charlotte błagam Cie wybacz. Ja się zmienię. Błagam daj mi ostatnią szansę.
- Nie kochasz mnie prawda ? Ani dziecka ?
- Oczywiście, że Cie kocham ! Jestem idiotą ! Nie wybaczę sobie jak Cie stracę rozumiesz ?
- Nie chcesz mnie, bo jestem z brzuchem ? – zaczynałem wariować.
- Do jasnej cholery ! Chcę Ciebie. Chcę tego dziecka !
- To gdzie byłeś przez 3 miesiące ?
- Byłem kretynem.. Zachowałem się jak niedojrzały dzieciak.. zachowałem się jak Justin. Lottie błagam, wybacz mi. – nie mogłem jej stracić. Kocham ją jak wariat, dopiero teraz to wszystko zrozumiałem. Zrozumiałem jak byłem blisko utraty kobiety i dziecka. Wzięła moją dłoń w swoje malutkie rączki, spojrzała mi głęboko w oczy  po czym wtuliła się we mnie. Objąłem ją zachwycając się jej zapachem i jej aksamitnym ciałem.
- Już nigdy Cie nie zostawię. Zawsze będę blisko. Przepraszam Charlotte.
- Obiecujesz, że będziesz ?
- Obiecuję. – pocałowałem ja delikatnie.
- Zayn, a pójdziesz ze mną jutro do lekarza ?
- Oczywiście, że tak. Zjedz śniadanie aniołku, ja pójdę pod prysznic. – 30 minut później wyszedłem z łazienki. Zszedłem na dół ale Charlotte nigdzie  nie było.
- Harry gdzie Charlie ?
- Myje się w mojej łazience.
- Przepraszam.
- Za co ?
- Za to, że zawiodłem.
- Ważne, że wróciłeś. – przytulił mnie. Dołączyła do nas Charls.
- Malutka, nic Ci nie potrzeba ? Może chcesz gdzieś jechać lub coś porobić ?
- Nic mi nie trzeba Zayn.. Wstydzę się wychodzić z domu.
- Dlaczego tak mówisz ?
- Bo jestem gruba.
- Nie jesteś gruba, jesteś cudowna. – objąłem ją od tyłu kładąc ręce na jej lekko zaokrąglonym brzuszku.
- Zayn proszę weź ręce. To mnie krępuje.
- Nie wstydź się.. To nasze dziecko.
- Mogę zrobić wam zdjęcie ? – spytał Harry.
- Rób. – wykonał je swoim blackberry. – Charlie czemu ciągle jesteś smutna ?
- Bo nie przyzwyczaiłam się do tego, że moje szczęście jest przy mnie. – pocałowałem ją w czoło.
- Kocham Cie. I nasze dziecko też. Naszą malutką Sophie.
- Sophie ? – oczy mojej ukochanej zabłysły.
- Podoba Ci się ?
- Tak ale dopiero jutro będziemy wiedzieć jaka płeć.
- Ale jak dziewczynka to Sophie. – pocałowałem ją. Pierwszy raz od tych wszystkich miesięcy i czekałem na poród ze zniecierpliwieniem. Następnego dnia rano pojechaliśmy do lekarza. Gdy tylko było to możliwe obejmowałem ją a ona uśmiechała się słodko. Godzinę później już wszystko było wiadomo.
- Jestem taki szczęśliwy.. – szeptałem jej do ucha gdy staliśmy przytuleni obok samochodu. – Malutka jeszcze raz przepraszam i dziękuję. Dziękuję, że znosiłaś moje zachowanie przez te wszystkie miesiące i że mnie nie zostawiłaś. Dziękuję, że dałaś mi szansę, na którą nie zasługuję.
- Gdybyś nie zasługiwał to byś jej nie dostał. – pocałowaliśmy się i wróciliśmy do domu. Resztę dnia spędziliśmy na kanapie, przytuleni. Co chwilę całowałem ją w policzek, czoło, szyję , skroń. Gdziekolwiek się dało. Nie zdawałem sobie sprawy  z tego jak bardzo się za nią stęskniłem.  Wieczorem zaniosłem ją do łóżka bo zasnęła w salonie. Kiedy chciałem iść pod prysznic złapała mnie za rękę.
- Co się dzieje malutka ?
- Proszę wróć na noc.. Nie chcę znów być sama.
- Kochanie idę tylko pod prysznic za 20 minut będę przy tobie. – przytuliłem ją mocno. Gorące strumienie pomogły mi zrozumieć jak bardzo ją skrzywdziłem. Popłakałem się jak dzieciak. Szybko się ubrałem, umyłem i wróciłem do łóżka. Już usypiała ale pocałowałem ją namiętnie i wziąłem w ramiona.
- Zayn co ty robisz ? – spytała wplatając palce w moje włosy. Nie odpowiedziałem tylko obdarowywałem ją pocałunkami.
- Jestem skończonym idiotą. Kocham Cie nad życie mój aniołku. – ujęła moją twarz w swoje rączki.
- Misiu.. nie wracajmy już do tego. Ja Ciebie też bardzo kocham i nie  chcę pamiętać o tym co było. – tej nocy nie skończyło się na pocałunkach. Nie robiłem tego od 3 miesięcy. Bardzo się bałem, żeby nie zrobić krzywdy jej albo dziecku. Zasnąłem wtulony w jej śliczne włosy.


*** 4 miesiące później ***

- Nic mi nie jest rozumiesz ?! – moja ukochana wydziera się na mnie od godziny.
- Nic Ci nie jest, a jesteś tak słaba, że nie możesz sama utrzymać kubka ! Jedziemy do lekarza i mnie nie denerwuj !
- Nigdzie nie jadę !
- Co się tutaj dzieje ? Boże Charlotte jak ty wyglądasz ?! – delikatność Harry’ego powalała.
- Powiedz jej , że ma jechać do lekarza.
- Charlotte
- Nie !
- A to nie. – wziął ją na ręce i zaniósł do samochodu. Poszedłem za nimi z uśmiechem na ustach. Moja narzeczona nie odzywała się do nas przez całą drogę. Kiedy tylko znaleźliśmy się w gabinecie moja ukochana dostała kroplówkę z glukozą.
- Panno Styles obawiam się, że do porodu musi pani tutaj zostać.
- Nie ! Nie ma takiej opcji ! Zayn ! – miała świeczki w oczach, a ja wcale nie czułem się lepiej.
- Lottie ale to dla Twojego dobra. I naszej córeczki
- Nie chcę tu być ! Zabierzcie mnie do domu !
- Panno Styles ! Jest  pani bardzo słabo ! Zarówno pani jak i dziecku grozi niebezpieczeństwo  !
- Harry !  - teraz już płakała. Objął ją ramieniem i długo coś szeptał.
- Zostanie. – ryczała wtulona w jego tors. Codziennie ją odwiedzaliśmy. Jakieś 2 tygodnie później w środku nocy obudził mnie telefon ze szpitala. Poród się zaczął. Jak najszybciej udaliśmy się z Harrym do szpitala. 4 godziny później było po wszystkim i wyszedł do nas lekarz.
- Panie doktorze co z Lottie i moim dzieckiem ?
- Z dzieckiem wszystko dobrze ale panna Styles jest w stanie krytycznym . Nie wiem czy przeżyje. Wszystko rozstrzygnie się w ciągu kolejnych kilku godzin. – czułem jak pęka mi serce i łzy płyną po twarzy. Styles też płakał. Nie wiem ile godzin upłynęło zanim wyszła do nas pielęgniarka.
- Panie Malik – zadrżałem – Pana narzeczona chce z panem rozmawiać. – prawie biegłem do jej Sali.
- Aniołeczku.. – na jej buzi były delikatne rumieńce.
- Zayn co z Sophie ? – zapytała mnie cichutko.
 - Wszystko dobrze kochanie. Jak się czujesz ?
- Jestem głodna i bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie przytulił. – wziąłem ją w ramiona. – do jej Sali wszedł lekarz
- Charlotte jak się czujesz ? Miałaś cesarkę, zrobiliśmy Ci też korektę plastyczną żebyś nie miała blizn i rozstępów.
- Nie wiem jak panu dziękować.
- Nie masz za co dziękować. Gdyby coś się działo to alarmuj. – wyszedł.
- Malutka może pójdę po Harry’ego ?
- On tu jest ? Pewnie, proszę idź po niego. – on już nie prawie tylko pobiegł do niej. Gdy doszedłem do sali trzymał ją w ramionach i płakał.
- Brat nie płacz ! Bądź facet !
- Tak bardzo się o Ciebie bałem, że się już z Tobą nie pokłócę.
- Nie dramatyzuj. – pocałowała go w policzek. Styles usiadł po drugiej stronie jej łóżka i wziął ją za rękę. Kilka minut później pielęgniarka przyniosła naszą córeczkę i mi ją podała. Była taka śliczna. Miała moje oczy. Złapała mnie za palec.
- Zayn dasz mi ją ? – podałam Charlotte naszego skarba. Tak bardzo kochałem je obie. Nie wiem jak kilka miesięcy temu mogłem nie chcieć Sophie. Trzy dni później razem z Harrym odebraliśmy moje dwie kobiety ze szpitala. Przygotowaliśmy śliczny pokój dla mojej córeczki i kupiliśmy z milion sukieneczek i innych pierdół. Hazz niósł swoją siostrzenicę i uśmiechał się do niej. Dziewczynka machała rączkami próbując złapać go za włosy. Ja szedłem z moją narzeczoną obejmując ją czule.
- Na pewno nic Cie nie boli kochanie ?
- Nic a nic.
- Lottie jesteś jeszcze chudsza niż przed ciążą.
-  Jestem gruba.
- Przygrzało Cię ? Jesteś tak chuda, że wystarczy mi wnętrze dłoni, żeby Cie objąć. Lotts musisz przytyć.
- Chyba schudnąć.
- Proszę przestań ! Jesteś piękna  ! – nie skomentowała tego. Pocałowałem ją w skroń. Pod szpitalem czekało stado fotoreporterów ale na szczęście ochrona stanęła na wysokości zadania. Moja ukochana była zachwycona pokojem Sophie i rozanielona nad malutkimi ubrankami. Nasza malutka córeczka zasnęła, Harry gdzieś pojechał więc mieliśmy cały dom dla siebie. Zrobiłem mojej Lottie obiad.
- Zayn ja nie chcę jeść.
- Musisz..
- Ale
- Nie chcę nawet słyszeć, że jesteś gruba. – chciała coś powiedzieć ale uciszyłem ją pocałunkiem. Z niechęcią zjadła posiłek. Potem zrobiłem jej herbatę a potem nakarmiłem Sophie. Mój malutki aniołek zasnął mi na rękach, kołysałem ją delikatnie. Zaniosłem Sophie do łóżeczka i wróciłem do mojej Charlotte. Przytuliła się do mnie, oglądaliśmy jakiś denny film. Zacząłem delikatnie pieścić jej ciało. Półtorej godziny później było już po wszystkim, leżałem przytulając moją przyszłą żonę. Tą piękną chwilę przerwał nam płacz dziecka. Patrzyłem na moją malutką córeczkę i zrozumiałem moje szczęście. Szczęście ukryte w imionach Charlotte i Sophie.



KONIEC

25 komentarzy:

  1. O mój boże <33 Świetne ;** Takie kochane... *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 *.* to. jest. świetne. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3 ALE RZYGAM TĘCZĄ T.T O misiaczku, jej usteczka, cudziutkie nóżki... Serio..? Lo? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowne <3
    więcej takich opowiadań ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy tylko mi przerywa na 'Nasz pokój był cudowny' ,a dalej tylko obrazki? To jest nie fair!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tez wlasnie przerywa :((

      Usuń
    2. Trzeba zaznaczyć jakbyś chciała skopiować żeby sie pojawiło. Ja tak zrobiłam;d

      Usuń
    3. Mnie też :-(

      Usuń
    4. podziałało dzięki

      Usuń
  6. Droga dziewczyno! O boże jakie to było słodkie;D Nie mogę uwieżyć że czytałam coś takiego cudownego! Normalnie w niektórych momentach miałam takiego BANANA na ryju że mnie twarz bolała! I też były chwile w których prawie rozwaliłam komputer ale mniejsza z tym... masz wspaniały talent! Boskie...po prostu... boskie;D A i masz fajnego bloga*.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bożeeee cudowneeee kocham cię <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. to było su[er ale szkoda że póżniej było tylko ciągle białe bez tekstu :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, ekstra, boskie... brak słów *.* Zajebiste i taka słodka końcówka ^^
    Koffam

    OdpowiedzUsuń
  11. Słodkie *.* kocham takie opowiadania jak to <3 masz prawdziwy talent ;***

    http://im-crazy-and-i-want-be-forever-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. To opowiadanie jest piękne :) !!! Więcej takich o Zaynie proszę !!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Super ! Świetny ! Nie marnuj talentu ! Napisz książkę ! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. jak naprawdę nazywa się Charlotte? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. boże jakie to jest niesamowite

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy